Skocz do zawartości
Nerwica.com

unsure

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia unsure

  1. unsure

    Proszę o pomoc!

    Monika1974 - chodzilo mi po prostu o leki wyciszające o których pisalas. Nic innego. Zabieram sie za szukanie lekarza w mojej okolicy.
  2. unsure

    Proszę o pomoc!

    Mam nadzieję. W niedziele wraca moj facet, najpierw wyjdziemy z wojny, która jest miedzy nami i nastepnie wybierzemy sie do psychiatry po farmakologiczną pomoc. Macie jeszcze jakieś rady? Chetnie z kimś porozmawiam... Z obcym łatwiej niż z bliskim... Mam nadzieję że z biegiem czasu będzie coraz lepiej.
  3. unsure

    Proszę o pomoc!

    Mam nadzieję, że będzie tak, jak piszecie. Czuję, że z dnia na dzień jest coraz gorzej i nie wiem co później nastąpi. Najpierw muszę znaleźć jakiegoś dobrego psychiatrę w tej mojej mieścinie. Pierwsza wizyta będzie chyba najtrudniejsza, później powinno być już łatwiej. Zobaczymy...
  4. unsure

    Proszę o pomoc!

    Ja widzę, że potrzebuję tej pomocy, ale ciągle sobie wmawiam, że nad tym panuję i sobie radzę. Wstydzę się i boję iść do lekarza i opowiadać szczegółowo o wszystkim.
  5. Rozumiem co napisałeś, bez tego "pisząc po ludzku :lol:" Możliwe, że tak jest, chodzi mi tylko o to, żeby iść do lekarza w przyszłym tygodniu. Domyślam się, że na kasę są kolejki itd. a z drugiej strony, jeszcze mam na co wydawać pieniądze. Nie grozi mi wydawanie fortuny na "leżenie na szezlongu i opowiadanie o swoich problemach".
  6. unsure

    Proszę o pomoc!

    Sama nie wiem... Czuję się, jakbym nie nadawała się już do przebywania między ludźmi. Nie umiem się z niczego cieszyć, śmiać ze znajomymi. Czasem mam ochotę spędzić tydzień w łóżku, wziąć tabletki i spać, spać, spać. Najchętniej się nie budzić. A czasem w pracy czuję się jak na pigułach - biorę się za sprzątanie itp., że aż brakuje mi czasu.
  7. "Wynik to : 23 punktów. Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Wskazane jest rozpoczęcie farmakoterapii." Tak też przypuszczałam ;/
  8. Właśnie dla mnie ma znaczenie czy pójdę na kasę czy nie. Uważam że na kasę robią wszystko na odwal, a nie chce płacić za to, żeby móc komuś powiedzieć o swoich problemach i żeby mi coś doradził.
  9. unsure

    Proszę o pomoc!

    Jakoś jeszcze na nikogo nie trafiłam. Weszłam w temat coś tam o rozmowach na priv czy gg, to się poczułam jak na czacie towarzyskim i odpuściłam. A poza tym wydaje mi się, że bardziej przydałby mi się kontakt bezpośredni. Nie mam pojęcia...
  10. unsure

    Proszę o pomoc!

    Najgorsze jest to, że nie mogę liczyć dosłownie na nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Nawet z chłopakiem nie mam teraz kontaktu. A on się zachowuje jakby Go to w ogóle nie dotyczyło i namawia mnie na wizytę u lekarza.
  11. Tylko najpierw trzeba się jakoś w sobie zebrać, żeby się udać do lekarza. Ja próbuję kilka miesięcy i jeszcze nie doszłam. Nie wiem nawet czy do psychologa czy do psychiatry. Na kasę chorych czy prywatnie. Jak lepiej wg Was?
  12. unsure

    Proszę o pomoc!

