Skocz do zawartości
Nerwica.com

Paweł BaX

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Paweł BaX

  1. Hooligan123 ja miałem coś takiego jak manipulowałem przy lekach, a szczególnie jak z nich wychodziłem. Wydawało mi się że ręka nie jest moja, mogłem ją oglądać jak cudzą. W moim przypadku nie było to trwałe, tylko z powodu zmian chemicznych. Choć może są też inne powody takich zjawisk.
  2. tym to mnie rozbawiłeś Jasne, że to jest skrót myślowy bo nie mam żadnych badań które by powiedziały ile to jest i czy w ogóle. Nie chodziło mi o to co by się stało po 4mg clona z daną osobą, bardziej chciałem zobrazować, że byłoby to szkodliwe lub wręcz niebezpieczne dla zdrowia. Nie należy brać tego dosłownie. W przyszłości będę takie wypowiedzi ubierał w cudzysłów.
  3. ja wyszedłem, a brałem w momencie mojego największego szaleństwa 4mg clonozepamu dziennie. Normalny człowiek spałby przez kilka dni po takiej dawce, ja natomiast mogłem normalnie funkcjonować. Na odwyku nie wiedzieli jak mnie z tego wyciągnąć nie dewastując układu nerwowego. Kosmiczne dawki relanium mieszane z innymi nie tak mocno uzależniającymi lekami wyciągnęły mnie z tego. Jednak każda noc była zagadką czy dotrwam do rana.
  4. dzisiaj całkiem dobrze, zaplanowałem sobie pewne działania i udało mi się je zrealizować, nie byłoby nic w tym dziwnego że od miesiąca się przymierzałem do tego. Chyba tą taktykę będę częściej stosował. Lepiej później niż wcale.
  5. wydaje mi się, że się zapętliłeś. Właśnie obwinianie się prowadzi do różnych lękowych powikłań. Po drugie kiedyś działała na Ciebie chemia i rozmowy bo byłeś na początku tej matni. Leki i pogaduchy tłumiły u Ciebie tą pętlę, ale po pewnym czasie Ci spowszedniały i nie działają na Ciebie. Cały czas jesteś pochłaniany przez ten wir i już Ci katastrofy lotnicze w głowie. Nie znam Twojej historii ale też tak miałem. Na końcu brałem leki, piłem, paliłem i nie mogłem umrzeć. Okazało się, że ja muszę żyć dla siebie a nie dla innych. Okazało się, że nie żyłem własnym życiem tylko takim jak to sobie wymarzyła moja matka, rodzina i znajomi. Nie byłem szczęśliwy. Teraz jestem i lęki ustąpiły. Taki temat dla Ciebie do przemyślenia.
  6. Zaobserwowałem, że dobre wyniki osiąga się jak się spokojnie mówi to co się myśli. Czy to w pracy, w rodzinie czy gdziekolwiek. Oczywiście nie wszystko każdemu, ale bycie takim człowiekiem bardziej bezpośrednim i otwartym pomaga. Może nie od razu ale z czasem są tego pozytywy, bardziej inni mnie szanują. Dla mnie jest to ważne bo nie muszę tłumić w sobie myśli i nie powstają napięcie, jest lżej. Może nie będę tak często lądował na kardiologi. Jeżeli w jakiś sposób uzależniłeś się od leków to myśl żeby w dłuższej perspektywie od nich odejść, bo żyć się z nimi wiecznie nie da. Mnie starsza szanowana pani psychiatra w prosty sposób próbowała z xanaxu wyciągnąć, przez odstawienie od razu. Przez weekend prawie umarłem. Co za sny co za mordęga. Wtedy się dowiedziałem, że Ci specjaliści są specjalistami z nazwy. Rzuciłem leki po 3 tygodniowym pobycie w ośrodku z 24 godzinną opieką medyczną i też było niezwykle trudno. Więc to tak dla info.
  7. Spylacz Zmiana siebie samego to conajmniej dziwne uczucie lub czasami koszmarne. Bardzo niedawno walczyłem z jedną z moich fobii. Otóż za nic w świecie nie potrafiłem powiedzieć o pewnych rzeczach ludziom ze swojego otoczenia. Wszystko dusiłem w sobie. Dostałem w pewną sobotę takiej nerwicy, że o godz 3.00 rano w niedzielę dziewczyna mnie zawiozła na oddział reanimacyjny bo serce mi chciało wyskoczyć. Zrobili mi badania zawał wykluczyli. Procedura jest taka że miedzy jednym a drugim badaniem trzeba odczekać 6 godzin i nie wolno opuszczać szpitala. Wtedy sobie przemyślałem, jaki głupi byłem tak się męcząc. Jeszcze w niedzielę na spokojnie wszystkim powiedziałem co mi leży "na sercu". Wszystkie objawy ustały. Musiałem się doprowadzić do takiego stanu żeby się odblokować. Tego zarzynania własnych biznesów kompletnie nie rozumiem. Obcy ludzie mi tak nie zaszkodzili jak ja sam sobie.
