Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ellentari

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ellentari

  1. Ellentari

    Niska samoocena

    Brak samoakceptacji- skad ja to znam.. wszedzie lepsi ludzie- lepiej wygladajacy, pewniejsi a ja taka szara mysz, probuje im dorownac a wciaz czuje sie gorsza od nich.. Walcze z tym jak moge ale to nie zawsze pomaga.. Czasem uczepie sie jakiejs durnej mysli, ze dlaczego wszyscy a nie ja.. nie potrafie cieszyc sie z tego, co mam bo zawsze wydaje mi sie ze to jest i tak gorsze.. Mam swoje wzloty i upadki, obecnie chyle sie ku upadkowi (a juz bylo lepiej- nowy rok, nowe nadzieje..), czy tez macie czasem wrazenie ze jak czegos pragniecie tak bardzo to los staje sie przwrotny i rzuca klody pod nogi i nagle wszystko dzieje sie tak, zeby jak najdalej odwlec moment spelnienia tego pragnienia a w chwili kiedy przestajecie o tym myslec- to o czym marzyliscie nagle sie spelnia? Czy to oznacza ze mam przestac marzyc? Ale jak dlugo mozna tak zyc??!!
  2. Masz racje korres1- to, co jest teraz jest okropne! Snieg przynajmiej jest konkretny! Mimo, ze jestem zmarzluchem to przy obecnej pogodzie po prostu tesknie za sniegiem a nawet mrozem! Spacer w taka sloneczna, mrozna pogode, kiedy pod nogami skrzypi snieg, a potem wracasz do domu, rumiane policzki, herbata z cytryna lub grzane winko na rozgrzewke, za oknem pada snieg- to naprawde poprawia nastroj!! Az chce sie zyc!! Obecna pogoda wplywa na mnie raczej odwrotnie :-/
  3. czuje ze nadchodzi depresja.. czuje sie nic nie warta (mimo, ze od poczatku roku staram sie walczyc ze soba) czuje sie brzydka, glupia a na domiar zlego rozchorowalam sie wszystko przez ta p**** pogode!! ... i inne rzeczy... jak to jest, ze ludzie w tak krotkim czasie potrafia sie tak bardzo zmienic na gorsze??!! jak kogos tak bardzo moga zmienic pieniadze??!! jak ja- osoba o niskiej samoocenie, ktora stara sie ze wszystkich sil podniesc sie, zaakceptowac, uwierzyc w siebie- mam czuc sie lepiej kiedy ktos tak bardzo sie "pyszni" , chwali i mowi, ze to co ma, nie wystarcza??!! komu jeszcze odbije??!! chyba za malo mnie na to wszystko.. a moze ja otaczam sie zlymi ludzmi?? a moze to ja stwarzam problem?? dlaczego to nie jest takie proste?? ........... gdyby depresja miala twarz, wygladalaby jak ja dzisiaj.. [ Dodano: Pon Sty 08, 2007 8:33 pm ] tak na marginesie- czy solarium o tej porze roku pomaga na depresje sezonowa?? bylam tam raz w zyciu i nie wiem czyz okazji zimowej depresji nie sprobowac sie ponaswietlac, komus to pomoglo?? kogos "rozweselilo"??
