Skocz do zawartości
Nerwica.com

antoine

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez antoine

  1. cześć w sumie ciezko mi sie teraz skupic i napisac sensownie w jakim stanie sie znajduje. ciezko mi pracowac, skupic uwage i wogole cokolwiek zrobic. musze przyznac ze pare lat temu (2002) bylem leczony w szpitalu na zespol depresyjny. Czuje jednak ze teraz jest duzo gorzej ze mna i obawiam sie ze to nie tylko depresja. wszystko uswiadomilem sobie gdy rozpatruje swoj ostatni zwiazek z dziewczyna. dla nikogo jak dla niej nie bylem okrutny i mysle ze wtedy juz zaczynala sie jakas psychoza. Zawsze mialem problemy z okazywaniem tego co czuje . jestem na pewno typem introwertyka, troche depresyjnego , ktory wstydzi sie okazywac co czuje dobrego. a jedynie pokazuje swoje zle oblicze. tak naprawde to boje sie i wstydze do kogos przytulic choc tak bardzo tego potrzebuje.... Na poczatku zwiazku bylo w miare ok i bylismy naprawde szczesliwi razem, ale po pewnym czasie zaczalem byc dla niej bez powodu strasznie przykry, glownie slownie. Poczatkiem chyba bylo to ze zaczela mnie kontrolowac , sprawdzac smsy i czytac gg czym czulem sie kontrolowany . byc moze to wzbudzilo we mnie jakis stopien nerwow i leku. bylem nawet agresywny, gdy nie chciala wyjsc ode mnie z domu, strasznie ja poszarpalem , gdy sprawdzala mi smsy. Nie byl to przeciez powod do takiego stanu. sam siebie nie poznaje, jednak czuje ze to we mnie siedzi i nadal chyba nie jestem soba. czuje sie tak jakbym sie zmienil i moja osobowosc. kochala mnie , robila dla mnie wiele rzeczy, pomagala w wielu rzeczach a ja bywalem dla niej tak przykry. W sumie to czuje ze myslalem wtedy o sobie i bylem egocentryczny, skupiony na wlasnych przezyciach i o tym jak bardzo cierpie, ze nie moge sie cieszyc zyciem tak jak inni . chyba troche stresy w pracy zaczely mi siadac na psychice i to tez moglo po czesci zawazyc na mojej psyche. nigdy nie bylem pewny siebie, ale wstydzilem sie jej o tym powiedziec. Byla kobieta nadzwyczaj seksowna i inteligentna. nie mialem wielkiego temperamentu i sam sie teraz dziwie czemu nie mialem potrzeby na sex, byc moze dlatego ze czulem zlosc na nia za to ze mnie kontroluje, a moze ze juz zaczynala sie depresja ... a tak naprawde to przeciez byl wyraz jej milosci. od pewnego momentu w sumie caly czas przesiadywalem przed komputerem , nie robiac nic szczegolnego tylko bladzac po stronach. Bylem tak zmeczony ze dzien konczylem w lozku o 22-23. i bylem caly czas senny, zmeczony, nie robiac kompletnie za wiele. Przez caly nas zwiazek jak widze bylem malo zywy, przestalo mi sie chciec cokolwiek robic , a to dlatego ze chyba juz wtedy zaczynala sie u mnie depresja, lecz sam tego nie zauwazylem. Byc moze sam balem sie jej czesto udowodnic ze ja tak strasznie kocham, bo ona byla dla mnie za dobra. Ciesze sie ze ode mnie odeszla i zycze jej naprawde szczescia, niestety ona chyba juz wie ze kiedys mialem depresje i nie bedzie juz okazji jakkolwiek z nia porozmawiac , bo tez bym chyba nie chcial z psycholem gadac. jestem obecnie w nienajciekawszej formie. od pol roku odczuwam depresje, stale lek, chyba przed tym ze ludzie beda mnie wytykac palcami, albo byc moze nawet nasle kogos roslejszego na mnie za tamte krzywdy . w sumie nie dziwilbym jej sie. sam siebie nie poznaje. nie wiem co moglo mi sie przytrafic, dlaczego nie wyznalem jej ze ja kocham. strasznie przestalem wierzyc w swoje umiejetnosci, w pracy nie moge sie skupic na najprostszych zadaniach, czuje ze wszystko zawalam. W kontaktach z innymi ludzmi nie moge znalezc wspolnych tematow ostatnio, nic mnie nie cieszy, bo wiem ze ja kocham nadal, z drugiej strony nie moge Mam tez objawy wegetatywnie nerwicowe typu , kolatanie serca, klucha