Witam wszystkich
Jestem nowa, chciałabym opisać to, co sie ze mną dzieje od około 1,5 roku. Teraz wiem, ze to jest nerwica....
Początkowo były bóle pleców, zmeczenie, słabienie. Pewnego dnia rozłozyło mnie na dobre. Odwiedziłam wszystkich lekarzy: rodzinnego, prywatnego internistę, ginekologa, proktologa, kilka wizyt w szpitalu na izbie pzryjeć. I nic. W koncu którys z kolei pzrepisał mi relanium i pomogło. Doszło do mnie ze to nerwy. Brałam jakieś dwa miesiące i pzrestałam...i od tej chwili nerwica bawi sie ze mną w chowanego.!
1. Na poczatku siedziała w plecach. Kłucie niemiłosierne. Ale zniosłam to.
2. Pzreniosła się do zoładka. Było mi ciągle niedobrze, dusiło mnie, nic nie mogłam zjeść (schudłam 10kg).
3. Kolejny etap to brzuch. Bóle punktowe po obu stronach. Wizyty u ginekologa i proktologa. Zespół jelita wrazliwego umiejscowił sie w moim brzuchu na dośc długo. Teraz juz jest lepiej.
4. A nastepnie serduszko. Oooo to zniosłam najgorzej. Bicie serca, kłucie, dretwienie reki, palców, "latanie" na ekg.....
5. Ale to nie koniec wędrówki. Teraz moja nerwica upodobała sobie moją głowe. Piekielne zawroty głowy ....są na porzadku dziennym.
I tak co dwa mieisące.
Chodze od prawie roku do psychiatry na terapie. Jest lepiej ale są dni kiedy mnie dopada i nie zawsze radze sobie ze sobą ....a raczej z nia.
Nie wiem czy to ma związek ale od ponad 2 miesiecy strasznie boli mnie głowa w okolicach brwi. Myslałam ze to zatoki ale nie...neurolog stwierdził zapalenie nerwu trojdzielnego. Pzrepisał tegretol.
i co ja mam robic. Brac to?
poradzcie.