Skocz do zawartości
Nerwica.com

noname9292

Użytkownik
  • Postów

    114
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noname9292

  1. Jakiegoś trolla, nigdy nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie to robią.
  2. Ta to jest jeden ze znaków. Dla pewność zawsze można się uśmiechnąć, jak odpowie, to droga wolna. hahaaha dobre
  3. noname9292

    Samotność

    Ty masz ten luksus, że posiadasz znajomych do których możesz wyjść. Moje znajomości były na tyle płytkie, że nie przetrwały końca szkoły (z czego sobie już wcześniej zdawałem sprawę). Z resztą jeśli środowisko jest nerwicogenne lub depresjogenne albo ma pewien niekorzystny obraz twojej osoby to lepiej je zmienić. A to, że ludzie szybko szufladkują, a później zmiana wizerunku bardzo długo trwa chyba każdy wie :) U mnie na przykład półroczna izolacja czytaj nauczanie indywidualne zdziałały cuda Na początku miałem taką nerwice i stany depresyjne, że bałem się wychodzić z domu, bałem się spojrzeć ludziom w twarz. Spotkania z psychologiem ( tu zaznaczam, że same spotkania, a nie psychoterapia) i właśnie nauczanie indywidualne mocno poprawiły mój stan. Pochwale się, że przez pół roku nauczania indywidualnego zdążyłem nadrobić jeden cały rok, w co sama dyrektorka wątpiła. Ogólnie to dość ciekawe doświadczenie, od razu mniej więcej widać w czym człowiek jest dobry a w czym nie. Poznanie nauczycieli z ludzkiej strony całkowicie zmienia spojrzenia na szkolnictwo. Generalnie masz racje, konfrontacja z lękami to najskuteczniejsza metoda zdrowienia, ale nie w każdym momencie. I jako neurotyk obawiam się, że moje życie to będzie jedna wielka walka z lękami, bo o innym sposobie "zdrowienia" nie słyszałem.
  4. noname9292

    Samotność

    Nikogo nie oceniałem. Z resztą w jednych sprawach miałem szczęście, a w innych strasznego pecha, takie życie. poczytaj sobie np to http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/depresja/art,22,depresja-co-czuja-bliscy.html Więc się nie ma się co dziwić, że otoczenie trzyma się z dala od ludzi z depresją. Ludzie z depresją są bardzo toksyczni i bardzo egoistyczni, nie wiem czy u wszystkich tak jest, ale ja taki byłem. Wyżywałem się na bliskich, czasami potrafiłem popsuć komuś dzień swoimi żalami czy obiekcjami. Jak chodziłem do psychologa to lubiłem sobie z nią pogrywać...
  5. noname9292

    Samotność

    Ja tam miałem nawet dobre dzieciństwo. Byłem spokojnym, skrytym dzieciakiem, jak ktoś się na mnie uwziął to moja matka wkraczała do akcji :) W późnym dzieciństwie byłem nawet lubiany, dużo czasu spędzałem na podwórku, piękne czasy. No i mam wspaniałych rodziców na którym mogę zawsze liczyć.
  6. noname9292

    Samotność

    A co ty masz 10 lat? Musisz się sama zaopiekować sobą, jak to robią dorośli ludzie :'> Z resztą zastanów się co ty mogłabyś dać/dajesz innym ludziom, może jesteś sama bo jesteś egoistką, która tylko bierze, a nic nie daje?
  7. noname9292

