
apsik84
Użytkownik-
Postów
148 -
Dołączył
Treść opublikowana przez apsik84
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
witam wszystkich, być może mnie nie pamiętacie, gdyż pisałam tu bardzo bardzo dawno temu (minęło już chyba z 2 lata :) ), ale czytając post Migotki84 stwierdziłam, że nie mogę pozostawić tego bez komentarza. Moja historia była taka jak Wasza - pewnego dnia obudzilam sie z ogromnym lękiem, że nie kocham swojego ukochanego, a potem było już tylko gorzej... kilka miesięcy budziłam się z OGROMNYM stresem, walącym sercem ze strachu, kiedy widzialam Jego miałam odruch wymiotny, w głowie analiza non-stop kocham czy nie kocham, łzy w oczach prawie cały czas, apatia, chęć śmierci, myśli że muszę zerwać, że Bog nie chce bym z nim była, fizyczne wyczerpanie, ciągła chęć snu i wiele wiele innych objawów, jakie sami dobrze znacie. W końcu nie dałam rady i powiedziałam o tym mamie... po kilku tyg namówiła mnie na psychiatrę, która zaleciła psychoterapię. Brałam leki, leczyłam się i... od dwóch lat jest super i za trochę więcej niż miesiąc wychodzę za mąż... Ja pamiętam jaka to jest walka z wiatrakami... ale powiedziałam sobie jednego dnia: Wolę zwariować przy Nim niż żyć bez Niego... i tego się trzymałam mimo odchodzenia od zmysłów... Teraz nie mogę doczekać się ślubu, dobre uczucia powróciły. Jasne, że nie ma motyli w brzuchu ani fajerwerków... ale to normalne! to jest tylko w fazie zakochania, która trwa ok 1,5 roku. Migotka84 wychodz za mąż, choćbyś miała umrzeć ze strachu! a potem szoruj na psychoterapię :) ja też miałam ogromny lęk, że lekarz mi powie bym sobie dała spokój i zerwała - to dopiero był lęk!! nerwica jest bardzo przebiegła, bo jeśli nie uwierzysz ze to choroba (nie uświadomisz sobie tego) to będziesz targana dylematem cały czas... Pamiętam, że gdy moja psychiatra dala mi leki, następnego dnia miałam myśli, że na pewno ona źle mnie zdiagnozowała - że ja tak naprawdę jestem zdrowa, a to wszystko to moje usprawiedliwienie na to że go nie kocham... Potem wzięłam to wszystko na sposób: przyjęłam założenie, że to co mam to NA PEWNO nerwica natręctw i to był niepodważalny FAKT dla mnie. To był punkt zwrotny w mojej chorobie i od tamtego momentu zaczęłam z tego wychodzić. Po prostu choćby się waliło i paliło, wierzyłam że jestem chora - przyjęłam to i zaakceptowałam. Migotka84 - jeśli gdzieś tam w głębi duszy wiesz, że to osoba, którą chcesz kochać i z którą chcesz mieć dzieci to tego racjonalnego argumentu się trzymaj :) mówię Ci... nie znam Cię, ale sam fakt jak mocno się z tym męczysz i jak bardzo chcesz kochać mówi mi że masz to co my wszyscy tutaj. pozdrawiam Was gorąco z przesłaniem, że z tym można wygrać i cieszyć się życiem jak przedtem... nie! nawet bardziej! :) a jeszcze jedno: Migotka84 chodząc na terapię nauczyłam się patrzeć na psychiatrę trochę inaczej... pamiętaj, że lekarz nie ma prawa powiedzieć Ci co robić, to TY decydujesz. Lekarz w jakiś tam sposób Cię prowadzi, ale nie bój się że Ci powie, że masz nie brać ślubu to nie jest jego decyzja... ja zauważyłam, że moja psychiatra w ogóle mi nie radziła co robić... wszystko musiało być moją świadomą, przemyślaną decyzją. -
hej, miałam identycznie... potrafiłam klęczeć godzinami i starać się pomodlić tak by bylo "dobrze i pobożnie" ale im bardziej się starałam tym mocniejsze były myśli bluźniercze. Nie dawałam rady, wszystko(!) stało się dla mnie grzechem i miałam obsesję na tym punkcie. Modlitwa, Msza Św. i wszystko co było związane z wiarą było dla mnie męką... Wydaje mi się, że miałam wtedy ok 13-14 lat. Po jakimś czasie poradziłam sobie z tym... myślę, że i Ty dasz sobie radę, ale proszę pamętaj, że nieleczona nn może prowadzić w późniejszych latach do depresji, bądź rozwoju nn... tak było u mnie - ja dałam sobie radę, kiedy miałam te naście lat... ale na studiach wszystko (aczkolwiek w innej formie) wróciło ze zdwojoną siłą... Dopiero wtedy dowiedziałam się, że to co mnie prowadzi od tylu lat to nn. Poszłam na terapię, bralam leki i od dluższego czasu... chyba jestem zdrowa :) Powodzenia!