w gardle, bol brzucha... czuje zapach taki trudny do sprecyzowania, na pewno nie pachnie nic tak jak kiedys - ladnie, jest to wstretne. Chyba caly czas czuje sie troche jakby odrealniony, nie moge sie na niczym skupic, wszystko mi wylatuje z glowy, zapominam jaki jest dzien, nie moge faktow z rozmowy zapamietac, wszystko mi ucieka. chcialem zmienic prace na bardziej rozwijajaca ale teraz to widze ze zawalilbym wszystko. mimo wszystkiego powinienem sie cieszyc ze swieci slonce itd, a ja czuje sie okropnie, mysle tylko o tym co zrobilem i jaki bylem okropny dla takiej osoby, nie daje mi to spokoju, nie raz mysle o samobojstwie bo mnie nic nie cieszy... - nie moge nikomu spojrzec w twarz ze bylem taki podly i jestem nic nie wart... zaczalem znow brac anafranil od paru dni, to chyba moje drugie podejscie do niego od pol roku , tamto podejscie i jego skutki uboczne mnie dobily bo musialem pracowac a lek mnie calkowicie rozwalil i czulem sie strasznie wylekniony. Teraz czuje ze mam depresje, ale tak naprawde to uswiadomilem sobie dopiero pod koniec zwiazku ze mialem u siebie cos z psychozy / schizofrenii... w depresji czlowiek rowniez chyba nie za bardzo potrafi okazywac uczucia , tak teraz tez czuje.... ... tak naprawde zycze sobie szybkiego zejscia z tego swiata bo nie jestem kompletnie nic wart i wiem ze na nic dobrego nie zasluguje nawet najgorszy czlowiek, jest lepszy niz ja dla niej bylem...
  2. Hej Róża, dzięki wielkie za odpowiedz. kazda wskazowka jest dla mnie wazna, bo juz sam nie wiem jak ogarnac to wszystko i uzyskac 'wzgledny' spokoj. Dzisiaj zapodalem sobie xanax , zeby spac normalnie i powiem szczerze ze sen w koncu byl spokojny, gorzej bylo ze wstaniem ale przynajmniej nie snilo mi sie nic zlego co budziloby niepokoj. Z D. jest o tyle zle ze wlasnie po tym jak po raz 2 chcialem ja przeprosic i wyslac kwiaty to zadzwonila do mnie po chwili i powiedziala zebym 'sie odpier' i ze jak jeszcze bede do niej dzwonil to znajdzie na to sposob :> Sprawa jest wiec raczej nie do zalagodzenia i mnie to tym bardziej doluje. nie raz mysle zeby zmienic prace, moze nawet wyjechac ale po chwili mysle ze to nie bedzie rozwiazanie, bo na razie to na niczym sie nie umiem skupic i tylko by sie moje problemy poglebily, no chyba ze poszedlbym do jakiejs pracy fizycznej -- wtedy moze bym nie musial za duzo myslec i uwazac na to co robie , wiec jakos by wychodzilo ; ) Tak naprawde jest we mnie wiele sprzecznosci, pracuje jako informatyk w systemie centralnym, nie w oddziale, i jest tu pelno ludzi ale tak naprawde nie jestem pochloniety ta praca, zle sie tu czuje, poruszane sa tu kwestie jakies biznesowe, ktore sa mi zupelnie obce i chyba nie za bardzo mnie interesuja. Praca informatyka to raczej praca samotnicza a tak naprawde potrzebuje kontaktu z ludzmi i lubie przebywac w normalnym towarzystwie, teraz tutaj wszyscy mnie zaczeli denerwowac , juz sam nie wiem czemu tak jest, wiem z jednej strony ze nie zyczyli mi zle, ale jak tylko wchodze w mury tej pracy to ogarnia mnie gniew i wole juz sie nie odzywac do nikogo. Czuje sie cholernie samotny, bo niby probuja mnie rozerwac znajomi, ale tak naprawde teraz wiem ze tylko D. czulem sie dobrze i bylo mi dobrze. Gdybym nie krecil sie wokol mojej 'ex' i zatrzymujac sie popatrzyl na terazniejszosc mysle ze wszystko potoczyloby sie inaczej. ale nie ma co tego rozpamietywac. teraz musze jedynie jakos wzglednie doprowadzic sie do stanu 'normalnosci', chyba ze ten stan juz pozostanie albo taki juz jestem.... Chodze juz na psychoterapie , ale nie wiem juz sam czy to co mi mowi moja psycholog to nie jest zbytnie schlebianie mi a ja w to nie wierze i mysle ze jestem tak naprawde straszny : nie umiem sobie poradzic i z tym uczuciem, stracilem sprawnosc intelektu, chodze jak nacpany i nie wiem co ludzie mowia do mnie a ja czuje sie ograniczony w swoich wypowiedziach i boje sie nie raz cos powiedziec... