Skocz do zawartości
Nerwica.com

nidziowa

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nidziowa

  1. nidziowa

    Witam wszystkich.

    Iten inny sposób o którym mowisz to terapia u specjalisty. W sposób naturalny podczas rozmowy dojdziesz do takich wniosków o jakich nawet nie masz pojęcia. TErapeuta pomoze ci zrozumieć siebie, swoje emocje, wydobędzie z ciebie "to" co powoduje u ciebie stres, napięcie...to nie bierze się znikąd. MUsisz ruszyć wgłąb siebie ....do roboty w SPOSÓB NATURALNY. powodzenia
  2. Witam Urojony powinienes jak najszybciej pojsc do psychologa. ja dwa lata temu poszłam do psychiatry z myslą, ze pzrepisze mi jakies leki, było ze mną bardzo zle, wszystkie ksiązkowe, typowe objawy nerwicy . A pan psychiatra powiedział ze, zacznie ze mną terapię pod warunkiem ze nie bedę brała żadnych leków. I zaczelismy...... A teraz praktycznie koncze. I jest swietnie. Nie wiem czy jestem wyleczona do konca, ale któz to moze wiedzeć. Wizyty u specjalisty poczatkow były dla m,nie bardzo krepujace. OPowiadanie obcemu męższznie o najskrytszych, najbardziej intymnych sprawach mojego zycia to dosc dziwne. NIe raz zastanawiałam się co ja tu robię? Ale warto było. Leki nie są lekarstwem. POza tym polecam ksiązkę "pzrebudzenie" Anthony de Mollo. . Niechcacy na nia natknełam się. Trzymaj sie i cierpliwości.
  3. Oh Ja praktycznie to wszystko u siebie miałam oprócz drętwienia twarzy. Minął rok i jestem w o niebo lepszym stanie jednak do całkowitego wyleczenia to mi ejszcze daleko. Chciałabym wiedzieć jakim sposobem osoba która to napisała wyzdrowiała tak szybko. Napisała: ...juz wiem jak mam reagowaćaby się nie nakręcac..... Moze mi coś podpowie. JA od świąt nie mogę się pozbierać. BYły bardzo stresujace, smutne, frustrujące...i do dzis je czuję, boli mnie brzuch od dwoch dni (biegunka , wzdecia....) pozdrawiam
  4. Marianek A jak ty dałeś rade odwiedzic tylu lekarzy?? Ile czasu ci to zajeło? Toz to musiał byc dla ciebie dodatkowy supermax stres. Wpółczuję ci. I moja rada. Idz do psychiatry z pzrychodni. Po co masz jeszcze ponosic dodatkowe koszty. JA chodzę na terapie juz rok czasu i nie wiem czy byłoby mnie stac aby to opłacic z własnej kieszeni. A terapeute mam swietnego. Słucha, naprowadza...kaze mi osobiscie wyciagać wnioski z mojego zachowania, emocji....,nie ocenia, nie narzuca, nie doradza. Wazne jest aby terapeuta umiał poprowadzic rozmowę tak, abys ty sam zrozumiał swoje zachowanie, umiał spojrzec na problem z obu stron,. Jeżeli lekarz zacznie oceniać, mówic ci co robisz dobzre a co żle ----to zmień lekarza. MOJA RADA. pozdrawiam
  5. MArianek Jedynym dla ciebie rozwiązaniem jest pojscie na terapie do specjalisty. Przy jego pomocy zrozumiesz ze to nerwica i spojrzysz na siebie zupełnie inaczej. Jeżeli cię to pocieszy to wiedz, ze ja tez byłam w podobnej sytuacji. Po pierwszych objawach nerwicy zaczełam odwiedzać po kolei róznych specjalistów szukając u siebie choroby. Interniści, gastrolog, proktolog, laryngolog, ginekolog. Wizyty na pogotowiu na ekg z powodu kucia w okolicach serca. I tak ponad poł roku. Msza niedzielna była dla mnie koszmarem. MIałam wrazenie ze zemdleje... Dopóki nie zrozumiesz ze to nie choroba tylko nerwica nie zaznasz spokoju. Zadne leki nie pomogą. Trzymaj sie słuzę radą