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
LucidMan zgadzam się - piszę o wierzchołku gory lodowej, ale dlatego że zaatakowałeś właśnie "ten sposób w jaki manifestuje się NN" u konewki. Bronię jej i jej odczuć, bo wiem co przechodzi, a odniosłam wrażenie, że odpowiedziałeś jej bez zrozumienia. Wiesz jakim wielkim natręctwem mogą stać się Twoje słowa sugerujące, że to co myśli jest jej prawdziwym ja? Mój klasyczny objaw NN jest dokładnie tym samym, o czym pisze konewkaa i możesz dokonać dokładnie takiej samej analizy, że to wypieranie pewnego rodzaju złej części siebie, czy cokolwiek - po prostu pewna maska jakiegoś większego problemu (problemów). Oddzielenie nerwica-ja to był mój sposób na tą chorobę. Piszę o oddzieleniu na poziomie myśli (natręctw), brak akceptacji do nich i świadomość, że to nie moje. Na tym poziomie, nerwica jest moim wrogiem i to był pierwszy krok. Z drugiej strony zaakceptowałam nerwicę jako chorobę we mnie (uświadomiłam sobie jej istnienie i to, że jestem chora) - również jako coś z czym muszę się pogodzić i nauczyć żyć (to daje mi spokój wewnętrzny - że te wszystkie "dziwactwa" rojące się w mojej głowie to tylko choroba, czego wcześniej, przed pójściem na psychoterapię, nie wiedziałam). (Może nie do końca jasno się wyrażam, a gdzieś między słowami mam wrażenie, że mówimy o tym samym ) Dodam tylko, ze moja psycholożka mówiła mi, że niektórzy pacjenci chcą w 100% wyjść z NN. Inni natomiast nie chcą się pozbywać tego całkowicie, dlatego, że nauczyli się z tym żyć i czują że jest to część ich samych i mają wrażenie, że jeśli wyleczą się całkowicie to nie będą sobą. Generalnie oczekują, że psychoterapia pozwoli im pozbyć się objawów tylko na tyle, by dało się jakoś żyć. Z tego też wnioskuję, że każdy ma na NN swój sposób, który jest wypadkową doświadczeń, przyzwyczajeń, oczekiwań itp. Pozdrawiam! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Lucid man nie zgodzę się z Tobą. Nerwica natręctw to nie po prostu nerwica... niestety. Uważam, że nie zrozumie tej choroby ten, kto sam jej nie dośwadczył - nawet jeśli choruje na nerwicę innego rodzaju. Jak głosi inna nazwa jest to zaburzenie obsesyjno-kompulsywne. To właśnie OBSESJA jest największym cierpieniem chorującego, która staję się dla nas jakby "prawdą", ale nią nie jest. Ja musiałam mieć swojego "przewodnika", który powtarzał mi na głos, że to co myślę to nie rzeczywistość i nie moje prawdziwe ja. Szybki przykład: gdy byłam mała, przy modlitwie miałam mnóstwo bluźnierczych myśli na Boga. To było coś czego nie chciałam, a jednak pojawiały się nie wiadomo skąd - wulgaryzmy i wszystko co najgorsze. Dostawałam szału, ataku paniki, histerii itd. Wg twojej teorii było to moje przekonanie? Nie sądzę... Minęło wiele lat i wiem, że nie chciałam tak myśleć. O to właśnie chodzi w nn. Podobnie jest z myślami w stosunku do naszych ukochanych. Gdyby było jak mówisz, teraz prawdopodobnie miałabym przekonywać się, że moje myśli były prawdą, rzeczywistością - otóż nie, jakoś z tego wyszłam i wiem, że to były obsesje i coś niechcianego... i dodatkowo: z NN trzeba tworzyć osobny byt. Taki był mój sposób na próbę radzenia sobie z tym wszystkim. Był to też mój pierwszy krok do tego, aby zacząć z nią walczyć. Chodzi o to by zrozumieć, że te myśli to choroba, nie ja. