Skocz do zawartości
Nerwica.com

lost_anika

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lost_anika

  1. Lolita mój problem polega na tym, że On może mieć koleżanki, przyjacółki a nawet może się z kimś spotykać bo to nie mój partner tylko były mąż. Zbyt często się widujemy, On już dawno pochował nasz związek, więc ja też powinnam tylko qrcze nie wiem jak, nie umiem sobie z tym poradzić. Moje życie ogranicza się tylko do pracy i domu, nie mam ochoty na nic więcej a muszę zrobić coś więcej bo w zasadzie tak dłużej żyć nie można.
  2. Ledwo się trzymam psychicznie, święta sprawiają, że bardziej dostrzegam to co straciłam ( normalnie wyć sie chce. W desperacji weszłam dziś na jego gg i okazało się, że kogoś ma, nie wiem czy to ta sama co w górach. On ciągle zaprzecza, mówi, ze jest sam ale przecież wiadomość "tęsknię za Tobą i nie mogę się już doczekać obiecanej kawy" mówi sama za siebie. Nie chcę go, a jednak jestem cholernie zazdrosna. Nie rozumiem swojego zachowania, chciałabym się obudzić pewnego ranka i nie czuć kompletnie nic. Conessa podobno trzeba poznać kilka gąsienic zanim trafi się prawdziwy motyl więc warto próbować. No i tekst Ani "Musisz wierzyć, że to może się zdarzyć, bo przecież gdzieś tam jest ktoś kto też w to wierzy. On cię wybrał dawno temu, wymyślił cię sobie gdy spotkasz go powie ci że to ty." i oczywiście vice versa jest gdzieś Ktoś, kogo sama wymysliłaś i gdy Go spotkasz nic sobie nie będziesz musiała tłumaczyć :)
  3. Hej Kochani, minęło już trochę czasu od mojej decyzji, ze to koniec. Generalnie jest ok ale w niedzielę prawie uległam, jedyne co trzymało moją wolę to przypomnienie sobie jak się czułam paskudnie gdy dowiedziałam się o jego wyjeździe na weekend z inną kobietą. I chyba się udało, udaje mi się przywoływać te fatalne uczucie, pragnienie aby nigdy więcej tak się nie czuć wygrywa :) Małymi krokami udaje mi sie o nim zapomnieć, niestety nigdy tak na prawdę nie zniknie z mojego życia ale zachowanie zdrowych relacji pozwoli mi wreszcie żyć własnym życiem. Może kiedyś, za sto lat, uwierzę, że spotkam jeszcze Kogoś wspaniałego na swojej drodze i będzie ech ... tak jak powinno być. Wesołego Jajeczka :)
  4. Powiedzonko "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" w moim przypadku sprawdza się jak nic. NIe widuję go i jakoś żadziej zdarza mi się o nim mysleć. Obym wytrwałą jak najdłużej i nie dawała się nabrać na te jego sztuczki. Pozdrawiam
  5. och ja też bym chciała. Wczoraj przyjechał po córkę, usiadł na kanapie obok mnie, czułam się jakoś dziwnie, wiedziałam, że jezeli pozwolę mu zostać to znów się cofnę, więc kazałam mu czekać na córkę w jej pokoju. Próbował brać mnie na litość, teraz to wiem, kliedyś robiło mi się go żal. Oglądałm jakiś program w TV i powtarzałam sobie w myślach "jego tu nie ma, jego tu nie powinno być" i się udało :) kite każdy problem jest ważny, nic co przeżywamy i nie daje nam spokojnie żyć nie jest błahe. Musimy być silni, wyjść na prostą, zobaczyć słońce a jakoś to będzie. pozdrawiam.
  6. Jak dla mnie jest to trochę naciągane. Usprawiedliwianie swoich wad środowiskiem w jakim się dorastało. Oczywiście ma to ogromne znaczenie na to, jacy jesteśmy ale nie usprawiedliwia. No i "brak motywacji" a "lenistwo" to dwie różne sprawy. Pijący rodzice uczą nas, że nie da się wytrwać w zaczętym wyzwaniu. Szczególnie ci, którzy próbowali wyjść z alkoholizmu, więc może dlatego mamy podświadme wizje, że mimo starań nic się nie uda. Oczywiście nie można się temu poddawać i ciągle trzeba próbować.
  7. hej kochane mam to samo tylko, że w życiu nie przyszło mi do głowy, ze to może wynikać z tego, że mój ojciec był alkoholikiem ... sądziłam raczej, że mam już taki paskudny charakter
  8. lost_anika

