
smutasek43
Użytkownik-
Postów
36 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez smutasek43
-
nie potrafie dobrowolnie zgodzić się na leczenie w szpitalu nie cierpie szpitali, nie wiem czy mam rację nie godząc się na taką formę leczenia,ale boję się tego miejsca i myśle że pobyt tam mógłby mi zaszkodzić, był taki moment w którym byłam zdecydowana na szpital ale teraz już tak nie jest, teraz czuję się znacznie lepiej i pewnie mylę się mając nadzieję że te moje złe myśli nie powrócą... ale się łudze i dlatego nie potrafie się zgodzić na leczenie w szpitalu,
-
Wiem, że na siłę mnie nie zamkną ale i tak się boje... Powiedziałam mamie,że moja pani doktor chciałaby z nią porozmawiać i mama z tego co zaobserwowałam jest za, ale ja nie chce tam iść z mamą i koniec. Powiedziałam jej również o szpitalu(nie wiem czy dobrze zrobiłam), mama teraz dopytuje się co takiego się dzieje a ja nie mam odwagi jej powiedzieć o myślach samobójczych, nie potrafie tego powiedzieć... to jest za trudne...
-
Byłam u lekarza dostałam dodatkowe tabletki, pytałam o możliwość uczestniczenia w zajęciach na oddziale otwartym jednak moja pani doktor nie zgodziła się na nie. Drugi raz stwierdziła że powinnam iść na oddział zamknięty, dlatego że mój stan jest zbyt ciężki aby leczyć go na odziale otwartym, nie zgodziłam się, więc powiedziała ze na siłę nie może mnie tam umieścić. Prosiła abym następnym razem na wizyte przyszła z mamą, ale ja wole iść sama. Nie mówiłam mamie o moich myślach samobójczych a jestem pewna że pani doktor jej powie-nie chce tego. Poza tym boje się, że będzie chciała nakłonić moją mame na to żebym jednak poszła do szpitala.Czy moje przypuszczenia są słuszne? czy może się tak zdarzyć?
-
Witam, Mam takie pytanie zdecydowałam się na leczenie byłam u pani psycholog dostałam skierowanie do psychiatry byłam u pani doktor dwa razy na początku czułam się dobrze po lekach teraz czuje się nie najlepiej, nie wiedzę za bardzo efektów leczenia, jutro mam kolejną wizytę i mam nadzieję że dostane jakieś inne leki.. tylko myślę że same leki nie wystarczą przydałaby się również spotkania z psychologiem a na wizyte czekam już prawie dwa miesiące i nie wiem ile jeszcze będe musiała czekać i tu pojawia się pytanie czy takie leczenie przyniesie efekty? jak już uda mi się dostać do pani psycholog, zastanawiam się nad prywatnym leczeniem tylko nie bardzo mnie stać na takie, to dość spory wydatek, ale w obecnej sytuacji wydaje mi się że zamiast wychodzić na prostą wpadam w jeszcze gorszy stan... dlatego proszę Was o radę co robić czy czekać na wizytę? czy prywatne leczenie przynosi lepsze rezultaty?
-
Dzięki kochane jesteście, chciałabym zawsze wierzyć że się uda.., że wszystko się ułoży.. niestety nie zawsze się to udaje i dlatego serdecznie Wam dziękuje i pozdrawiam Buziaczki
-
Dzięki anusia, oby tej wiary że się spełnią nigdy mi nie zabrakło. Buziaczki
-
Ja również marzę o tym, żeby wyzdrowieć i nie walczyc ciągle o kolejny dzień, mieć normalne życie takie jakie mają ludzie zdrowi... mieć takie problemy jak oni... poza tym jest jeszcze kilka innych marzeń ale one są teraz uśpione wewnątrz mnie i czekają na realizację która będzie możliwa dopiero wtedy kiedy to pierwsze marzenie się spełni...
