Witajcie,
Od dzisiaj sie zalogowalam na tym forum. Bardzo sie ciesze, ze to znalazlam.
Chwycila mnie jakas paskuda (nerwica) i jakos nie moge sobie z tym poradzic. Raz jest lepiej a raz gorzej.
9 miesiecy temu umarl nagle moj maz (41 lat) i tydzien temu nasz wspolny przyjaciel.
Tak wiec powod mam, ale i tak mnie to bardzo zaskoczylo. Nagle bez zapowiedzi dostalam napadu paniki i kolatania serca. I teraz sie to ciagle powtarza. W nocy nie spie i w dzien jestem super zmeczona, rozbita itp.
Powiedzcie co na to robicie jak jestescie tacy zmeczeni (wyniki krwi mam ok). Czy u Was tez tak jest, ze jeden dzien jest zupelnie ok a nastepny zupelnie do niczego???
Za dwa tygodnie ide dopiero na terapie. Do tej pory lecze sie beta blokerami (na kolatanie serca) i Validolem. Boje sie brac cos innego, ze mnie jeszcze bardziej oglupi...
Poradzcie cos kochani...
Pa,
M@jka