Hej przekleję swoją wypowiedź z innego tematu.
Macam się i mam k... mać tego dosyć.
Najpierw ubzdurałem sobie że mam powiększony węzeł nadobojczykowy. To był prawdopodobnie mięsień bo jestem bardzo wychudzony mam ok 52 kg przy 175 cm. Jednak naciskałem i wyskoczyła mała kuleczka. Przestraszyłem się, że teraz naprawdę uszkodziłem sobie wezel jednak dalej macałem tą kuleczkę.
Minęło 5 miesiecy, oczywiśćie obiecywałem sobie każdego dnia że koniec ale g... z tego wyszło. Tydzień temu poczułem, że jakby to coś stwardniało i nabrzmiało choć wielkość jest taka sama a w każdym razie na pewno nie przekracza 6-7 mm. Koło poraz kolejny się zamknęło. Boję się , że coś sobie uszkodziłem, że się to gówienko uzłosliwiło ale nie mam pewności czy to węzeł czy nabrzmialy miesień, przyczep czy ścięgno. Lekarza się panicznie boję. Czuję, że pewnie węzeł spuchł od macania ale moja psychika jest mocno,mocno nadszarpnięta.
Miałem trochę problemów i tych realnych i tych wyolbrzymionych, niepełnosprawność, brak pracy, brak seksu, nieodwzajemniona miłóść i to mnie trochę popchnęło w ucieczkę w hipochondrie choć czuje że jak się z tym uporał już nię będę się przejmował niczym. Spróbuje nie macać się tydzień i zobaczyć czy ta gulka będzie miękka. A potem pójde do lekarza, ale tego od duszy.
Pozdrawiam.