-
W najbliży weekend kolejne zaliczenia i egzaminy a ja nie mam siły żeby usiąść do książek, powróciły bóle głowy i senność, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, niestety muszę chodzić do pracy a na uczenie sił brakuje. Mija kolejny dzień i egzaminy zbliżają się nieubłaganie a ja już dziś wiem że niczego nie zaliczę i jeszcze to spotkanie z ludzmi z mojej grupy których tak mocno rozczarowałam na obozie swoim brakiem zainteresowania czymkolwiek (jeszcze nie czułam się tak źle jak tam i było to widać). Teraz nie wiem jak ja się na uczelni pokaże, boje się konfrontacji z nimi, jestem pewna że będą mnie unikać i nie wiem czy będe potrafiła to znieść (ostatnio płacze z byle powodu) obawiam się że znowu się rozpłacze, a już i tak płakałam przy koleżankach nie potrafiłam się powstrzymać, a teraz męczy mnie pytanie co one o mnie myślą? napewno nic dobrego. Zastanawiam się nad roczną przerwą ale to i tak wymaga zaliczenia egzaminów a ja nie potrafię zabrać się za książki. To dopiero pierwszy rok a ja już nie daję rady....
-
Im więcej czytam o depresji dwubiegunowej tym bardziej jestem przekonana, że dotyczy ona również mnie. Myślałam że to normalne przecież każdy człowiek raz czuje się lepiej a raz gorzej, jednakże to moje lepiej i gorzej jest zdecydowanie silniejsze niż u innych.... w stanach euforii wierze w to że wszystko dam radę naprawić i nadrobić co w stanie doła zaniedbałam, że kontakty z ludżmi dadzą się naprawić... z tą wiarą próbuje to robić a gdy się nie udaje to zastanawiam się dlaczego nie można tego naprawić i wtedy wszystko mi się przypomnina że przecież sama jestem sobie winna... sama wszystko popsułam.... odaliłam się od innych bo było mi wszystko jedno a teraz nie da się tego naprawić, oczywiście można probować i może czasami się uda tylko pojawia się pytanie po co? skoro za jakiś czas znowu będzie mi wszystko jedno......
-
Pewnie tak... on prawie zawsze znika gdy jest źle lub próbuje zmienić temat... gdy mu się nie udaje a ostatnio tak jest coraz częściej znika na parę dni nie daje znaku życia, a potem wraca.. gdy jest dobrze zostaje na dłużej a gdy jest źle znowu znika i tak w kółko... mam tego dosyć, nie mogę liczyć na niego wtedy gdy jest tak naprawdę potrzebny wtedy jestem jak zwykle sama...., chciałabym mieć prawdziwych przyjaciół tylko nie wiem czy uda mi się ich znaleść...
-
Nie sądze żeby potrzebował czasu na oswojenie się z tym chociaż... no nie wiem właściwie ale on chyba do końca nie zdaje sobie z tego sprawy, jak się spotkaliśmy to stwierdził że normalnie wyglądam a jak u licha miałam wyglądać.... ludzie naprawdę mało wiedzą o depresji... , powiedział jeszcze że nie widać po mnie że biorę leki, gdy mówie że jest źle to słysze "będzie dobrze" albo że przesadzam, ale najczęściej to nic nie słysze na ten temat bo następuje zmiana tematu...
-
Przyznałam się dwóm osobom mamie-dlatego że musiałam (zalecenie psychiatry) chodziło o to żebym nie była z tym sama. Powiedziałam również przyjacielowi i pomimo tego iż zaakceptował tą sytuację to nie potrafi mi w żaden sposób pomóc jak mówie że źle się czuje to on zwyczajnie zmienia temat udaje że nie słyszy tego co do niego mówie... nie tego oczekiwałam wiem że nie wie jak mi pomóc.... ale udawanie że jest ok i wmawianie mi tego wcale nie pomaga.... czuje że oddalamy się przez to od siebie a właściwie to ja oddalam się od niego....
-
U mnie z wiarą bywa różnie ma ona swoje wzloty i upadki, kiedyś wierzyłam naprawdę mocno czułam Jego obecność w swoim życiu w każdej sekundzie życia. A teraz... teraz nie wiem czy jeszcze wierze, nie potrafiłam się modlić więc przestałam... może to był błąd... Nadal uczestniczę we mszach świętych właściwie to nie wiem dlaczego.. może żeby nie martwić rodziny... boję się tak całkowicie o Nim zapomnieć, przecież kiedyś byłam tak blisko Niego a dzisiaj..., chciałabym jeszcze kiedyś być tak blisko.. może kiedyś będe....
