
krzywy92
Użytkownik-
Postów
36 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez krzywy92
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Postanowiłem posłuchać się rad cichej i rzeczywiście, wydaje się mniejsze natężenie tego NN. Nie mniej, to też taka jest huśtawka.. raz wydaje się lepiej, raz wszystko wraca. Jednak chyba wszystko przypominają te stany depresyjne, ciągły jakiś duszony smutek, żal, stres, napięcie.. Może w takim razie ktoś wie jak radzić sobie z tymi efektami somatycznymi, które nie tyle co mi/nam towarzyszą i przez które czujemy się źle, tylko które przypominają o nerwicy, dzięki czemu zaczynamy znowu o tym myśleć.. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ja rozumiem.. ale do tej pory mało kto mi odpowiedział.. Po jakim czasie ? Widzę różnicę, rzeczywiście jest lepiej.. a jeśli chodzi o pochopne podjęcie decyzji - nie chcę z nią zrywać, bo wiem o tym że ją kocham. Nigdy w życiu nie byłem w tak udanym związku jak ten.. zresztą nawet jakbym zerwał to nie ucieknę od problemu.. zwiążę się z kimś nowym i wszystko wróci na nowo.. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Kurcze, czy ktoś jest w stanie mi pomóc i odpisać na moje posty... ? Gdzie ja mam szukać jakiekolwiek pomocy, jak nie tu.. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Mam.. że może to nie to, że skoro tak mam znaczy że pewnie do niej nic nie czuję, że może powinienem szukać dalej innej dziewczyny.. EDIT: Czy nieregularne przyjmowanie leku ma wpływ na takiego typu huśtawki ? Został przypisany mi Zoloft, mam go brać codziennie o 19, jednak często zdarza się że jestem zmuszony wziąć go później, np o 21, 2 dni temu wziąłem o 22:30. Czy regularność w braniu leków jest istotna ? -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Farmakologicznie od ponad miesiąca.. EDIT: Właśnie się z nią spotkałem i póki co wszystkie te objawy przeszły.. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Rozpocząłem tą terapię, biorę leki i rzeczywiście wydawało się że wszystko jakoś powoli się uspokaja.. Nie mniej 2 dni temu miałem trochę nieudany dzień z dziewczyną i wszystko znów wróciło.. naprawdę zaczynam się bać, bo nie dość że się leczę itp. to cały czas mi towarzyszy.. niezbyt wiem co mam robić.. a kocham ją niesamowicie -
Sprawdź ten mój obszerny post na ostatniej stronie "Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?" :) to NN
-
znowu lęk przed zwariowaniem i przed zabiciem kogoś
krzywy92 odpowiedział(a) na IwciaZeschizowana temat w Nerwica natręctw
linka, mój problem opisałem w temacie "Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?", więc odnosząc się do tego, tak chodzę. nie mniej jednak, problem dotyczy czego innego, jednak jest taki sam, temu pytam.. -
znowu lęk przed zwariowaniem i przed zabiciem kogoś
krzywy92 odpowiedział(a) na IwciaZeschizowana temat w Nerwica natręctw
w jaki sposób płynąć ? niezbyt rozumiem co masz na myśli -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Nie ma co płakać Bracie. ciśniemy na leczenie farmaceutyczne i tyle. nie ma sensu przez całe życie z tym walczyć i czuć się non stop tak samo. Doskonale wiem jak jest, cieszę się że nie jestem sam z tym, bo widzę że są ludzie o takich samych problemach i to jakoś jednak motywuje, choć podkreślam, że nie życzę temu nikomu. Grunt to zachować dystans w jakikolwiek sposób, nie poddać się i nie stać w miejscu. Skoro te całe NN się do nas dobrało, to teraz trzeba się dobrać do niego i tyle. Idziemy się leczyć, piątka ! -- 21 mar 2011, 23:35 -- Przepraszam za doubleposta, nie mogę edytować - ale odnośnie tej zazdrości, mam identycznie. Tzn.. jest to oczywiście różnie, bo raz jest tak że jestem strasznie zazdrosny, jak nawet mówi mi że idzie do miasta.. a raz jest tak, że nie czuję tej zazdrości to pewnie już jej nie kocham, pewnie już mi się znudziła itp.. tragedia. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