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Witam wszystkich, Nie pisałam tu od baaardzo dawna, ale czasem tu zaglądam :) Chciałam wam dać trochę nadziei i powiedzieć, że wydaje mi się, że wyszłam z tego. Rok temu przestałam brać leki i od tamtego czasu, radzę sobie całkiem nieźle. Zaręczyłam się z moim ukochanym i jestem szczęśliwa :) Lucid man, po Twoim poście widać, że nigdy nie miałeś takich natręctw i nie rozumiesz tego, co mówi konewkaa. WIem, że to okropnie brzmi, kiedy chory na nn wypowiada głośno te natręctwa, które przez chorobę stają się dla nas "prawdą", ale w gdzieś w głębi duszy wierzymy, że tak nie jest. I tylko to daje nam siłę, by nie odejść... I szczerze mówiąc, jest to wielka ofiara, bo pomimo cierpienia, robimy wszystko, żeby się nie poddać i ukończyć z sukcesem tą istną Drogę Krzyżową... Nawet nie wiesz, jak bardzo trzeba kochć drugą osobę, żeby takie coś dla niej przejść i wytrwać. Jestem o tym głęboko przekonana. Ponadto, każda taka myśl i to co wypowiada konewkaa głośno, na forum, prowadzi do paraliżującego lęku i ciągłego stresu, bo my nie chcemy tak myśleć, nie chcemy tak czuć. Robimy wszystko, żeby było odwrotnie. Jest to walka z wiatrakami. Prawda, musimy się zmienić, aby ją wygrać - nie nasz partner. A może nawet nie zmienić, ale poznać - dogłębnie, bez względu na wszystko. Życzę Wam siły, odwagi i wytrwałości. Walczcie z NN, bo warto! Pozdrawiam :) -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
No i własnie o to chodzi moi drodzy! Przyjmijcie jako aksjomat (czyli coś czego się nie podważa!!) to, że macie nerwice. To pierwszy krok. Ważne jest to, czego chcecie. A skoro przez tyle czasu krzyczycie w sobie, że chcecie być z waszymi połówkami to musi coś znaczyć... Miałam tak samo - codziennie kłóciłam sie z tymi myślami i jakby wbrew sobie mówiłam, że wolę zwariować przy Nim niż żyć bez Niego... jakby paradoksalnie, ale tego zdania się trzymałam przez całą chorobę. Prawdopodobnie, gdybym wtedy odeszła od mojego ukochanego, w pierwszym momencie odczułabym ogromną ulgę. Ale myślę, że nie na długo... Teraz jestem szczęśliwa i bardzo dumna z wcześniejszych moich decyzji, a nerwice traktuję, jak ścieżkę mojego dojrzewania do miłości... Nie uważam, że juz jestem w pełni dojrzała ale na pewno wiele zrozumiałam i teraz dalszy etap jest już mniej emocjonalno-wykańczający - jest po prostu normalnie :) Wiem, że wam się uda! Trzymajcie się! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Witam moi Drodzy! Dawno mnie tu nie było, ale przeczytałam nowe posty i jedną rzecz chciałam napisać: konewka miałam dokładnie tak jak ty z tymi facetami: zawsze musiałam być naj i każdy musiał o mnie zabiegać itp itd. Takie próżniactwo okropne, ale tego do końca chyba się nie da wyzbyć - jest to wynik braku wiary w siebie i dowartościowywania się poprzez uwagi i sugestie innych... Ale to co było przełomowym momentem w moich zmaganiach ze sobą to, pomimo tego, że nie wiedziałam czy to nerwica czy nie, powiedziałam sobie pewnego dnia, że to nerwica na 100% (jeśli nie to i tak się tego nie dowiem, bo moje założenie jest że mam NN!) i dopiero to, pozwoliło mi walczyć! I jestem dumna z tego założenia, bo dzięki temu, że przyznałam się sama przed sobą, ze jestem chora - czy też wmówiłam sobie chorobę - zaczęłam nad sobą pracować i nie ważne było dla mnie czy to założenie jest słuszne czy nie... ważne było, że daje efekt. Powiem Ci szczerze, że dopóki sama sobie tego nie uświadomisz, to nawet jeśli lekarz Ci to potwierdzi to i tak znajdziesz setki możliwości, że "a może jednak nie jestem chora..." - tak było ze mną - jednego dnia moja psychiatra mowi ze to NN, a drugiego zaczęłam wymyślać, ze na pewno ja jej źle przedstawiłam całą sytuację... tak już z nami bywa... I popieram to, co mówiła amandia - gdy czułam że nadchodzi kolejny "atak" myśli, w momencie, gdy już wiedziałam, że mam NN, to bardzo pomagały mi słowa: "to tylko choroba, ja jestem inna". Życzę Wam wytrwałości - wierzcie, że da się z tego wyjść! Ja już odczuwam ulgę od bardzo dawna :) Pozdrawiam! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
