Skocz do zawartości
Nerwica.com

webster84

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez webster84

  1. Kiedys tez prowadzilem zdorwy tryb zycia.,uwiebilem cwiczyc.Biegalkem co drugi dzien.Gimnastyka w domu basen tenis.Trwalo to pare lat.bardzo dobrze wspominam ten okres.Nauczylo mnie to dyscypliny.Milem silna wole i determinacje do dzialania.Doskonale to wplywa na umysl i cialo.potrafilem biegac pond godzine przy ponad 15 stopniowym mrozie. Terz niesttey mam ogromne problemy ze wstaniem z lozka.Chcialbym kiedys znowu nabrcac kondycji i znalezc w sobie tyle samodyscypliny ile mialem kiedys.Niestety poki co jest to odlegle i nierealne dla mnie.
  2. dzieki za posty.troche mnie to uspokoilo.teraz juz wiem,ze nie tlyko ja mam takie problemy.Czytalem tez o derealizacji.jest to mi bardzo bliskie.Ten znieksztalcony obraz rzeczywistosci czy wyobcowanie emocjonalne ze spoleczenstwa.Szkdoa,ze dowiaduje sie o takich rzeczach stad a nie od mojego lekarza.Myslelem,ze tylko ze mna jest cos nie tak,teraz juz wiem,ze nie tylko ja przez to przechodze.Nie wiem jak sie z tego wychodzui i czy wogole.Ja z neuroleptykow bralem speridan,ale przestalem bo czulem sie po nim jakbym sobie qwciagnal a problemy pozostaly.No coz zobaczynmy co dalej.
  3. Hmm qrde,nie mysallem o tym w ten sposob,myslalem ze to efekt depressj.Ale fakt w sumie raz neurolog proponowal mi EEG mozgu chybamusze sprobowac.Jezeli chodzi o lekarza to wlasnie go zmienia czekam na pierwsza wizyte u nwego.Zreszta moj sam mi to zaproponowal.Dzieki za odpowiedz.Pozdrawiam
  4. Hej.Wlasciwie nie wiem od czego zczac. Kiedys juz udziealem sie na tym forum ale mialem dluga przerwe.moje problemy z depresja zaczely sie wlasciwie jakies dwa lat temu ale dopiero tej jesieni dla mi naparwde popalic. No wlsnie i wtedy zczely sie dziac ze mna dziwne rzeczy.Tznb milem pozucie chronicznej pustki mentalnej.Jakby ktos wyksowal wszytsko z mojej glowy.Kompletnie nie rozumielaem ludzi co do mnie mowia.Zdarzalo mi sie np wyjsc ze sklepu nie placac za zakupy, lub w srodku rozmowy ze znajoma poprostu sie odwroicilem i odeszedlem.Tak jkaby wszystkio to co ktos mowi przelatywalo prze glowe ale nie wywwolywalo zadnego wrzenie.Gdyby tam nie zostawalo.Wiem ze to brzmi dziwnie le tak mialem.No wlsnie poza tym towrzyszylko temu postepujace otepienie.Tak to nazywam.Nie wiem jak to opisac,ale o ile poprzednie objwy ustapily po lekarstwacgh tak to otepienie emocjonalno intelektualne pozostalo.Czuje sie poporstu tepy.I tak zycie to weryfikuje.Nie rozumiem najporstyszych rzeczy,mam prtoblemy z njprostszymi rzeczami.Jakbym stracil umiejetnosc logicznego myslenia,wyciafgnia wnoskow.Kompletnie nie potrafie racjonlnie analizowac tego co sie wokol mnie dzieje.To jesrt smnieszne ale nawet nie potrafie gospodarowac pieniedzmi.Zauwazylem ze dla mnie pieniedz przestal miec jkaklowiek wartosc.Np nie widze roznicy miedzy 100 a 1000 zl.Qrde nie wiem co jest.Naprawde jestem jakis tepy.Nie potrafie