Skocz do zawartości
Nerwica.com

__anka__

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia __anka__

  1. gina Zgadzam sie z tym co powiedzialas w 100% Wiem jak sie czuje czlowiek z nerwica i co mysli bo sama przez to przeszlam i wiem na czym polega wiara. Kazdy ma wybor. Ja pokazalam swoj.
  2. toya75 Nie obraz sie, ale nie zalezy mi na naszych wspolnych relacjach i to nie jest moj cel aby mnie ludzie tu polubili. Chodzi mi o to aby odniesc pewien skutek. Tak, to jest cecha ludzi znerwicowanych i niepewnych siebie- wydaje im sie ze jak ktos mowi ostrzej i sie nie obchodzi z nimi tak jakby sobie tego zyczyli to czuja sie urazeni i obrazeni do glebi. I nie musisz kochac siebie zeby kochac innych, wystarczy ze bedziesz sie choc troche szanowac i myslec wiecej o cudzych problemach i samopoczuciu.
  3. toya75 Ad "Kochaj blizniego jak siebie samego" A myslisz ze dlaczego pisze te wszytkie posty? Chce pomoc, kiedy widze ze tyle ludzi sie meczy latami (nawet 20 lat ) Uwazam ze leki to jest ostatnie kolo ratunkowe, a nie koniecznosc. Chyba sie nie zastanawiasz glebiej nad trecia jaka probuje Ci przekazac, tylko sie bulwersujesz ciagle ze jestem na nie dla lekow. Ja Ci nie odbieram prawa do wyboru wlasnej drogi. Niech kazdy robi jak uwaza. Nie kaze Ci mnie sluchac przeciez, tylko moze kogos namowie w koncu do glebszych przemyslen. Caly czas probuje przekonac ze odkrylam zrodlo nerwicy Pewnie uwazasz ze moja nerwica byla inna, lzejsza, mniej sie balam niz Ty. Mam pytanie, jak Ci sie zyje majac swiadomosc ze nie dalabys rady bez lekow? Czy nie oslabia to wiary w Twoja wewnetrzna sile? Ja wierze w to co wierze, Ty mozesz nawet z Budda pokonac lęki. Chodzi mi o ten spokoj jaki daje wiara, ktory jest zrodlem wyleczenia. Nie wytykaj mi bledow przykazaniami bo to troche nie na miejscu :) Moze ktos inny zechce wysluchac tego co mam do powiedzenia. [ Dodano: Sob Sty 13, 2007 10:52 am ] czarnykot Dlaczego czujesz sie atakowany? :) Ale co ma do tego tolerancja, jesli uwazam ze leki Ci szkodza? Toleruje Twoj wybor i nie potepiam Cie jesli myslisz inaczej. Jedyny moj zamiar to dac jakis impuls do wglebienia sie w to o czym pisze, zebys sam sobie umial pomoc. Oczywiscie wybierzesz to co wyda sie dla Ciebie bardziej sluszne. Ja tylko zadaje pare pytan, polemizuje z Toba, to chyba normalna dyskusja, bo na forum sie dyskutuje i skoro ktos mnie pyta o moje zdanie w temacie oto one :), a jesli ktos komentuje moje myslenie to odpowiadam i wdaje sie w polemik, to tez chyba normalne. No i wlasnie, skoro wydaje mi sie ze odkrylam prawde to mam prawo to przekazac Ty badz tolerancyjny i przyznaj mi prawo wypowiadania sie. Mozesz mnie nie sluchac- to Twoje prawo, w ogole nie odpowiadac na posty i ich nie czytac :) Robisz jak uwazasz, skoro wdajesz sie w dyskusje, to jednak moja pisanina Cie troche rusza :)
  4. do czarnykot Co ma cywilizacja, czasy i kultura do tego jakim jestes czlowiekiem. Nikt Ci sie nie kaze spieszyc, chyba ze masz taki wewnetrzny przymus zeby zajsc najdalej i uczestniczysz w wyscigu szczurow. Dokad ten wyscig prowadzi? Do smierci, bo wszystkie drogi na tej ziemi koncza sie smiercia. Dlaczego nie zatrzymasz sie na chwile i nie otworzysz na rzeczy niematerialne, duchowe? Czy masz przymus wpasowania sie do reszty, ktora sie zazwyczaj nie zastanawia i chce tylko zeby jej bylo w danej chwili przyjemnie? Nie widzisz ze reszta podaza za rzeczami ktore nie maja wiekszej wartosci? Wyjasnij mi naukowo jak powstalo zycie? Dlaczego medycyna nie jest w stanie tego wytlumaczyc logicznie i udowodnic? Jak tlumaczysz cudowne uzdrowienia? I dlaczego wspaniale medycyna i farmacja razem wziete nie potrafia wskrzesic zycia, skoro powstalo one wg teorii ewolucji z paru nedznych pierwiastkow i odrobiny energii? A jak ma wygladac Twoja smierc? Po prostu wyczerpie Ci sie przewodnictwo w neuronach, mozg ulegnie martwicy i juz? Nie ma nic wiecej w nas ludziach oprocz ciala i serii "przewodow elektrycznych"? Obejrzyj sie ze ten swiat, to ze zyjemy nie jest takie oczywiste jak wiekszosci sie wydaje. Spojrzyj na siebie z perspektywy paruset tysiecy km i czym jestes? Jak wytlumaczysz ze swiat jest nieskonczony? Dlaczego zmieniajac metabolizm komorki nie potrafisz przedluzyc jej zycia do nieskonczonosci? Co jest impulsem dla organizmu do syntezy bialek z DNA? Wytlumacz mi po prostu co tym wszystkim kieruje i co kieruje Toba.