  4. Kochani dziekuje za slowa otuchy, dobrze jest miec sie komu wygadac nie bedac wysmianym lub wytknietym palcami Tak naprawde najbardziej uswiadomila mnie Lusi, piszac: uswiadomila mi, ze problem, z ktorym borykam sie od dziecinstwa, z ktorym- myslalam- ze sie uporalam- wcale nie zostal rozwiazany Nie macie pojecia jak chcialabym to zmienic, potrafic mowic innym jaka jestem z dumna z tego czy tamtego a kilka takich rzeczy jest; i wszystko wydaje sie proste dopoki ktos inny nie mowi o sobie- nie mam pojecia jak z tym walczyc- nie potrafie tego zignorowac, potrafie tylko zawsze sie z kims porownywac- ze zlym skutkiem dla mnie Wiesz Maiev - robilam tak jak napisalas przy poprzedniej swiadomej niskiej samoocenie i pomoglo- na krotko, na pewno w moim przypadku nie posdziala terapia typu: mow sobie do lustra ze jestes ok- wydaje mi sie to glupie.. To dziwne i paradoksalne zarazem ale ja z jednej strony jestem swiadoma tego, ze to, co mam jest dobre (a przeciez sa i tacy, ktorzy maja gorzej i radza sobie niezle) i nawet jak rano wstane w fantastycznym humorze- podspiewujac od rana i cieszac sie swoim zyciem- wystarczy jedna sytuacja, nawet glupia a ja od razu popadam w zly nastroj.. jakie to jest chore! A jeszcze "chorsze" jest to, ze jak w swojej depresji pomysle o tych, ktorych znam, ktorzy maja w zyciu o wiele gorzej niz ja to jest mi glupio, czuje sie winna i wyrzucam sobie, ze ja wymyslam sobie problemy a sa tacy, ktorzy naprawde je maja.. nawet teraz- piszac to- jest mi troche glupio bo naczytalam sie na tym forum postow ludzi, ktorzy naprawde maja trudna sytuacje i prawdziwe problemy a ja jak zwykle uzalam sie nad soba bez powodu.. Lidko, nie wiesz nawet ile ja w swoim zyciu zmienialm, zeby sie dowartosciowac- schudlam 7kg (praktycznie caly czas jestem na jakiejs diecie), zmienilam swoj styl, czesciej chodze do fryzjera, staram sie zawsze atrakcyjnie wygladac ale co z tego- wychodze na ulice pewna siebie, dostrzegam inna kobiete- atrakcyjniejsza i cala moja pewnosc siebie pryska jak banka mydlana.. Kejsi droga a myslisz e dlaczego ja nie spotykam sie juz z ta kolezanka/przyjaciolka?? Znamy sie od dziecka, zawsze wszystko robilysmy razem ale odkad wyrwalysmy sie z domu i rozpoczelysmy zycie na wlasny rachunek, zaczela przygniatac mnie jej pewnosc siebie, jej zadowolenie.. ja bylam bardzo dumna z tego, jak udawalo mi sie cos osiagnac, zwlaszcza kiedy duzo mnie to kosztowalo ale nie mam w sobie takiej zdolnosci chwalenia sie tym- ciesze sie sama w sobie, czasem pochwale sie mezowi i tyle.. nie cierpie uczucia bycia gorsza od innych ale poczucie ze mowiac cos, chwalac sie czyms- moglabym wpedzic inna osobe w podobny nastoj- wpedza mnie w poczucie winy dlatego unikam sytuacji nadmiernej fascynacji jakims sukcesem.. a ona ma inny styl bycia i to mnie przygniatalo- ze nawet z najmniejszej bzdury potrafi zrobic wydarzenie sezonu, pzry ktorym moj naprawde duzy sukces wydawal sie blahostka.. za kazdym razem kiedy wracalam ze spotkania z nia- podobnie jak Ty- przez 2 tyg dochodzilam do siebie, moj maz jak tylko mnie widzial, mowil: wiedzialem ze tak bedzie.. znowu kilka dni depresji.. Nie widzial sie sie znia od ponad pol roku, z akadym razem kiedy chce sie spotkac- wykrecam sie praca lub innymi zajeciami obiecujac, ze odezwe sie jak tylko znajde chwile a prawda jest taka, ze nie chce! Ciezko z tym zyc.. niby problemu nie ma a niezle daje w kosc.. [ Dodano: Czw Sty 04, 2007 7:39 pm ] Kochani dziekuje za slowa