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:23 am ] czy to normalne ze moje kontakty z innymi zrobily sie od tego rozstania strasznie wyjalowione i przestalo mnie cokolwiek cieszyc? nie mam ochoty rozmawiac z innymi za bardzo, wole juz byc sam kiedy widze ze oni potrafia sie cieszyc, normalnie czyms sie interesuja , ja nie potrafie . Kiedys mialem zainteresowania : muzyka, lubilem bardzo kino i to glownie bardziej dramatyczne (almodovar, von trier, offowe ), teraz nie moge bo kojarzy mi sie z D. , gdyz z nia ogladalem i analizowalem jakies filmiki , przy niej gralem i to jej w sumie tez sie podobalo , chciala mi kupic plyty itd, teraz kiedy spojrze na jakakolwiek kinematografie, mysle ze jestem jej niegodzien, a poza tym zaraz powstaje skojarzenie z D. że to ona pokazala mi czesc ich fajnych, ona je ogladala, ze byla taka wspaniala, romantyczna, wrazliwa, poza tym kazde wspomnienie o niej tak cholernie boli ze robie sie zly... nie wiem juz sam co robic... Czuje ze wariuje przez to wszystko, przez nia, przez te ciagle mysli o niej, przez to jaki bylem podly, nie moge czyms sie cieszyc, bo zaraz mi sie ona przypomina i to ze to ona towarzyszyla mi w tym. Bank rowniez bardzo mi przypomina mi jej osoba, byla b. dumna ze tutaj pracuje. Analogicznie byc moze to rowniez powoduje moj dysonans i chec zmiany miejsca pracy... Zle jest rowniez to ze zaczalem strasznie negatywnie patrzec na dziewczyny, wszystkie mnie irytuja... D. urosla u mnie do rangi idealu i taka dla mnie zawsze zostanie niestety... bez niej nie jest warte cokolwiek... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:36 pm ] caly czas walcze ze soba i przed tym zeby walnac sobie w leb, mam dosyc siebie i tego co zrobilem, i tego co czuje ... strasze - wszystko co najgorsze i czego nie moge zmienic...
  3. Hej z trudnoscia mi sie teraz bedzie opisywalo to wszystko co siedzi we mnie i co jest we mnie zlego :/ byc moze moj opis bedzie tez teraz chaotyczny tak jak wszystko czego sie dotykam od jakis 3mies., robie... tak naprawde mysle ze zawsze mialem nature pesymistyczna,introwertyczna i chyba rzadko tak naprawde bylem naprawde szczesliwy... choc inni moze uwazaja ze jestem pewny siebie to jest to byla to zawsze tylko otoczka, bo tak naprawde mam pelno kompleksow i wizualnych i zwiazanych z intelektem. na studia poszedlem bez przekonania , glownie za namowa ojca (nota bene ktory rozwalil nasza rodzine przez alko, ale nie chce tego wspominac za bardzo - bo byly to jednak pewne ucieczki i leki czy nie przyjdzie pijany i nie bedzie klotni z mama), jednak czulem sie w pewien sposob od niego zalezny. Pracuje w banku, jednak po paru miesiacach zaczalem bardzo zle sie czuc, glownie z powodu braku motywacji/nerwow jakie przyspozyla mi tam praca. Zle rowniez odnajdywalem sie w tam pracujacym - 'starszym pokoleniu', ktore mialo inne tematy , problemy ktore lubili poruszac w rozmowach. Tak naprawde uswiadamiam sobie ze bardzo duzo rzeczy mnie denerwowalo/denerwuje - lacznie z moja dziewczyna , na ktora wsciekalem sie bez powodu, naprawde! Wszystko to co zlego uczynilem tak wspanialej dziewczynie nie daje mi spokoju. 