  6. Ja też to pzrerabiałam jakiś czas temu. Myslę, ze to ma scisły związek z rutyną, robieniem codzinnie tych samych czynności o tej samej porze. Pewnego dnia zaczynasz miec tego dość, zaczynasz buntowac sie w środku, nie widzisz sensu w tym co robisz. Widzisz ludzi naokoło siebie, którzy robia rzeczy "wielkie", rozwijaja się. A ty tylko dom..... Juz ci to nie wystarcza, chciałabyś zacząć robić coś innego, realizować swoje marzenia... JA 7 lat jestem w domu wychowujac dzieci i dbając o męża. Kiedys to mi wystarczało ale nie dzis. Pzrypłaciłam to nerwicą. Męczę sie strasznie....chciałabym cos zrobic a boję sie.. powodzenia
  7. A ja nie mierzyłam nigdy temp. , niegdy mi to do głowy nie pprzyszło. Ale jest mi strasznie zimno w sytuacji stresujacej. Odczuwam nagły "napływ" zimna. Moje bąble biegają po domu w koszulkach a ja w swetrze lub w dwóch czasami.
  8. Witam To ze pojdziesz do psychiatry nie oznacza jeszcze ze dostaniesz leki.!! MOze lekarz postanowi rozpoczecie terapii bez chemii. Ja jestem tego zywym pzrykładem. Juz rok chodzę na terapie i jest super. POWODZENIA
  9. Oj widzę, że nie tylko ja mam takie problemy. Jezeli chodzi o moją tesciową to nic nie jestem w stanie zrobic, jedynie przytakiwać i juz. Ona po prostu potrzebuje się komus wyżalic, miec spzrymierzeńca kórego mogłaby nekać swoimi rozmowami o sobie i swoim nieszczesnym zyciu. Ona nie potrzebuje komunikacji, ktos tak zadufany w sobie wystarczy ze ma do kogo mówic. A co do kłótni w między tesciami to były od zawsze - takze ja na pewno nic na to nie poradze. Kurcze czytając wasze posty doszłam do wniosku, ze ja własnie jestem taką maniaczką porządku w domu, czystości na kazdym kroku. Jejku. Tłumaczę dzieciom ze kazda rzecz ma swoje miejsce i trzeba ją własnie tam kłaść. Pierwsze co robię wchodząc do pokoju to kładę wszystko na swoje miejsce. KIedys u terapeuty stało krzesło tak niechlujnie pzry biurku. Krzywo. I lekarz pyta co bym zrobiła po wejsciu tutaj? A ja : przestawiłabym to krzesło... To chyba jest juz choroba. Albo tak jak pisze Atkaa, cos w tym jest. JAk z tym walczyc? WESOŁYCH ŚWIAT!! SMACZNEGO JAJKA
  10. Chyba nikt nie jest w stanie uciszyc mojej tesciowej. Ja co prawda nie próbowałam , ale widzę jak walczą tesc, mój mąż, szwagier. I jest coraz gozrej. Ona ma nerwice jak ja, tylko jest wylewna, wylewa ja na zewnatrz, histeryzuje. Nie skonczy jak nie padnie. JA mam tak samo tylko ze w środku walcze sama ze sobą. Myslę nie raz, że to bardziej ona potzrebuje pomocy psychiatry niż ja. Ale jak ja do tego pzrekonac. Ja wiem, czyje ze mam problemy i staram się sobie pomoc, a ona jest przekonana ze jest ok, tylko inni są zle. I to chyba tyle. W skrócie.