  5. atrucha Zgadzam sie z Toba co do tego ze kazdy znajduje sie w innej sytuacji i czasem nie ma innego wyjscia. Tez bym siegnela po leki jakby od tego zalezalo zycie mojego dziecka. Zrobilabym to bez wahania, bo dzieciaczki sa najwazniejsze. Wzielabym takze jakbym juz byla w takim stanie ze nie moglabym chodzic do pracy, szkoly, zrobic sobie jesc, w ogole wstac z lozka przez te drgawki i oslabienie jakie mialam. Probuje na tym forum dodac otuchy tym osobom ktore maja jakis wybor, ktore jeszcze na tyle dobrze sie czuja fizycznie ze moga obejsc sie bez tabletek. Odczucie silnego lęku nie powinno byc sygnalem do tego ze te tabletki sa jedynym ratunkiem Moim zdaniem nie powinno sie wierzyc w cudowne dzialanie lekow, bo to zaprzeczy w podswiadomosci temu, ze nerwica nie bierze sie z choroby ciala- dlatego takie myslenie, uzaleznienie psychiczne od lekow, strach przed odstawieniem, lub pozorny brak innego wyjscia prowadzi do tego ze jednak istoty nerwicy nie rozumiemy i nie kodujemy jej glebiej (tylko znamy w teorii, z artykulow medycznych) [ Dodano: Pią Sty 12, 2007 12:28 pm ] toya75 Po Twoich postach mysle ze doskonale znasz mechanizm dzialania nerwicy w teorii. Zrozum ze liczac na leki i wierzac w ich moc dzialania nie dopuszczasz do swojej podswiadomosci ze nerwica to nie choroba ciala. Tak naprawde, wydaje mi sie, ze nie uwierzylas jeszcze ze nerwice sobie sama wymyslasz, tak jak mniejsze leki i stresy. Nie oczekuje ze cudownie kogos uzdrowie bo to niemozliwe. Kazdy musi dojsc do tego metoda prob i bledow, jak to ja robilam (wyzdrowienie to nie czary mary ale ciezka praca) Wiara tez nie przychodzi znikad, ale z glebokiego przekonania, wbrew temu co wyprawia organizm i jak realne wydaje sie cierpienie fizyczne. Istota wiary nie jest oparta na doswiadczeniach, dowodach itp To sie musi w Tobie w pelni rozwinac abys poczula jej moc. Zycze Ci tego. [ Dodano: Pią Sty 12, 2007 12:36 pm ] Róża Naprawde sie ciesze ze chociaz Ty rozumiesz to co probuje powiedziec :) Mi tez to nie przyszlo wszystko latwo i z dnia na dzien. Podobnie jak Ty musialam wychodzic z tego uczac sie na bledach i radzac sobie z atakami, ktore z czasem pojawialy sie coraz rzadziej, a od dluzszego czasu w ogole (ponad rok) Jestes na dobrej drodze do wyzdrowienia :) Zycze Ci aby szybko nerwica stala sie dla Ciebie tylko odleglym wspomnieniem. Ja sie ciesze ze moglam jej doswiadczyc, bo przez to czuje sie o wiele silniejsza i dojrzalsza niz bylam przedtem, wbrew pozorom cierpienie jest dobra rzecza, bo nas umacnia. Pozdrawiam :)
  6. do toya75 Skoro pisze, to chyba wiem co. Nie robie tego po to zeby sie ludzie przeze mnie pochorowali jeszcze bardziej :/ Wlasnie mi chodzi o to zeby uwierzyc ze wyleczenie zalezy od nas samych. Owszem, lęk nie leczony czyni spustoszenie, ale leczenie nie ma polegac na braniu tableteczek, bo nie masz chorego wybrakowanego mozgu czy czegos innego. Myslenie ze leki tylko mnie uratuja prowadzi do nikad, bo co to za myslenie o nerwicy jak o chorobie ciala/ mozgu(to nie wybrakowanie komorek nerwowych)??? JAk wytlumaczysz ze wszystko fizycznie jest ok- nawet komorki nerwowe nie maja zadnych defektow, a zle sie czujesz??? Pomysl logicznie. Tak traktuje ja wiekszosc ludzi i lekarzy. Dlaczego to wydaje sie oczywiste ze gdy zle sie czujemy fizycznie to trzeba cos na to wziac i po sprawie? Wiem jak lęk dziala na czlowieka. Nie mowie ze to nie jest trudne. Sama nawet doszlam do wniosku ze nie ma gorszej choroby, gdy traci sie panowanie nad swoim umyslem. Sama chorowalam moze z rok, nie wiem, przestalam w koncu zwracac uwage na ta chorobe bo nie jest prawdziwa ze tak powiem. I skutkiem tego ze przestalam sie skupiac na ciele (sprawdzac czy mi jeszcze serce bije, nie wychodzic z domu bo mam taki silny lęk i cala sie trzese)- minelo. Lekarz by powiedzial ze samo (bo nie udalo mi sie zastosowac dluzszej kuracji) Ale nie, nie samo, ciezka praca nad soba i wlasnym wnetrzem! Mialam polaczenie nerwicy lękowej z wegetatywną. Ataki paniki, gdy mamy nie było w domu. Ataki w szkole, bo bałam sie tlumu, w autobusie. Czasem siedzialam na przystanku, z godzine bo cala sie trzeslam, serce wariowalo, swiat wirowal, a ja balam sie ludzi i przez to prosic o pomoc, czekalam az umre. Nie moglam w nocy zasnac bo mialam drzenie i mrowienie, polaczone z dretwieniem calego ciala, nog i rak, tez czulam ze mnie kluje, piecze, boli szczypie, mrowi mozg, okropne bole glowy. Nie moglam sie podniesc kanapy bo mialam mroczki przed oczami i balam sie ze padne, ciagle plakalam. Chcialam nawet szybko umrzec, byleby tak sie nie meczyc. Bywalo jezdzenie na pogotowie, ostatecznie mysli samobojcze, bo tak cierpialam, uwazalam ze nikt mnie nie rozumie, ze mialam tego dosyc. Ten lęk przed wszystkim byl nie do zniesienia, tak mi sie wydawalo. Gdy bralam tabletki czulam sie jeszcze gorzej, po niektorych otumaniala dziwnie dobrze sie czulam, ale po odstawieniu 2x gorzej bo nie bylam przygotowana na kolejny atak. Myslalam ze juz jestem zdrowa! Tabletki sprawiaja ze czujemy sie moze zdrowo ale nie jestesmy! Ale zaczelam myslec. Doszlam do wniosku ze nerwica wziela sie ze strachu przed czyms (u mnie przed ludzmi akurat) Wiec droga do wyleczenia to opanowanie tego strachu- czyli w moim przypadku olanie go i skupienie sie na czyms innym. Czytalam rozne artykuly w necie, ale przestalam, bo byly tak strasznie medyczne i zawsze mi sie wydawalo ze ludzie to piszacy nie wiedza o czym pisza wlasciwie, owszem lekarz zaobserwuje objawy, psycholog popyta o jakies przezycia z dziecinstwa, dowartosciuje (bo uzna ze to przez brak akceptacji siebie), podpowie jak z tym powalczyc, ale co z tego. Jak przestaniemy chodzic do psychologa i tak zostajemy z tym sami! Dobrze jest z nim porozmawiac jesli sie nei ma nikogo bliskiego. Ale wystarczylo troche logicznie pomyslec. Lęk jest naszym wytworem, nie powstal znikad i nie jest jak obcy czlowiek ktory nas akatuje!. Jest czescia nas, dlatego tylko wlasnym nastawieniem mozna sie go pozbyc. Proponuje wiecej luzu w nerwicy, bo