krzywy92 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Witam serdecznie mam chyba taki sam problem jak wypowiadające się tutaj osoby i liczę na pomoc. Wkleję treść wiadomości, którą wysłałem do jednej forumowiczki, żeby przedstawić moją historię: "Ogólnie, zaczęło mi się to wieku dojrzewania, jak miałem 15-16 lat. Otóż byłem w związku, 2 lata, wiesz pierwsza miłość itp. i pewnego razu tak siedziałem i pomyślałem, że już nie kocham tej dziewczyny. I mnie wzięło.. objawy na pewno Ci doskonale znane.. natrętne myśli, obsesyjne, non stop.. te efekty somatyczne, napięcie, stres, przygnębienie itp. I najgorsze było to, że w sumie wiedziałem że ją kocham, ale ani tak nie myślałem, potem przestałem czuć.. Po pół roku w takim stanie zacząłem autoterapię. Byłem 2 razy między czasie u psychologa, ale psycholog powiedział, że to może być ta nerwica, jednak nie ma co dramatyzować. No dobra.. tak czy siak, zacząłem tą autoterapię w sposób taki, że non stop myślałem wprost przeciwnie do tych natręctw. Czyli przykładowo jak było "a może ja jej nie kocham", to myślałem "kocham ją, jestem tak szczęśliwy" itp. i to rzeczywiście, po jakichś 7 miesiącach przeszło. Było wszystko w porządku, ale niestety, choroba wróciła znowu. Poszedłem do liceum i tam spodobałem się jednej dziewczynie. Kiedy się dowiedziałem o tym, stwierdziłem że rzeczywiście jest całkiem fajna.. no i się zaczęło znowu. Że tamtej nie kocham, że może się zakochałem w nowej itp. no i tym razem już nie dałem rady tego przezwyciężyć, chociaż walczyłem z tym do końca. końcem była sytuacja kiedy powiedziała mi pewnego raza ówczesna dziewczyna, że ze mną zrywa. po tym pomyślałem że w sumie jestem już wolny, więc zapoznałem się z tamtą dziewczyną z liceum i wyszło tak że zaczął się kolejny związek. ten związek był w sumie bez tych ataków, chociaż był moment, kiedy również spodobała mi się jedna dziewczyna i mnie te natręctwa dobrały, jednak tak w pewnym momencie przeszło. dodam, że wtedy zacząłem się bardziej zastanawiać nad tym, czy nie jest to przypadkiem właśnie nerwica natręctw. do końca tamtego związku nie miałem już żadnych nawrotów. później ta dziewczyna zerwała ze mną, ja po jakimś czasie poznałem nową, przy czym ten związek choć trwał prawie rok, był dla mnie niemożliwie ciężki psychicznie, bo niestety nieco się różniliśmy i ona prawdę mówiąc swoim zachowaniem zniszczyła mi tą sferę psychiczną. skończyliśmy po 8 miesiącach dokładnie. nawrotów nie było już od ponad półtora roku. po krótkim czasie zacząłem nowy związek, który normalnie się rozwijał, jednak po miesiącu coś mnie wzięło, poczułem kurcze taki mega ciężar, strach, jakąś blokadę, trudno mi powiedzieć. stwierdziłem wtedy, że widocznie jej nie kocham i zerwałem. po tym poznałem drugą dziewczynę i wszystko wyglądało zupełnie tak samo.. nagle po miesiącu zrywam. odczekałem jakiś czas z tymi związkami i poznalem dziewczynę która w zasadzie dla mnie jest idealna. poznaliśmy się, to się jakoś rozwijało, ja cały czas pamiętałem o tym że nagle coś mnie trafia, jednak stwierdziłem że kurcze, zakochałem się w niej i stwierdziłem, że zaufam sobie i tym