  11. Piotrek Moj terapeuta twierdzi, ze niestety pzreprowadzka nie rowiąze wszystkich moich problemów. Moge spotkac na swojej drodze ludzi podobnych do moich tesciów, ludzi którzy bedą mnie katować swoim charakterem a ja popadnę w to samo. Inni ludzie a uczucia podobne. Kiedys pisałam ze wprowadzając się do tesciów wpadłam jak śliwka w kompot. Uczucia z dzieciństwa (dyplomacja, uległość, podporzadkowanie...dług ) powtarzaja się teraz w zyciu dorosłym. Powinnam zmienić swoje podejście do zycia, innych ludzi, zaczac mysleć o sobie a nie o innych, nauczyc się asertywnośći...... Tylko czy ja potrafię.....?? Wiatr Sytuacja w domu jest bardzo skomplikowana. W rodzinie mojego męża nigdy nie było zrozumienia, współnych rozmow, rozwiązywania problemów, dyskusji.....Nikt z nikim praktycznie nie potrafi sie porozumieć, nie potrafi porozmawiac. KAzde zamienione zdanie czy uwaga konczy się awantura. To sa ludzie którzy nie potrafia pzryjąć zadnej krytyki, lub nawet innego stanowiska. Zarozumialstwo z brakiem dystansu do siebie daje mieszanke piorunujacą. I jezeli tesciowa coś powie o dzieciach naszych to mąz zazwyczaj jej coś "odburknie" i jest kłótnia gotowa. Tesciowej to wystarczy aby zaczeła szaleć. NIc dodać nic ująć. A we mnie się gotuje. Wiecie ile razy chciałam wyjść i nie wrócic do tego toksycznego domu? Miliony. Po 8 latach mieszkania tutaj wpadłam w depresje i nerwice. Ale teraz jest lepiej, mam nadzieje ze najgorsze jest za mna. pozdrawiam
  12. Teściowie zrobili piekło w domu, nie mozna juz tego znieśc, pzrekroczyli wszelkie granice. Ale oni chyba tego nie widzą co się dzieje, nie mają pojęcia co robią. Podam przykład: "mąż strofuje syna za cos, a tęsciowa wtrąca się zawsze z tekstem: nie stresuj dziecka!!". I co wy na to. Staramy się dzieci dobzre wychowywac, jednak nie bezstresowo, kładziemy nacisk na dyscypline ( w miare naszych mozliwości), aby dzieci wiedziały co wolno a co nie. Jak osoba, która robi piekło w domu może pouczac syna za to ze chce dobzre wychowac swoje dziecko?? Koszmar Pzrez 8 lat mieszkania w tym domu każdy nabawiłby się newicy. Jestem tak zestresowana, zahukana...nie wiem ile jesscze. Lecze sie u psychologa rok czasu i mam nadzieje ze najgorsze za mna ale co dalej. Czy wyprowadzka pomoże? Czy ja tej newicy nie zabiore ze soba do nowego domu.?
  13. witam O mojej nerwicy wie własciwie tylko moj mąz . On jest ze mna od poczatku, kiedy to się zaczęło jakieś 1,5 roku. Poza tym nikomu nie mowie co się dzieje. Moje rodzenstwo wie ze mam " coś z nerwami" ale nie mają bladego pojęcia co. KIedy moja siostra pzryjechała z Belgii i na mój widok kzrykneła : ale schudłaś...: nie zapytała o nic wiecej . A ja odpowiedziałam : nie chciałabys w taki sposób schudnąć. I tyle. Nie narzekam, nie tłumacze nikomu co się ze mna dzieje. Chyba takze dlatego, ze kto TEGO nie doświadczył nie jest w stanie uwierzyć. Ja przynajmniej tak bym zareagowała. pozdrawiam
