Witam.Problem o którym chcę Wam napisać,dotyczy mojej mamy.Mama od około 10lat leczy się na depresję.W tej chwili ma 74 lata.Od 4 lat przyjmuje te same leki tj.cital i xell.Nie wiem,być może się mylę,ale to chyba za długo i organizm się uodpornił.Ostatni weekend był dla mnie koszmarny.Mama w piątek przewróciła się w kuchni,ujechała na jakieś skórce potłukła sobie rękę i biodro.Mama mieszka razem ze mną moim mężem i naszą córeczką.Od miesiąca zauważyłam,że jest całkowicie nastawiona anty do mojego męża,o wszystko go obwinia.Właśnie ,po upadku w piątek powiedziała do niego,że to też jest jego wina.Zaczeła zachowywać się bardzo nerwowo.W sobotę rano oznajmiła mi,że od dzisiaj nie będzie jeść ani przyjmować lekarstw.Nie mogłam wogóle do niej dotrzeć.Dodała jeszcze,że nie będzie mi też w niczym pomagać,nawet w ugotowaniu obiadu.Dla mnie to nie problem,mama pomagała mi bo sama tego chciała,ja do niczego ją nie zmuszalam.Mówiła,że gdyby nic nie robiła to by zwariowała,a tak miała zajęcie.Oczywiście po słowach,że nic nie będzie jeść,ani brać lekarstw,ja zaczełam płakać,ale ją to wogóle nie ruszało-tak jakby jej to było zupełnie obojętne,że ktoś się o nią martwi.Postanowiłam opowiedzieć wszystko mojemu bratu.Po południu przyjechała bratowa i zaczeła z nią stanowczo rozmawiać.Przy niej usiadła,zjadła dwie kanapki i rozmawiała z nią.Mówiła,że nie chce się jej żyć,ale nastrój tak jakby się poprawiał i tak zostało do wieczora.Wczoraj rano była przygaszona,ale potem już wszystko wracało do normy.Po południu wstawiłam obiad na dzień dzisiejszy,bo skoro tak mi powiedział,to musiałam coś dla nich ugotować.Zobaczyła garnek z zupą pomidorową i z g tującym się makaronem.Pyta mnie dlaczego ja to dzisiaj gotuję,tak jakby nie pamiętała wogóle o tym co mi powiedziała,a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.Ja jestem też załamana i na nic nie mam ochoty.Nie wiem jak namówić ja na wizytę u psychiatry,bo jest to na pewno konieczne w tej chwili.Brak apetytu,to na pewno przez to.Dzisiaj przyznała mi się,że od trzech dni nie chodzi do toalaety,nie wiem czy się nie mylę,ale to chyba też należy do objawów mocnej depresji-prawda.Obserwuję u niej,że jak jest stres np z tym upadkiem,do tego jeszcze 4 razy w tym roku pobyt w szpitalu,to jest nagłe załamanie, a potem przychodzi jakby oświecenie i jest znowu dobrze-czy to jest też jeden z objawów depresji.Przpraszam,być może to wszystko co napisałam nie trzyma się zbytnio razem,ale ja to bardzo przeżywam i nie mogę pozbierać myśli.