  8. dokładnie tak, ja też staram się ćwiczyć codziennie. Przez ostatnie półtora tygodnia sobie odpuściłem i wrócił pewien dyskomfort
  9. znowu będę przez nie musiał zbijać wagę, szczególnie shake'y - ależ to żarcie zdradliwe
  10. ja się cieszę że udaje mi się prowadzić różne konwersacje, w necie i nie tylko, normalnie jest to dla mnie trudne
  11. ihatemyself ten nick musisz zmienić bo sam w sobie może wywołać chorobę. Ja kilkanaście lat temu też zastanawiałem się co pomyśli o mnie psycholog. To jest mniej więcej tak: co pomyśli o mnie chirurg jak przyjdę z złamaniem. Chyba tylko że trzeba mi pomóc.
  12. ja się czuję dzisiaj tak samo jak od paru lat, jest wszystko dobrze tylko w życiu mi jakoś nie do końca wychodzi, szukam przyczyn w swoich lękach i zauważam że ja mam bardzo duże problemy z kontaktowaniem się z ludźmi. I to na jednej tylko płaszczyźnie jak chcę zaoferować jakiś przez mnie stworzony produkt lub coś od siebie doradzić. Nie wierzę w to że ja mogę mieć rację. Wiem, że jest to lęk. Wiem że to tylko wymysł. Jak omawiam cudze produkty, lub załatwiam sprawy w czyimś imieniu to idzie mi to w miarę płynnie, ale masakra przychodzi jak dotyczy to czegoś co ja stworzyłem.
  13. Choć nie byłem żonaty to moje życie jest podobne do Twojego. Jest to spirala pomyłek i błędnych decyzji. I tak jak u Ciebie wprowadziły mnie w kompletne bagno. Zawsze myślałem że moje błędne decyzje są całym problemem. Starałem się je poprawiać i tak mi upłyneło w męczarniach ostatnie 15 lat, które się skończyło kompletnym załamaniem. Po wyjściu z terapii sobie pomyślałem inaczej. Nie będę robił tego co ma poprawić moje działanie bo to nie wychodziło mi przez ponad dekadę. Ale dlaczego ja w ogóle podejmuję złe decyzję. Dlaczego inni znajomi rozkręcają biznes za biznesem i czerpią radość z życia pełnymi garsciami. A ja wszystko zamieniam w zgliszcza. Zacząłem przypominać sobie sytuacja jak miałem 5 lat i ojciec mi zabraniał różnych rzeczy, lub gdy miałem 10 i mnie wyśmiewał przed wszystkimi dziećmi lub gdy miałem 15 i stwierdził że się do niczego nie nadaję. Zrozumiałem dlaczego jestem skryty, dlaczego nie potrafię się skoncentrować, dlaczego zmieniam biznesy jak rękawiczki nie pozwalając im się rozkręcić. Zrozumiałem że jestem jak 4 letni chłopiec który nic nie potrafi. Muszę się wszystkiego nauczyć na nowo. To jest straszne dowiedziec się ze 20 lat mojego życia nadaje się do śmieci. Ale wracając do tematu. Przez to że ustaliłem przyczynę każdej mojej słabości, lęku, fobii itd. Mogę teraz je zapisać na nowo. I w dziesiątkach przypadków tak zrobiłem. Zanim nie doszedłem do źródła waliłem głową w mur próbując zmienić coś czego nie rozumiałem. P.S. mój ojciec od 9 lat nie żyje. Nie wspominam go i nie mam wobec niego żadnych uczuć. Jest on teraz jedynie narzędziem do zrozumienia mnie i uratowania jeszcze tych lat co pozostały.