'Rozeszla sie ' ze mna i wcale sie jej nie dziwie, bo bylem strasznie podly dla niej, a byla to wspaniala osoba tak naprawde, tylko ja bylem tak zaaferowany soba, swoimi problemami ze nie dostrzegalem jej problemow. Mysle tez ze bylem zly poniewaz tak ciezko mi wszystko przychodzilem i cala zlosc na nia przelewalem. Wsciekalem sie o to ze nie daje mi spac o polnocy, gdy zasnalem pod wieczor , kiedy ja musze rano wstac do pracy, zamiast odprowadzic ja do auta . Bylem okrutny i wiem o tym. Teraz tak naprawde po analizie mojej osobowosci, dostrzegam tak naprawde ze nie czulem ze nie jestem jej godzien, nie potrafie jej dac tyle czulosci , ktora ona mi dawala, wiem i udowadniala to nie raz prezentami , czulymi , pieknymi kartkami . jednak ja nigdy nie podjalem z nia tego tematu, byc moze jezeli bym powiedzial jej ze mam kompleksy i czuje sie gorszy od niej, inaczej by sie to potoczylo. D. byla bardzo o mnie zazdrosna, miala duzy temperament w lozku i ... nawet moze zbyt duzy, co mnie jakos podswiadomie odsuwalo od niej, bo nie lubie jakos wulgarnego seksu.... ja zawsze zylem jakby wspomnieniami i niespelniona miloscia mojej ex , z ktora b duzo mnie laczylo i byla ze mna nawet w strasznych chwilach kiedy mialem depresje. Nie raz w momencie kiedy znalazla jakis sms od mojej kolezanki- robila mi sceny, a ja nie widzac w tym nic zlego mowilem juz glupoty ze byc moze ktos inny mnie bardziej kocha. Bylem tak glupi ze az mi trudno w to uwierzyc co moglem wyrzucic w nerwach ze swojego gardla. Mam straszne wyrzuty sumienia, ktore nie pozwalaja mi normalnie egzystowac. Tak naprawde moj problem jest bardzo zlozony, ale najgorsze wlasnie zaczelo sie po rozstaniu, gdy ja stracilem. Przestalo mi calkowicie na czymkolwiek zalezec, na pracy w banku tym bardziej, poza tym nie moge sie na niczym skupic , w pracy ledwo robie straszne bledy, az sam boje sie ze powiem, zrobie cos glupiego.To nakreca mnie niesamowicie gdyz robie sie wtedy nerwowy i boje sie ze to ktos zobaczy i zrobie z siebie wariata. Sni mi sie, widze ja wszedzie i boje sie ze gdzies ja na ulicy zobacze, bo wiem ze ma o mnie straszne zdanie. W sumie jej sie nie dziwie, ale od tego wszystkiego czuje ze wpadlem w jakas paranoje/nerwice/depresje. Nie moge sie niczym zajac, bo zaraz sobie mysle ze i tak temu nie podolam i tak mnie to nie interesuje, a poza tym mysle ze ona by to zrobila lepiej , szybko sprawnie, bez problemu. Byla silna osobowoscia , dziewczyna bardzo bystra, inteligentna, oczytana,piekna. Byla po prostu wymarzona dziewczyna, ja jednak nie widzialem / nie chcialem widziec tego. Czulem ze jestem cos winien mojej 'ex', ktora byla przy mnie i choc wiedzialem ze nic z tegonie bedzie nigdy (z ex), to to zbudowalo jakis mur/bariere w stosunku do D. Nie umiem sobie poradzic z tym ile zlego wyrzadzilem osobie, ktora jest tak wspaniala, jak bardzo bylem w st. do niej nieczuly, ile razy przeze mnie plakala. Wiem ze jestem okropnym egoista, chce to zmienic w moim nastepnym zwiazku, jednak chcialbym bardzo moc normalnie egzystowac, bo jak narazie mysle tylko o bezsensie mojego zycia, o tym ze jedynie samobojstwo byloby dowodem tego jak bardzo ja kocham i jednoczesnie jak bardzo zaluje swoich bledow. D. mnie zablokowala, powiedziala zebym sie od niej 'odpier...' gdy po raz kolejny ja przepraszalem. Strasznie sie z tym zle czuje, ona jest wszedzie , mysli mam jakby natretne, nawet kiedy cos robie, to 'przylatuje' do mnie ona. Czy to jest normalne ze po 3miesiacach od rozstania ja ciagle jestem w tym samym miejscu ? ( mimo ze chodzilismy 'tylko 9mies') ? Stracilem rachube i czasu, i pieniedzy i godzin ktore uplywaja, nie moge w pracy wykonac najprostszych zajec. Nawet ten tekst czuje ze zle mi sie tak naprawde pisze , bo chcialbym tyle przekazac, ... tak wiele jest we mnie mysli o niej, o tym co zlego zrobilem, leku ze cos zlego sie ze mna dzieje. Nie moge spac za bardzo , budze sie o 5. Wszystkie zle slowa ktore wypowiedziala pod moim adresem i to ze sie ze mnie nasmiewala (slusznie raczej) trzesa mna. Tak samo chce uciec od obsesyjnych mysli o niej, o tym jaka jest cudowna osoba, jak bardzo ja kocham i jak wiele