Nie wiem czy w dobrym dziale napisałem, ale nie wiedziałem, za bardzo do którego to wrzycić.
Mam 18 lat, ponad rok temu trafilem do szpitala z obiawami tężyczkowymi - powykręcało mi ręce i nogi, juz mówić ledwo mogłem (lekarze stwierdzili, że poziom elektrolitów już na granicach normy + hiperwentylacja). Po 3 dniach wyszedłem do domu. Siedzialem na kompie 2h, czułem się trochę słabo. Po 2h dostalem bardzo silnych zarotów głowy, czułem ciepło-zimno w całym ciele. Ponad 3 tyg nie mogłem wogóle chodzić taki słaby byłem. Jeździłem po szpitalach, od czasów zawrotów głowy mialem też nadciśnienie i tachykardie do 160 uderzeń na min. Jestem obecnie na małych dawkach Concor'u na ciśneinie. Zawroty głowy zaczeły ustępować po jakiś 6 miesiącach. Nagłe skoki ciśnienia i masy nieprzyjemnych objawów fizycznych ustąpiły jakoś chyba we wrześniu 2005 roku. Chodze do psychologa, miałem uraz do komputera i wszyskich wyświetlaczy, telewizora też, robilo mi się strasznie dziwnie i słabo jak próbowałem korzystać z komputera. Nie wychodziłem sam z domu bo bałem sie o swoje zdrowie. Od końca stycznia po terapi indywidualnej korzystam już z komputera, wychodzę z domu, nadal mam nadciśnienie (nie wiadomo z kąd), i róznie się czuje, ale już nie mam ciągłych zawrotów głowy. Do tej pory myslałem że coś jeszcze ze zdrowiem może być, chcoiaż psycholog mi mówił że to nerwica. Wczoraj w nocy miałem taki epizod, że kręcioło mi się w głowie, zacząłem się trząść jakby mi było zimno a było mi gorąco, serce mi mocno i szybko waliło. Po 30 min nic nie ustępowalo i pojechałem do szpitala na izbę przyjęć, lekaż powiedział że nerwica, bo zostałem przebadany od a do z i że najlepiej powinienem dostawać jakieś leki. Przebadali mnie już na wszystko co jest w tej kwestii możliwe. Jestem zdrowy fizycznie. A dzisiaj w nocy 2,5h zasnąć nie mogłem, robiło mi się słabo, a spać mi się strasznie chciało, jakoś się dziwnie czulem, czułem walenie serca (ciśnienie było w normie), normlanie tak sie czułem że myślałem, że zdechne, jakieś koszmary mi się śniły. Wiem, że jestem zdrowy fizycznie, wiem, że to psychika. Jestem taki z natury, że nie chce żadnych leków, żadnej chemi. Chce sobie z tym sam poradzić. Tylko ostatnie 2 dni się gorzej czułem, nie wiem jak będzie dzisiaj.
Czy ktoś zna się na tych wszyskich nerwicach i powie mi czy poradze sobie z tym walcząc bez leków czy może wpadne w gorsze kłopoty? Chce spróbować własnych sił i z tym dalej walczyć bez leków tylko chce wiedzieć czy sobie nie zaszkodze. Postępy są bardzo duże w porównaniu do tego co było na początku. Funkcjonuje już prawie normlanie, tylko że się róznie czuje. Wczęśniej byłem przekonany, że jestem ciężko chory, teraz wiem, że moja choroba siedzi w mojej głowie.