A ja moi drodzy dzięki mojej nerwicy jestem właśnie toksyczną matką i myślę ,że gdyby dla "równowagi"mój mąż nie był normalnym ,kochającym tatą moje dzieci a mam ich troje już zwariowały by i to dzięki takiej mamusi .Boję się ,że skutki mojego zachowania w stosunku do nich odbiją się na nich prędzej czy pózniej . Ale nie potrafie nad tym zapanować ,drażnią mnie ,wszystko mnie w nich drażni ,wszystko co mówię a właściwie rozkazuje jest despotyczne .Bardzo je kocham ale nie potrafię przytulić ,pocałować itp. Są bardzo grzeczne ,dobrze sie uczą i gdy syszę od znajomych ( ktorych staram sie również unikac jak mogę ) lub sąsiadów ,że mam wspaniale i bardzo dobrze wychowane dzieci to ogarnia mnie żal tak tak żal bo ja je chyba bardziej chowam a nie wychowuje ... najgorsze jest to ,że zdaje sobie z tego sprawę i nic .Zabrnełam w swojej oziębłości tak daleko , że kiedy ostatnio zmusiłam się żeby przytulić syns tak po prostu sama od siebie głupio się poczułam .Ale czy można to wszystko zrzucić na nerwicę ?? kiedyś tak nie było ale trwa to już ładnych parę lat .Dodam tylko ,że mam dzieci w wieku 14,10 oraz rok i cztery miesiące na szczęście niemam tak negatywnych postaw w stosunku do najmłodszego ale boję się ,ze gdy podrośnie to się zmieni . Może ja po prostu jestem zwykłą kanalią !!