Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lockjaw

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Lockjaw

  1. Dzieci moje kochane... Jestem z Wami... Czeluść czarna... Ech... Walentynki zapyziałe...
  2. To straszne!!!... Może powinnaś olać te studia... Co studiujesz?
  3. Lockjaw

    Suchar na dzisiaj :)

    A wiecie, czym się różni optymista od pesymisty? Pesymista mówi: "Gorzej być nie może...", a optymista: "Ależ może, może!". Pozdrawiam optymistów.
  4. Mam skrzydła zrobione z ołowiu...
  5. Niteczko, Twój kociamber? Śliczny...
  6. To jak w Ministerstwie Głupich Kroków Monty Pythona...
  7. Ja potrafię... kocham... I to mój problem...
  8. Anuśka, mam pytanie - czy kochasz swojego męża i dziecko?
  9. Myślę, że trudno rozpatrywać samobójstwo w kategorii zła czy dobra... Pewnie trudniej mają ludzie wierzący, którym jasno nakreślono stosunek kościoła do samobójstwa. Uważam, że każdy jest zdolny do zrobienia tego... Wyobrażam sobie, że to jest trochę tak jak z bolącym zębem. Nikt nie lubi dentysty... Ale kiedy ból jest nie do zniesienia... hmmm... Różnica polega na tym, że po wizycie u dentysty odczuwamy ulgę (zazwyczaj, heh). Trudno zaś mówić o jakichkolwiek uczuciach w przypadku trupa... Krótko mówiąc - jeśli chcesz poczuć ulgę - nie zabijaj się.
  10. Witam wszystkich. To mój pierwszy post na tym forum. Bardzo się cieszę, że znalazłem to miejsce. Jestem (byłem, heh) człowiekiem opanowanym i spokojnym, starającym się zawsze twardo stąpać po ziemi. To, co mnie spotkało, zaskoczyło mnie samego. Zawsze pragnąłem żyć pełną piersią, być lepszy od innych w tej materii - kiedy inni lepili swoje babki z piasku, ja chciałem kopać najgłębiej jak się da - aż do wnętrza. Kiedy inni chodzili bezładnie dookoła w lunatycznym śnie - ja chciałem z szeroko otwartymi, przytomnymi oczami napawać się życiem, miłością, szczęściem... Spotkałem w życiu kogoś takiego, dzięki komu to wszystko było dziecinnie łatwe, dzięki komu przypomniałem sobie co oznacza prawdziwie i szczerze kochać. Wystarczyło spojrzeć w oczy... To niezwykłe... Ze zdziwieniem, jakie tylko dziecko może doświadczyć, kiedy poznaje nowe, nieznane rzeczy, chłonęliśmy siebie wciąż myśląc, że nie można już "bardziej" i "więcej"... Można. Było i "bardziej" i "więcej" bez końca... Cudne było to odkrywanie siebie - ciężko to opisać, słowa są zbyt "płaskie"... Kiedy jestem z nią, wszystko ma zaokrąglone kształty. Nie ma ostrych krawędzi... Powiem tylko tyle, że poznaliśmy się w niewłaściwym czasie... Stąd depresja i stany lękowe. Nie możemy być ze sobą na tą chwilę... Nie pytajcie dlaczego. Przeczytałem sporą część forum i ze zdziwieniem dostrzegłem, że pierwsze objawy pojawiły się u mnie jakiś rok temu - prawdziwie straszne chwile przeżywam dopiero od kilku miesięcy. Każdy z Was pewnie ze zrozumieniem pokiwa głową, kiedy wspomnę o zbliżających się najdłuższych nocach, nieokreślonym strachu, bezsennością, rozpadaniem się duszy w kawałki, kiedy każde uderzenie serca jest jak trzęsienie ziemi... W tej chwili wspomagam się lekami, które nie rozwiązują co prawda moich problemów, ale przynajmniej pozwalają w nocy zasnąć i jako tako zebrać myśli, by móc zmagać się z życiem, ludźmi, własnymi słabościami, dążeniami do szczęścia, które, spętane, umiera powolną śmiercią... Witam wszystkich.
×