podejmowac zadnych decyzji.Nie potrfie sie juz uczyc przyjmowac nowych widomosci,zdobyac wiedze.Kompletnie do niczego sie nie ndje.Tak jakbym to czego do tej pory sie naczuyl,cala wiedza merytoryczna to cale doswiadzenie ktore zdobylem zostalo wyksowane.Poprpstu putska w glowie.Nie jestem w stnie nic zrobic.Mam kompletna pustke w glowie.To tak jakby przez moj mozg przeszlo tornado i wsyztsko wywialo.Nie mam zadnych potrzeb nic mnie nie interesuje.Kompletnie nic.Dotyczy to rowniez sfery seksualnej.mam wrzenie ze w moim umysle zaszly jakies nie odwrcalne zmiany.Moj psychitra mowi,ze nie wie czego to jest efektem.Co chwile zmienia mi lekrstwa az sam sie w tym pogubilem.Czytalem gdzies,ze w pewnych sytucjach po ciezkiej depresji obumieraj jkies komorki w mozgu,ale nie wiem o co dokladnie w tym chodzi.Napiszcie czy ktos ma podobne doswidczenia?Czy przytrfilo sie komus co podobnego.Narzie wegetuje z dni ndzien.Dodoam ze studiouje tzn od wrzesn zaczynm 4 rok,ale boje sie cholernie i nprawde nie wiem czy wroce na te studia bo j nic nie potrafie.wszytsko czego sie nuczyklem do tej pory poorsrtu zniko.Tak jkby rozbilo sie na drobne kaalki z ktorych nic nie d sie zrobic.Jakby zostal przerany jkis ciag logiczny ktory tworzy nsze zycie po porzez zdobyanie wiedzy doswidczenia.Teraz to wszystko peklop,jest w kwalkach.Czasami jkby probowal cos pozbierac i skleic le nic nie trzym sie kupy.Pozostaje tylko wielki chaos.Qrde mam ndzieje,ze jkos udlo mi sie to przedstwic.Czy to ma jakis sens czy j poporstu wreiuje.Ale ja naprwde jestem jkis otepiony.Co wy na to.Pozdrawiam
  5. Witam tez jestem z Pozka dokladnie ze Swarzedza.Pewnie nikt mnie tu nie zna bo rzadko sie udzielam, ale mam nadzieje,ze przyjmiecie mnie do swojego grona:)pozdrawiam
  6. Bardzo sie ciesze Ina,ze o tym napisalas.To powierdza fakt,ze nauczylas a przynajmniej uczysz sie o tym rozmawiac.I dobrze. Domyslam sie jak wielka trauma muialo to byc dla Ciebie.Pietno zostawione na cale zycie.I to poczucie winy.Ale uwierz mi,ze doskonale wiem co to znaczy byc szantazownym psychicznie.Ale wiesz?Powoli dochodze dom wniosku,ze w zyciu nic nie dzieje sie bez przyczyny.Zycie to taki ciag logiczny,ktorego skladowymi sa wszystkie nasze doswiadczenia i przezycia.I choc trudno nam pewne rzeczy zaakceptowac,pogodzic sie z nimi to tak naprawde to iona buduja Nas.dzieki nim jestesmy kims.Kims wyjatkowym,nieprzecietnym.To tak jak doskonaly skoczek narciarski.Zanim nim bedzie musi przejsc ciezka zaprawe po to,zeby nim zostac. Zacytuje tu jednego z najwiekszych pisarzy Paulo Coelho: Historia pewnego olowkaJedna z cech olowka to to,ze czase trzeba przerwac pisanie i uzyc temperowki.Olowek troche z tego powodu ucieropi,ale potem bedezie mial ostyrzejsza koncowke. Dlatego tez trzeba sie nauczyc znosic cierpienie bo dzieki temu staniemy sie kims.Doskonale wiem,ze zycie i rzeczwistosc werfyfikuje to na swoj sposob,ale zawsze nadchodzi moment,w ktorym powiemy, ze jestemy ":ostrzejsza konczowka".I tego Tobie Ina,sobie i Wam wszytskim zycze. Pozdrawiam
