Skocz do zawartości
Nerwica.com

szak

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szak

  1. To pięknie, czarna roza mieć kogoś takiego, miec wsparcie, kiedy mówienie daje ulgę, kiedy w ogóle potrafi się mówić... Ja nie chcę nikogo tym wszystkim obciążać, co mam w sobie, mam brzydkie skojarzenie co do tego, do czego porównałabym swoje myśli i uczucia.
  2. Samoocena i przekonanie. Mam chyba z dzieciństwa wstręt do ludzi, nie chcę niczego od nich wymagać, nawet akceptacji. Poza tym boję się, że gdybym powiedziała o tym komukolwiek, reakcja skończyłaby się na czymś podobnym do tego, co napisała czarna roza. I boję się, że gdybym wywlekła swój problem na wierzch, byłoby jeszcze gorzej.
  3. Bo wszystkim wokół bardzo łatwo uwierzyć, że spadłam z drzewa, dlatego mam na brzuchu, udach i nadgarstku równoległe blizny. Bo nic nie znaczę. Bo jestem egoistką i zmyślam, bo wszystkim ludziom czasem jest źle i to nic wielkiego, trzeba sobie samemu poradzić. Nie wiem. Każdy czasem mówi, że umarłby ze wstydu. Na pewno każdy walczy w sobie z czymś, a ja...ja zmyślam, bo chciałabym być wyjątkowa, a naprawdę jestem taka sama jak wszyscy i dlatego by mnie też wyśmiali, bo powinnam się zamknać i cicho siedzieć, zamiast zachowywać się jak kretynka i wszystko wyolbrzymiać.
  4. Bo jestem zdrowa i nie mam powodów, żeby się leczyć. Wyśmialiby mnie i powiedzieli tylko, że jestem przewrażliwiona, co zresztą jest prawdą.
  5. ewap99, sama się oszukałam, ludzie mnie oszukali, życie mnie oszukało, codzienność mnie oszukuje, słowa, reklamy, dźwięki, obrazy. Tak łatwo daję się oszukać...Chcę umrzeć ze wstydu. Nie jestem pod opieką specjalisty.
  6. Wróciłam do domu ze szkoły i znów to zrobiłam znów znów znów znów tak się strasznie nienawidzę, całą drogę myślałam, żeby się pociąć i już to widziałam i tylko szłam taka złą i płakałam, chodzę po domu i krzyczę, nie wiem skąd we mnie ten krzyk chodzę i krzyczę i to nie pomaga już nic nic nic tak nic nie pomaga a ja to nadal robię a emocje muszę krzyczeć i nie wiem dlaczego. Muszę się ukarać, bo daję się oszukać. Obcinam sobie włosy...wyrywam i obcinam włosy i tnę się i to jest złe, co? Nie moge nic zrobić tylko krzyczę, pies przede mną ucieka. Muszę zaraz wyjść, a chcę krzyczeć, bo dałam sięoszukać i jestem gównem. chce żeby mnie ktoś uratował od tego krzyku i poczucia winy i oszukali mnie a ja chce zeby mnie ktoś uratował i krzyczę i płaczę, bo mnie nikt nie ratuje, a ja brnę brnę a nie chcę...mam ochotę sobie odrąbać rękę.
  7. Spróbuj, Monica, jak masz możliwość. Może jednak psycholog pomoże, a Ty nawet się tego nie spodziewasz. Może to dobra szansa.
  8. To gratuluję, buu, i życzę kolejnych, choćby drobnych sukcesów, skoro już podjęłaś się walki.
  9. Można upaść i leżeć, takie jest inne wyjście. A nic nie stracę, ja nie mam nic do stracenia. Nie mam pojęcia jak można w to wpaść mając coś do stracenia, mając COŚ swojego naprawdę, coś o co można i trzeba się troszczyć. Jeśli byłoby coś, do czego mogłabym wrócić, to wróciłabym, gdybym miała to coś, nigdy nie doprowadziłabym się do takiego stanu.Tak przynajmniej mi się wydaje. A pewnie...każdy musi uratować się sam. Ale sądzę, że ktoś drugi może obudzić tę wolę walki. A Ty jaką podjęłaś decyzję, buu?
  10. Nikt nie ma czasu, wszyscy mają własne problemy, staram się wyglądać normalnie. A może zauważają, ale nic nie robią po prostu poza krótkimi komentarzami, może nie chcą nic zrobić. Czasem odstawiam potworne sceny, ciągle gdzieś te blizny wyłażą, ale nikt nic nie robi. Jest mi to na rękę, bo w przeciwnym wypadku musiałabym się zmierzyć z problemem, a ja się tego boję i tego nie chcę.