    Samotność

    Ja jakoś ostatnio w ogóle nie odczuwam samotności, a nie mam praktycznie żadnych znajomych. Jedynie z kim rozmawiam to rodzice. Jestem po prostu typem odludka i nie potrzebuje wielu relacji. Większym problem dla mnie jest brak jasno wytyczonego celu i pewne konflikty wewnętrzne, które mną miotają. Myślę, że jak rozwiąże te sprawy to ludzie w okół mnie sami się znajdą. Z resztą uważam, że pewien typ ludzi (wrażliwych) zawsze będzie skazany na samotność, nawet wśród znajomych i przyjaciół. Ten typ tak ma. I prawdę mówiąc nie wytrzymałbym gdybym musiał ciągle przebywać z ludźmi :) Samotność to taki mój mroczny pasażer, który czasami mi doskwiera, ale mimo wszystko jej potrzebuje.
  8. http://www.endokrynologia.net/tarczyca/problemy-psychiczne-depresja-zm%C4%99czenie-choroby-tarczycy
  9. Jak jesteś ambitny i do tego przebojowy to i nawet po marketingu i zarządzaniu znajdziesz prace Co do studiów ścisłych powiedziałbym, że jedynie informatyka bądź kierunki hi-tech (typu mechatronika) są przyszłościowe, z resztą bywa różnie. Np. teraz raczej nie odważyłbym się pójść na budownictwo. Jak ktoś nie chce się uczyć warto wyuczyć się prostego fachu typu stolarz, mechanik, elektryk czy hydraulik dla nich nigdy nie zabraknie roboty. A dla największych "ofiar życiowych" i pasożytów zostaje praca w urzędzie Tak samo mam, nazywam to alkoholizmem komputerowym.. Wiecie co ja myślę o tym temacie? Te całe narzekanie na bezsens egzystencji, pustotę ludzi to tylko wymówka.. Tak na prawdę tu chodzi o strach przed życiem i poczucie bycia gorszym od innych. Ludzie czasami przechodzą na prawdę straszne tragedie, a jednak dalej walczą i się nie poddają. Np. słyszałem historie o gościu z USA, który w wyniku kryzysu stracił prace, mieszkanie ( teraz śpi w swoim samochodzie) i w dodatku żona z dzieckiem od niego odeszła Życie jest brutalne, ludzie są okrutni i głupi, kłamałbym gdybym powiedział inaczej, ale niestety takie jest życie, a wiecznie żyć fantazją się nie da...
  10. Dlaczego uważasz, że śmierć to przegrana? Po prostu człowiek ma pewien czas, który może wykorzystać do czego tylko chce; może bzykać co popadnie, może stworzyć wspaniałą rodzinę, może się poświecić pracy czy samodoskonaleniu i tak dalej. Paradoksalnie to śmierć nadaje sens życiu, bez niej nic nie miałoby znaczenia, wartości. Wyobrażałeś sobie kiedyś życie wieczne? To byłaby katorga, prawdziwy nonsens. Przegrać to można życie, bojąc się być sobą, bojąc się robić to się chce robić. "Coś" dało nam możliwość życia, więc warto z tego skorzystać. Moim obecnym sensem życia jest fikcja i wiedza.. chce jak najwięcej przeczytać i zobaczyć ciekawych rzeczy. Ja się śmierci nie boję, boję się bólu przed śmiercią.. Dlaczego warto żyć? Dla uczuć, dla zrozumienia, dla ciekawych wspomnień czy szczęśliwych chwil, dla innych ludzi, dla pasji czy dla rodziny. Masz racje, że po śmierci wszystko się traci, ale to w sumie nie jest ważne. Rzeczy materialne powinny być środkiem do realizowania celów (czy do przetrwania) a nie celem samym w sobie. Z resztą tak na prawdę to nic nie należy do nas, wszystko sobie przywłaszczyliśmy:)
  11. Enoona, Tylko ciekawe czy twoi "przyjaciele" myślą podobnie czy tylko czekają aż będziesz wolna czy chętna Zresztą kobiety w materii przyjaźni są bardzo naiwne i (chyba) lubią się okłamywać. Jest jeszcze problem z definicją przyjaźni. Ja przykładowo traktuje te słowo bardzo poważnie, przyjacielem nazwałbym osobę, którą znam i ufam w 99% i wiedziałbym, że mogę na nią liczyć, "do tańca i do różańca". Inni znowu nazywają przyjacielem tak na prawdę bliskiego kolegę/znajomego.
×