aga25: nauszyłam się przede wszystkim tego, że mam prawo do wielu negatywnych reakcji i odczuć, że mam prawo do tego, żeby sie wkurzyć na coś lub na kogoś - że mogę czasami ze złością pogadać sobie pod nosem i dać upust swoim emocjom. Zdobyłam świadomośc tego, że mam prawo do własnego zdania i że mam prawo do decydowania o sobie - że wszsytko, co mnie dotyczy jest kwestą MOJEJ decyzji, a nie jakiegoś fatum czy przeznaczenia, którego nie mogę zmienić... Wiara w siebie nadal jest dla mnie trudna... Ale poznałam siebie i zaczęłam rozumieć. Wyluzowałam - w wielu sprawach, poczułam się w pewnym momencie bardziej wolna - od nakazów i zakazów, które sama sobie narzucałam. Zrozumiałam też, że miłość to również emocje typu: nie chcę Cię dziś widziec - i nie winić się za to, że właśnie tak się czuję! Zrozumiałam różnicę między zakochaniem się a miłością (niby znałam ją wcześniej, ale dopiero ją naprawdę przyjęłam!), i zwróciłam uwagę na to, o czym już ktoś tu mówił, że miłość to decyzja i prawda jest taka, że mogę się zakochać w kimś innym, ale ważne jest to, by walczyć i pozostać wiernym. Zrozumienie tego i ZAAKCEPTOWANIE swoich złych myśli i odczuć to pierwszy krok do wyjścia z tej choroby. Teraz nie przerażają mnie żadne złe myśli :) bo wiem, że mam do nich święte prawo. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
tak chodziłam - bez niej chyba by mi się nie udało. Moim zdaniem psychoterapia + leki to idealne połączenie i jedyny sposób na wyjście z tego świństwa. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Hej, pamiętacie mnie jeszcze? Przyszłam Wam powiedzieć, że na pewno z tego wyjdziecie :) Od maja nie biorę lekow - jak dotąd czuję się świetnie. Miałam może jeden, dwa gorsze dni od tego czasu. Mam mnóstwo zajęć - to mi pomaga. Jestem przekonana, że gdybym nie pracowała i była cały czas w domu, to tak kolorowo by pewnie nie było, ale... w moim życiu dużo zmian - z moim kochaniem w grudniu stuknie nam 4 latka. Wzieliśmy razem kredyt, kupujemy mieszkanie, a na dodatek chcemy się pobrać... I wiecie co? jestem szczęśliwa i nie boję się... Wtedy gdy byłam chora nieraz miałam takie myśli, że ten stan nie minie - a jednak :) Walczcie, bo warto! Trzymajcie się! Powodzenia!! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
mieciu a czy odchodziłeś od leków po woli, czy nagle? Bo jeśli nagle, to nie dziwne, że się tak czujesz - trzeba po woli zmniejszać dawkę... Ja przyzwyczajałam organizm do coraz mniejszej dawki, a gdy tylko czułam, że czuję się gorzej to tę dawkę zwiększałam. Oczywiście w końcu nadszedł dzień, kiedy przestałam się bać tego, że bez leków będzie gorzej i udało mi się odstawić raz na zawsze. Ale przedtem brałam najpierw pół tabletki codziennie, potem co dwa dni, potem co trzy, aż w końcu odstawiłam zupełnie. Bardzo ważne jest, tak jak oswajanie organizmu z lekiem, tak i przyzwyczajanie do życia bez niego... Drugą sprawą, o której mowila mi psychiatra, to to że można się strasznie bać życia bez leków, bo z lekami czujesz sie bezpiecznie - takie "psychiczne" uzależnienie. Rada jest na to taka, że jeśli wolno odstawiasz leki i mimo to, po długich próbach nadal się źle czujesz, to nie zaprzestać odstawiania i przeczekać 2 tyg. Bo to jest taka sama sytuacja, jak wtedy, gdy zaczynasz brać leki - ponoć organizm może zareagować właśnie tak, że czujesz się o wiele gorzej... Ja bym Ci proponowała wrócić do leków jeszcze. Może nie jesteś jeszcze gotowy, a może "uzależniłeś się" psychicznie i jest w Tobie taki lęk, że jeśli odstawisz lek, to będzie gorzej (?) pozdrawiam. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