  7. Czytam, Wasze wypowiedzi i widze seibie jak w odbiciu.Jezeli chodzi o moich znajomych to sie odcialem od nich.Tez mam jedna znajoma,ktora wie o moej chorobie.Ciesze sie,ze chociaz ona potrafi wyrwac mnie czasami na kawe,iedziec ze mna i milczec i nie jest to krepujace milczenie.Czasami mam wyrzuty sumieni,ze ja bym tak nie potrafil zrozumiec drugiej osoby.Jezeli chodzi o kantakty z innymi ludzmi to ich uniakm.Nie mam sily rozmawiac o takich przyziemnych tematach.Chyba juz nie umiem.A tez tak macie ze zalamuje was to,ze nie potraficie juz tak rozmawiac.Ja tak mam.Tez probowalem wyjsc do ludzi,ale poddalem sie bo mam wrazenie,ze narazam sie na osmieszenie ptobujac na sile byc "normalnym" co przy niezrownowazeniu emocjonalnym daje smieszny efekt.Przynajmniej ja tak to widze.Qrcze ale jakibysmy patrzyli na to z drugiej strony.Fakt jest taki,ze ludzie ktorzy tej choroby nie przezyli nie rozumieja nas.Zarzucamy im brak zrozumienia,Odsuwamy sie przez to od nich a tym samym od ich problemow.Nie jest to trocfhe egoistyczne?chcemy byc zrozumiani a sami nie chcemy rozumiec.A przeciez kazdy,z tych ludzi ma swoje "male " "wielkie" problemy.Ja wiem,ze w tym momencie idealizuje bo depresja i tak weyfikuje to na swoj sposob,ale wiecie?Bez wzgledu na to jak skonczy sie moja "ptzygoda"z ta choroba mam nadzieje,ze nauczy mnie ona bardziej rozumiec ludzi i ich potrzeby i nie bagatelizowac ich problemow [ Dodano: Pon Sty 29, 2007 4:43 pm ] Czytam, Wasze wypowiedzi i widze seibie jak w odbiciu.Jezeli chodzi o moich znajomych to sie odcialem od nich.Tez mam jedna znajoma,ktora wie o moej chorobie.Ciesze sie,ze chociaz ona potrafi wyrwac mnie czasami na kawe,iedziec ze mna i milczec i nie jest to krepujace milczenie.Czasami mam wyrzuty sumieni,ze ja bym tak nie potrafil zrozumiec drugiej osoby.Jezeli chodzi o kantakty z innymi ludzmi to ich uniakm.Nie mam sily rozmawiac o takich przyziemnych tematach.Chyba juz nie umiem.A tez tak macie ze zalamuje was to,ze nie potraficie juz tak rozmawiac.Ja tak mam.Tez probowalem wyjsc do ludzi,ale poddalem sie bo mam wrazenie,ze narazam sie na osmieszenie ptobujac na sile byc "normalnym" co przy niezrownowazeniu emocjonalnym daje smieszny efekt.Przynajmniej ja tak to widze.Qrcze ale jakibysmy patrzyli na to z drugiej strony.Fakt jest taki,ze ludzie ktorzy tej choroby nie przezyli nie rozumieja nas.Zarzucamy im brak zrozumienia,Odsuwamy sie przez to od nich a tym samym od ich problemow.Nie jest to trocfhe egoistyczne?chcemy byc zrozumiani a sami nie chcemy rozumiec.A przeciez kazdy,z tych ludzi ma swoje "male " "wielkie" problemy.Ja wiem,ze w tym momencie idealizuje bo depresja i tak weyfikuje to na swoj sposob,ale wiecie?Bez wzgledu na to jak skonczy sie moja "ptzygoda"z ta choroba mam nadzieje,ze nauczy mnie ona bardziej rozumiec ludzi i ich potrzeby i nie bagatelizowac ich problemow
  8. webster84

    .............

