aaa! dolaczm do was znowu! ;(
Myslalam ze bedzie juz dobrze, jak zaczełam nowy rok akademicki, to juz wszystko stało sie dla mnie jasne, tak mi sie tam podoba, mam switna grupe w przeciwienstwe do poprzedniego kierunku, i czuje ze moim powołaniem jest sie uczyc! odkrywac! pomagac ludziom, ale jak ja moge to robic jesli sama jestem taka niezorganizowana...Jestem wyczerpana, od rana praca, popołudniu szkola, do ktorej w sumie coraz czesciej nie zagladam, jak ja mam to wszystko ogarnac. Do tego moje nałogi, ktore juz kompletnie mnie wyeczrpuja, chyba przez to nie zasługuje na to zeby cokolwiek w zyciu osiagnac ;( a chce! tak strasznie, i tak probuje sie starac... cos mnie ciagnie na dno...nie potrafie z tym walczyc...nie mam sily, mogłabym sie zebrac w sobie, ale tak sie czuje fatalnie fizycznie. Brzydze sie moim zyciem, moim domem,tym ze nie mam czasu, a jak mam czas to nie chce mi sie, zeby doprowadzic swoj pokoj do nalezytego porzadku, zeby posprzatac w domu, bo wiem ze nikt w domu za mnie tego nie zrobi, prawie nie jadam, hajs mi sie konczy, nie wiem skad ja mam wziasc pieniadze, mam za drogie studia, jestem stazystka, a wiadomo jak zarabiaja stazysci, moja mama zakmneła działalnosc, ojciec sie leni przed tv na pomostowej emeryturze, i co ?! jak ja mam to wszystko udzwignac, wiem ze mogłabym...ale nie umiem ;(;( kurdebele!!
a co tam u was ?:) pocieszam sie ze to taki okres, wszysycy sa do dupy, ale u mnie to chyba przeznaczenie...