MartoF, jak piszesz o tym, że odrzuca Cię od kochanego, przypomina mi się (może Ci to trochę pomoże), jaki stres przeżywałam na samą myśl, że mam sie spotkać z moim partnerem. Stres był na tyle silny, że często zbierało mi się na wymioty i jak się z nim spotykałam to nie raz się dławiłam. Dodatkowo miałam w sobie jakby jakiś nakaz, że mam z nim zerwać, nie raz miałam silne obsesje i wyobrażenia, że to robię, ale wtedy wszystko traciło sens. Teraz jak już jest ok, nie ma takich problemów :) nie poddawaj się, da się z tym wygrać. Trzymajcie się! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
no to Marta masz odpowiedź dlaczego... mówiłaś o tym swojemu narzeczonemu? ta tragedia wciąż w Tobie śpi... ja miałam też dziwne przeżycia z byłym chłopakiem i dopiero gdy je rozwiązałam (2 lata po rozstaniu się - w czasie leczenia nerwicy, gdy byłam już z moim ukochanym), koszmary odeszły i przestałam się bać przeszłości... no i przyszłości:) Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki. Zostawiłaś dla niego wszystko, widać jak bardzo go kochasz. Jeśli on Cię kocha, to nie może być tak, że uczucie sie wypaliło. Może potrzebuje trochę czasu. Jaka jest wasza sytuacja? Rozmawiacie ze sobą czy już definitywny koniec? Czy on wie, że masz nerwicę? Trzymaj się mocno. Jesteśmy z Tobą. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
wiem o czym mówisz z tym "uczuciem w oczach" tzn ja to zawsze nazywałam "uczuciem" bądź "poczuciem bezsensu". Takie ogarniające paniczne uczucie lęku nie wiadomo skąd...tylko ja tego nie miałam w oczach. Jakos na całym ciele, a potem mnie ogarniał płacz często...Potem stwierdziłam że to jest właśnie "moc" tych myśli. Bo dopóki było to uczucie to myśli były nie do zwalczenia. Ja odstawiłam leki w końcu. Jest ok. Trzymam za was wszystkich kciuki i da sie to przejść!! Mam tylko nadzieje, że nigdy więcej nie wróci :) pozdrawiam! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
MartaF to jest raczej to samo... ja też pamiętam moją blokadę i myśl "nie kocham" tą najgorszą natrętną myśl, która sprawiała straszne cierpienie. Na pocieszenie powiem Ci, że da się z tego wyjść. Najsmutniejsze jest to, że trzeba przejść istną drogę krzyżową, żeby było lepiej... Życzę powodzenia i dużo sił! I na pewno kochasz - gdybyś nie kochała, nie zastanawiałabyś się nad tym czy odejść, odeszłabyś od razu. A poza tym nie wariowałabyś na tą myśl - nie bałabyś się jej. pozdrawiam wszystkich! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
mariusz pamiętaj że miłość to nie uczucia, możesz kochać a czasem mieć gorszy dzień i potraktować ukochaną osobę źle lub np. nie mieć chęci rozmawiać. Popatrz na małżeństwa z 30letnim stażem. Myślisz, że oni wiecznie są dla siebie mili, ckliwi i eh oh... nie, czasem wydzierają się na siebie, czasem burczą bez powodu, a to wcale nie znaczy, że się nie kochają. Ktoś tu napisał, że gdyby małżeństwa rozliczano z uczuć, to byłyby same rozwody:) i taka jest prawda - takie jest życie i trzeba to najzwyczajniej w świecie zaakceptować - siebie w związku i nasze zachowania wobec drugiej osoby również. Nie znaczy to, aby się nie starać. Ale mamy prawo do różnych odczuć - to jest ludzkie. lala też miałam jazdy dot. Boga. To co mnie spotkało teraz to któraś z faz tej choroby - podobnie jak ty, wcześniej nie miałam świadomości, że coś mi jest. Tylko, że teraz "przywaliło" w najcenniejszą sprawę. NN jest inteligentna i przebiegła - zawsze uderza w to, na czym nam najbardziej zależy. Więc macie dowód na to, że skoro uderzyła w wasze miłości - to one są tym, co w waszym życiu ma najwyższy priorytet. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