otuchy, dobrze jest miec sie komu wygadac nie bedac wysmianym lub wytknietym palcami Tak naprawde najbardziej uswiadomila mnie Lusi, piszac: uswiadomila mi, ze problem, z ktorym borykam sie od dziecinstwa, z ktorym- myslalam- ze sie uporalam- wcale nie zostal rozwiazany Nie macie pojecia jak chcialabym to zmienic, potrafic mowic innym jaka jestem z dumna z tego czy tamtego a kilka takich rzeczy jest; i wszystko wydaje sie proste dopoki ktos inny nie mowi o sobie- nie mam pojecia jak z tym walczyc- nie potrafie tego zignorowac, potrafie tylko zawsze sie z kims porownywac- ze zlym skutkiem dla mnie Wiesz Maiev - robilam tak jak napisalas przy poprzedniej swiadomej niskiej samoocenie i pomoglo- na krotko, na pewno w moim przypadku nie posdziala terapia typu: mow sobie do lustra ze jestes ok- wydaje mi sie to glupie.. To dziwne i paradoksalne zarazem ale ja z jednej strony jestem swiadoma tego, ze to, co mam jest dobre (a przeciez sa i tacy, ktorzy maja gorzej i radza sobie niezle) i nawet jak rano wstane w fantastycznym humorze- podspiewujac od rana i cieszac sie swoim zyciem- wystarczy jedna sytuacja, nawet glupia a ja od razu popadam w zly nastroj.. jakie to jest chore! A jeszcze "chorsze" jest to, ze jak w swojej depresji pomysle o tych, ktorych znam, ktorzy maja w zyciu o wiele gorzej niz ja to jest mi glupio, czuje sie winna i wyrzucam sobie, ze ja wymyslam sobie problemy a sa tacy, ktorzy naprawde je maja.. nawet teraz- piszac to- jest mi troche glupio bo naczytalam sie na tym forum postow ludzi, ktorzy naprawde maja trudna sytuacje i prawdziwe problemy a ja jak zwykle uzalam sie nad soba bez powodu.. Lidko, nie wiesz nawet ile ja w swoim zyciu zmienialm, zeby sie dowartosciowac- schudlam 7kg (praktycznie caly czas jestem na jakiejs diecie), zmienilam swoj styl, czesciej chodze do fryzjera, staram sie zawsze atrakcyjnie wygladac ale co z tego- wychodze na ulice pewna siebie, dostrzegam inna kobiete- atrakcyjniejsza i cala moja pewnosc siebie pryska jak banka mydlana.. Kejsi droga a myslisz e dlaczego ja nie spotykam sie juz z ta kolezanka/przyjaciolka?? Znamy sie od dziecka, zawsze wszystko robilysmy razem ale odkad wyrwalysmy sie z domu i rozpoczelysmy zycie na wlasny rachunek, zaczela przygniatac mnie jej pewnosc siebie, jej zadowolenie.. ja bylam bardzo dumna z tego, jak udawalo mi sie cos osiagnac, zwlaszcza kiedy duzo mnie to kosztowalo ale nie mam w sobie takiej zdolnosci chwalenia sie tym- ciesze sie sama w sobie, czasem pochwale sie mezowi i tyle.. nie cierpie uczucia bycia gorsza od innych ale poczucie ze mowiac cos, chwalac sie czyms- moglabym wpedzic inna osobe w podobny nastoj- wpedza mnie w poczucie winy dlatego unikam sytuacji nadmiernej fascynacji jakims sukcesem.. a ona ma inny styl bycia i to mnie przygniatalo- ze nawet z najmniejszej bzdury potrafi zrobic wydarzenie sezonu, pzry ktorym moj naprawde duzy sukces wydawal sie blahostka.. za kazdym razem kiedy wracalam ze spotkania z nia- podobnie jak Ty- przez 2 tyg dochodzilam do siebie, moj maz jak tylko mnie widzial, mowil: wiedzialem ze tak bedzie.. znowu kilka dni depresji.. Nie widzial sie sie znia od ponad pol roku, z akadym razem kiedy chce sie spotkac- wykrecam sie praca lub innymi zajeciami obiecujac, ze odezwe sie jak tylko znajde chwile a prawda jest taka, ze nie chce! Ciezko z tym zyc.. niby problemu nie ma a niezle daje w kosc.. [ Dodano: Czw Sty 04, 2007 7:41 pm ] Kochani dziekuje za slowa otuchy, dobrze jest miec sie komu