zrobilem zlego.... to nie pozwala mi normalnie funkcjonowac. w kontaktach z innymi zrobilem sie oziebly, mrukiem , zaczalem sie zloscic na obcych ludzi, ktorzy sa bogu ducha winni, jednak ja bym najchetniej zapadl sie pod ziemie, czuje tak jakbym nie byl godzien ich widziec, gdyz jestem okrutnym czlowiekiem... Prosze Was o jakas pomoc, musze jakos o niej zapomniec, by moc wzglednie normalnie funkcjonowac... spac, pracowac, robic cokolwiek.... Czuje sie tak jakbym czasami tracil przytomnosc, nie moge zajac sie swoimi dawnymi hobby, czy nawet pojsc w miejsca w ktore chcialbym pojsc, poniewaz ona mi sie z tym kojarzy.... to jest straszne - prosze pomozcie, bo doszlo do tego ze boje sie wyjsc gdziekolwiek - nawet do pracy, bo ona mi sie z tym miejscem kojarzy i wszystko przypomina.... Dla lepszego zrozumienia 'czestotliwosci' i absurdu mojego zniewolenia jej osoba , podam w przyblizeiu ze mysli o niej, mniej wiecej przelatuja w mojej glowie co kilka sekund. Nie moge nawet ogladac tv czy filmow - widzac milych ludzi, wspolczujacych- bo przypominaja mi sie wszystkie zle rzeczy jakich sie dopuscilem , czyli agresywnej klotni z nia . Nie potrafie normalnie egzystowac, prosze pomozcie mi przynajmniej w jakiejs 'diagnozie' mojego problemu.Jak moge uniknac takiej obsesji na jej punkcie / swojej podlosci/marnosci i przywrocic sie do w miare normalnej egzystencji ? Przepraszam Was za malo skladna opowiesc ale sam juz nie wiem co po kolei napisac, tak duzo jest tego wszystkiego czego sie boje/ z czym mam problem, ze moze poczekam na potencjalne pytania od Was jesli bedziecie chcieli czegos wiedziec. pozdrawiam Was wszystkich baaaardzo cieplo i zycze jak najmniej dolow, problemow ze swoja psychika ....
  4. hej Rafi, jak sie czujesz ? Powiem Ci szczerze, choc to nie wiem czy Ci pomoze ale przezywam dokladnie to samo od grudnia ... 3 miesiac i chyba czasami jest gorzej, czuje ze jest ze mna tak samo i podejmowalem takie same proby jak Ty... mialem chec rzucic prace, wyjechac z miasta i nawet skonczyc ze soba, wszedzie ja widzialem... pojawila sie we mnie zlosc, wrogosc do innych dziewczyn, ludzie zaczeli mnie denerwowac jakos... nie wiem za bardzo co z tym zrobic, czuje ze jakbym poznal fajna dziewczyne , ktora pozwolilaby zeby serce znowu sie obudzilo i dalo to co tak naprawde czuje, przeszloby mi moze i .... powstalby nowy cel w zyciu, zycie bez milosci jest nic nie warte... kiedys nawet sobie z tego nie zdawalem chyba sprawy... pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło...
  5. antoine

    Martwa dusza.

    proszę Cię , napisz do niej, nie trac kontaktu, zobaczysz ze bedzie dobrze. ja mialem ten sam problem i podobnie sie zachowalem do Ciebie, kiedy dziewczyna okazala ze tak bardzo jej na mnie zalezy, ja zaczalem sie wycofywac... nie moglem uwierzyc... jednak nie mowilem o tym nikomu i nie zdawalem sobie sprawy ze to mnie przeraza. tez zaczalem sie izolowac, stracilem dawne zainteresowania, wycofywalem sie ze wszystkiego i zaczalem w siebie watpic. Ja wierze , ze naprawde pomogloby Ci to uczucie i jej zrozumienie tego , ze Cie to tak przybilo. Prosze skontaktuj sie z nia i powiedz jej o swoich watpliwosciach i pewnych 'kompleksach' - na pewno bedziesz czul sie lepiej, a jezeli Cie zrozumie i bedziecie razem, Twoja radosc bedzie tak duza jak teraz 'dół'. powodzenia
  6. mam bardzo podobnie, czuje sie beznadziejnie, nie dosc ze nic nie robie prawie, to jeszcze mam z tym problemy, jestem niedorajda, caly czas wmawiam to sobie nawet podczas snu. serce mi wali, nie moge przelknac sliny. mam okropne wyrzuty sumienia, dlatego ze zepsulem przez swoja glupote - super uczucie z dziewczyna. nie moge sie pozbierac kompletnie. czy to nerwica czy bardziej depresja?
