Czesc, jestem tu od niedawna i czasami czytałam Wasze posty. Musze przyznać, że niektorych podziwiam za ich wiare i nadzieję, pewnie dlatego, ze mi tego własnie brakuje. Ta cała technika oddychania, jak dla mnie nie ma wiekszego sensu, bo w momencie gdy zaczynam kontrolowac swoj oddech i na nim sie skupiam mam wrazenie ze sie zaczynam dusic. Wiem ze jednym z lepszych sposobow jest odrzucac takie mysli i samemu nie nakrecac sie, ale pewnie sami dobrze wiecie jak ciezko to przychodzi.
Cierpie na nerwice od ok 4 lat, sama sobie zdiagnozowałam i nie pomyliłam sie. Lecze sie od jakiegos czasu (ponad rok) indywidulanie i niestety nie przynosi to efektow. Ostatnio usłyszałam ze to nie ma sensu, bo nie widac poprawy. Rozpłakałam się, bo tak naprawde była to jedyna osoba z ktora mogłam pogadac i chociaz troche mnie rozumiała. W tej chwili zastanawiam sie co robic dalej. zasugerowała mi ze najodpowiedniejsza rzecza bedzie terapia grupowa. Nie powiem chciałabym, nawet bardzo. Jednak wiaze sie to z wyłaczeniem z zycia na 10 tygodni, rodzice musieli by sie dowiedziec, zero wakacji....a takze strach ze juz nie bede anonimowa.
Jak Wy sobie z tym wszytskim radzicie? Skad w Was tyle energii? Ja nie potrafie sie wziasc w garsc, a ten ciagły wszechogarniajacy niepokoj sprawia ze potrafie byc tylko zła,agresywna....