    Jestem nowym forumowiczem i postanowilem sie podzielic z Wami moimi problemami.Jak kazdy w depresji, co chwile znajduje nowy przedmiot swocih zmartwien i ulomnosci, ale to taki krotki brief. Pokrotce opowiem wam moja historie.Moze niektorym pomoze. Tak wiec cale moje zycie jest zagmatwane.W wieku 10 lat dowiedzialem sie.ze moj prawdziwy ojciec jest kubanczykiem,przez cale 10 lat zylem w zaklamaniu i obludzie.Nie mowiac juz o nieprzyjemnosciach jakie mailem w szkole.Co chwile wymyslalem nowe hostorie na temat mojego oryginalnego nazwiska czy urody sam nawet nie domyslajac sie prawdy.o ojcu dowiedzialem sie pzypadkiem ogladajac rodzinne zdjeica u mojej chrzestnej- glownej przyczyny mojej dpresji i nerwicy..Najlepsze jest to,ze nie wywolalo u mnie to zadnych emocjiZadnych!!Nienormalne co?Jednak w konfrontacji z calym moim zyciem jak najbardziej normalne.W domu od zawsze panowala patologia.Bieda,ubustwo,zacofanie i glupota.Odizolowani od restzy rodziny zylismy w tym bagnie.Nadal zyjemy.Ojciec awanturnjik,pijak i ciepriaca matka.I my, ja moj brat i siostra.Aha no i ona....ciotka.Chrzestna,ktora miala byc lekiem na cale zlo.Ucieczka do wolnosci.Gdybym tylko wiedzial....Zostalbym w tym bagnie.Od momentu mojego urodzenia walczyla o mnie.Tak walczyla!!!Ona i babka.Zabierajac mnie do siebie.nie raz na sile,szntazhjuac emocjonalnie.Jednak w ich rekach bylem tylko przedmiotem.Taka pokazowka,Ciotka przedstawiala mnie jako wlasne dziecko podkreslajac,ze to "ten",ktorego ojciec jest kubanczykiem.Nagabujac przeciwko rodzicom.A ja ich mimo wszytsko kochalem.I rodzenstwo.Przeciez byli moimi biskimi.Sa,ale juz tego nie czuje.Nie mam z nimi takiej wiezi emocjpnalnej.Ale oni wciaz mnie kochaja.Czuje sie winny,ze nie potrafie tego odwzajemnic.Nie tak jak bym chcial.Cala podstawowka to niekonczace sie ucieczki od babki i ciotki do rodziow i odwrotnie.Dwa skrajne swiaty ale jak do siebie podobne.Liceum.Ze wzxgledow materialnych zostalem u babki i ciotki.Wierzylem w mozliwosci rozwoju,lespza przyszlosc,wyksztalcenie itp.Jaki glupi bylem.Ilekroc probowalem robic to co lubie,samoorealizowac sie,usamodzielniac podcinano mi skrzydla,szantazujac i uzelezniajac emocjonalie.Skutecznie.Potem studia,dupny kierunek ale wazne ze studia!!Bo tak musi byc.Bo czlowiek z mr przed nazwsikiem to juz cos itp.A teraz.Mam 23 lata i mieszkam z ciotka.Zarywam studia z powodu depresji i nerwicy.Jestem typowym nieudacznikiem zyciowym,nie potrafiacym sie usamodzielnic emocjonalnie czy tez fizycznie.Ciamajda,fajtlapaniedolega,oferma zyciowa.Przeklada sie to na wszytskie aspekty zycia.Glupi,maly,szary czlowiek,bez zainteresowan,ambicji celow,przyszlosci.Nadodatek egoista!!!!.Traktujacy ludzi interesownie nic nie dajac.Bo nie umie.Nie potrafie.A tak wiele bym chcial dac,pomoc.,nie umiem.chalem to zmieic.Myslalem ze leki,psychioterapia mi w tym pomoze.A pzeciez nikt nam nie powie jak zyc.Powoli zaczynam rozumiec,ze pozostaje mi to zaakceptowac i nauzyc sie z tym zyc.Oj ciezko bedzie.Gdzie tu ,prawdeziwe zyciowe problemy.Czym na ich tle sa moja.Niczym.Tym bardziej juz dla siebie nie widze przyszlosci. "...nic niumiwiem zrobic wedle zswoch mysli....za kadzym razem jak zaczynam od nowa kasuje ludzi z komórki i gg, i wtedy jest dobrze nieonanizuje sie , nie pije, ale to traw najdłuzej dwa tygodnie, wtedy znowu któres z moim przyczen pada..." Postepuje tak samo.Tez w ten sposob traktuje ludzi,probujac odciac sie od przeszlosci.Nienawidze siebie za to,ale inaczej nie umiem.Ale wiem,ze trzeba z tym walczyc.Nie wiem jeszcze jak ale wiem,ze trzeba. Pewnie gdy na moment ustabilizuje sie emocjonalnie bede zalowal,ze to napisalem,wyjalem,wszytskie swoje brudy rodzinne,ale przynajmniej dalem upust swoim emocjom.Jest troszke lepiej. Zachecam do dzielenia sie ze swoimi problemami.Pozdroofka