  7. antoine

    Witam Was serdecznie

    dziekuje Wam za wypowiedzi, na pewno nie wroci, nie do takiego egoisty jak ja , ktory ja zniewazyl . I miala racje, prez te moje chore jazdy. Teraz tylko mam straszny lek, przed spaniem, robieniem czegokolwiek, nie moge sie na niczym skupic, wydaje mi sie ze to tylko ja jestem taki okropny, mam wstret do siebie, nie moge popatrzec nikomu prosto w oczy, czuje sie podle, wszystko mi sie z nia kojarzy, proste czynnosci mnie nawet nie odciagaja od tych mysli, dlatego nawet unikam wychodzenia gdziekolwiek , najchetniej przespalbym wszystko. Czuje ze nie mam teraz nic do powiedzenia w grupie , wsrod znajomych. NIe jestem za bardzo silny emocjonalnie, ale czuje ze nie chce prowadzic takiego zycia jak moi koledzy,ktorzy podchodza troche przedmiotowo do dziewczyn. Boje sie ze troche mam urojenia lub cos na ksztalt natretnych mysli, o swojej podlosci, o niej, o leku takiego ogolnego, albo jest we mnie zlosc, albo wlasnie nie moge sie niczym wyluzowac ( stale z trudnoscia przelykam sline itp.) Nie wiem czy sobie wkrecam czy nie ale nie moge ogladac filmow, tv, nie moge sie skupic a poza tym totalnie przestalo mnie interesowac i nie moge sie zmusic. W piatek bedzie kolejne spotkanie z psycho i byc moze zostanie zmienione leczenie glownie z uwagi na sen i ciagle myslenie [ Dodano: Pią Lut 02, 2007 2:47 pm ] czy to mozliwe ze mam schizofrenie lub jakas psychoze, (juz pominmy to ze bylem taki nieczuly i nie wiedzialem czego chce) bo czuje sie strasznie przez te ciagle nawracajace mysli , mysle o niej i o tym co zrobilem chyba po 1000razy na dzien? Totalna hanba ktora przerasta mnie calkowicie , czuje sie jak smiec. Caly czas mysle o tym co zrobilem i jaki jestem, mam takie wyrzuty sumienia ze nie daja mi one spokoju. Mam wrazenie ze wszystkim powie jaki jestem i wszyscy sie ze mnie beda smiac albo szydzic, nie moge nawet kolegom spojrzec w twarz, ze bylem taki okrutny az boje sie ze faktycznie taki jestem choc to pierwszy raz sie zdarzylo i bede za wszelka cene walczyl ostatni! Nie moge spac, czuje ciagle lek, nie moge sie na niczym skupic . Czy te moje ciagle mysli o tym i urojenia o chorobie psychicznej sa normalne ? Typowe dla depresji ? [ Dodano: Pon Lut 05, 2007 7:48 am ] nie moge spac kochani, nawet ten xanax nie pomaga, ciagle w mojej glowie klebia sie mysli, lek, wyrzuty sumienia, moja beznadziejnosc i wiem ze juz mnie nic w zyciu dobrego nie spotka, nie poprawie juz swoich bledow. Mam nawet takie mysli ze zawsze bylem ponurakiem,malkontentem, leniwcem, mam problemy z praca i zadnej juz dziewczyny fajnej nie poznam : ( Ciagle klebia mi sie w glowie te mysli, ktore powoduja ze ledwo moge sline przelknac ... : ( Serce wali mi jak oszalale : (
  8. ja tez tak mam, czy nie uwazacie ze to moze jakas schizofrenia prosta nie byc ? albo totalny egoizm, egocentryzm ? Nie umiemy kochac, bo tylko sie na sobie skupiamy ? Kuzwa, kiedys kochalem, serce mi bilo itd, a teraz ? Chyba nie.... nie mialem nawet ochoty nieraz na seks z moja ostatnia dziewczyna.... czy to normalne , moze to brak uczuc jakichkolwiek ?czy to depresja?
