Jestem troszke bardziej rozdrażniony wszystko mnie denerwuje, mam cały czas myśl , która tak na prawde nic nie oznacza jest pusta myśle o czymś, ale nawet nie wiem co to jest :) Za dnia staram się o tym zapominać i zająć się czymś, ale wieczorem jest gorzej łapią mnie jakieś myśli egzystencjalne związane z tym, że świat nie istnieje, że mnie nie ma, że jak to wszystko funkcjonuje i wtedy łapie mnie dziwny niepokój i staram się nie myśleć o tym ciągle powtarzać w myślach "o czym ja myśle przecież ja jestem, ja istnieje" dwa razy miałem ostre napady lęków nagle poczułem duszenie zaczęły drżeć mi ręce i nogi trzęsły się jak galaretka i to uczucie jak bym był jakims przedmiotem totalna separacja od rzeczywistości. Mam przez to dużo gorsze kontakty ze znajomymi będąc z nimi tak na prawde nie jestem sobą cały czas jak z nimi rozmawiam myśle, żeby zachowywać się normalnie. Najgłupszą moją wkrętką było to, że pomyślałem sobie, że jak to jest, że ja widze i zaczął łapać mnie lęk no paranoja. Co o tym myslisz?