    Jestem DDA:(

    Witaj Aniu, nie wiem co powinnam napisać ale bardzo często czuję się tak jak TY. Moje małżeństwo rozpadło się bo nie potrafiłam rozmawiać o swoich uczuciach, wymagałam aby On się wszystkiego domyślił a to niestety nie możliwe. Ktoś, kto nie pochodzi z takiej rodziny nigdy nie zrozumie tego, że czujemy się winne, zawstydzone, nierozumiane, niekochane ... Mój mąż chyba nie kochał mnie na tyle mocno aby próbować ze mną żyć (odszedł do innej) albo to ja nie pozwoliłam mu na to aby kochał mnie na tyle mocno by móc ze mną życ. Masz dobrego męża, synusia małego, więc postaraj się pracować nad sobą. Nasze życie to ciągła walka i udowadnianie innym, że nie jesteśmy takie jak nasi rodzice ale to chyba nie o to chodzi. Nie powinnaś przejmować się opinią teściowej, to na miłości i zrozumieniu męża powinno Ci zależeć. Rozmawiaj, pytaj i opisuj to co czujesz ... nie z wyrzutami, nie z krzykiem i obrażaniem się ale tak zwyczajnie po ludzku, spokojnie. Rozmowa zbliża ludzi i pozwala się im tak naprawdę poznać, bez rozmowy nie ma nic.
  9. Gdybym sie miała z kims użerać to też wolę być sama Fakt jest taki, ze najpierw musze się uporać z teraźniejszością aby myśleć o przyszłości. Co nie jest takie łatwe, niestety
  10. Dysforia związków toksycznych czy zakończonych zdradą? Z tymi toksycznymi to podobno jest tak, że wchodzimy w nie bo z nami jest coś nie tak. To się chyba potwierdza bo w przeszłości wręcz uciekałam od "normalnych" facetów wolałam tych skomplikowanych teraz któlestwo oddam za takiego, w którym znalazłabym oparcie, który byłby najnormalniejszy z normalnych :)
  11. Dysforia ja też tak mówiłam zanim nie stanęłam z nią oko w oko ... czasem wyrażamy ostre sądy bo dana sytuacja nas nie dotyczy, aczkolwiek wybaczyć nie znaczy zapomnieć. No i druga sprawa to toksyczny związek, coś jest mimo, iż z racjonalnego punktu widzenia nie ma prawa bytu ... taka moja paranoja, w której żyję już dobrych parę lat ....
  12. Dlaczego ciągle o nim myślę? Minęło już tyle czasu ... zadał mi tyle bólu ... zdradził i porzucił a tego przecież się nie wybacza ... tego nie wybacza żadna normalna kobieta no właśnie normalna. Dam sobie radę bez niego, wiem o tym bo zawsze dawałam, więc dlaczego ciągle to rozpamiętuje i bezsensownie się nakręcam ?????
  13. piscis On chce żebyśmy byli "przyjaciółmi" ale ja teraz wiem, że to nie możliwe. Ma chyba jakieś skrzywione pojęcie na temat przyjaźni Wiem, że moje zachowanie jest po to abym ja czuła się lepiej a nie po to aby jego krzywdzić. Do tej pory ulegałam bo On chciał, wiesz oczy zbitego psa itd, było mi go żal więc dałam sobą manipulować. Moje zachowanie wynika z chęci bycia szczęśliwym człowiekiem, bo gdy ja osiągnę szczęście, szczęśliwa będzie też moja córka... i tego się będę trzymała przez kolejne dni. Wiem, ze potrzeba czasu bo gdy przez 3 miesiące mieszkał z kochanką i praktycznie się ze mną nie kontaktował już w połowie tego okresu było mi lżej, nie myślałm, nie płakałam, nie tęskniłam ... teraz też tak będzie :) pozdrawiam
  14. Droga mimetka czytam to co piszesz i nie zrozum mnie źle ale musze to napisać. Pytasz dlaczego jego żona zmieniła zdanie co do rozwodu, być może było to dlatego, że zrozumiała, że nie chce tracić tego co wspólnie budowali przez kilkanaście lat. Gdy zaczęłaś się z nim spotykac on nadal był w związku, w związku, który przechodził problemy ale jednak związku. Wasza znajomość i Twoje nazwijmy to "złe" zachowanie dało mu powód do zastanowienia się, do dokonania wyboru. Było mu źle z żoną - wybrał Ciebie, zaczęło mu doskwierać Twoje zachowanie - wybrał żonę i absolutnie nie winie tutaj nikogo. Nie jestem zwolennikiem sztucznego podtrzymywania życia martwego już związku ale póki coś dwoje ludzi łaczy warto