  9. antoine

    Witam Was serdecznie

    dziekuje za odpowiedz, tak masz racje, nie obchodzily mnie jej uczucia w tym momencie za bardzo, bo tak mnie zdenerwowala, mysle ze bylem w tym momencie bez uczuc i bylem egoista , bo chcialem spac i rano wstac do pracy. Nie wiem co ze mna zaczelo sie dziac , ( byc moze to byly juz poczatki depresji ), zaczalem byc taki nerwowy , narzekajacy . Od pewnego czasu przestalo mnie cieszyc cokolwiek, najchetniej zapadlbym sie pod ziemie, nie mam sily na nic, po tych lekach czuje sie strasznie skolowany, chyba jest jeszcze gorzej niz przed braniem, bo jestem taki otepialy i czuje ze jestem obok wszystkiego nadal. zycie bez usmiechu bez czulosci jest dla mnie bezsensu. NIe chce mi sie nic, nie mysle juz o zmianie pracy na lepsza bo i tak sobie nie poradze, czy nawet zakup czegokolwiek nie za bardzo mi pomoze. Wokol tyle szczesliwych ludzi a ja tylko narzekajacy i wiedzacy ze w nikim sie nie zakocham , a tym bardziej nikt mnie nie pokocha . Moje dawne zainteresowania juz mnie nie ciesza, kiedys gralem, teraz czuje ze to bezsensu bo i tak sie nikomu nie spodoba . Czy bede jeszcze kiedys szczesliwy ? Strasznie brzydze sie siebie. Ja boje sie ze to moze byc jednak cos powazniejszego typu zaburzenia osobowosci ?! Tak bardzo chcialbym dac komus czulosc, trzymac sie za reke, wspierac, widziec usmiech i planowac wspolnie zycie, szalec i czuc ze jestem ok, ale sam nie moge juz byc taki jak kiedys, wesoly, zadowolony z siebie, cieszacy sie z glupstw, czuje sie okropnie. Pale fajke za fajka - bo one mnie troche moze odprezaja, w glowie mam metlik, nie moge sie na niczym skupic, nogi mam z waty i tylko zmusilbym sie do jakis wyjsc czy aktywacji, typu sport itd. Bylem ostatnio w teatrze ale okropnie sie czulem , widzac wszystkich ludzi szczesliwych smiejacych sie na pewne gagi, ja czulem jedynie smutek i dramat smutnego watku tej sztuki . [ Dodano: Sro Sty 31, 2007 2:08 pm ] chyba jestem egoista albo jej nie kochalem wtedy , skoro nie moglem zniesc sprzeciwu i narzekania ze juz spie i musze rano isc do pracy : / ehh nienawidze siebie za to [ Dodano: Sro Sty 31, 2007 2:15 pm ] prosze napiszcie cos, poradzcie co powinienem zrobic, od czego zaczac, nie chce tak nigdy zareagowac jak wtedy : / bylem jak na razie 2 razy na psychoterapii , ale chyba wlasnie wiem ze to tez jest powod mojej depresji. poza tym mam teraz straszne leki , o to jak zareagowalem i ze juz sam zaczalem siebie bac, nie potrafie sie pozbierac , nie chce mi sie zyc bo jestem faktycznie nerwowy i agresywny jak widac w momencie sprzeciwu, drecza mnie wyrzuty sumienia, nie wiem jak sie uspokoic , zyc normalnie, moc sie cieszyc , nie potrafie... Czy leki tu pomoga cokolwiek , przynajmniej aby funkcjonowac normalnie i powrocic do normalnosci ?