lala witaj na forum - to że tu jesteś i to ze się odezwałaś jest dowodem na to, że kochasz i chcesz walczyć. Twoje objawy, zachowania i reakcje są typowe i takie jak większości osób tutaj. Wygląd często jest poruszanym problemem. Czujemy się podle, dlatego że przychodzą natręctwa zwracające nam uwagę na coś co się tak naprawde najmniej w związku liczy. Ja też często patrze na mojego chłopaka i zastanawiam się co mi się w nim podoba. Jak miałam te najgorsze stany to wydawał mi się nieatrakcyjny itd... ale to wszystko przechodzi. Nadal czasem jest w mojej głowie, ale już nie ma w tym lęku. Jesteś osobą podatną na wpływ otoczenia i to powoduje w Tobie lęk i niepewność. Wiesz, ja nie mogłam nawet oglądać komedii romantycznych przez jakiś czas, bo jak widziałam, że pary się rozstają to mi się wydawało, ze ja też musze! Obłed... Co do tej lektury to olej... ja miałam okazję wziąć do ręcki coś religijno-psychologicznego a byl we mnie taki lęk, że ta ksiązka mi powie "zerwij z nim", że ją schowałam i jej nie ruszyłam! I dobrze, bo bym chyba nie dała rady w tamtym czasie. Co do psychiatry to pamiętaj,że nie on decyduje o Twoim związku. Wiem, że to cie nie przekonuje, bo pewnie masz wrażenie, że jak zacznie Cię analizować to sama się przekonasz o tym, że nie chcesz być ze swoim X. - Dokładnie to samo przechodziłam i co? okazało się, że to co się ze mną dzieje, te natręctwa o zerwaniu, ten przymus skończenia tego, co jest między nami to maska zupełnie innych problemów. Więc lęk ten jest bezpodstawny. Jak Cię będzie brać to pomyśl sobie, że ja też tak miałam i okazało się, że wcale nie doszłam do wniosku, że muszę zerwać wręcz przeciwnie! :) cookiemonster miałam coś takiego, że wszystko co kościół mówił brałam bezkrytycznie, bo inaczej miałam grzech, więc coś podobnego do tego, co piszesz. W ogole to ja popadałam w te obsesje że Bóg nie akceptuje mojego związku - to było straszne. Trzymajcie sie ! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ja brałam Fevarin. Zaczynałam od 25 mg co dwa dni (i to juz na mnie działało!) potem powoli zwiększałam dawkę. Przy 50 mg/dziennie czułam się tak sobie i dopiero jak osiągnęłam 75 mg/dziennie to odczułam zdecydowaną poprawę:) leki biorę już ok 1,5 roku. Teraz odstawiam biorę ok 25mg na trzy dni. Co ciekawe psycholog mi radziła dostosować dawkę do siebie (pokobminować z jaką będzie mi najlepiej). Ważne: jak się zaczyna brać trzeba powoli zwiększać dawkę, analogicznie - gdy się odstawia powoli zmniejszać. Działanie może też zależeć od masy ciała. Moja psychoterapia trwała ok 4-5 mcy (jedna wizyta w tyg). Trafiłam na babke specjalizującą się w nn. Miałam wielkie szczęście, bo z tego co słysze to ciężko czasem o kogoś dobrego. Moja terapia to chyba była poznawcza. Pozdrawiam :) -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
to właściwie pytanie, na które sama do końca nie znam odpowiedzi :) Momentem przełomowym było nie tyle uświadomienie sobie, ze to co przeżywam to choroba, ale zaakceptowanie tego w 100%. W pewnej chwili po prostu przestałam dyskutować ze sobą nt czy jednak może to nie choroba... W momencie, gdy zaczęłam ją akceptować, wiedziałam z czym walczyć. Bardzo (!) pomogły mi leki... były świetnie dobrane i bardzo na mnie działały. Ich skuteczność odczułam po 3 miesiącach brania i wtedy właśnie poczułam siły i odrodziła się we mnie nadzieja, że życie ma sens. Psychoterapia pozwoliła mi zagłębić się w siebie i troche przeszukać wnętrze gdzie jest powód wszystkiego i kim tak naprawdę jestem. Moja psycholog stwierdziła, że nie znała jeszcze osoby która by sobie wykreśliła tak ostre granice postępowania i żebym spróbowała je czasem przekroczyć. Odkryłam przyczyny tych moich granic. Jak byłam młodsza miałam obsesje religijne, że wszystko jest grzechem - wtedy poradziłam sobie z nerwicą sama (nawet nie wiedziałam, że nn mi dolega) czułam się dziwiakiem, ale żyłam jakoś z tym lękiem przed grzechem, z obsesjami z czarnymi i bluznierczymi nieraz myślami o Bogu, których nie chciałam. To, pewnie dlatego że nie było