  9. Dzieki,poraz kolejny 33lania za mile slowa.Naprawde sporo one dla mnie znacza. "Egoizmu mozna sie wyzbyc ale trzeba kochac-wtedy nie bedziesz egoista bo dla drugiej osoby bedziesz w stanie oddac wszystko,ale jak kochac kiedy sie nie potrafi..to trudne,naprawde zycze ci bys znalazl osobe ktora cie zrozumie..." Sporo w tym prawdy.Ale w milosci chodzi nie tylko o to,zeby byc zrozumianym.Trzeba tez potrafic zrozumiec.I tego musze sie nauczyc.Sadze,ze to dotyczy wielu z nas. "szkoda ze nie napisales tego postu jako osobny temat ale mysle ze tu tez ludzia zagladaja." Masz racje.Wloze to jako oddzielny temat.Moze zacheci to innych do dzielenia sie swoimi problemami.
  10. MAcie racje.tez tak jest w moim przypadku.Pokrotce opowiem wam moja historie.Cale moje zycie jest zagmatwane.W wieku 10 lat dowiedzxialem sie.ze moj prawdziwy ojciec jest kubanczykiem,przez cale 10 lat zylem w zaklamaniu i obludzie.Nie mowiac juz o nieprzyjemnosciach jakie mailem w szkole.Co chwile wymyslalem nowe hostorie na temat mojego oryginalnego nazwiska czy urody sam nawet nie domyslajac sie prawdy.o ojcu dowiedzialem sie pzypadkiem ogladajac rodzinne zdjeica u mojej chrzestnej- glownej przyczyny mojej dpresji i nerwicy..Najlepsze jest to,ze nie wywolalo u mnie to zadnych emocjiZadnych!!Nienormalne co?Jednak w konfrontacji z calym moim zyciem jak najbardziej normalne.W domu od zawsze panowala patologia.Bieda,ubustwo,zacofanie i glupota.Odizolowani od restzy rodziny zylismy w tym bagnie.Nadal zyjemy.Ojciec awanturnjik,pijak i ciepriaca matka.I my, ja moj brat i siostra.Aha no i ona....ciotka.Chrzestna,ktora miala byc lekiem na cale zlo.Ucieczka do wolnosci.Gdybym tylko wiedzial....Zostalbym w tym bagnie.Od momentu mojego urodzenia walczyla o mnie.Tak walczyla!!!Ona i babka.Zabierajac mnie do siebie.nie raz na sile,szntazhjuac emocjonalnie.Jednak w ich rekach bylem tylko przedmiotem.Taka pokazowka,Ciotka przedstawiala mnie jako wlasne dziecko podkreslajac,ze to "ten",ktorego ojciec jest kubanczykiem.Nagabujac przeciwko rodzicom.A ja ich mimo wszytsko kochalem.I rodzenstwo.Przeciez byli moimi biskimi.Sa,ale juz tego nie czuje.Nie mam z nimi takiej wiezi emocjpnalnej.Ale oni wciaz mnie kochaja.Czuje sie winny,ze nie potrafie tego odwzajemnic.Nie tak jak bym chcial.Cala podstawowka to niekonczace sie ucieczki od babki i ciotki do rodziow i odwrotnie.Dwa skrajne swiaty ale jak do siebie podobne.Liceum.Ze wzxgledow materialnych zostalem u babki i ciotki.Wierzylem w mozliwosci rozwoju,lespza przyszlosc,wyksztalcenie itp.Jaki glupi bylem.Ilekroc probowalem robic to co lubie,samoorealizowac sie,usamodzielniac podcinano mi skrzydla,szantazujac i uzelezniajac emocjonalie.Skutecznie.Potem studia,dupny kierunek ale wazne ze studia!!Bo tak musi byc.Bo czlowiek z mr przed nazwsikiem to juz cos itp.A teraz.Mam 23 lata i mieszkam z ciotka.Zarywam studia z powodu depresji i nerwicy.Jestem