Skocz do zawartości
Nerwica.com

loMismo

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez loMismo

  1. loMismo

    Skojarzenia

    wyborne towarzystwo- udana zabawa
  2. loMismo

    Skojarzenia

    snieżka- śmietanka
  3. loMismo

    Skojarzenia

    życie w zgodzie ze sobą- harmonia
  4. loMismo

    Skojarzenia

    sen- wolność
  5. loMismo

    Skojarzenia

    przykro patrzeć- zamknięcie oczu
  6. loMismo

    Skojarzenia

    t-mobile- dno
  7. loMismo

    Skojarzenia

    utopia- wizja
  8. Może się tak nazywa, ale ja nie boje się, że się zaczerwienie, nawet o tym nie myślę, jak się już zaczerwienie dopiero zaczynam to czuć, że jestem cała w plamach. Uciekło mi już parę lat, dlatego chciała bym w końcu się ogarnąć jakoś, zobaczę co z tego wyjdzie. Na razie jestem w fazie "planowania" udania się do specjalisty...
  9. loMismo

    Skojarzenia

    tarcza- oczopląs
  10. loMismo

    Skojarzenia

    wysokość- cel
  11. Gosiu jak czytam Twojego posta to samej chce mi się płakać. Gdybym mogła to zaraz bym Cie przytuliła :* Czytając pomyślałam o mojej mamie, ona też została ze mną i moja siostrą sama, też przechodziła depresje, została z nią sama, ja w tedy nie wiedziałam co sie z nią dzieje. W domu było strasznie, mama płakała w jednym pokoju a ja w drugim, bo nie wiedziałam czy mama już nas nie kocha?? Dzisiaj mam 21 lat i jestem jej wdzięczna że mimo tylu przeciwności losu dała radę. Wiem, że ty też sobie poradzisz. Masz dzieci, które kochają Cię ponad wszystko! jesteś dla nich drogowskazem. Kim były by bez Ciebie? nie było by ich w ogóle! dałaś im życie i musisz być silna, przecież trzeba pokazać im jak żyć, nauczyć je życia :) Wierze mocno, że pokonasz to, co siedzi Ci w głowie a mąż zmądrzeje i poda ci pomocną dłoń... -- 30 lip 2011, 19:36 -- Zawsze możesz podzielić się z nami swoimi problemami. ktoś zawsze spróbuje Ci pomóc, ja na pewno :)
  12. loMismo

    Skojarzenia

    nuda- przepaść
  13. loMismo

    Skojarzenia

    robota-rutyna
  14. loMismo

    Skojarzenia

    ocena obcych- głupota
  15. loMismo

    Skojarzenia

    sztuczność- pozory
  16. loMismo

    Skojarzenia

    Hollywood- udawane piękno
  17. Dla mnie poczucie bezpieczeństwa to rutyna, rutyna, i jeszcze raz rutyna, gdy coś się zmienia czuje niepokój.
  18. loMismo

