Witam,
Dobrze, że takie miejsce istnieje, Jeczarnia:). Dotad wyżalałam się przyjaciołom... Ale z dnia na dzień jest gorzej. Wiele bliskich miosób wyjechało, sa nardzo daleko, inni maja swojezycie tyle spraw na glowi, poprostu czasem brakuje im czasu na wysłuchiwanie moich smutków. A dzis znowu przychodzi samotny, smutny wieczór...
Mój smutek ostatnio mnie przytłoczył. Bardziej niż zwykle. Samotność daje wkość. Zaczełam chodzić dopsychologa,próbuję walczy, ale to szybko niepomoże. Szkoda, że na samotność nie można wziąć tabletki, jak na ból głowy po nieprzespanej nocy...
Potrzebuję pomocy, wiem o tym, dlatego psycholog...Nie radze już sobie z moimi bólami. Ale psycholog nie wypełni tejstrasznej pustki, może pomoże mi sie z nią pogodzić, nauczyc z nią żyć. Nieprzespane przepłakane noce, ciągły żal za czymś co mogło być a nie było... ta pustka, potworna czarna pustka. Poczucie beznadziejności, i ta okropna pewność, że moje marzenia nigdy się nie spełnią. To wszystko odbija się na pracy, na relacjach z rodziną, z przyjaciółmi...
Nie wiele wiem o depresji, dopiero niedawno przyznałam się sama przed sobą, że to co się ze mną dzieje to właśnie depresja... Ale wiem, że dłużej tak życ nie moge, jeżeli to wogóle można nazwać życiem...
Pozdrawiam wszystkich zdołowanych. To forum jest takim promyczkiem nadzieji. Skoro powstało, skoro się tu znaleźliśmy, skoro próbujemy walczyć z naszymi smutkami,to może jednak nie jest tak źle.