  14. ja z tym walczę 15 lat, też przeszedłem psychiatrów, psychologów, leki, odwyki bo potem brałem za dużo leków które popychałem alkoholem. Bałem się wyjść z domu, nawet odebrać telefonu. Zrobiłem tak jak Ty schudłem i dokonałem wielu zmian w moim życiu i nic. Po czym zastanowiłem się co tak naprawdę chcę w życiu robić i kim być. Zacząłem to powoli realizować. Okazało się że te moje lęki, wstręt, depersonalizacje były związane z tym że wiodłem nie swoje życie. Moje marzenia które teraz realizuję, które dają mi poczucie godności (i tak się nimi cieszę, że nie muszę nic brać) pochodzą sprzed 20 paru lat. Było mi na początku ciężko że prawie ćwierć wieku mojego życia nadaje się do kosza. Ale się z tym pogodziłem i faktycznie zdrowieję. Dlatego się spytałem jakie jest Twoje prawdziwe marzenie. Sorry ze uraziłem i nic nie narzucam.
  15. Ja tego typu uczucie miałem jak wychodziłem z lekomani. Uczucie polegało na tym, że jak brałem prysznic to mimo, że fizycznie było wszystko OK, miałem wrażenie jakby prawa ręka nie była moja. Jak ją chwyciłem drugą ręką to wiedziałem że jest moja i mogłem się nią myć, ale uczucie było nieziemskie. To był wynik odstawienia leków.
  16. O czym miłym sobie myślisz, że Ci to pomaga? Jestem ciekaw. Bo jeżeli marzysz o czymś i to Ci pomaga to może byś to marzenie zrealizowała i trwale by Ci było lepiej.
  17. Dlatego Ty ciągle te lęki masz, a ja się ich pozbyłem. Winisz siebie, kisisz to w sobie, biczujesz się. Powiem Ci co robisz. Te lęki hodujesz w sobie. Lęki biorą się stąd, że zostajemy zastraszeni i stłamszeni. Wmawia się nam, że to my jesteśmy ich źródłem. Guzik prawda. Każdy z nas się urodził z białą kartką, która została źle zapisana. To ostatnie pogrubione zdanie może Ci dużo problemów w życiu sprawić. Moja propozycja jest taka: Inni są winni mojej niedoli. Ale tylko ja sam mogę z niej wyjść. Ja zrobiłem to tak: ustaliłem, że wszystkie moje lęki, chore nawyki i problemy są przyczyną ojca despoty, spolegliwej matki, chorej rodziny, fałszywych przyjaciół. Ustaliłem skąd się bierze mój każdy najmniejszy lęk, słabość, nałóg, zły nawyk. Przejrzałem ostanie 15 lat mojej męczarni. Zrobiłem mapę mojego cierpienia i ustaliłem dlaczego nie jestem szczęśliwy i co mogę zrobić żebym był. Następnie się od tych ludzi fizycznie i psychicznie odciąłem. Przestałem pić, palić, brać leki, robię to co lubię - sądzę że za rok lub dwa będę super szczęśliwy. -- 05 lis 2011, 16:22 -- Sorry za mój ostatni post. Sens jest OK, tylko trochę za mocny w słowach. Poprawię się. Peace.
  18. Przyczyną lęków są problemy w dzieciństwie. Rodzice modelują swoje dzieci i jak zrobią to źle to dana osoba cierpi. Czyli krótko mówiąc jest to wina rodziców. W moim przypadku był to ojciec-despota. Taką skazę psychiczną wiele osób próbuje zagłuszyć rozmowami, lekami i innymi sposobami. Jednak przy takim działaniu problem nie znika i tkwi w danej osobie nadal. Jest to powód dla którego po odstawieniu leków, rozmów czy innych sposobów dana osoba się rozsypuje. Aby zmiana była trwała trzeba poznać źródło swojej niedoli i powiedzieć sobie, że to nie moja wina. Trzeba odkryć swoją prawdziwą, dobrą, zdrową naturę, która w nas istnieje tylko, że my jej nie widzimy bo cały czas działamy przez nasz zwichnięty pryzmat nawyków.
  19. dama kier: cieszę się, że Ci się podoba, sam ją prowadzę, to taki mój mały hołd, bo tego typu blogi wyciągnęły mnie z nieziemskiego bagna.
  20. Jedyną, moim zdaniem metodą na pokonanie lęku jest odzyskać zadowolenie z życia. Ja to zrobiłem w ten sposób: podziękowałem mojej obłudnej rodzinie za współpracę, zacząłem robić to co lubię i na tym zarabiać, jedynym moim nałogiem stał się sport. Po prostu pewnego pięknego dnia stwierdziłem że żyję w jakiejś bańce i ją przekułem. To jest metafora bo moja przemiana trwała kilka lat.
×