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
smutasek43 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nie miałam ochoty się uśmiechać ale widziałam że oni źle się czuli z tym że ja taka jestem, jak wyjeżdżałam to przeprosiłam je za wszystko one też mnie przeprosiły ale to ja czułam sie tak naprawde winna temu wszystkiemu,że w pewnym sensie popsułam ten wyjazd. Jeżeli chodzi o udawanie przed mamą to też chce jej tego oszczędzić żeby się nie martwiła, tylko nie wiem czy to zniose nie mam ochoty nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać a ciągle natykam się na kogoś z rodziny ale inaczej się nie da... mama nie do końca mnie rozumnie mówie jej że jest źle ale do niej to nie dociera wymyśla mi jakieś zajecia a ja naprawde na nic nie mam siły ani ochoty, nie rozumie mnie a ja nie mam siły jej tłumaczyć. Powiedziałam jej o depresji ale o ciągłych myślach samobójczych nie, nie powiedziałam przed leczeniem i nie powiem teraz, te myśli na chwile ustaly a teraz wróciły i dlatego sie boje, nie mam siły na to wszystko a mama ciągle powtarza ten rok pasuje skończyć -studia, ja wiem że trzeba ale co robić jak sie nie ma na to siły? nie chce wracać na uczelnie i widzieć spojrzenia tych ludzi którzy z pewnością będą teraz mnie unikać. -
Dzięki dżejem pewnie masz racje tylko ja nie mam siły żeby czekać i nie wiem co mam mówić w domu bo ja chce być sama nawet obiadu nie chce mi się jeść w czyimkolwiek towarzystwie rozmawiać też nie mam ochoty, a mama chce wiedzieć jak się czuje.. tak mi przykro że ją ranie ale nie umiem inaczej.. nie wiem skąd tyle złości we mnie ale nie chce i koniec, oby dali mi spokój.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
smutasek43 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Witam, potrzebuje trochę ponarzekać. Wczoraj wróciłam z wyjazdu na którym miałam się świetnie bawić ale okazało się zupełnie inaczej, to była totalna porażka, najgorszy tydzień w moim życiu. Koleżanki na początek mnie olały a nastawienie miałam dobre wszystko miało być fajnie takie oderwanie od rzeczywistości w środku sesji. Jednak wyszło zupełnie inaczej nie potrafiłam się bawić, śmiać, cieszyć odtrąciły mnie na początek a później nie mogłam się pozbierać było tylko gorzej i gorzej... jednego dnia wstałam od stolika przy śniadaniu i poszłam z płaczem do pokoju totalnie się rozkleiłam, jedna drobnostka a wytrąciła mnie zupełnie z równowagi nie mogłam się pozbierać, wogóle przez cały wyjazd byłam taka, nie umiałam śmiać się, żartować nic nie umiałam, widoki piękne a mnie to nie cieszyło nic mnie nie cieszyło chciałam żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło.. no i nie wytrzymałam wróciłam wcześniej to był koszmar. Najgorsze jest to że myślałam że po powrocie do domu poczuje się lepiej ale czuje się tak samo. Nie chce mi się z nikim rozmawiać, nie chce niczego słuchać nic mnie to nie interesuje właściwie to nie wiem czy coś mnie jeszcze interesuje. Taka okazja na świetną zabawę na poznanie nowych ludzi a tu totalna klapa nie miałam nawet o czym rozmawiac z tymi ludzmi, nie mogłam wyrzucić z głowy tego że jestem chora. Czułam się tam zupełnie nie potrzebna i bezwartościowa, nie miałam im nic do powiedzenia więc milczałam i milczałam a oni się odsuwali dalej i dalej... i zostałam sama jak zwykle to tylko pogorszyło mój stan. Jestem juz w domu ale to wszystko we mnie żyje, zmarnowałam taką szansę. A teraz wszyscy wypytują się jak było a ja nie mam ochoty z nikim gadać to było piekło ale przecież nie mogę powiedzieć prawdy odsune od siebie ludzi z którymi przebywam na codzień, kłamać też nie mam siły, ciągle jestem smutna a na dworze świeci słońce a ja mam dosyć nie chce patrzyć na tych wesołych ludzi nic już nie chce... czuje tylko ból żal do siebie i do innych, nie wiem czemu tak sie stało czy to przez leki(esprital- biorę od trzech tygodni) wszystko jest mi obojętne na wszystkich się wściekam jestem nie do zniesienia -
