Badziak - uzależniony byłem od tranxene i xanaxu (benzo) i to strasznie, ale teraz wcale nie myślę o tabletkach, to mam na szczęście za sobą, nawet z domu bez nich nie wyszedłem, a jak gdzieś pojechałem i zapomniałem o nich, a przypomniało mi się w trasie, że nie zabrałem tego z domu to atak w minutę murowany. Dzisiaj jestem wolny od wszelkich tabletek, nie biorę nawet validolu, a jak zachoruję tak naprawdę (angina itp) to zawsze proszę o zastrzyki. Nawet jak mnie łepetyna boli to nie ibupron a coś rozpuszczalnego np aspirin migrena. NO ALE CO Z TEGO jak mam 5 zawałów i 5 wylewów tygodniowo nie mówiąc o bólach w klatce, kręgosłupie, zadyszce, dusznościach, czerwonej gębie itp, itd. Nawet nadciśnienia nie mam zdiagnozowanego, ale gdzieś w kawałku mojego umysłu coś siedzi i za diabła nie chce wyleźć.
Patrzę na moją córeczkę malutką i modlę się do siły wyższej by nie oddziedziczyła tego badziewia tak jak ja to mam w spadku po mamie i babci, odkąd pamiętam, a dzisiaj sklejam fakty miały to co my (babcia miała, mama ma) częste wizyty na pogotowiu a clonazepanu i relanium w domu całe mnóstwo.