Może to nie na każdego działa, a już na pewno mało na kogo tak, jak na moją żonę, która jak już jakimś cudem usnęła (zanim zaczęła przyjmować lek), to wstawała za kilka godzin (2-3) i potem dopiero nad ranem.
Pani doktor powiedziała, że ma brać 1/3 tabletki codziennie bez względu na to czy ma problemy z zaśnięciem, czy nie.
Pierwszego dnia:
1/3 draga do buzi, herbatka, do łóżka.
Nie zdążyliśmy wypalić papierosa, a żona mówi: - Kurde! Nie wiem co jest grane, ale odjeżdżam (czyt. jestem nieźle śpiąca).
- Kotku, minęły ze 3 min. i tabletka jeszcze nawet nie zadziałała - pewnie zadziała gdzieś za pół godziny.
- Mam to w dupie, niech se działa i za 3 dni, a ja idę spać teraz. .
Od tej pory sypia zajefajnie. Efekty uboczne: niekiedy pokręcone scenariusze snów (Lynch by wymiękł) i chyba totalny brak libido (albo załatwia to poza domem