typowym nieudacznikiem zyciowym,nie potrafiacym sie usamodzielnic emocjonalnie czy tez fizycznie.Ciamajda,fajtlapaniedolega,oferma zyciowa.Przeklada sie to na wszytskie aspekty zycia.Glupi,maly,szary czlowiek,bez zainteresowan,ambicji celow,przyszlosci.Nadodatek egoista!!!!.Traktujacy ludzi interesownie nic nie dajac.Bo nie umie.Nie potrafie.A tak wiele bym chcial dac,pomoc.,nie umiem.chalem to zmieic.Myslalem ze leki,psychioterapia mi w tym pomoze.A pzeciez nikt nam nie powie jak zyc.Powoli zaczynam rozumiec,ze pozostaje mi to zaakceptowac i nauzyc sie z tym zyc.Oj ciezko bedzie.Gdzie tu ,prawdeziwe zyciowe problemy.Czym na ich tle sa moja.Niczym.Tym bardziej juz dla siebie nie widze przyszlosci. "...nic niumiwiem zrobic wedle zswoch mysli....za kadzym razem jak zaczynam od nowa kasuje ludzi z komórki i gg, i wtedy jest dobrze nieonanizuje sie , nie pije, ale to traw najdłuzej dwa tygodnie, wtedy znowu któres z moim przyczen pada..." Postepuje tak samo.Tez w ten sposob traktuje ludzi,probujac odciac sie od przeszlosci.Nienawidze siebie za to,ale inaczej nie umiem.Ale wiem,ze trzeba z tym walczyc.Nie wiem jeszcze jak ale wiem,ze trzeba. Pewnie gdy na moment ustabilizuje sie emocjonalnie bede zalowal,ze to napisalem,wyjalem,wszytskie swoje brudy rodzinne,ale przynajmniej dalem upust swoim emocjom.Jest troszke lepiej.Pozdrawiam.
  11. Dzieki za zainteresowanie.Masz racje musze to rozwazyc,choc trudno mi w tym stanie podejmowac rajonalnych decyzji.Wezme pod uwage to co napisalas.Qrcze wszystkim jest tak ciezko?
  12. Czesc wam.wlasciwie nie wiem co napisac.Mam tego wsyztskiego dosyc.Pewnie bede zalowal tych slow po chwili ale uz jestem taki niezrownowazony emocjonalnie.Jestem Z poznania od ok 4 mes uczeszczam na terapie,biore leki i nic.Mam wrazenie,ze psychoterapeuta nie zdaje sobie sprawy ze stanu w jakim jestem bo raz w tygodniu nie jestem w stanie przyblizyc mu co sie ze mna dzialo w ciagu calego tygodnia.Obecnie nie jestem w stanie nic robic.mam 22 lata nie wychodze z domu bo nie moge.boje sie.Nie wiem czego ale nie moge.mam wrazenie,ze wriuje i najchetniej zamnkalbym sie w jakims spzitalu.Naprawde jest zle.Ale obaiwam sie ze moj psycholog ani psychiatra(chodze do woch)Nie zdja sobie z tego sprawy.Ciezki mi nawet bylo wymusic od nich lekastwta dopiero mysli samobojcze zrobily na nich wrazenie.Jak powinna wygladac etrapia.Bo mo ja wyglada tak,ze chodze az na tydzien czesto bywa tak ze akurat w ten dzien jest dobrze tzn jestem w miare ustabilizowany emocjonalnie i akurat nie jestem wstanie powiedziec tego co sie ze mna dzieje.W kazdym badz razie psycholog tylko mnie slucha czasami glupstw jakie plote i na tym sie konczy.Zapraopownowala mi zwiekszenie czestotliwosc spotkan ale najgorsze jest to ze ja jej nie ufam.Tzn mam wrazenie ze jestem manipulowany.Np za terapie place z gory za caly miesiac. zeszlym miesiacu przelozyala jeden termin wizyty na nastepny miesiac czy li powienienem miec jeden gratis ale za niego zaplacilem,oczywiscie pozniej sie zorientowalem.Nie wiem czy jej to powiedziec czy poprostu zrezygnowac i poszukac gdzie indziej.ale sek w tym,ze ona mniej wiecej juz mnie zna i nie chce przechodzi drugi az prez to smao.ja juz naprawde nie mam sil.Moze znacie jakiegos bardzo dobvrego psychoterapeute z poznania.Qrcze jak ja sie wogole wyslawiam,mam tego dosyc:(Pozdrawiam.