leczone, wróciło w innej formie i uderzyło w mój związek. Nie odkryłam tylko przyczyn tej pierwszej nerwicy... no ale zaczęłam rozumieć, że świat nie jest czarny albo biały, że nic nie jest takie, że wszystko jest względne, że to, że wybiore miłość do chłopaka nie oznacza, że muszę rezygnować z miłości do np. Boga czy rodziców, lub odwrotnie. Zaczęłam to sobie uświadamiać. Powtarzałam sobie też (w tych najgorszych chwilach), że nie muszę tu i teraz wiedzieć, czy kocham, że nie muszę na każdym kroku definiować swoich uczuć. Stworzyłam własną definicję miłości, którą dopasowałam do siebie, w której mogę nie czuć, mogę być wściekła, mogę czuć obojętność, mogę nie lubić np na chwilę się przytulać itd. Powtarzałam sobie też, że wolę zwariować niż żyć bez mojego ukochanego - tego trzymałam się najmocniej. W pewnej chwili zrozumiałam też, że Bóg nie jest mi przeciwnikiem w tym wszystkim, co również było moją obsesją - pewien ksiądz powiedział mi że Bóg przychodzi ze spokojem a nie takim lękiem i nie targa człowiekiem po kamieniach do utraty przytomności... W momencie, gdy odzyskałam siły próbowałam godzić się z przeszłością. Spotkałam się na przykład z moim byłym chłopakiem, który w moim życiu odegrał dużą rolę i niszczył mi psychikę i bardzo kiedyś mnie zranił, po to by wyjaśnić pewne niedomówienia, które nie dawały mi spokoju. Pewnych rzeczy nadal nie rozwiązałam, ale myślę, że to z czasem jakoś mi się w głowie poukłada. Niektórych nadal nie rozumiem. Ważne jest to, że troche wyluzowałam. Stałam się mniejszą perfekcjonistką niż kiedyś. Przestałam na wszystko patrzeć jako "dobre" albo "złe". Życie jest szare, ludzie są szarzy... I ta szarość jest właśnie piękna. Cieszę się, że wyzbyłam się negatywnych odczuć dzięki tej całej walce i teraz odczuwam spokój... Jeśli chodzi o objawy somatyczne to nie ma nic tzn. teraz pojawiają się tylko ze stresu - ale już takiego normalnego np. przed jakimś wystąpieniem czy coś, nie są one jednak tak mocne. Jeśli chodzi o ten nieracjonalny stres to już go nie ma, poszedł sobie tak samo jak wszelkiego rodzaju nudności itp. Myśli straciły moc - niemalże całkowicie. Czasami mi się coś tłucze po głowie, ale jest to tak słabe, że szybko zapominam. Jak się to wszystko uspokoiło, przyszedł spokój i pozytywne emocje - uczucia do mojego ukochanego. Był to powolny proces, ale na szczęście dożyłam momentu, że wiem, że chcę z nim żyć i nawet nie muszę tego rozstrząsać i się zastanawiać :) Trzymam za was kciuki i wierzę, że Wam się uda! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
kordianka nie wiem czy do końca dobrze Cię zrozumiałam, ale wydaje mi się, że mam podobnie. Czasem to jak mnie widzą inni wpływa na mój sposób widzenia siebie. Poznałam ostatnio osobę, która widzi mnie jako osobę pełną energii - to mnie po pierwsze zdziwiło - bo ja przez ostatnie lata przecież wiecznie smutna, niepewna itd., ale to spowodowało, że zaczęłam się czuć pełna energii. To takie głupie, że w ludziach, których znam lokuję moją pewność siebie. Jeśli ktoś mnie krytykuje nie umiem z tym dać sobie rady. Od razu się czuję beznadziejna, taka do niczego się nie nadająca... to strasznie smutne jest. Dla siebie jestem nikim i nie umiem tego zmienić... To takie dziwne, bo podobnie jak aga25, też miałam swój świat, w którym byłam z kimś znanym, w którym byłam najfantastyczniejszym człowiekiem na świecie. Czasem jeszcze uciekam w taki świat marzeń, gdzie świat kręci się wokół mnie... a potem jest zderzenie z rzeczywistością i jeszcze gorszy dół i jeszcze większe poczucie bycia nikim. Nerwica karmi się brakiem wiary w siebie. Trzeba to zmienić. Jeśli chodzi o mój związek to jest pięknie :) odstawiam leki. Wiem, że dużo się tu na forum już nie udzielam, ale jestem z Wami i czytam wszystko, co piszecie. Chciałam optymistycznie dodać, że jestem coraz bardziej pewna swoich uczuć. I jestem szczęśliwa. Życzę cierpliwości i sił. Trzymajcie się! -