razem jakoś to pokonam. w tym czasie nawroty tej choroby wróciły.. jestem człowiekiem bardzo wierzącym i nagle to wszystko co było wróciło.. natrętne myśli, stres, strach, ta pętla że człowiek się non stop zastanawia, nakręca siebie i wychodzi jeszcze gorzej, wszystkie efekty somatyczne typu pocenie, bezsenność, szybka praca serca.. a najgorsze że za każdym razem, te myśli były takie irracjonalne, wbrew mnie.. jak ta nerwica była już no w apogeum i miałem w zasadzie kryzys psychiczny, wszystko przeszło.. na myśl o obecnej dziewczynie. to trwa już od 2 miesięcy, zrozumiałem że jednak jest to nerwica natręctw, wszystkie objawy o których czytałem itp. się rzeczywiście zgadzają. wyczytałem, że to samo nie przejdzie jak myślałem do tej pory i poszedłem do psychologa. psycholog zapisał mnie na terapię. więc chodzę do pani psycholog, ale powiedziała że w zasadzie leczenie farmaceutyczne nie jest na tyle konieczne, ponieważ stwierdziła, że może poradzimy bez tego. przez te 2 miesiące bywało różnie, raz mniej, raz bardziej się to nasila. zazwyczaj przechodzi w nocy i odzywa się rano. czasami odzywa się jak jestem w szkole i oczywiście trwa do nocy. było do tej pory lepiej, teraz jest znacznie gorzej. i ku chwale bożej, znalazłem właśnie Twój post który opisuje dokładnie to samo co ja przeżywam. kiedy przeczytałem, poczułem wielką ulgę, że wiesz.. jednak jest to choroba, a nie że "może ja rzeczywiście jej nie kocham"/"może mi się znudziła" itp. mam naprawdę szczerze dość już tej walki z samym sobą, ale co gorsza.. kiedy przeczytałem Twojego posta i minął ten stres, natręctwa nie minęły. tylko, że odbija się to tak na mnie, że jak do tej pory byłem pewny, że ja wiem czego chcę, że wiem że nie chcę zrywać itp. to teraz już naprawdę nie wiem. nie mam pojęcia co czuję, a co myślę, nie mam pojęcia czy mi zależy nadal, czy nie. jak myślę o niej to czuję taki ciężar, smutek.. i nie wiem na ile jest to odbiciem moich prawdziwych uczuć, a ile tym czymś co we mnie siedzi. ale kurcze, nie mogę tak non stop żyć. nawet jakbym zerwał i miałbym już święty spokój, wiedziałbym że przy kolejnym związku będzie to samo.. ciężko mi, bo nie potrafię w zasadzie czuć jak inni, zdrowi ludzie. nie dość że mam te natręctwa, strasznie boję się związków, bo bardzo dużo przeżyłem i powiem Ci szczerze, że jak piszę w tym momencie tą wiadomość, to stwierdzam że już naprawdę niczego a niczego nie jestem pewny.. i nie mam zielonego pojęcia co mam zrobić. jedyne co mi przyszło do głowy, to to żeby zacząć leczenie farmakologiczne, wtedy chociaż zwalczę tą nerwicę.. a jeśli nic nie zmieni się w stosunku do moich obecnych uczuć wobec dziewczyny, to po prostu zerwę.. chociaż naprawdę chcę ją kochać (jeśli jej nie kocham), być z nią i żyć normalnie. wcześniej zrywałem, teraz tego po prostu nie chcę. jeśli jest inaczej, to nie mam pojęcia co we mnie siedzi, że co kolejny związek w pewnym momencie się u mnie wszystko zawala.. mam nadzieję, że jakoś mi pomożesz w tym wszystkim.." Widzę, że ludzie piszą wiele szczegółów odnośnie swojej choroby jak i ujawniają sprawy prywatne.. ja oczywiście też zamierzam się otworzyć i być szczerym, gdyż chcę sobie pomóc. Co za tym idzie, jeśli czegoś nie ująłem w tej historii, to dodam to później w ramach ew. pytań, jeśli oczywiście ktoś zdecyduje się mi jakoś pomóc.. nie chcę też za dużo pisać w jednym poście, żeby jakoś rozsądnie to uporządkować. mam nadzieję, że ktoś jest w stanie mi pomóc, bo naprawdę w tym momencie nie ma zielonego pojęcia co mam robić..