wygadac nie bedac wysmianym lub wytknietym palcami Tak naprawde najbardziej uswiadomila mnie Lusi, piszac: uswiadomila mi, ze problem, z ktorym borykam sie od dziecinstwa, z ktorym- myslalam- ze sie uporalam- wcale nie zostal rozwiazany Nie macie pojecia jak chcialabym to zmienic, potrafic mowic innym jaka jestem z dumna z tego czy tamtego a kilka takich rzeczy jest; i wszystko wydaje sie proste dopoki ktos inny nie mowi o sobie- nie mam pojecia jak z tym walczyc- nie potrafie tego zignorowac, potrafie tylko zawsze sie z kims porownywac- ze zlym skutkiem dla mnie Wiesz Maiev - robilam tak jak napisalas przy poprzedniej swiadomej niskiej samoocenie i pomoglo- na krotko, na pewno w moim przypadku nie posdziala terapia typu: mow sobie do lustra ze jestes ok- wydaje mi sie to glupie.. To dziwne i paradoksalne zarazem ale ja z jednej strony jestem swiadoma tego, ze to, co mam jest dobre (a przeciez sa i tacy, ktorzy maja gorzej i radza sobie niezle) i nawet jak rano wstane w fantastycznym humorze- podspiewujac od rana i cieszac sie swoim zyciem- wystarczy jedna sytuacja, nawet glupia a ja od razu popadam w zly nastroj.. jakie to jest chore! A jeszcze "chorsze" jest to, ze jak w swojej depresji pomysle o tych, ktorych znam, ktorzy maja w zyciu o wiele gorzej niz ja to jest mi glupio, czuje sie winna i wyrzucam sobie, ze ja wymyslam sobie problemy a sa tacy, ktorzy naprawde je maja.. nawet teraz- piszac to- jest mi troche glupio bo naczytalam sie na tym forum postow ludzi, ktorzy naprawde maja trudna sytuacje i prawdziwe problemy a ja jak zwykle uzalam sie nad soba bez powodu.. Lidko, nie wiesz nawet ile ja w swoim zyciu zmienialm, zeby sie dowartosciowac- schudlam 7kg (praktycznie caly czas jestem na jakiejs diecie), zmienilam swoj styl, czesciej chodze do fryzjera, staram sie zawsze atrakcyjnie wygladac ale co z tego- wychodze na ulice pewna siebie, dostrzegam inna kobiete- atrakcyjniejsza i cala moja pewnosc siebie pryska jak banka mydlana.. Kejsi droga a myslisz e dlaczego ja nie spotykam sie juz z ta kolezanka/przyjaciolka?? Znamy sie od dziecka, zawsze wszystko robilysmy razem ale odkad wyrwalysmy sie z domu i rozpoczelysmy zycie na wlasny rachunek, zaczela przygniatac mnie jej pewnosc siebie, jej zadowolenie.. ja bylam bardzo dumna z tego, jak udawalo mi sie cos osiagnac, zwlaszcza kiedy duzo mnie to kosztowalo ale nie mam w sobie takiej zdolnosci chwalenia sie tym- ciesze sie sama w sobie, czasem pochwale sie mezowi i tyle.. nie cierpie uczucia bycia gorsza od innych ale poczucie ze mowiac cos, chwalac sie czyms- moglabym wpedzic inna osobe w podobny nastoj- wpedza mnie w poczucie winy dlatego unikam sytuacji nadmiernej fascynacji jakims sukcesem.. a ona ma inny styl bycia i to mnie przygniatalo- ze nawet z najmniejszej bzdury potrafi zrobic wydarzenie sezonu, pzry ktorym moj naprawde duzy sukces wydawal sie blahostka.. za kazdym razem kiedy wracalam ze spotkania z nia- podobnie jak Ty- przez 2 tyg dochodzilam do siebie, moj maz jak tylko mnie widzial, mowil: wiedzialem ze tak bedzie.. znowu kilka dni depresji.. Nie widzial sie sie znia od ponad pol roku, z akadym razem kiedy chce sie spotkac- wykrecam sie praca lub innymi zajeciami obiecujac, ze odezwe sie jak tylko znajde chwile a prawda jest taka, ze nie chce! Ciezko z tym zyc.. niby problemu nie ma a niezle daje w kosc.. [ Dodano: Czw Sty 04, 2007 9:27 pm ] uuuuuuuuups.. troche nasmiecilam tym swoim postem wszystko przez to ze komputer mi sie zawiesil..