  11. Samookaleczanie to dla mnie jakby efekt innych problemów. Mam problemy z jedzeniem, z tego wynika, że z samooceną, z kontaktami z ludźmi. Wydaje mi się czasem, że jestem chodzącym problemem. A teraz to ja nie wiem nawet czy jestem w stanie sobie poradzić z czymkolwiek i czy zamierzam.
  12. Nie, nie mówiłam z nikim, nikt nie wie...tłumaczę się jak coś wyjdzie, spadłam z drzewa, z płotu... Mówię sobie, że nic mi nie dolega. Próbowałam w ten sposób zawsze odsuwać wszystkie złe myśli, próbowałam silną wolą.
  13. Wiem, że nie warto, bo już się wstydzę blizn, które mnie strasznie ograniczają. Ja nawet nie rozładowuję w ten sposób emocji, ja nie mam emocji i staram się je wywołać, chce się doprowadzić do płaczu, bo nic nie czuję, jestem pusta. Chcę się obudzić.
  14. Wiem, wiem. Mam nadzieję, że nie zrobię, ale wątpię, że się uda. Czasem jestem w stanie wziąć cokolwiek, boję się ostrych narzędzi, nawet boję się zostać w pokoju z nożyczkami. Boję się, że jeśli sobie z tym sama poradzę, na co mam nadzieję, to później będę w tym śmielsza, a nie chcę. Miałam od tego kilkumiesięczną przerwę...do niedawna.
  15. Nie, to nie do cięcia, tylko do końca. To było, żeby sprawdzić czy potrafię się naprawdę ciachnąć, jeśli wystąpi potrzeba. Boję się, że się to zafajda i zapaskudzi, a to, co piszesz, Vian, o opatrunku to jest dla mnie czarna magia, nie mam pojęcia jak to zrobię, ale dziękuję Ci za radę. Wodą utlenioną przemywam. To lepiej zostawić na razie ten mały plaster czy zdjąć całkiem? Na noc? I do południa, bo z rana nie zdążę się opatrzyć jak należy, idę do szkoły... Czyli to jest tak, że rivanol na ten jałowy gazik i plastrem przykleić? Mnie dreszcze przechodzą teraz jak czytam, co piszesz, Głos_w_głowie... Przepraszam za to zdjęcie, nie wzięłam tego pod uwagę i nie miałam tego na myśli, a edycja postu po jakimś czasie jest niemożliwa z tego, co widzę.
  16. Zdarzało Ci się już tak wyglądać?
  17. Dobra, zrobiłam to zdjęcie...może mnie uspokoi...może nie wygląda jednak tak tragicznie...Zakleiłam to zwykłym plastrem, ale on jest krótszy niż to rozcięcie. Do szycia to ja bym nie myslała...ale boję się tego, że ciągle ma styczność z ubraniem, ciągle się zagina itd. Jak zdjęłam plaster, żeby zmienić i zobaczyć to, to był na nim taki brązowy, blady ślad, może to po krwi jeszcze? I boję się, że to zamiast być ostrzeżeniem, to mnie jeszcze zachęci...to mogło być na nadgarstku, zamiast tam...
  18. Zapytam o te plastry, zobaczę co się stanie. Dzięki wszystkim.
  19. Może poczekać chociaż trochę? Jakoś się zagoi? Jakiś plaster może? Nie chcę iść z tym do lekarza. Gdzie pójdę? Do rodzinnego? Swoją drogą, czy to nie żałosne? Chcę się zabić, a martwię się rozciętą skórą...
  20. Nie dziś, już nie leci. Wczoraj leciała mocno...aż się przestraszyłam, w nocy jeszcze trochę, teraz już nie. Nie wiem co. Jak rozszerzę tę ranę, to znaczy wstanę i pochodzę, taki przezroczysty płyn. Żal mi mnie, ale nie mam pojęcia o tak podstawowych rzeczach, nie wiem, co się dzieje z raną. Jest mokra. Może panikuję...ale właśnie boję się, że ciężko będzie się goić albo że w ogóle nie będzie chciała.
  21. Witam. Przepraszam, że mój pierwszy post to takie suche pytanie...Nie wiem gdzie mam się z nim zwrócić, trafiłam tu przypadkowo przez google, próbując dowiedzieć się, co zrobić z rozciętą skórą... Wczoraj mocno wbiłam sobie maszynkę do golenia i pociągnęłam, zrobiła mi się głęboka rana na jakieś 0,5cm, skóra się rozchodzi, jest biała jakaś w środku, mokra, wylewa się coś..Nie mam pojęcia jak z tym postępować...To jest miejsce poniżej kości miednicy, więc chodzę, ruszam się, skóra się rozchodzi jak mówiłam...jest taka dziura... Pierwszy raz pociągnęłam tak mocno i boję się...Nie wiem jak to się będzie goić, nie chcę, żeby ktokolwiek się dowiedział...
×