Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cindy28

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Cindy28

  1. Cindy28

    Jak żyć ze schizo?

    trzeba sie nauczyc z nia zyc. Ta choroba jest ciezka, ale jak sie nauczy z nia zyc to juz jest lepiej. Najgorsze jest to jak do chorego nie dociera fakt, ze jest chory. W takim przypadku chory nie uwaza, ze leki mu sa potrzebne i je odstawia. A przez to choroba sie zaostrza, nasilaja sie objawy. Lezalam juz wiele razy w szpitalu i widzialam takich chorych. Sama odstawilam leki w stanie maniakalnym 12 lat temu i rodzina ze mna nie dawala rady. W koncu mnie zamkneli w szpitalu i tam doszlam do siebie.
  2. Cindy28

    Jak żyć ze schizo?

    biore leki od wielu lat i nie mam juz omamow, urojenia niestety tak, ale nauczylam sie z nimi zyc, tak jak ten schizofrenik z pieknego umyslu. Jesli sie urojenia nasilaja to ide do lekarza po wieksze dawki lekow albo po inne leki. Z taka choroba da sie zyc normalnie, ja pracuje na pol etetu. Dodam, ze to moja pierwsza praca a choruje juz 16lat. Schizofrenia to nie wyrok. Nie mam svhizofrenii, ale zaburzenia schizoafektywne, jestem typem depresyjnym i nie uwazam, ze ta choroba to wyrok.
  3. hej, jestem z Czestochowy, ale bywam na Slasku raz w tyg, bo chodze na terapie. Moge sie spotkac, jak chcesz.
  4. ze schizofrenia da sie zyc normalnie. Cierpie na zab. schizoafektywne, jestem typem depresyjnym, mam nerwice natrectw. I zyje normalnie jak inni ludzie. Biore leki, ale leki to nie wszystko. Najwazniejsza w tej chorobie jest praca nad soba. Od 5lat pracuje i mysle, ze praca to jest najlepsza terapia. Ale nie od razu poszlam do pracy. Lecze sie od ponad 16lat a ta praca to moja pierwsza praca zawodowa, a mam 32lata.
  5. Jestem tu nowa, wpisałam się w odpowiednim miejscu:) Byłam na oddziale dziennym rehabilitacyjnym w Krakowie na Miodowej i parę razy w moim mieście w Częstochowie. Pobyt na oddziale w Krakowie bardzo mi pomógł, ale potem musiałam wrócić do domu. Miałam jedną terapię-zajęcia grupowe i 2 razy w tyg indywidualną z psychologiem. Gdybym tylko mogła wyjechałabym do Krakowa na oddział dzienny psychologiczny a potem poszłabym jeszcze raz na ten rehabilitacyjny ale nie mogę Obecnie praca jest dla mnie formą rehabilitacji. Aha- ja zawsze przebywałam na oddziale psychiatrycznym bo nie mam zdiagnozowanej nerwicy(parę natręctw mam i lęków, ale nikt mi nic nie mówił o nerwicy)
  6. Cindy28

    Witam wszystkich

    Hej! Mam na imię Agnieszka i leczę się psychiatrycznie od ponad 12 lat. Diagnoza- zaburzenia schizoafektywne. Obecnie mam remisję, sama mieszkam, utrzymuję się i pracuję:) Od dłuższego czasu zmagam się z problemem zakupoholizmu, a może po prostu czasem wpadam w większą lub mniejszą manię, sama nie wiem. Czytałam na tym forum o tym problemie(zakupoholizm) i pomyślałam, że może ktoś będzie mi w stanie pomóc. Do lekarza chodzę regularnie, leki biorę systematycznie. Chodziłam na terapię psychologiczną, ale psycholog musiała zrezygnować z prowadzenia mnie z powodów osobistych( chciała podwyższyć kwalifikacje i przejść na oddział leczenia nerwic, ja nie mam nerwicy, no może oprócz nerwicy natręctw) I tak zostałam bez psychologa a drugiego jeszcze nie znalazłam. Przeraża mnie fakt czekania dwóch miesięcy w kolejce. Jestem teraz w trakcie zmiany miejsca zamieszkania(to samo miasto ale zmieniam pokój, przeprowadzam się gdzie indziej) W sumie to nawet nie wiem gdzie. Mam niewiele dochodu(renta i zarobek) a do tego prawie 8tys zł kredytu. Wymyśliłam sobie, że od 1lipca pojadę do szpitala ale rodzina mnie przekonała, że to nie jest dobre rozwiązanie. A zupełnie nie mam pomysłu, jak wybrnąć z tych zadłużeń i z tego przymusu robienia zakupów. Zakupy to mój sposób na życie. Tylko w sklepach czuję się tak pewnie. A potem, jak widzę te wszystkie raty to mnie to przeraża. Nie myślę o śmierci, kilka razy próbowałam się zabić i mi to wystarczy. Poza tym wiem, że to tylko pogorszyłoby sprawę, bo moja rodzina musiałaby długi pospłacać... Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona...
×