  14. Wiatr Nie ma sprawy. Dzieciom nie włożę zatyczek do uszu, pomimo ze to one są najbardziej narazone na wrzaski. Maluchy nasiąkają jak gąbka wszystkim co się dzieje w domu. A potem ludzie dziwią się ze młodzież taka nerwowa eh. Domy wielopokoleniowe to pzreklenstwo. Niedługo wyprowadzamy się na swoje, ale to moze potrwac jesczze rok. OD nastepnego wrzesnia, ze względu na dzieci (szkoła) Ale jestem pzrekonana ze mieszkanie w tym domu pozostawi ślad w psychice moich dzieci, juz to widzę, nie mowiąc o mnie ( nerwica). Piotrek Tesciowa bardzo kocha dzieci, ale jesczze bardziej kocha kłótnie z meżem. Ona nie zdaje sobie sprawy z tego co robi. Jej się wydaje, ze nic złego się nie dzieje. Nie widzi, ze sama wychowała trójkę nerwusów, teraz chce jesczze wnuki doprowadzic do takiego stanu. Np. wczoraj wnuki wysłuchały wrzasków a dzis piekły z kochaną babcią torcik. Boże daj mi to wszystko znięść pozdrawiam
  15. Oj ludziska dzięki za wsparcie, jednak kłótnie w domu to problem o wiele głębszy niz wszystkim się wydaje. To są moi teściowie i dlatego mam związane rece, nic nie moge zrobic. Moj mąż to "olewa" , chyba pzryzwyczaił sie od maleńkości. A dla mnie sytuacja dramatyczna, ciągła wojna w domu. NAsz dom jest jak poligon, dzień bez natarcia to dzień stracony. MOje dzieci (8 i 6 lat) nie moga nawet wieczorynki na dole obejrzec poniewaz kochani dziadkowie po skończonej pracy muszą sobie "dać po razie"....aby całe osiedle słyszało. Dramat pozdrawiam
  16. I jak tu wyjsc z nerwicy?? Siedze sobie pzred kompem a na dole tescie kłocą sie, wyzywaja....i tak prawie codziennie. Napomkne, ze są to ludzie wykształceni, pracujący, bez nałogów. Po prostu ; są nie do pary. A mnie aż trzęsie Czy ktoś ma podobną sytuację??? pomocy
  17. Aniu1987 a co ma do tego twój tato?? Rozwiń temat.
  18. Witam A ja nie mogąc usunać "ogniska zapalnego" sama odizolowałam się od niego!! To był jak strzał w dziesiątkę. Od jakiegoś czasu nie odczuwam wogóle napiecia. Nie wiem czy to się sprawdzi na dłuższą metę. Zobaczymy. Poza tym myslę.....myslę pozytywnie, staram pzrechytrzyć własne ciało. Nerwica powoduje bóle a ja ciągle tłumaczę sobie ze nic mi nie jest, ze to nie choroba, że minie. I są postępy. pozdrawiam
  19. wiem ze jest Ci bardzo trudno , ale musisz wziążć się w garśc, mysleć pozytywnie. Znajdz sobie zajecie, które cię zaabsorbuje całkowicie. Moze masz jakies zainteresowania na które nie miałaś czasu do tej pory, to teraz jest najodpowiedniejszy moment aby je "odkurzyc". Ale nie rozumiem dlaczego idziesz do dwóch osób psychologa i psychiatry. ?? JAk będziesz chciała porozmawiac to podam ci moj gg, tylko w nastepnym poście.
