Skocz do zawartości
Nerwica.com

pazura75

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pazura75

  1. Wczoraj wieczorem juz mi było lepiej nie czułam ciezaru....myslałam super juz teraz to bedzie dobrze...a w nocy mała dostała goraczki i bach..od nowa polsko ludowa...znowu niepokój w klatce...koszmarne uczucie....Ale Ja sie nie poddam raz wyszłam....to i drugi raz sie uda...chociaz ciezko jest udawac przed samym soba ze jest dobrze jak nie jest...ale wlcze wmawiam sobie ze przejdzie ..MUSI!!!!!!!!!!!!!!!!!.... ..Moze mi jest lepiej bo juz raz zmagałam sie z tym problemem i teraz jest mi łatwiej...bo juz wiem i znam te wszystkie uczucia...których nie mozna pomylic z niczym innym.... Grunt to walka odwracanie uwagi....zwalanie własnie na nia wszystkiego...czyli ja mówie ..Sylwka opanuj sie zaraz ci przejdzie to nerwica...nic groznego... Czy ktos z was ma to okropne uczucie ciezaru w klatce cały czas...nie liczac ataków paniki..
  2. Witam Serdecznie:) na nerwice choruje 10 lat....ale od 9 była w stanie spoczynkiu...az tu nagle przedwczoraj....z rana buch atak paniki jakiej nie doswiadczyłam od tych 9 lat....jakos sobie poradziłam...ale niepokój pozostał do dzis czuje w klatce piersiowej ciagłe uczucie ciezaru...i bicie swojego serca....wczoraj pierwsze co zrobiłam za telefon i wizyta u psychologa bo wiem ze to jedyna droga do pokonania tego stanu....jak juz trzyma 3 dni samo nie przejdzie a bedzie jeszcze gorzej...ku mojemu zdziwieniu okazało sie ze jest jeszcze miejsce na ten rok i wizyte mam na 14.12.2011...nienawidze tego uczucia ciagłego leku...niewyobrazam sobie teraz zycia z nerwica....Przyczyna powrotu jest dosc dla mnie zrozumiała....w tym roku w mojej rodzinie..szereg osób chorowało na dosc powazne choroby....a ostatnio mój tato przechodził kolejny zabieg na sercu i to własnie po tej ostatniej wizycie u taty na drugi dzien mnie wzieło...mam małe dziecko i nie wyobrazam sobie zmagania sie z nerwica...chociaz ostatnio tez tak było...było małe dziecko i nerwica..Syn ma juz 13 lat ..a córcia za pare dni skonczy 2...czyzby tak miało byc ze dopada nie ona jak ma małe dzieci...Oczywiscie jak to przy nerwicy bywa zaraz po ataku dopadło mnie 1000 pytan czy to napewno nerwica a nie choroba serca..bo ono teraz daje mi najwieksze znaki...ale to juz wiem z wczesniejszych doswiadczen ze w nerwicy tak masz ze podejzewasz 1000 innych chorób dlatego zapisałam sie odrazu do psychologa... Pamietam ze na pozbycie sie leków brałam kiedys xanax...pomógł znakomicie +psychoterapia grupowa pozwoliły na 9 lat spokoju....Jeszcze niedawno pisałam tu ze z tego mozna wyjsc....mozna ...ale nie wiey kiedy zaatakuje kolejny raz....Kiedys psycholog mi powiedziała ze nerwicy nie wyleczymy nigdy ...zaleczymy...ale przy jakis stresowym zyciu moze powrócic...i fakt faktem powróciła....moze jeszcze nie tak uciazliwa jak za pierwszym razem...ale jest ja juz ja czuje....pozdrawiam wszystkich newicowców....czyli wrazliwe wszystkie osóbki:)
  3. Witam serdecznie:) mam 36 lat i od 11 walcze z nerwica....od 10 nerwica zaleczona...ale nie wyleczona...takze ..czasami zdarzaja sie słabsze dni...ale co chciałam powiedziec...mi bardzo pomogło leczenie grupowe....12 osób w grupie...z tego kazdy inne fobie i leki...i inne problemy....Wspaniale było mi opowiadac o swoich lekach....słuchajac ze nie tylko ja przezywam...takie emocje...po pewnym czasie odkryłam co jest przyczyna mojej nerwicy(oczywiscie za pomaca grupy i pani psycholozki)...nie jak myslałam choroby rodziców...czy tego ze ja jestem jakas nie taka....tylko co sie wydało ze osoba z która byłam zwiazana od małego ...która bardzo kochałam...i wydawała sie mi najlepsza osoba pod słoncem....ona była moim problemem...po uswiadomieniu tego jeszcze długo nie mogłam w to uwierzyc....ale kolejne sesje..tylko to potwierdzały...i wtedy zrozumiałam ze byłam jak ptaszek w klatce....ze zawsze widziałam tylko jededna strone medalu ...drugiej nie widziałam wogóle... Oczywiscie tam mnie nauczono jak pozbywac sie leku...i oczywiscie lepiej sie walczy z lekiem jak wiesz co jest przyczyna....takze od czasu do czasu mam napady paniki ale juz tak nie panikuje jak kiedys:) smiesznie to brzmi ale jest prawdziwe...wiem ze to zaraz przejdzie i nie nakrecam sie tak mocno....ostatni napad miałam 2 lata temu ni z gruszki ni z pietruszki....byłam w 6 miesiacu ciazy..było lato i jecha łam sobie autobusem...i nagle czuje ze mnie bierze...pierwszy odruch ucieczka...czyli zeby wisiasc z autobusu...ale nie mówie sobie to tylko nerwica przeciez nic ci sie nie stanie jak pojedziesz dalej...a nawet jak zemdlejesz to jest tyle ludzi w autobusie ze napewno ktos ci pomoze....i ku mojemu zdziwieniu uswiadomienie sobie tego po 2 przystankach mi przeszło....ale przypomniało o nerwicy....wspomniało kołatanie serca...głeboki oddech...i uczucie niemocy....dlatego mówie ze z tym da sie zyc i to zyc całkiem normalnie...tylko trzeba znalesc przyczyne...Dlatego naprawde namawiam wszystkich na terapie ...pamietam czasy gdzie nie mogłam chodzic po marketach...sama mysl o jezdzie autobusem powodowała atak paniki...bałam sie wszystkiego...ale miałam syna...wiec cos musiłam z soba zrobic...rozpoznanie było takie''nerwica lekowa...depresja''....Jest to obrzydliwa choroba...ale całkiem zaleczalna...mozna wrócic do stanu z przed....czego wam wszystkim zycze....Jakby ktos chciał cos wiecej wiedziec prosze pisac...pazura75@wp.pl -- 19 paź 2011, 11:03 -- JESZCZE ZAPOMNIAŁAM WAM NAPISAC ZE PROBLEMY Z KULA W GARDLE TEZ MIAŁAM...DOPIERO PO ZWIEDZENIU 1000 LEKAZY MADRY LARYNGOLOG MI POWIEDZIAŁ ZE TO GLOBULUS HISTERIKUS...I ZE MAM ISC DO PSYCHIATRY....DODAM ZE TO BYŁ PIERWSZY OBJAW JAKI ZNIKŁ..PO TERAPI....
×