Skocz do zawartości
Nerwica.com

efelia

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez efelia

  1. ja też już nie mogę... ale się skończy... potem będzie lepiej przez chwilę a potem znowu sie zacznie... faktycznie można oszaleć... [ Dodano: Sob Gru 16, 2006 9:52 pm ] jak tak czytam to wszystko to jakbym czytała o sobie... nie chce mi się wyjśc z domu, nie chce mi się z nikim rozmawiać... wyłączyłam cholerny telefon bo ten co powinien zadzwonic to nie dzwoni, inie zadzwoni, i nie mam już siły za każdym razem jak zapiszczy biec jak głupia, z durną nadzieją i przeczytać kolejnego smsa o treści ściągnij dzwonek świąteczny.... i za chwilę wybuchnę... wypaliłam paczkę papierosów, wypiłam 3 piwa i może uda mi się zasnąć... na razie słucham Sewryna Krajewskiego : Nie jesteś sama... i jeszce Święta... znowu trzeba będzie udawać że jest wspaniale, uśmiechać się, rozmawiać z ciociami i wójkami.... i mówić : Jest Super! a mi się chce tylko wyyyyyyyć... i to właśnie zaraz zrobię...
  2. Ja czuję podobnie. Są dni kiedy mam tysiąc pomysłów na życie, wiem czego chcę, wiem jak mam do tego dążyc. A potem przychodzi smutek i poczucie beznadziejności. Po co robic cokolwiek skoro to i tak nie ma sensu? I podobne myśli... Nie wiem czy to dwie osobowości. Przynajmniej w moim przypadku. To chyba poprostu gorsze i lepsze dni... Czasem czuję się silna i mogłabym wszystko a potem nie mam siły wyjąć prania z pralki... Wraca smutek, i takie okropne uczucie że sobie nie radzę. Że skoro są dni kiedy chce mi się żyć, kiedy wiem jak, to czemu to są tylko chwile... Dlaczego nie potrafię byc zawsze tak silna i pełna życia?
  3. Kropla wina na bezseność... Ten sam problem... Jak nie wypiję to nie zasnę. Ostatnio coraz więcej... Psycholog uważa, że nie potrzebuje leków, że wystarczy terapia. Ale ja już nie mogę kurcze. Wykańcza mnie to wszystko psychicznie i fizycznie. Albo nie śpię albo piję. Efekt ten sam. Rano totalnie nie mam siły. No i te wybuchy histerii, płacz przy ludziach... Potem tak strasznie się wstydzę... Ale bez alkoholu życie jest tak cholernie nie do zniesienia...
  4. Depresja nie dotyka tylko ludzi samotnych. Ale jednak bardzo często Samotność=Depresja. Mnie samotność doprowadziło do depresji... A może depresja doprowadziła mnie do samotności? Jeszcze tego nie wiem. Moja psychoterapeutka też jeszcze nie wie Powiedziała mi, że jest mnie tak jakby pół. Ze względu na brak ojca, na białą plamę jaką stanowi ta część mojego życia... Napiszcie o swojej samotności. O tym jak radziecie sobie z depresją i z pustką. Mi od jakiegoś czasu kompletnie brakuje pomysłów. Z każdym dniem jest trudniej....
  5. Witam, Może faktycznie w przypadku Marka to jeszcze nie depresja, chociaż tak to wygląda. Ale widać od razu, że chłopak jest wrażliwy i jeżeli ni fposzuka pomocy u specjalisty to może się to skończyć tak jak w moim przypadku. Przez lata wszyscy mi mówili, że jestem histeryczką, że powinnam się wziąć w ggarść, zagryźć zęby, iść do przodu. Że tego kwiatu pół światu. Że na facecie świat się nie kończy. Ale każdy z nas jest inny. Dla jednego sięnie kończy dla innego tak się właśnie dzieje. Stres, ból po stracie bliskiej osoby, złamane serce... To bardzo często może doprowadzić do depresji. I stwierdzenie znajdź sobie kogoś innego to Ci przejdzie chyba nie zawsze jest dobre. A coi jeśli znowu się nie uda, i znowu? Jeden człowiek to zniesie inny wpadnie w taki stan w jakim ja teraz jestem. Dziś żałuję, że tak późno poszukałam pomocy u psychologa. Może gdybym zrobiła to kilka lat temu teraz byłoby mi łatwiej. Umiałabym radzić sobie z penymi sytuacjami i może moje życie wyglądałoby inaczej. Psycholog nie boli. I na pewno nie zaszkodzi. Ludzka psychika jest bardzo skomplikowana i często sami sobie z nią nie radzimy. A są ludzie, którzy mogą nam pomóc. Wszystkim wrażliwym osobom mogę powiedzieć jedno : NIE WARTO ZWLEKAĆ Z WIZYTĄ U SPECJALISTY! Marku, nie czekaj. Ja czekałam za długo i teraz przedemną długa droga. Może uda mi się wyprostować swoje życie. W każdymrazie, bardzo żałuję, że tak późno sie na to zdecydowałam. E.
  6. Witam, Dobrze, że takie miejsce istnieje, Jeczarnia:). Dotad wyżalałam się przyjaciołom... Ale z dnia na dzień jest gorzej. Wiele bliskich miosób wyjechało, sa nardzo daleko, inni maja swojezycie tyle spraw na glowi, poprostu czasem brakuje im czasu na wysłuchiwanie moich smutków. A dzis znowu przychodzi samotny, smutny wieczór... Mój smutek ostatnio mnie przytłoczył. Bardziej niż zwykle. Samotność daje wkość. Zaczełam chodzić dopsychologa,próbuję walczy, ale to szybko niepomoże. Szkoda, że na samotność nie można wziąć tabletki, jak na ból głowy po nieprzespanej nocy... Potrzebuję pomocy, wiem o tym, dlatego psycholog...Nie radze już sobie z moimi bólami. Ale psycholog nie wypełni tejstrasznej pustki, może pomoże mi sie z nią pogodzić, nauczyc z nią żyć. Nieprzespane przepłakane noce, ciągły żal za czymś co mogło być a nie było... ta pustka, potworna czarna pustka. Poczucie beznadziejności, i ta okropna pewność, że moje marzenia nigdy się nie spełnią. To wszystko odbija się na pracy, na relacjach z rodziną, z przyjaciółmi... Nie wiele wiem o depresji, dopiero niedawno przyznałam się sama przed sobą, że to co się ze mną dzieje to właśnie depresja... Ale wiem, że dłużej tak życ nie moge, jeżeli to wogóle można nazwać życiem... Pozdrawiam wszystkich zdołowanych. To forum jest takim promyczkiem nadzieji. Skoro powstało, skoro się tu znaleźliśmy, skoro próbujemy walczyć z naszymi smutkami,to może jednak nie jest tak źle.
×