naprawde na nia sama sie nie umiera. Ciagle sie choruje przez wyolbrzymianie i ciagle myslenie o niej jak o chorobie smiertelnej. Dopiero skutki podgrzewanego stresu oslabiaja i wyniszczaja organizm. A na stresy sa rozne rady, na pewno nie tabletki! Skoro juz chcesz odstawic tabletki, bo nie dzialaja, to patrz co robisz- przyzwyczailas organizm do nich- masz atak nawet podczas ich brania bo nie dotarlas do zrodla swojej nerwicy! Probujesz tuszowac objawy tabletkami, ale to do nikad nie zaprowadzi, predzej czy pozniej bedziesz miec atak no i nie umiesz z nim przez tabletki sobie poradzic :/ Ja naprawde chce ludziom pomoc, bo wiem ze da sie i jak da sie pokonac nerwice. Wiem ze w silnym leku zrobi sie wszystko, nie mysli sie o konsekwencjach brania chemii i uwaza sie ze to jedyne wyjscie. Sama wyszlam z tego, bez chemii i psychoterapeutow. A i bliscy sie ze mna nie cackali, po jakims czasie mieli juz tego zmyslania mojego dosyc i narzekania jakie to zycie dla mnie jest okrutne (zabolalo, a jak- w koncu myslalam ze umieram, a tu taki ignor). Teraz widze ze dobrze zrobili, bo w koncu zmusilo mnie to do myslenia i do szukania w sobie tej SIŁY Warto sie pomeczyc i nauczyc sie podejsc do lęku z dystansem, na pewno w koncu sie uda. Czasem jest bardzo silny, wiem, ale czasem na pewno mozna zaczac myslec racjonalnie i zaczac wierzyc troche w siebie! I prosze Was nie nastawiajcie sie od razu anty-, przemyslcie troche dluzej to co napisalam, bo zrobilam to nie z nudow, tylko chce pomoc. Widze ze duzo ludzi nie wie jak, wiec ja podpowiadam. Pozdrawiam i zycze wyzdrowienia :)
  7. do czarnykot Ja tylko sugeruje ze to moze trwac krocej, po co faszerowac sie lekami i tracic czas i pieniadze na zmudna psychoterapie (owszem moze pomoc z odpowiednim nastawieniem, ale ile to trwa) skoro mozna przejsc od razu do przewartosciowania. Pisze jak kazdy na tym forum, na podstawie wlasnego doswiadczenia. Generalizowac nie zamierzalam, jednak uwazam ze spokoj wewnetrzny jest zrodlem zdrowia dla kazdego, nie leki. Przeraza mnie przyjmowanie psychotropow jak witaminki, skoro mozna to zrobic inaczej.
  8. do czarnykot Jednak jesli dopiero po wzieciu tabletek masz ten komfort psychiczny, to rozumiem ze bez nich sobie nie radzisz. Owszem, zgadzam sie ze leki moga byc punktem wyjscia do psychoterapii. Pod warunkiem ze sie zacznie nad soba intensywnie pracowac, czego wiekszosc nie robi, bo juz sie doskonale czuje po nafaszerowaniu chemia Pracą nad soba nie nazwe rozmow z psychologiem- to tylko ma byc wskazowka. Rozmowa moze byc z samym soba, wylacznie. Nie liczmy na to ze druga osoba samym gadaniem zmieni nasza psychike. Leki daja jedyne dzialanie- chemiczne. Wlasnie dzieki temu dzialaniu chemicznemu masz komfort psychiczny o ktorym mowisz, ktory jest zludny, bowiem masz go tylko podczas brania lekow. Bez pracy nad soba nic za pomoca lekow sie nie osiagnie. Chyba ze chcesz brac leki do konca zycia, to caly czas bedziesz czuc sie super lecz przy zwiekszajacych sie dawkach.
