Witam
Mój pierwszy post więc może się przedstawię mam na imię Piotrek 23 lata na karku.
I może opowiem moją historię.
Wszystko zaczęło się rok temu od problemów z sercem. Tachykardia, ból. Wizyta u kardiologa i echoserce wykazała tylko niedobór magnezu.
Po pewnym czasie dolegliwości ustąpiły. Nie minął jednak krótki okres czasu a zacząłem doznawać strasznych bóli głowy(uciski, rozpierające itd itp.), pojawił się strach przed nowotworem mózgu.
Udałęm się do neurologa, nic nie stwierdził w badaniu, ale wysłał mnie na MRI, które niczego nie wykazało.
Pomyślałem OK teraz już chyba w porządku. Jednak niedługo po tym rozpoczęły się bóle w klatce piersiowej po prawej stronie. Początkowo ignorowałem z czasem przeszły.
Tydzień spokoju i ból wracał, poszedłem do lekarza rodzinnego. Stwierdził nerwobóle, zalecił RTG i badania krwi. Wyszedł lekko podwyższony cholesterol w RTG brak jakichkolwiek zmian. Oczywiście ogarnęło mnie przerażenie że mam nowotwór płuc.
Kiedy myślałem że już wszystkie możliwe choroby zostały wykluczone. Pojawił się ból łydki + fascykulacje i bóle przedramienia. Początkowo zupełnie ignorowałem, ale pechowo trafiłem na notkę o jakimś graczu rugby który zachorował na SLA(stwardnienie zanikowe boczne). Zerknąłem na wikipedie co to takiego i przerażenie. Jak ulał pasuję do bólu łydek i przedramion. Więc od tygodnia "cierpię" na SLA. Mierzę łydki czy któraś się nie kurczy. Cały czas sprawdzam czy nie tracę siły w bolącej łydce i przedramieniu. Oczywiście miesiąc wcześniej podczas badania u neurologa wszystko było w porządku.
W międzyczasie podejrzewałem u siebie SM, ziarnice złośliwą, zatorowość żylną. Oczywiście z każdą z tych chorób wiąże się nieustanne sprawdzanie symptomów(macanie węzłów chłonnych, itd itp)
Nie wiem już co mam robić. Nie mogę za bardzo o czymkolwiek myśleć jak o swoich dolegliwościach. Sporo myślę o śmierci, miewam nieprzyjemne sny.
Mam zamiar w najbliższym czasie udać się do jakiegoś internisty i powiedzieć mu dokładnie całą historię. I zapytam się go czy mam udać się do psychiatry czy widzi on jakiekolwiek symptomy choroby.
Naprawdę jest mi cięzko, bo od prawie roku co dzień myślę o swojej rychłej śmierci. Jestem już tym wszystkim strasznie zmęczony.
Pozdrawiam
Piotrek