Zczynam się zastanawiać czy nie powinnam pójść do szpitala, z jednej strony byłoby to dobre rozwiązanie odciełabym się od środowiska które wpędziło mnie w taki stan. Podczas pierwszej wizyty u pani psycholog padło stwierdzenie że powinna mnie skierować do szpitala ja nie chciałam, boje się tego stereotyp że to miejsce dla czubków jest zakorzeniony również we mnie. Czytając wasze posty inaczej patrze na to wszystko, ale moje obawy nie znikły. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym powiedzieć o tym komukolwiek, rodzina też pewnie przyjeła by to nie najlepiej. Trzeci tydzień biorę esprital czuje się fatalnie, leki nie pomagają totalna apatia i nie wiem co mam robić, dlatego pojawiła się myśl o szpitalu, tylko jak powiedzieć o tym mamie i jak przezwyciężyć w sobie strach przed tym miejscem. Pozdrawiam
-
MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)
smutasek43 odpowiedział(a) na yoan22 temat w Leki przeciwdepresyjne
Biorę esprital od prawie dwóch tygodni, jest to pierwszy lek jaki przepisał mi psychiatra, pierwszych kilka dni było ciężkich kłopoty z podniesieniem się z łóżka( miałam ciągłą ochotę na sen), teraz jest trochę lepiej ale ciągły ból gardła nie ustępuje i poranne wstawanie nadal jest ciężkie. Przeżyłam kilka dni głębokiego przygnębienia(nie wiem czy to działanie leku czy też jeszcze nie zaczął on działać). W dalszym ciągu potrzebuje więcej snu, poza tym czuje że mój apetyt znacznie się zwiększył i widzę jak przybywają mi kilogramy. Teraz czuję się znacznie lepiej mam chęci do działania (lecz nie jest tak codziennie gorsze dni mam nadal) może lek nie zaczął jeszcze dobrze działać. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
smutasek43 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Witam, Pisze bo znowu jest mi strasznie źle i nie wiem co mam robić, za tydzień pierwsza wizyta u psychologa mam nadzieje że wytrzymam…chociaż sił brakuje coraz bardziej nawet pisanie tego posta mi nie wychodzi tyle myśli kłębi się we mnie a nie potrafię ich z siebie wydobyć… tłumienie ich jest jeszcze gorsze…nie mam z kim porozmawiać o tym że mi źle, ostatnio wszyscy na mnie najeżdżają że jestem właśnie taka…. Jak dla mnie to jestem do niczego nic mi nie wychodzi… jutro dwa egzaminy a ja prawie nic nie umie… mam wstręt do nauki najchętniej przesiedziałabym w swoim pokoju i słuchała głośnej muzyki tak żeby nie słyszeć swoich myśli… dręczących myśli o samobójstwie… o zgrozo już wymyśliłam jak chce to zrobić nie miałam tego nigdy wcześniej, dokładny plan..całkiem możliwe żebym to zrobiła gdyby nie fakt iż w domu jest kilka moich pamiętników z zapiskami prowadzonymi przez kilka ostatnich lat… nie chce żeby ktokolwiek to przeczytał a spalić nie mam odwagi chociaż coraz częściej o tym myślę z drugiej strony boję się że jeśli je zniszczę to nic nie będzie mnie tu trzymać… czuje się tak obco niby mam rodzinę i znajomych ale przed wszystkimi ukrywam to o czym piszę tu na forum nikt nie wie że mam problemy, prawie nikt za wyjątkiem jednej osoby która powiedziała mi ostatnio że ma dosyć usłyszałam „ileż można” wyciągać mnie z tych dołków i wmawiać mi że jest dobrze… no właśnie ileż można? Dostałam ultimatum albo się zmieniam albo ta osoba się wypisuje, nie wiem czy powinnam czuć żal do tej osoby, nie mam przecież prawa wymagać od kogoś żeby znosił moje ciągłe załamania, pewnie przyjaźń nie obejmuje takiego poświecenia-szkoda miałam trochę inne wyobrażenia na temat przyjaźni…przepraszam że tak się rozpisałam ale musiałam to z siebie wyrzucić… mam nadzieję że mi to chociaż trochę pomoże… -
Masz racje że to tak właśnie wygląda, ale nie potrafie inaczej cały czas próbuje ale nie wychodzi ciągle nie wychodzi... przegrywam za każdym razem, nie wiem skąd się we mnie wzieła ta złość... nigdy taka nie byłam a teraz... niestety nie umiem być inna...
