Witajcie.
Tydzień temu dowiedziałam się przez przypadek o czymś, co wydarzyło się rok temu. Mieliśmy poważny kryzys z partnerem, związek się rozleciał, zerwaliśmy. Nadal mieszkaliśmy razem, ja wyjechałam na 3 tygodnie do rodziny i po powrocie miałam się wyprowadzić. Ja podczas tego pobytu miałam jeszcze cichą nadzieję, że uda się coś naprawić (konkretnego powodu zerwania nie było, ciągłe kłótnie, brak porozumienia, wyniszczenie z obu stron). On w tym czasie zaczął bardzo dużo pić i chodzić od baru do baru do białego rana, z relacji kolegi wiem, że płakał nad naszym związkiem, był załamany. Ja wyprowadziłam się, mieszkaliśmy parę miesięcy oddzielnie, po czym wróciliśmy do siebie żeby zacząć wszystko od nowa, tak jest do dzisiaj.
Do czego zmierzam. Tydzień temu dowiedziałam się, że podczas tych 3 tygodni on poznał jakieś panny pod barem, poszedł do nich na piwo i całował się z jedną z nich. Do niczego więcej nie doszło. A ja nie umiem sobie z tym poradzić. Od tygodnia wyobrażam sobie to i płaczę. Boli mnie że nic mi o tym nie powiedział. Boli mnie to, co się stało. Zaczynam wątpić w to, czy mu tak wtedy na mnie zależało. Mam obsesję na tym punkcie. On się zaczyna wkurzać, uważa że to przeszłość i że teraz przesadzam i niszczę to, co odbudowaliśmy. A ja nocami przywołuję sobie ten obraz o pytam "jak on mógł"... Co mam zrobić? Jak sobie z tym poradzić?
Z góry dziękuję za jakiekolwiek rady...