Hej!
Mam na imię Agnieszka i leczę się psychiatrycznie od ponad 12 lat. Diagnoza- zaburzenia schizoafektywne. Obecnie mam remisję, sama mieszkam, utrzymuję się i pracuję:) Od dłuższego czasu zmagam się z problemem zakupoholizmu, a może po prostu czasem wpadam w większą lub mniejszą manię, sama nie wiem. Czytałam na tym forum o tym problemie(zakupoholizm) i pomyślałam, że może ktoś będzie mi w stanie pomóc. Do lekarza chodzę regularnie, leki biorę systematycznie. Chodziłam na terapię psychologiczną, ale psycholog musiała zrezygnować z prowadzenia mnie z powodów osobistych( chciała podwyższyć kwalifikacje i przejść na oddział leczenia nerwic, ja nie mam nerwicy, no może oprócz nerwicy natręctw) I tak zostałam bez psychologa a drugiego jeszcze nie znalazłam. Przeraża mnie fakt czekania dwóch miesięcy w kolejce. Jestem teraz w trakcie zmiany miejsca zamieszkania(to samo miasto ale zmieniam pokój, przeprowadzam się gdzie indziej) W sumie to nawet nie wiem gdzie. Mam niewiele dochodu(renta i zarobek) a do tego prawie 8tys zł kredytu. Wymyśliłam sobie, że od 1lipca pojadę do szpitala ale rodzina mnie przekonała, że to nie jest dobre rozwiązanie. A zupełnie nie mam pomysłu, jak wybrnąć z tych zadłużeń i z tego przymusu robienia zakupów. Zakupy to mój sposób na życie. Tylko w sklepach czuję się tak pewnie. A potem, jak widzę te wszystkie raty to mnie to przeraża. Nie myślę o śmierci, kilka razy próbowałam się zabić i mi to wystarczy. Poza tym wiem, że to tylko pogorszyłoby sprawę, bo moja rodzina musiałaby długi pospłacać...
Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona...