Skocz do zawartości
Nerwica.com

bad brain

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bad brain

  1. Ograniczenie to zmuszanie się do czegoś co niszczy chemię mózgu. Ja jeśli miałbym latać to tylko za sterami ale to mało prawdopodobne..
  2. Libido się zepsuło jak zachorowałem na deprechę 8 lat temu. Od tego czasu bez leków źle a po lekach tak jak pisałem odcina mnie kompletnie. Większość czasu jednak bez psychotropów. Różnie to u ludzi jest ja chyba jestem pod tym względem wrażliwy na lekarstwa , taki niefart ale tak ma wielu ludzi podobno . Co do lerivonu to czytałem że psuje libido chociaż może to być również w moim przypadku wellbutrin albo razem tak działają.. Już dawno miałem psychoterapię - super sprawa , chociaż u nas mało dobrych psychologów. Od tej strony jestem czysty, pozostała spaprana chemia do naprawy ale nie bardzo się chce naprawić.. Spróbuję namówić doktorka na trittico, zobaczymy co będzie.
  3. Ja mam inny sposób na samoloty, najbardziej naturalny z możliwych - nie latać jak Cię to stresuje. Zamykanie w metalowej puszce która lata 2 km nad ziemią i nie masz nad nią kontroli ani nie masz wpływu na jej stan techniczny jest nieprzyjazne dla człowieka i tyle. U mnie z lataniem im dalej tym gorzej znaczy po kilku stresujących lotach zrezygnowałem i czuję się z tym świetnie od 5 lat. Przecież jak kogoś stresuje szybka jazda samochodem to nie jeździ w ten sposób.. i nie ma problemu. Czemu nie odnieść się w ten sposób do samolotu? Cywilizacja wciska nam różne atrakcje które niby mamy łykać jak dzieci a przecież można mieć jakieś własne ja które czegoś nie trawi prawda? Może komuś to zabrzmi jak jakaś chłopska filozofia ale ja szczerze polecam ten sposób działania. Tysiące lat ludzie nie latali (Ikara nie liczę bo niepewny ) i jakoś żyli więc my też przeżyjemy. Nie zapominajmy że stres niszczy neuroprzekaźniki- nie szkoda ich?
  4. Od 2 miesięcy biorę wellbutrin i lerivon. Lerivon 30mg -zmniejszyłem sobie o połowę żeby zobaczyć co będzie i nic ciekawego się nie okazało. Pierwszy raz mam do czynienia z lekiem "anty" który polepsza sen i muszę powiedzieć że wreszcie się wysypiam i nie budzę 10 razy w nocy. Ogólnie z lekami u mnie wygląda tak że jak biorę to jest lepiej a jak odstawię to znowu lipa- znaczy się chyba nie zamierza mój system się naprawić choćbym latami pożerał antydepresanty. Mam pytanie odnośnie leków działających na sen- w necie znalazłem takie:: nefazodon, mirtazapina i trimipramina. Potrzebuję leku który powoduje mocniejszy sen ale nie pozbawia człowieka libido. Kombinacja wellbutrin i mianseryna odcina mnie zupełnie a właśnie kłopot z libido jest u mnie główną przyczyną depresji. Może spróbuję wellbutrin odstawić.. ale podobno lerivon też w tych sprawach nie najlepszy. Macie jakieś propozycje? Doktorkom już kompletnie nie wierzę,kombinują - może te pigułki, a może teraz te a jak nie to znowu inne . Taka ciuciubabka a efektów nie ma.. Generalnie jestem stabilny jednak jak nie biorę leków to zaburzenie lękowo -nerwicowe ale spokojny jestem z natury. Ze spaniem od dziecka nieciekawie- budzę się wiele razy w nocy, dopiero ten lerivon mnie uśpił tyle że znowu zamula jakby.. No i jem jak odkurzacz- bez przerwy prawie , na szczęście sport lubię i szczupły jestem (jeszcze ) bo inaczej to bym już chyba setkę kg przekroczył, przy takim spożyciu.
×