    Skojarzenia

    fistaszki- cukierki
  19. loMismo

    Skojarzenia

    filtracja- nerki
  20. Jestem tu nowa, witam wszystkich:) Moja antyprzygoda z fobią społeczną jak dobrze pamiętam zaczęła się 7 lat temu, w gimnazjum. Najpierw unikałam niepotrzebnych spotkań z rówieśnikami, typu szkolna dyskoteka, wyjście do kina, na lody. Unikałam wszystkich okazji do spotkań, z których nie musiałam się tłumaczyć w domu, dlaczego nie chce iść, a jak już musiałam podawałam najbardziej błahe powody. W liceum nie byłam nawet na jednym spotkaniu klasowym poza szkołą, z nikim się nie zaprzyjaźniłam, nie mam żadnych "wspomnień na starość". Za każdym razem gdy jakiś kolega chciał ze mną poważniej porozmawiać, czy po prostu spotkać się po zajęciach budziła się we mnie straszna jędza, robiłam wszystko żeby tylko dał mi spokój, żeby więcej nie podchodził do mnie. Gdy zostałam wywołana do tablicy zaczynało huczeć mi w głowie, robiłam się blada, nic nie rozumiałam co nauczyciel do mnie mówi, mimo, że znałam odpowiedź na pytania. Z matematyki zadanie do którego zostałam wywołana mimo, że zrobiłam je dosłownie 2min. wcześniej, przy tablicy nie miałam pojęcia o co chodzi... Z czasem do tych ułomności doszły kolejne. Do dzisiaj strasznie się denerwuje gdy muszę przejść przez ulicę lub park gdzie na ławkach siedzą ludzie. Najpierw na twarzy i dekolcie pojawiają się czerwone plamy, do tego zaczyna brakować mi tchu i plączą mi się nogi. Gdy ktoś znajomy przedstawia mi swoją drugą połowę od razu robię się czerwona, można by pomyśleć, że mi się podoba albo coś takiego, dlatego się rumienie, ale ja się nie rumienie! ja po prostu zamieniam się w stu-procentowego buraka... zaczyna mi się trząść głos i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Na samą myśl, że muszę do kogoś zadzwonić boli mnie brzuch, zbieram się do tego parę dni. Wyjście do jakiegoś urzędu to dla mnie masakra. Przy ludziach nie umiem jeść, zaczynam się denerwować. Jak widzę, że ktoś zatrzymał na mnie dłużej wzrok wyskakują mi czerwone plamy na twarzy. Gdy spotykam kogoś znajomego na ulicy momentalnie zamieniam się w buraka, zupełnie nie wiem dla czego. Po prostu zaczynam się denerwować i pocić. Nie utrzymuje kontaktu ze znajomymi ani z gimnazjum ani z liceum. Na uczelni trzymam się w małym gronie znajomych. Nie mam przyjaciół takich prawdziwych, którym bym się zwierzała. Tak naprawdę to takich bliższych koleżanek mam 3, w tym nikogo komu mogła bym zaufać na 100%. Kiedyś byłam duszą towarzystwa, o nudzie nie było mowy. Zawsze byłam roześmiana i zwariowana. Nie wiem dokładnie kiedy, z jakiego powodu ten stan zaczął się we mnie rozwijać. Objawy, które wypisałam są najczęstszymi i pewnie najbardziej uporczywymi, jest ich jednak dużo więcej. Wcześniej świadomość tych objawów próbowałam zbagatelizować, sama sobie wmawiałam, że nic się nie dzieje, ale już dłużej tak nie wytrzymam. Nie mogę wyjść ze znajomymi na piwo czy dyskotekę jak normalny człowiek, bo jak uwaga skupi się chwilkę dłużej na mnie to zaraz zrobię się purpurowa, o ile oczywiście dotarła bym do towarzystwa... Od roku myślę żeby pójść do psychiatry, ale mam opory. Jak postanawiam że zadzwonię i umówię się na wizytę to zaraz stwierdzam, że to głupie, samo przejdzie. Ale wiem, że nie przejdzie, obawiam się w jakim kierunku dalej się to może rozwinąć... Przepraszam że się tak rozpisałam, ale może wy też macie tak jak ja?
  21. loMismo

    [Rzeszów]

    Witam wszystkich. Jestem tu nowa, ale wszystko nadrobiłam czytając wasze posty :) Od kilku lat mam ze sobą problemy, ale nie chce dopuścić do swojej świadomości że powinnam udać się do psychiatry. Pewnie jak każdy tutaj mam za sobą dni tragiczne i te "normalne", nie pamiętam już zupełnie tych lepszych. Od kilku lat żyje odseparowana od ludzi, wprawdzie normalnie studiuje w trybie dziennym, spotykam się z ludźmi, ale ograniczam to do minimum. Kontakty ze znajomymi z wcześniejszych szkół urwałam. Mam już tego dość, ale nie mam odwagi iść do specjalisty, po części pewnie ze wstydu, a po części wmawiam sobie że jestem przecież normalna, ale w głębi duszy wiem, że tak nie jest, chce zrobić ze sobą porządek. Na co dzień nie mam odwagi ale przychodzą takie momenty kiedy jestem pełna zapału i nie czuje skrępowania prosić o pomoc specjalisty, dlatego tu jestem i chciała bym się przygotować na nadejście takiego właśnie czasu, więc pisze do Was :) Czytając posty widziałam że chwalicie dr. Kucharskiego, w której dokładnie przychodni on przyjmuje, bo na ul. Hetmańskiej jest ich chyba trochę... jak wyglądała wasza pierwsza wizyta u niego?
×