    Witam, to mój pierwszy post tutaj, bo nie wiem już gdzie mogę otrzymać jakąś pomoc. Nawet nie wiem do jakiego lekarza powinnam się udać. Prawdopodobnie coś nie tak z moją psychiką, dodam, że mam dopiero 20 lat. Niecałe dwa lata temu zostałam zgwałcona w jednym z sopockich klubów, do tej pory wiedzą o tym tylko 3 osoby. Jako pierwszy dowiedział sie mój chłopak, z którym jestem od ponad roku, następnie delikatnie powiedział to moim rodzicom i zasugerował by o tym ze mną porozmawiali. A rodzice się tym wcale nie przejęli, nie mam z nimi najlepszego kontaktu i nie mogę na nich liczyć wtedy - kiedy tego potrzebuję. Widział, że ma to na mnie duży wpływ i że nie jestem taka jak kiedyś. Nie jest to miłe wspomnienie. Mimo, że bardzo bym chciała, to nie umiem z nim o tym rozmawiać, to jest dla mnie bardzo trudny temat, który staram się omijać. Do tego doszedł kolejny problem. W grudniu byłam na pierwszej wizycie u ginekologa. Nie miałam pojęcia jak powinna ona wyglądać, pani doktor zrobiła mi tylko cytologię. Prosiłam również o tabletki antykoncepcyjne, więc je dostałam. Zaczęłam brać je od razu, lecz okres się nie pojawiał. Kilka testów ciążowych wskazało mi wynik pozytywny. Do kolejnego ginekologa udałam się już prywatnie. Usłyszałam, że jestem w ciąży od listopada. Pani doktor do której chodziłam wcześniej nie zbadała mnie nawet dokładnie i nie zauważyła ciąży. Zdecydowaliśmy się na aborcję. Wspólnie z chłopakiem podjęliśmy tą decyzję. Chyba wszyscy wiemy, że w naszym kraju to nic trudnego. Przez kilka dni czułam się świetnie. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Wiedziałam, że nie dałabym sobie rady z dzieckiem, chodziłam przecież jeszcze do szkoły. Problemy zaczęły się kumulować. Między mną a partnerem również zaczęło się psuć. Gdy zdecydowaliśmy się na usunięcie ciąży wiedziałam, że to dotyczy nas obojga i że on będzie przy mnie w tych ciężkich chwilach. Oczekiwałam od niego pomocy, lecz jej nie otrzymałam, musiałam radzić sobie z tym sama. Powiedział tylko, że nie wiedział jak mógłby mi pomóc. Dodam, że jest między nami spora różnica wieku (12 lat). Nie umiem radzić sobie z problemami, kilka razy przy większych kłótniach straszyłam go, że jak mnie zostawi, to się zabiję. Było już kilka nieudanych prób samobójczych. Ale wiem, że nawet zabić się nie umiem, bo tak strasznie boję się bólu. Ból fizyczny podczas tej aborcji był najgorszym, jaki przeszłam w życiu. Pochłaniałam dziesiątki tabletek. Silne przeciwbólowe i nasenne. Na przemian. Kończyło się to tylko 2-dniowym spaniem lub potężnym kilkudniowym bólem głowy. Próbuję to robić przy każdej naszej większej kłótni, lecz on o tym nie wie, bo nie mieszkamy razem. Wiem, że sama sobie nie poradzę, tak bardzo Go potrzebuję. Boję się tego, że któregoś dnia może mi coś strzelić do głowy i zdobędę się na tyle odwagi, żeby się zabić w inny sposób. Od kilku miesięcy pojawiły się również straszne problemy z koncentracją i pamięcią. Czasem opowiadając o czymś, zapominam dalszego ciągu. Zapominam po prostu o czym miałam teraz powiedzieć. Gadam sama do siebie, nawet idąc chodnikiem. Do tego notorycznie kłamię. Nie umiem po prostu nad tym zapanować. Czuję się, jakbym w ogóle nie myślała nad tym co mówię. Zdarzało mi się już gubić w tych kłamstwach. A czasem po prostu zmyśliłam coś, powiedziałam chłopakowi, a po chwili (jakbym dopiero zaczęła myśleć) przyznawałam się i mówiłam, że jednak było inaczej. Nie panuję nad tym. Nie wiem gdzie szukać przyczyny. Ogromne wahania nastroju, w jednej chwili się śmieję, za moment przypomnę sobie o dziecku które miałam urodzić w sierpniu i wielki płacz. Tak bardzo tego żałuję. Nawet gdyby on mnie zostawił, to miałabym dziecko, a na dzień dzisiejszy - jeśli się rozstaniemy, to będę sama. Boję się tego. Przy każdej małej kłótni z partnerem płaczę, krzyczę, nie umiem się powstrzymać. Wystarczy, że coś mnie lekko zdenerwuje lub nie idzie po mojej myśli, wrzeszczę, drę się, rzucam czym popadnie. Nie myślę o tym jak bardzo mogę skrzywdzić bliskich, jakiś czas temu przy większej kłótni wpadłam na pomysł, by zabić się na oczach partnera. Nie mam nawet z kim o tym rozmawiać. Od dwóch lat mieszkam u babci, rodzice 150km dalej, nie mam tu żadnych znajomych, jest tylko on. A teraz też tak bardzo się zepsuło między nami, że nawet nie wiem czy w ogóle dalej jesteśmy razem. Chwilami czuję się jakbym miała jaką depresję zmieszaną z nerwicą. Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić.Proszę o jakąś poradę, o pomoc. Co mogę zrobić, do jakiego lekarza się udać? Pozdrawiam.
×