Skocz do zawartości
Nerwica.com

aggie~

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aggie~

  1. Nadziejaaa, slonce Ty chyba zartujesz! ja mam 178, wiec prawie 180 i uwazam to za jeden z moich najwiekszych atutow! Oczywiscie wyrozniam sie z tlumu, jestem znacznie wyzsza niz wszystkie moje kolezanki, ale w zaden sposob mi to nie przeszkadza, wrecz przeciwnie pomaga mi to w podkresleniu wlasnej oryginalnosci. A Twoje 160 cm koleznaki pewnie duzo by oddaly za Twoj wzrost, popatrz jak sie mecza w butach na obcasach by wydac sie choc troche wyzsze, Ty latasz sobie w balerinkach a nogi i tak masz dwa razy dlusze od nich . Uwierz mi wysokim ludziom w zyciu jest troche latwiej, juz przez sama prezencje zyskuja sobie szacunek otoczenia. Z autopsji wiem ze np zdobycie odpowiedzialnej pracy nie jest zadnym problemem jezeli do wzrostu dodasz jeszcze troche pewnosci siebie(ktora czerpiesz...za wzrostu wlasnie ). A faceci.... moja droga oni to uwielbiaja (oczywiscie jest tez druga grupa zwolennikow malych drobnych kobietek, ale tymi sie nie interesujemy- nie wiedza co dobre ) Tych powyzej 180 jest wystarczjaco duzo, a jak nawet ten jedyny okaze sie byc 2 cm nizszy to tez nie koniec swiata vide Tom Criuse&Katie Holmes Wiec glowa do gory, usmiech na twarz i marsz korzystac z tego czym Cie natura obdarzyla. Pozdrawiam cieplo
  2. aardvark mam dokladnie to samo , niezbyt przyjemne uczucie. Zdarza sie ze pol nocy sie mecze z wrazeniem ze zaraz "zapomne" o oddychaniu, zasypiam w kocu wykonczona kolo 4tej po to zeby wstac za 2 godz do pracy hehe paranoja Kiedys pojechalam na, w zalozeniu, super relaksujace wakacje do malego kurorciku w Grecji. Tak sie nakrecilam ze w poblizu w razie czego nie ma zadnego pogotowia, ze nie spalam przez rowne dwa tygodnie, nie mogac zasnac wlasnie z powodu opisywanej przez ciebie utraty tchu w momencie "odplywania". Bylam przekonana ze to juz koniec, umieram, serce mi wysiada, pluca albo Bog wie co jeszcze. Przeszlo jak reka odjal gdy wrocilam do domu.
  3. Mam wrażenie że hania zwróciła się o poradę myśląc o zmianie leków Ależ bynajmniej nie tracę. Wiem, co mi pomogło - dlaczego nie miałoby pomóc również hani? Chyba mylimy tutaj dwa pojęcia- diety polecane przy depresji i diety umożliwiające schudnięcie. hania jeżeli nie chcesz stosować rygorystycznych diet, dobrym rozwiązaniem są drobne zmiany w jadłospisie np. kierowanie się przy wyborze produktów indeksem glikemicznym http://zdrowezywienie.w.interia.pl/glikemiczny.htm Podobnie jak dżejem uważam jednak że najlepszym rozwiązaniem jest ruch, faktycznie aerobik w wodzie- rewelacja. Przy problemach z kręgosłupem polecane jest także pilates, które nie tylko pomaga wrócić do formy fizycznej, ale także /poprzez zastosowanie elementów jogi/ ma zbawienny wpływ na naszą psychikę. pozdrawiam ciepło
  4. Nie przypominam sobie żebym gdziekolwiek pisała o zażywaniu Seronilu z Doxepinem/ wspomniałam o hoodii która nie jest bynajmniej lekiem antydepresyjnym, a kaktusikiem z Południowej Afryki o właściwosciach hamujących apetyt/ :) A propo's wegli to teorie są rózne,oczywiście trzeba rozróżnić węgle proste od złożonych itp itd ale nie sadze jednak by znalazł sie dietetyk zalecający dietę ułatwiajaca zrzucenie paru kilo, która opierałaby sie na produktach mącznych. Coraz popularniejsze wręcz na całym świecie staja się diety niskowęglowodanowe/ przykładem może być chociażby Dieta Cambridge lub Atkinsa- która poprzez wprowadzenie organizmu w stan ketozy daje spektakularne efekty/. I coraz czesciej własnie mówi się o błędach typowo polskiej diety - opartej na ziemniakach i chlebie. Sa to jednak teorie mniej rozpowszechnione i nie kazdemu musze sie podobać. Na pewno jednak produkty o wysokim indeksie glikemicznym- takie jak wypieki z białej mąki, ziemniaki powinny zostac ograniczone do minimum Dla zainteresowanych link: http://www.zdrowie.klips.org/jak_pozbyc_sie_nadwagi_i_odzyskac_zdrowie.htm
  5. do vegge: uwielbiam Twoje diagnozy.... beztrosko wkręcasz forumowiczom guzy mózgu, tetniaki lub ciężki schorzenia psychiczne /schizofrenia anyway/ zastanowiłes się może przez sekundę ze masz do czynienia z ludzmi wrazliwymi, z neurotykami o nierzadko hipochondrycznych skłonnosciach, dla których nawet takie "amatorskie" diagnozy moga skończyć sie pogorszeniem ich stanu, atakami itp oni oczekują PORADY/ np. sugerowałbym tomografię/ a nie podania dokładnej jednostki chorobowej / i to w dodatku tej której najbardziej sie obawia 90 % nerwicowców jak guz czy schizo/ webster84 otępienie jako takie plus problemy z pamięcią i koncentracją są typowe zarówno dla nerwicy jak i depresji poczytaj temat o derealizacji- uwierz mi wiele osób ma podobne problemy Psychiatra jezeli uznałby ze Twoje problemy moga byc spowodowane jakas zmiana organiczną typu guz juz dawno wysłałby Cię na rezonans. Jeżli chodzi o Alzheimera, to przed 30tką w ogóle sie nie zdarza a mdz 30 a 50 rokiem życia bbb rzadko i tylko wtedy gdy występuja silne uwarunkowania genetyczne Pozdrawiam ciepło :) Jakby co, pisz na gadu lub PW, sama przez podobne jazdy przechodziłam/ przechodzę... / i uwierz z tym da się żyć
  6. polecam seronil hamuje łaknienie stosowany np. przy bulimii Jeżli chodzi o spożywanie produktów mączych, to niestety ale nie sadze by to pomogło- od węglowodanów się tyje!!! Mogłabyś spóbować zostać prz swoich lekach i pozazywać suplementy z hoodią gordonii, działa podonie jak seronil Pozdrawiam :)
  7. aggie~