  9. Pisze na podstawie wlasnego doswiadczenia i przemyslen :) Nerwica to jest choroba duszy, nie ciala. Jak masz grype to zle sie czujesz niezaleznie czy o niej myslisz czy tez nie. Nerwica ma to do siebie, ze jak sie zapomnisz na chwile to mija Dlatego nie da sie wyleczyc tego samymi tabletkami. Ja w ogole nie bralam tabletek i jako studentka farmacji odradzam (moze zabrzmiec dziwnie Tabletki tuszuja objawy fizyczne na jakis czas, dopoki sie ich nie odstawi. Nie liczcie na to ze biorac jakikolwiek lek omina was konsekwencje jego przyjmowania. W przypadku psychotropow bedzie to bezsennosc, nawroty lękow, atakow, zlych mysli, apatie, depresje i wiele innych. Moja rada to gdy wiecie na pewno ze nic wam zlego nie dolega (zadne badania nie potwierdzily jakichs zaburzen) to przestancie chodzic ciagle po lekarzach, robic badania i zadreczac sie czytaniem roznych tekstow o chorobach. Zacznijcie zapelniac swoje mysli pozytywnymi rzeczami. Przestancie sie skupiac na sobie i oczekiwac od otoczenia wiecznego wspolczucia. Skupcie sie na pomaganiu innym, na budowaniu w sobie brawdziwej milosci do wszystkiego i wszystkich. Zacznijcie olewac objawy ficzyczne nerwicy tzn jak cos sie zaczyna dziac, to nie dzwoncie po pogotowie, ani do nikogo z blaganiem o pomoc. Pozstarajcie sie poradzic sobie sami. Skupcie uwage na czyms innym, zacznijcie spiewac, cokolwiek. NA poczatku bedzie trudno, ale potem dacie rade :) Droga do wyleczenia jest wylacznie praca nad soba, wlasnym wnetrzem. Wypracujcie wlasna filozofie zyciowa. Mi pomogla wiara w Boga- przestalam bac sie smierci (bo jest zycie pozagrobowe), cierpienia ( umacnia nas w wierze, jestesmy silniejsi psychicznie, dzieki czemu trudniej nas zlamac, dowiadujemy sie co jest najwazniejsze w tym krotkim pelnym meczarni zyciu :) Praca nad soba musi trwac bez przerwy! Uwierzcie mi ze w zyciu nie jest najwazniejsze ciagle odczuwac przyjemnosc albo spokoj. Cierpienie tez jest dobre, jesli umiemy je wykorzystac i przemyslimy pare spraw. Mam 21 lat, dzieki nerwicy diametralnie zmienilo sie moje podejscie do zycia, jestem dojrzalsza i uwazam to za najwiekszy skarb jaki dotychczas dostalam.
  10. Branie lekow to droga do nikad. Studiuje farmacje i wiem ze leki tylko kamufluja objawy organizmu, co daje zludna nadzieje wyleczenia. Szok nadchodzi po odstawieniu lekow. Nerwica jest choroba duszy, nie ciala. Dlatego nalezy skupic sie na "leczeniu" wlasnych mysli i psychiki. Proponuje nie myslec o sobie i zajac sie bliskimi, zaczac cos robic dla nich, a na to jak sie czujesz fizycznie nie zwracaj uwagi. Caly problem zeby odwrocic uwage od lękow. Mi pomogla wiara w Boga, nie boje sie smierci (wierze w zycie pozagrobowe) i cierpienia(zyjemy po to aby cierpiec, bo to nas umacnia w wierze), powoli sobie ukladam wlasna filozofie zyciowa :) Mam 21 lat i jeszcze dlugo bym biegala po dyskotekach i sie malowala, nie myslala o glebszych sprawach gdyby nie nerwica. Dlatego jestem wdzieczna Bogu ze na mnie ja zeslal. Nie chodzcie po lekarzach bo to naprawde nic nie daje, tylko sie coraz czesciej mysli o sobie. A wiara czyni cuda :) Jestem juz zdrowa i Wam zycze tego samego.
  11. Tylko nie idz na terapie lekami, nafaszerujesz sie, a potem bedzie tylko gorzej gdy odstawisz- bezsennosc, nawroty nerwicy, uzaleznienie od lekow, lęki itp Na terapie u psychologa mozesz pojsc, w koncu rozmowa nie zaszkodzi, chyba ze dla portfela. Ja doradzam rozmowe z bliskimi, ale nie o tym jak sie meczysz, tylko o sensie zycia, smierci (jest czyms naturalnym i nei wolno sie jej bac), wierze itp Trzeba zmienic podejscie do zycia, do ludzi. Dlatego najwazniejsza jest rozmowa z samym soba, takie wewnetrzne wyciszenie sie. Mi pomogla wiara w Boga, wybaczylam ludziom ktorzy mnie skrzywdzili. Zrobilam to dla siebie. Na objawy fizyczne jakie masz, ktore wiem jak realne sie wydaja, nie zwracaj zadnej uwagi. Jak poukladasz sie w srodku (w duszy) samo przejdzie. Nerwica, wiem to z wlasnego doswiadczenia, to choroba duszy a nie ciala. Dusza jest nierozerwalnie powiazana z cialem. To co myslimy objawia sie za pomoca ciala. Ja juz jestem zdrowa, a tyle ludzi faszeruje sie wiele lat lekami i nie ma rezultatu. Co o tym myslisz?
×