To może i ja podzielę się swoimi odczuciami po przygodzie z Seroxatem.
Otóż brałem go (skończyłem brać 2 lata temu sam, po prostu odstawiłem).
To, że lek działa lub nie działa na każdego inaczej to oczywiste, mi pomógł na nerwicę i depresję, stałem się pewniejszy siebie (czasem myślę, że chyba, aż za pewny) - ogólnie po tym leku, można przenosić góry, ma się energię, pozytywne nastawienie, nie ma rzeczy nie możliwych, przejmowanie się nieistotnymi pierdołami nie ma sensu- ogólnie widzimy świat w mega kolorze (tak powinno być zawsze i tak powinien postrzegać świat każdy).
Co do czynności seksualnych to o ile mnie pamięć nie myli, to podobno seksuolodzy przepisują go na przedwczesny wytrysk czy jak to się tam zwie - i o ile komuś, kto ma taki problem to na pewno pomaga, to w moim przypadku można by rzec, że stało się przekleństwem - fakt, że nie ma nic lepszego niż kochać się np godzinę lub dwie (partnerka zawsze była zadowolona :) ), natomiast po dłuższej "chwili" nasuwa się pytanie - ILE MOŻNA?? Ogólnie mega wielki problem z orgazmem, chociaż i to pewnie kwestia wypracowania....
Podsumowując to lek dający kopa i pomagający zapomnieć o nerwicy totalnie - niestety, jak to życie pokazuje - nic nie trwa wiecznie - i po odstawieniu wszystkie problemy wróciły (fakt, że po roku, dwóch) ale jednak.
Moim zdaniem terapia farmakologiczna zawsze powinna iść razem z terapią u psychoterapeuty - kto wie, może wtedy całkowicie da się wyleczyć/zniszczyć tą cholerną karę boską jaką jest nerwica...
Czego i Wam życzę!
aaa i jeszcze jedno, bierzesz leki nie pal stuffu i nie pij (jeżeli już musisz to nie bierz piguły w dniu spożywania alko) - ALBO SIĘ LECZYMY ALBO SIĘ BAWIMY - nie ma półśrodków.