Mam 14 lat. Mam nerwicę natręctw. Na początku wstydziłam się powiedzieć rodzicom, ale gdy choroba zaczęła mi przeszkadzać na tyle, że nie mogłam normalnie funkcjonować i potrzebowałam pomocy zdecydowałam się powiedzieć. Powiedziałam najpierw mamie i nie za bardzo mnie zrozumiała(uważa, że się nie staram walczyć z chorobą, a nawet, że tak naprawdę nic mi nie jest i sobie tylko wymyślam), powiedziałam dla brata trochę mnie zrozumiał i pocieszył, ale i tak się męczyłam. Po kilku miesiącach zdecydowałam się powiedzieć o tym tacie. Zapytał jak mi może pomóc, a ja powiedziałam, że chciałabym pójść do specjalisty. Tato załatwił mi wizytę u psychiatry dziecięcego, w innym mieście, bo się wstydziłam (czytałam, że najlepiej od razu zgłosić się do psychiatry niż do psychologa). Teraz biorę leki, co 1,5 miesiąca jeżdżę na wizytę i czuję się trochę lepiej. Sama nie dałabym sobie z tym rady.