-
Wszystko jest nie tak trace wszystkich którzy jeszcze chociaż troche mnie lubili, mam dosyć jest coraz gorzej niedługo nie będzie już nikogo zaczynam się zastanawiać czy lepiej nie odejść, czuje się zupełnie nie potrzebna i nie chciana, więkość osób wolała by żeby mnie nie było i ja też tego chce.... ale tak trudno odejść...
-
Dziękuje, że jesteście i wierzycie w to że będzie dobrze, ja też staram się w to wierzyć, jeszcze raz bardzo dziękuje
-
Zdecydowałam się na wizyte u psychologa, moje próby poradzenia sobie samej z tym problemem skończyły się na tym że było coraz gorzej.Teraz jestem na etapie czekania na wizytę, chciałam pójść wczoraj ale niestety nie było takiej możliwości (brak wolnego terminu u psychologa) mówili żeby czekać a ile to nie wiadomo. Nie wiedziałam że to będzie takie trudne samo załatwienie skierowania było dla mnie ciężkie, powiedzenie lekarzowi że potrzebuje skierowanie do psychologa było trudne dobrze że o nic nie pytał bo pewnie bym się rozkleiła Teraz czekam na telefon i umówienie się na wizytę i trochę się boje tego jak to będzie. Gorące pozdrowionka i buziaczki
-
Różo, pewnie masz racje że się izoluje od ludzi, ale nie potrafie inaczej próbowałam, nie potrafie, nie mam siły na rozmowe, ciągle sie zmuszam żeby zamienić z kimś kilka słów ale idzie to opornie. Robie sobie wyrzuty że ludzie w pewnym sensie męczą się ze mną, a ja nie chce tego.... oni męczą się ze mną, i ja też się męcze ze sobą już zapomniałam tamtą osobę którą byłam, teraz mam ochote płakać z byle powodu, czuje się źle wśród ludzi wole być sama.... niby jestem obecna ale tylko ciałem nic więcej.... uczucia wygasły, no może za wyjątkiem bólu i smutku... który nie ustępuje... gina, niestety ten incydent pozostał w pamięci osób z którymi pracuje, wszystko się zmieniło jest zupełnie inaczej, onie mnie teraz poprostu unikają, nie dziwie się skąd mogą wiedzieć czy znowu nie powiem czegoś głupiego..., wszystko psuje z każdym dniem jest coraz gorzej, chciałabym żeby pamiętali tą dziewczynę którą byłam..... tak mi przykro że teraz jestem taka, znowu gorszy dzień.... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:49 pm ] mam pytańko czy są jakieś tabletki które można dostać bez recepcy a które pomogły by mi w odzyskaniu energii, przezwyciężeniu ciągłego zmęczenia i senności z góry dziękuje za każdą odpowiedz [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:16 pm ] To znowu ja, próbowałam kolejny raz poradzić sobie sama ale chyba najwyższy czas przyznać się przed sobą że nie dam rady, postanowiłam że jednak pójde do psychologa, może to mi pomoże... ostatnia deska ratunku... boje się tego co moge zrobić... próbowałam odebrać sobie życie, ale nie potrafie tego zrobić, wiem że mame bardzo by to zabolało a nie chce jej ranić, myśle że kocha mnie mimo wszystko mimo tego jaka się teraz stałam, gdyby nie ona to pewnie już by mnie nie było ale jak pomyśle o tym jak by się czuła gdybym to zrobiła..... nie moge jej przecież tego zrobić, chociaż ostatnio myśle czy nie było by lepiej gdybym jednak odeszła... przynajmniej nie musiała by patrzeć na to jak wszystko niszcze... ostatnio strasznie trzęsą mi się ręce, czy jest możliwe że to nerwica Pozdrowionka
-
Pewnie też bym się tak poczuła... odtrącona, ale nie mogłam mu przecież powiedzieć co mi jest naprawde, a wymyślanie czegoś nie miało sensu... w takiej sytuacji bronie się właśnie poprzez atak... wiem że jak powiem coś takiego to druga osoba odejdzie i mi to czasami jest na ręke zwłaszcza wtedy kiedy wole być sama, i nie chce mi się z nikim wtedy gadać..., tak jest coraz częściej niestety to pogarsza mój stan, bo w ten sposób zniechęcam wszystkich do siebie, ale nie potrafie sobie radzic innaczej, nie moge też ciągle mówić że mam gorszy dzień bo tak się dzieje za często....