Skocz do zawartości
Nerwica.com

paulabez

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia paulabez

  1. paradoksy nie napisalam, ze zylam bez niego, tylko ze sie roztalisy, i przez pol roku nie bylisy razem, zaznaczylam tez ze spotykalisy sie w tym czasie, nie musze opisywac szczegolowo tych spotkan. Nie wiem czy odbilam sie od dna, kiedy jestem z nim czuje sie jakbym byla na dnie. On jest moja zyciowa porazka. Moje zycie znowu nabralo sensu, poznalam kogos innego, chcilam zyc, kochac i juz nie pamietac o tym jaka bardzo mnie skrzywdzil moj wtedy ex, ktory zachowal sie najgorzej jak mogl, wtedy kiedy mnie pograzyla depresja po stracie dziecka i stracilam checi do zycia, plakalam calymi dniami, nocami, tygodniami, on bawil sie jak nigdy, poznawal kobiety i robil rzeczy, ktorych bym sie po min nigdy nie spodziewalam. Czasami sie go brzydze. Wiem ze jestem potworem. Nie chce taka byc, terapia dla par odpada, on pracuje do pozna, ja calymi dniami opiekuje sie dzieckiem, w weekendy na nic nie mamy czasu, dziecko jest malutkie i mnustwo przy nim pracy. Chcialabym isc do psychologa, jednak od pol roku nie moge znalesc czasu na wizyte u fryzjera, dlatego tu o tym napisalam. Kocham go i kocham nasze dziecko, chce tworzyc z nimi rodzine, jednak tyle we mnie nienawisci do niego. Wiem, ze to paradoksalne i sama nie rozumiem tego jak mozna tak sprzecznymi uczuciami darzyc jedna osobe. Staram sie z nim rozmawiac, czesto przepraszam go za swoje zachowanie, a pozniej jestem jeszcze gorsza. Nasze rozmowy jednak bardziej przypominaja moj monolog. Mamy czas na rozmowe tylko wtedy gdy dziecko spi, wtedy on jest zmeczony i zlosci sie na mnie ze nie pozwalam mu spac tylko ciagle chce rozmawiac. Kiedy zechce mnie juz wysluchac, po tym jak powiem co mi na sercu lezy on najzwyczajniej na swiecie palnie cos w stylu, ok bedzie dobrze i zasypia. Nie chce zeby tak wygladalo nasze zycie. Nigdy taka nie bylam i nie wiedzialam nawet jaki potwor we mnie siedzi.
  2. Jestesmy razem od ponad 4 lat, on byl moja pierwsza wielka miloscia, po 2 latach chcielismy miec dziecko, zaszlam w ciaze, jednak poronilam po 5 tyg. Strasznie trudno bylo mi sie z tym pogodzic, on obiecywal ze zawsze przy mnie bedzie i razem przez to przejdziemy, pozniej zabraklo mu sil zeby znosic moje humory i moja depresje, odwrocil sie ode mnie, jednak nie pozwolilam mu odejsc na stale, potrebowalam go wtedy najbardziej na swiecie, on traktowal spotkania ze mna jako nieprzyjemny obowiazek, trwalo to pol roku, kiedy juz nauczylam sie zyc bez nigo i zaczelo mi sie wszystko ukladac okazalo sie ze jestem z nim w ciazy. Dalismy sobie druga szanse przez wzglad na dziecko. W chwili obecnej jestem przeszczesliwa matkta zakochana w swoim dziecku, z ojcem dziecka laczy mnie jakas silna wiez, potrzebuje go, chce z nim byc przez wzglad na dziecko, na swoj chory sposob tez bardzo go kocham, czasami wydaje mi sie ze najbardziej na swiecie, planujemy sie pobrac, ale za razem kazdego dnia nienawidze go coraz bardziej, ublizam mu, bije go, wykanczam psychicznie. On zyje w ciaglym strachu o to ze odejde z dzieckiem, bo prawie kazdego dnia mu to powtarzam. Nie potrafie zapomniec o tym, ze kiedys bardzo mnie zranil. Ulge przynosi mi tylko wyzywanie sie na nim. Czasami mysle ze ktoregos dnia on nie wytrzyma i znowu odejdzie, a ja zostane sama ze wszystkimi troskami zwiazanymi z samotnym macierzynstwem, jednak nie potrafie sie zmienic.
×