  20. Idę w piatek do neurologa i odbiorę wyniki eeg. Pzrez ten ostatni tydzień nie bolała mnie głowa. Jedynie w piatek dopadł mnie niewielki bol po lewej stronie nad łukiem brwiowym. Ale pomimo ze nic nie boli to czuje niekiedy napięcie. Jakby cos się miało wydarzyc. Nie jest to b. dokuczliwe jednak....co mam robic?? pozdrawiam [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:24 am ] Jestem strasznie zmartwiona. Wczoraj dowiedziałam sie ze córka mojego brata ma mukowiscydozę. Co prawda dopiero robione były dwie próby, testy chlorkowe ale wyszło stęz. 60...Czy ktos wie z czym to się wiąże.?? Okropnie się czuje. Mam bóle pleców a na dodatek głowa dopomina się swojego. Wczoraj namówiłam meża na masaz pleców. POmiędzy łopatką a kręgosłupem z lewej strony punktowy ból mnie doprowadza do szału. Jak mąż masował to myślałam ze bedę wyła na cały dom. I jak tu pozegać się z nerwicą, jak ona wykozrysta każdą okazję! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:34 am ] witam Odebrałam dziś eeg, z opisu wynika ze wszystko jest w normie. Jednak nie zarejestrowałam się do neurologa z powodu braku miejsc. Ufff Ale jest mi pzrykro z powodu, ze nikt się nie odzywa. Myslałam ze znajdę tu pomoc i wsparcie. Forumowicze przywitali mnie ładnie..i tyle. Cisza. pozdrawiam
  21. Witaj Niebo Ja tez jestem w zasadzie nowa chodz czytam od dawna forum. Mam za soba najtrudniejsze dni (mam nadzieje ). Od roku chodzę do psychiatry na terapie. Jest lepiej co nie oznacza że jest dobrze. Moja towarzyszka umiejscowiła sie obecnie w głowie a co za tym idzie daje mi niezle popalic.....okropne bóle głowy, zawroty itp.. Ale jestem dobrej mysli, mam dwa bąbelki w domu, które ciagle chodzą za mną i wspieraja mnie ( mamo kacham cię, nie opuszczę cię nigdy.....) Jak słyszę takie słowa to energia sama rozpiera. pozdrawiam
  22. Czesc. Na poczatku jakieś półtora roku temu miałam podobne objawy. Moim zdaniem powinieneś zapisać się w kolejkę do psychiatry. Ja chodzę juz rok na terapie i nie wyobrazam sobie jaki to byłby koszt jakbym chodziła prywatnie. Jak bardzo zle sie czujesz to kup sobie na ten czas w aptece ziołowe specyfiki lub niech lekarz rodzinny coś ci pzrepisze. MOj psychiatra co prawda nie kazał mi brać zadnych leków, twierdzi ze musze uporac sie z tym sama, jak boli- mówi - to tzreba pzreczekać , uspokoic się. powodzenia pa
  23. cześc JA chodzę niecały rok do psychoterapeuty. I powiem ci ze nie ma róznicy moim zdaniem między pierwszą a ostatnią wizytą, każda wiążę się z odkrywaniem najskrytszych mysli, mówieniem o uczuciach, emocjach, o rzeczach, których nie powiedziałabyś nikomu. Owszem teraz jestem trochę smielsza, otwarta, ufam swojemu terapeucie, ale pomimo to kazde spotkanie wiąże się z pewnym skrepowaniem. A dochodzi fakt ze to meżczyzna, i powstaje blokada dotyczaca problemów np z meżem Kiedyś moj terapeuta zapytał: " A co pani robi aby podobać się męzowi" ... No i zaczął się temat o fryzurach, paznokciach, bieliznie, seksie....Otworzył mi oczy na sprawy, do ktorych nie pzrywiązywałam sprawy bo były dla mnie tak oczywiste ze nie zauważalne... pozdrawiam
  24. Dzieki Atkaa JEdnak to nie jest takie proste jakby sie wydawało. Miałam ojca, któremu nigdy nie mogłam się pzreciwstawić. Robiłam wszystko pod jego "komendę", aby był spokój, aby nie miał do czego pzryczepic sie. Nie buntowałam się, jak robi to większość nastolatek...walczyłam w srodku sama ze sobą. Teraz będac mężatką mieszkam juz 8 lat z teściami i jak ja to mowie: wpadłam z deszczu pod rynnę. Dyplomacja na każdym kroku, pzrytakuję tesciom a w srodku wrze. Czarna rozpacz. Tak po krótce wyglada moja historia... I co robic.??? papa
  25. Potzreba mi duzo ciepłych słów, pozytywnych, dobrych rad jak radzic sobie z zyciem. Moj problem ( miedzy innymi) polega na tym, ze nigdy poczawszy od dzieciństwa nie mowiłam tego co mysle, dusiłam wszystko w sobie; mówiłam to, co ktoś chciał usłyszeć a nie to co myslę. Zawsze byłam skryta, spokojna, dbajacą o swój wizerunek na zewnatrz. I mam za swoje...... Mam nadzieję wyjdę z tego razem z wami pozdrawiam
×