  5. a ja zrobie sobie rok zdrowotny- dentysta, okulista (czas na zmiane okularow, a moze szkla kontaktowe..?), dermatolog , badania, z ktorymi do tej pory zwlekalam, do tego jakas lekka dieta oraz wreszcie znajde czas na basen i troche wiecej ruchu, zmienie prace na mniej wykanczajaca psychicznie i co najwazniejsze- obronie prace magisterska! :)
  6. Witam wszystkich serdecznie! Mam problem, z ktorym probuje, ale nie potrafie sobie poradzic; problem, ktory utrudnia mi zycie, ktory wpedza mnie w depresje, ktorego chce sie pozbyc raz na zawsze! A mianowicie: jestem zazdrosna- i nie chodzi tu o zazdrosc o partnera ale o taka zazdrosc o wszystko u wszystkich, przez co nie potrafie cieszyc sie z tego co mam i przez co zawsze czuje sie gorsza od innych.. Niby nie powinnam miec powodu- od kilku lat zyje w szczesliwym zwiazku, mam prace, koncze studia, jestem samodzielna itp ale potrafie to docenic tylko do czasu.. Mam przyjaciolke (a moze kolezanke, sama nie wiem) ktorej powodzi sie troche lepiej niz mi, unikam spotkan z nia jak ognia, bo nie moge zniesc tego, ze przy kazdym spotkaniu z nia to ona blyszczy- zazwyczaj jest tak, ze zamawiamy kawe, ona pyta co u mnie, ja odpowiadam ze ok a ona zaczyna (w moim odczuciu) chwalic sie ze np byla na urlopie zagranica, ze wziela kredyt na mieszkanie, ze to i tamto i tak rozmowa toczy sie wokol jej zycia.. wielokrotnie zdazalo sie, ze w moim zyciu wydarzalo sie cos fajnego, o czym chcialam jej powiedziec ale gdy tylko ona zaczynala mowic o sobie, mialam wrazenie, ze nagle to, co chcialam powiedziec, jest takie niewazne, takie nijakie wobec tego, o czym ona mowi.. Ale nie tylko jej zazdroszcze.. jednym kobietom figury, innym wlosow, cery, stylu ubierania sie, moze to chore ale dochodzi nawet do tego, ze zazdroszcze innym kobietom tego, jak sa traktowane przez partnerow! Bo widze np ze ona i on robia cos- np lubia robic wspolne zakupy, a ja i moj on tego nie robimy i doskonale rozumiem, ze kazdy jest inny i na pewno ja i on robimy inne rzeczy razem, ktorych nie robia inni- ale przez pewien czas towarzyszy mi to paskudne uczucie! Wiele razy poklocilam sie z partnerem przez takie sytuacje a potem czulam sie okropnie! NIENAWIDZE TEGO UCZUCIA i jesli wiecie jak moge sobie pomoc to poradzcie mi, prosze.. Jest we mnie wiele pozytywnych cech ktore widze i staram sie pielegnowac ale ta jedna wada burzy caly moj spokoj i wstydze sie jej cholernie.. Chcialabym wraz z nowym rokiem zaczac jakis "odwyk" i nie wracac juz do tego never ever..
×