  13. webster84

    terapia

    Czesc wam.wlasciwie nie wiem co napisac.Mam tego wsyztskiego dosyc.Pewnie bede zalowal tych slow po chwili ale uz jestem taki niezrownowazony emocjonalnie.Jestem Z poznania od ok 4 mes uczeszczam na terapie,biore leki i nic.Mam wrazenie,ze psychoterapeuta nie zdaje sobie sprawy ze stanu w jakim jestem bo raz w tygodniu nie jestem w stanie przyblizyc mu co sie ze mna dzialo w ciagu calego tygodnia.Obecnie nie jestem w stanie nic robic.mam 22 lata nie wychodze z domu bo nie moge.boje sie.Nie wiem czego ale nie moge.mam wrazenie,ze wriuje i najchetniej zamnkalbym sie w jakims spzitalu.Naprawde jest zle.Ale obaiwam sie ze moj psycholog ani psychiatra(chodze do woch)Nie zdja sobie z tego sprawy.Ciezki mi nawet bylo wymusic od nich lekastwta dopiero mysli samobojcze zrobily na nich wrazenie.Jak powinna wygladac etrapia.Bo mo ja wyglada tak,ze chodze az na tydzien czesto bywa tak ze akurat w ten dzien jest dobrze tzn jestem w miare ustabilizowany emocjonalnie i akurat nie jestem wstanie powiedziec tego cos ie ze mna dzieje.W kazdym badz razie psycholog tylko mnie slucha czasami glupstw jakie plote i na tym sie konczy.Zapraopownowala mi zwiekszenie czestotliwosc spotkan ale najgorsze jest to ze ja jej nie ufam.TYzn mam wrazenie ze jestem manipulowany.Nie wiem czy jej to powiedziec czy poprostu zrezygnowac io poszukac gdzie indziej.ale sek w tym,ze ona mniej wiecej juz mnie zna i nie chce przechodzi drugi az prez to smao.ja juz naprawde nie mam sil.Moze znacie jakiegos bardzo dobvrego psychoterapeute z poznania.Pozdrawiam.
  14. webster84

    Hej

    Hej.Witam wszystkich. Albert, 22 lata student(jeszcze-choroba mi pokrzyżowała plany),z Poznania. Poniewaz do tej pory nie miałem nawet sily,żeby cokolwiek napisac, korzystając z chwilowego przypływu energii postanowlem się zapisac i przywitac z Wami wszystkimi. Jak przystalo na początek nowej znajomości,nie będę zaczynal od swoich problemow -to pewnie wyjdzie w praniu. Swoja depresje zdiagnozowalem sam,mniej wiecej pol roku temu.Jednak długo wahalem się pojsc do specjalisty, zmusily mnie do tego niemoznasc normalnego funkcjonowania oraz mysli samobójcze.Podejrzewam,ze wazna role odegral tu rozsadek,który jak się przekonałem z autopsji zawodzi w wielu sytuacjach bo jak wiemy ta choroba zabija w nas wszystko.Wierze,ze dzieki naszej empatii pomozemy soie w trudnych chwilach.Tak wiec witam Was wszystkich jeszcze raz
×