Hej, ja miałam bardzo dobrą psychoterapeutkę. Nie zgodzę się z wami, co do kwestii leków. Gdyby nie one to pewnie nie udałoby mi się wyjść z tego tak szybko... psychoterapia pomagała mi w uświadomieniu sobie przyczyn choroby, pewnych jej mechanizmów, ale pomimo wiedzy nie umiałam czuć się lepiej. Pewnego dnia więc, moja psychoterapeutka zaproponowała mi leki, których brania rzeczywiście na początku w ogole nie brałam pod uwagę. Ona powiedziała, że w nn bardzo często stosuje się farmakoterapię, ale jako dopełnienie psychoterapii. I takie własnie jest moje zdanie psychoterapia + leki to klucz do wyjscia z nn. Oczywiscie pewnie to zależy od wielu czynników np. od osobowości, przekonań, no i stanu w jakim się jest :), ale jeśli już nie dajecie rady to gwarantuję wam, że leki to koło ratunkowe... Pozdrawiam wszystkich.
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
hej! Hanusia gratulacje!! :) :)... w razie jakichkolwiek natręctw pisz! A jak generalnie żyło Ci się w czasie nieobecności na forum?? Kapralis - to nie tak, że nie ma emocji. Mam świadomość, że jeśli nie będzie we mnie uczuć itd to nie znaczy, że już nie kocham. Ale generalnie, jak się już wszystko mi w tej głowie w miarę poukładało, uspokoiłam się, to dobre uczucia - te na które tak długo czekałam - pojawiły się... Teraz akurat od jakiegoś czasu, mam w sobie dużo radości i pozytywnych emocji dot. mojego związku, ale jednocześnie wiem, że gdy nadejdzie ten gorszy czas (bo ważne też jest mieć świadomość, że taki czas może przyjść ) to nie będzie oznaczać, że przestałam kochać :) Pozdrawiam! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
hej wszystkim, Jak czytam Wasze posty, to czasem wydaje mi się, jakbym czytała o sobie . Co mogłabym dodać do tego, co napisała Izi... moja psycholog mówiła mi, że zawsze oczekuję emocji, muszą się pojawiać, bo jak ich nie ma to czuję się właśnie "pusta w środku", a to oznacza, że coś jest nie tak. Musi być albo radość albo smutek - cokolwiek, bo inaczej życie traci sens... i to wszystko prowadzi do tego naszego głównego wątku - nie ma emocji = nie kocham. Trzeba sobie uświadomić, że emocje nie zawsze są, ale to nie oznacza nic złego... takie jest po prostu życie, nic dodać nic ująć :) Izi ja też mam "swój świat" zawsze chyba miałam te nieograniczone pokłady wyobrazni swojego życia. Może to nasz sposób na nudną rzeczywistość? pozdrawiam Was wszytskich. ps. Od dłuższego czasu u mnie jest już bardzo dobrze - myślę, że to może podnieść was na duchu :). Jeszcze leki biorę, ale czuję się na prawdę fantastycznie. I mam świadomość, że kocham :). -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
nie odkryję ameryki jak powiem że miałam identycznie? mi się od tego zaczeło - analiza jak jest w obecnym związku, porównania z poprzednim, że wtedy byłam pewna że chce odejsc a w obecnym związku "uczucia" były jakieś podobne i to mnie tak bolało ogromnie... ale przeszło! jak sobie wytłumaczyłam i zaakceptowałam to, że to etap zakochania mija a zaczyna się prawdziwa miłość... poza tym bardzo trzymałam się tego, że zostanę przy kochanie choćby nie wiem co... no bo czym jest w końcu miłość jak nie tym, że decyduję, aby przy kimś zostać... pozdrawiam i trzymam kciuki -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
apsik84 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Izichristina gratuluję!! :) :) a tym, że psycholog coś odkryje się nie przejmuj - miałam dokładnie takie same lęki!! dlatego bałam się iść do psychologa:) ale poszłam i zrozumiałam, że ja decyduję o sobie, a nie nikt inny... nikt ani nic.