  10. antoine

    Witam Was serdecznie

    Ja nie wiem co mi jest już kompletnie, czasami mam wrażenie że to jednak nie depresja a jakaś nerwica. Zdiagnozowano to jako depresje przez psychiatrę ( pod koniec grudnia ) , która wcześniej się rozpoczynało - od braku spelnienia w pracy - pracuje bowiem w banku , ktory powoduje we mnie niepokoj i nerwowosc :/ Wszystko jest tak złozone ze trudno to ogarnac. Po zerwaniu dziewczyny ze mna ( na poczatku grudnia ) po tym 2 dniach po tym jak jej wyjawilem jak wiele dla mnie znaczy , poglebil sie strasznie moj stan, nie moge spac juz od przeszlo miesiaca. Wszystko wlasnie dotyczy jej chyba i zwiazku ze mna. Wiem ze nie raz bylem dla niej oschly i raz nawet doszlo do przepychania z nia, kiedy chcialem zeby sobie poszla, bo chcialem spac . Mieszkam sam, nie jestem z wroclawia, ona jest. Przychodzila do mnie codziennie do domu a ja od pewnego momemntu stalem sie dla niej bardzo oschly , nie cieszyly mnie spotkania z nia u mnie w domu, sam nie wiem dlaczego. Byc moze tez bylem troche zly na to ze nigdy mnie do siebie nie zaprasza , czulem sie troche nieakceptowany albo balem sie ze sie mnie wstydzi. Kocham ja i kochalem, ale moze czasem nie wiedzialem co czuje. Mysle ze jesli mniej zabiegalaby byloby lepiej i ja wiedzialbym co naprawde czuje. To jest okropne, ze nie korzystalem z tego co mi mowila, okazywala. Nie raz zdarzalo sie ze nie chcialem seksu z nia ( a moze to byl juz objaw jakiejs nerwicy, depresji ?), choc naprawde byla atrakcyjna. Byla naprawde fajna dziewczyna , wartosciowa, inteligentna (moze troche histeryczna czasem), nie za bardzo akceptowala moich rodzicow i chyba moj ojciec jej rowniez. Moi rodzice sa po rozwodzie i troche mam niemile wspomnienia z przeszlosci, teraz po analizie zaburzen, dochodze do wniosku ze byc moze to tez po czesci przyczyna tego wszystkiego. Ojciec i mama, przekonywali mnie ze powinienem miec lepsza, po lepszych studiach i inne takie pierdoly : / [ ja jestem po informatyce, ona byla na licencjacie z PR ]. Ojciec chcial mnie poznac z pewna prawniczka, a ja pamietam tez zrobilem mojej dziewczynie kiedys zarzut ze powinna cos robic, albo studiowac 'lepsze' studia. Cos calkowicie chorego! Tak bardzo ja skrzywdzilem takim gadaniem :/ Az mi sie niedobrze robi jak moglem takich glupot sluchac. Tak bardzo potrzebuje czulosci , trzymania za ja reke i bycia, a sam wiem ze to zaniedbywalem : ( Czasami dochodze do wniosku ze moze nie zdawalem sobie sprawy ze tak ja ranie, a to chyba wynikalo z mojej nerwowosci, wolalem samemu zostac w domu i siedziec przed tv. Generalnie jestem niedostepny i ciezko nawiazuje nowe znajomosci, bardziej cenie sobie stare, jestem raczej skryty przy zawieraniu nowych znajomosci. Najbardziej drecza mnie wlasnie te wyrzuty ze szarpalem sie z nia i byla we mnie agresja :/ Sam brzydze sie tym i ciagle mnie mecza te wyrzuty, ktore nie daja mi spac. Wiem ze bedzie mnie miala za prostaka i wszystkim o tym mowic, bo juz mnie o tym poinformowala ironicznie. Na sylwestra gdy przeslalem jej zyczenia, przyslala mi troche ironiczna odpowiedz : ' nawzajem, ode mnie i mojego narzeczonego :)' . Chcialem popelnic samobojstwo , glownie z uwagi na to jaki jestem okropny i co stracilem przez swoja zrabana 'psyche'. Nie dziwie jej sie ze odeszla ode mnie, bo faktycznie bylo to okropne. Do dzis nie moge sie z tym wszystkim pozbierac. Nigdy taki nie bylem i nie moglbym podniesc na kobiete reki, a jednak to zrobilem : / Pani psycholog doszukiwala sie u mnie juz zaburzen depresyjnych wlasnie zwiazanych za raz po tym jak rozpoczalem prace w banku. Ona czesto do mnie dzwonila itd a ja nie chcialem z nia rozmawiac. Nie wiem czemu? Biore od tygodnia xanax 0.5mg po pol tabletki rano i wieczorem, i od dzisiaj bioxetin, ale nie wiem czy to pomoze. Od poczatku grudnia mam taki stan, ze lepiej nie mowic. Nie moge sie na niczym skupic, w pracy wszystko psuje, nie moge zebrac mysli, stalem sie strasznie malomowny, itd.ciagle mysle o niej, o tym jaki jestem podly, nie chce jesc, bo w sumie po co, i tak jestem przegrany. Nie moge sobie spojrzec w lustro, brzydze sie soba. wiem ze juz sie nigdy tak nie zakocham jak w niej, w kazdej dziewczynie szukam jej. Moje zycie jest tak szare, wszystko mnie denerwuje jak nigdy, nie moge sie na niczym skupic , nawet na ogladaniu tv, bo zaraz o niej mysle i o tym co zrobilem : ( Czy mozna faktycznie stwierdzic co mi jest i czy to depresja? Od czego powinienem zacząć? pozdrawiam cieplo i dziekuje za wysluchanie 'moich problemow'
×