Witajcie, jestem z Poznania, ale to chyba przy nerwicy nie ma większego znaczenia. Mam przede wszystkim objawy związane z towarzyszącym mi nieustannie lękiem. Praprzyczyna wszystkiego to uwarunkowania rodzinne, czyli dzieciństwo (rozwód rodziców, zimna i wymagająca mama). Nasze państwo, kraj jako obywatelowi nie daje poczucia bezpieczeństwa. Ja pracuję w działach finansowych, dwie firmy, ciągły stres duże wymagania, mała satysfakcja, a jeszcze do tego pokręcone życie osobiste. Ale miłość to przecież w obecnych czasach luksus. Leków sporo na sobie już przetestowałam i niestety wpadłam w nałóg benzodiazepinowy. Czy może być jeszcze większa "kicha". Jestem w miarę dobrze wykształcona, podobno ładna, mam własne mieszkanie, a czuję od rana to ciągłe przygnębienie, uczucie pustki. Szukam na forum bratniej duszy, najlepiej z Poznania w wieku około 40 lat (plus/minus kilka). Pozdrawiam-Weniza.