próbować. Piszesz, że żona się go ciągle czepia, a skąd wiesz? byłaś świadkiem? czy to tylko jego relacja? może on to mówi aby nie sprawiac Ci przykrości a tym czasem może żona chce naprawić swój błąd i jest teraz do rany przylóż. Pozwoliłam sobie napisać bo niestety miałam znikomą przyjemność być taką właśnie żoną. Moje małżeństwo przechodziło kryzys, mąż kogoś poznał i odszedł. Przechodziłam różne fazy rozstania i była także taka, że byłam idealną wręcz żoną ... na szczęście dla mnie On do mnie nie wrócił ;P Głowa do góry :) Będzie co ma być i niestety, wiem, ze to przykre a Ty w tej sytuacji masz najmniej do powiedzenia. To ON musi podjąć męską decyzję. A TY jedynie możesz dać mu jakiś zapas czasu i pokazać jak bardzo go kochasz pozwalając na to aby On sam tą decyzję podjął.
  15. dziękuję :) pierwszy krok chyba za mną, trudno było ale dziś powiedziałam mu, że nie życzę sobie jego obecności w moim mieszkaniu, że jedyny pokój w którym może przebywać to pokój naszej córki. Strwierdził, że mi odbiło ale gdy powtórzyłam to jeszcze dwa razy - wyszedł. Teraz wystarczy tylko w tym wytrwać. ehh "wystarczy tylko..." jakież to proste i jakie trudne za razem. Próbowałam już kilka razy ale teraz dam radę :) Conessa pytasz czy jestem od niego uzależniona finansowo? płaci mi alimenty na dziecko ale to jest jego obowiązek, ja od lat pracuję więc dajmey sobie radę. Ojcem w prawdziwym znaczeniu tego słowa to on praktycznie nigdy nie był więc nie liczę na cud przeistoczenia. Szukam mieszkania do wynajęcia jak tylko to się uda to wiem, jestem pewna, że dalej będzie już tylko z górki.
  16. Teorię to ja znam, musisz się odciąć, zapomnieć, oddzielić stare życie grubą krechą i zacząć od nowa ale ... jak to zrobić gdy mieszka się nadal w domu jego rodziców, gdy ma się wspólne, nastoletnie dziecko, gdy widuje się go codziennie, gdy on pokazuje, ze się zmienił, że sobie beze mnie nie radzi, że się stara? Robi to wszystko po to by się ze mną przespać a potem znów wbija nóż w plecy ... ja obiecuję sobie, ze to ostatni raz, że tym razem koniec, że nie wybaczę ... aż do następnego razu Od pewnego czasu, będzie już chyba z 6 miesięcy czuję się jak w dniu świstaka, wydarzenia, które opisałam wyżej powtarzają się regularnie co jakieś półtora miesiąca. Ostatnia wspólna noc - środa, w sobotę rano wyjechał z "przyjaciółką" na weekend w góry. Właściwie nic mi nie obiecywał, to ja uroiłam sobie, że się zmienił, że mu zależy ... szukam mieszaknia aby nie miał pretekstu nocowania u mnie, staram się nie myśleć, wzieliśmy rozwód bo on miał kochankę, ja wiem, ze go już nie kocham a mimo to pozwalam aby to się działo. Pomóżcie i proszę nie piszcie, że nie rozumiecie takiego zachowania bo ja także tego nie rozumiem, powinnam była go znienawidzić tak byłoby łatwiej
  17. lost_anika

    zagubiona ...

    Witam serdecznie. Kilka słów o sobie ... jestem trzydziestoparoletnią rozwódką nie mogącą, mimo upływu czasu, odnaleźć się w nowej sytuacji. Już to zdanie wiele mówi i skłania do wniosku, że mam bardzo zaniżone poczucie własnej wartości. Znalazłam to forum bo szukałam czegoś o toksycznych związkach. Mimo rozwodu mój były nadal ma ogromny wpływ na mnie, nie potrafię się od niego uwolnić emocjonalnie. Małżeństwo trwało 12 lat, od ponad roku nie jesteśmy razem, od conajmniej 8 nie powinniśmy być razem a jednak .... nadal coś silnego mnie z nim łączy. On już dawno zaczął nowe życie, poznaje nowe kobiety, bawi się a ja czekam na odrobinę "uczucia" z jego strony. Później czuję się okropnie, obiecuję sobie, ze to ostatni raz ... aż do następnego razu Chciałabym aby tym razem to się już nie powtórzyło. Chcę zakończyć ten związek i mam nadzieję, że znajdę tutaj podpowiedzi jak to zrobić . pozdrawiam serdecznie lost_anika
×