    [Londyn]

    becia kroolik jesteś w Kingston? Ja się właśnie tam przenoszę za 3 tyg! a jeżeli chodzi o nawroty nerwicy....oczywiście masz rację, u mnie spokój trwał trochę dłużej bo parę miesięcy ale teraz znowu jest gorzej o powrocie nie myśle - w końcu trzeba czasami trochę powalczyć a ja chyba wolę walczyc tu niz w pl pozdrawiam ciepło :)
  8. skąd ja to znam..... zadręczam się pytaniami o wszystko, o najmniejsze drobiazgi typu- ile razy piłam dzisiaj herbatę albo gdzie coś przeczytałam kto mi cos powiedzial etc nastepnie godzinami rozmyslam analizuje sprawdzam by dociec tych jakże istotnych kwestii i coraz bardziej panikuję ...że nie pamiętam , że to na pewno o czymś świadczy, że właśnie mnie dopada jakiś wczesny Alzheimer hehe wszystko to prowadzi w prostej linii do maksymalnego niepokoju, matrixa, zawieszek i innych nerwicowych przyjemności najlepsze w tym wszystkim jest to że kiedyś, sto lat temu , jak jeszcze byłam teoretycznie od Pani N wolna pojawił sie identyczny epizod ale-uwaga!- poradziłam sobie z nim bez problemu teraz jestem bezradna, nakręcam się do granic możliwości, moja koncentracja jest równa zeru próbowałam, ofc, różnych wspomagaczy /lecytynka, eye q, ginko / bez rezultatu hmmm generalnie tragedia;/ ale, teraz przynajmniej wiem, ze nie ktoś ma podobny problem od razu mi lepiej 3maj się ciepło i nie myśl za dużo :)
  9. aggie~

    Nerwica a praca

    Oj,no. Musisz podnieść rzuconą rękawicę nie ma innej opcji. Inaczej już zawsze będziesz to rozpamiętywać, żałować, generalnie więcej szkody niż pożytku. A leczenie nerwicy to walka - czynna. Pokonywanie lęków i ograniczeń które tkwią w naszym umyśle. A ciężko jest to zrobić siedząć w domku, całymi dniami zastanawiając się co nam jest i jak bardzo się źle czujemy. Wszystko jest możliwe. Uwierz mi, doskonale wiem co mówię. Absolutnie nic, co związane jest z nerwicą nie jest mi obce, już 3 rok daje się mi we znaki / niedługo rocznica hehe/. Problemy z oddychaniem, z sercem, z pamięcią, hipochondria, nerwobóle, skoki ciśnenia, matrix raz na czas jakiś malutki atak paniki coby nudno nie było- przechodziłam przez wszystko. I NIGDY nie przeszkodziło mi to w realizacji moich marzeń, na przekór temu cholerstwu, studiowałam, pracowałam i bawiłam się na pełnych obrotach, choć niejednokrotnie "umierałam" po drodze. Niecały rok temu zdecydowałam się na totalny hardcore, dostałam super pracę w uk i - pomimo paraliżującego wręcz lęku przed samolotami- poleciałm próbować swoich sił za granicą. Teraz latać uwielbiam,a pomimo codziennej walki i chwil zwątpienia/ a jakże inaczej / jestem z siebie dumna i nie wyobrażam sobie podjęcia innej decyzji. I choć nerwica ciągle mi towarzyszy, cudownie się bynajmniej nie czuję to wiem że to ja mam kontrolę, że jestem na tyle silna by zrobić wszystko a co przyjdzie mi ochota - z panią n. lub bez. Nic tak nie dodaje skrzydeł jak pokazywanie naszej "przyjaciółce" kto tu rządzi!!! Marsz do pracy!!! Uwierz w siebie a zobaczysz że możesz wszystko. Buźka i powodzenia :) Ps Witam forumowiczów
  10. aggie~

    [Londyn]

    Oczywiście, moja droga, że jest ktoś zza granicy. Aga, również z krk, na wyspach praaaawie rok - miło poznać Jeżeli chodzi o angielskch psycholi to strata czasu i kasy niestety/imho oczywiście/. Mieszkając w Londynie możesz poszukać ofc tych lepszych/czyt. polskich/, co niekoniecznie oznacza że tańszych. Ale generalnie, gratuluję decyzji, wyjazd za granicę jest chyba najlepszą rzeczą jaką można zrobić dla siebie i swojej ukochanej nerwiczki. 3maj się ciepło i powodzenia
×