Skocz do zawartości
Nerwica.com

Monikaped

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Monikaped

  1. Monikaped

    depresja a wiek

    moja mama ma 44 lata, urodziła mnie jak miała 18. całe życie spędziła na wychowywaniu dzieci, sprzątaniu i gotowaniu, no i oczywiście na liczeniu sie ze zdaniem męża. Zawsze była zdołowana, dużo krzyczała, nie dbała o siebie, zrobiła się gruba i nudna, czasem jak miała już totalnie dość mówiła że skonczy z tym życiem, bo i tak jest juz stara i nic poza nami w życiu nie osiągnęła, a rok temu pewnego pięknego dnia, wziela kredyt, kupila dom, wyprowadzila sie od meza. Teraz jest biedna, szczupla, śliczna i szczesliwa. i nie chodzi o to zeby zastawiac mezow ale o to ze opinia publiczna jest gówno warta gdy chodzi o włsne szczescie. Teraz moja mama nie mówi już spieprzylam swoje zycie tylko, mam jeszcze pol życia przed sobą, pieknego zycia. Wiec proszę nie przejmowac sie nadetymi pajacami!
  2. jestem tu bo czuję względną równowagę, przy czym moja równowaga jest czymś całkiem innym niż dla większości ludzi. tak mi się przynajmniej wydaje. dla mnie jest to stan, kiedy wychodzę na miasto bez lęku, że spotkam kogoś znajomego, kiedy zrobię zakupy zamiast uciec ze sklepu przerażona koniecznością dokonania wyboru itd... na to co ja określam moja prywatną depresją cierpię od wielu lat. nigdy nie byłam z tym u lekarza, bo kiedy jest bardzo źle nie mam na to siły, a kiedy jest lepiej wierzę że dam radę. kiedy jest źle... ciężko to opisać, czuję jakbym dźwigała ciężki kamień w klatce piersiowej, czasem mam uczucie, że zapadam się do wnętrza, moje ciało staje się tylko powłoką, a ja czymś małym i stłamszonym wewnątrz. kiedy dzwoni telefon albo domofon serducho bije mi jak szalone. rozmawiam wtedy z ludźmi i oni chyba niczego nie zauważają, a ja sama rozdzielam się jak gdyby, jedna ja, to ta która właśnie mówi, ma poczucie humoru i jest pewna siebie, a druga ta wewnętrzna stłamszona słucha tego i nie może się nadziwić że z "jej" ust płyną słowa. wieczorem odwlekam moment pójścia spać, bo to wiąże się z kolejnym koszmarem wstawania. czasem łapię się na tym że przestaję oddychać i to jest przyjemne, taki całkowity bezruch. marzę wtedy o tym żeby zwinąć się w kłębek i leżeć, ale taka bezczynność z kolei powoduje wyrzuty sumienia że zaniedbuję obowiązki. poczucie winy, lęk, ciągłe ruminacje na temat porażek, nieodpowiednich zachowań, nawet sprzed wielu lat... to właśnie czuję kiedy jest naprawdę źle. jest jeszcze inne "źle" kiedy wpadam we wściekłość, wyżywam się na bliskich albo na sobie, tłukę naczynia, uderzam głową o ścianę, drapię się do bólu. Ale teraz jest względna równowaga, względna bo choć trudno mi się do tego przyznać, myślę jak cudownie byłoby zachorować, tak żeby leżeć bez poczucia winy, żeby objawy fizyczne zdominowały to co dzieje się w mojej głowie. wiem że to jest złe, że za zdrowie trzeba Bogu dziękować, ale takie fizyczne objawy mogłyby usprawiedliwić moje użalanie się nad sobą, nie musiałabym udawać że jestem dzielna. starałam się opisać co we mnie siedzi, ale czuję niedosyt, tego nie można ubrać w słowa. i skoro wstaję codziennie, chodzę do pracy, nikt nie widzi że jest źle, to czy rzeczywiście coś mi jest? bo może jestem zwyczajnym leniem. może nie mam zaniżonego poczucia własnej wartości tylko zawyżone bo śmiem twierdzić, że jestem kimś lepszym niż myślę. Jeżeli ktoś rozumie o co mi chodzi, czuje podobnie, to chętnie poczytam odpowiedzi. Pozdrawiam!
  3. Monikaped

    depresja a wiek

    Na stronie www.aphextwin.only.pl przeczytałam porady dla osób z depresją, oto co o nich myślę: -jeśli czujesz się depresyjnie z rana, nie zwalczaj tego-gdybym tego nie zwalczała całą siłą woli jak jeszcze mi pozostała, w ogóle nie wstawałaby z łóżka - staraj się nie spędzać zbyt dużo czasu samotnie-w towarzystwie ludzi czuje się jak dziwoląg, kiedy patrzę na innych, wszystkie moje wady zyskują na wyrazistości - gdy jest to możliwe, staraj się unikać ludzi lub sytuacji przynoszących stres lub niedających ci zadowolenia-mam pracę której nie znoszę i szefową która sprawia że czuję się jak śmieć, ale jest bezrobocie, a z czegoś trzeba żyć. - obniż za wszelką cenę oczekiwania względem siebie-cały czas mam poczucie winy, że robię za mało, że się nie staram jeśli obniżyłabym wymagania wobec siebieczułabym się jeszcze bardziej bezużyteczna. - wybaczaj sobie błędy-głównym powodem mojego samopoczucia jest natrętne poczucie winy, więc tą poradę wymyślił ktoś kto nie wie jak to jest nienawidzić siebie - unikaj przyjmowania na siebie zbyt dużej odpowiedzialności-zrobienie zakupów jest zadaniem ledwie wykonalnym nie mówiąc o pracy zawodowej, a przecież jakiś słaby głosik wewnątrz powtarza że trzeba żyć - módl się (wiem że to śmieszne) – to może brzmieć śmiesznie ale śmieszne nie jest! - słuchaj muzyki podnoszącej na duchu – na siłę? Takie wesołe dźwięki przypominają tylko że większość ludzi czuje radość, a ja użalam się nad sobą i w ogóle jestem beznadziejna więc po co żyję, skoro nie potrafię cieszyć się tym życiem - pracuj społecznie – ok., jak już wstanę rano z łóżka, zmuszę się do wyjścia do pracy, wytrzymam kolejny dzień nie porzucając jej, to na pewno będę miała jeszcze dość siły żeby popracować społecznie z ludźmi, których unikam jak ognia.
×