-
Postów
52 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez harpik
-
A ja wam powiem, że teraz dopiero jestem w stanie stwierdzić, jak bardzo xanax pomagał mi na lęki. Byłam u psychiatry ostatnio, bo się skończył i nie dostałam więcej. Widocznie trafiłam na lekarza, który nie przepisuje xanaxu, jak cukierki Ale chodzi mi o to, że lęki wróciły. Chodzę z kąta w kąt i nie wiem, co ze sobą zrobić, bo wewnętrzny niepokój jest nie do zniesienia Napady paniki też znowu są, atak cudownie mi było bez nich... Ech, szkoda, że xanax nie leczy, tylko maskuje objawy... Teraz jest tak samo, jak było przed braniem go w ogóle... Dostałam niby hydro na sen, ale to g**** nie działa na mnie w ogóle... Ach, niedobrze się dzieje...
-
Słuchajcie, czy xanax może powodować zaburzenia snu? od jakiegoś tygodnia budzę się KAŻDEJ nocy, nie wiem, o której godzinie, bo nie sprawdzam i jakoś tak szybko się wybudzam i wstaję (zawsze śpiochem byłam). Sny mam bardzo wyraźne i takie codzienne... śnią mi się głupoty, które za każdym razem pamiętam, ostatnio miałam jakieś koszmary znowu ;/ Przez to wszystko jestem niewyspana ciągle, bo niby jak wstaję to już mi się nie chce spać, ale później cały dzień zrypany... Dodatkowo często czuję się, jakbym traciła taką granicę między jawą a snem. Trudno mi to oddzielić i mylę przez to fakty (bo powiedzmy śniło mi się coś, a myślałam, że się działo naprawdę). I czuję się jakby wszystko było jakieś takie, odległe, nierealne... Nie wiem, czy to może być przez xanax, ale nic innego mi do głowy nie przychodzi
-
Guzik, i jak tam? Udało się coś załatwić?
-
Czemu lek, który jak dotąd przyniósł mi największą ulgę i wręcz czasami ratuje mi życie, jest tak silnie uzależniający? Ciekawe, czy w ogóle dostanę od lekarza receptę na kolejne opakowanie, jak się dowie, że kilka razy już wzięłam więcej, bo 0,5 dość słabiutko na mnie działa i w cięższych chwilach mnie podwójna dawka ratowała...
-
Guzik, jestem w szoku... paranoja jakaś... Człowiek potrzebuje pomocy, a tutaj kupa, bo miejsc nie ma przez resztę roku?? Aż ciężko w to uwierzyć Ja w moim mieście też nic nie znalazłam i jeżdżę do innego, oddalonego o 20km, więc nie jest źle. Może też spróbuj w pobliskich miejscowościach? Gdzieś powinien znaleźć się wolny termin...
-
Chyba jednak pójdę do tego lekarza wcześniej niż mi kazał... W sytuacji, kiedy już nie dawałam rady wzięłam dodatkowe 0,5mg xanaxu sr i wtedy dopiero poczułam działanie, jakiego oczekiwała. Lęk był na tyle przymulony, że nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi i nawet uspokojona byłam całkiem nieźle, czego przy mniejszej dawce nie zauważyłam. A sama sobie nie mogę brać więcej przecież... Chyba nieźle by mi się dostało od lekarza za to...
-
Może warto szukać w różnych miejscach? Z tego, co ja się orientuję to w niektórych przychodniach/szpitalach/ośrodkach trzeba strasznie długo czekać na psychiatrę, a w innych masz wizytę od razu (nawet możliwe, że z tym samym psychiatrą, co przyjmuje gdzie indziej).
-
Czy ktoś z Was po xanaxie też czuje się, jakby był zamknięty w jakiejś skorupie? Trudno to opisać. Chodzi mi o to, że czasami zaczynam czuć jakieś niemiłe emocje i lęki, które pojawiają się jakby w środku i nie mogą wydostać się na zewnątrz. Np. zaczynam czuć straszny lęk, który wiem, że jest, ale jakby nie mógł przebić się przez tę skorupę tworzoną przez xanax. Mimo to jakoś mam świadomość jego istnienia, ale jest to takie trochę przymulone... Dobra, wiem, bredzę Możecie mnie zignorować, jak chcecie
-
NOfear, chyba trochę źle mnie zrozumiałeś. Ja nie dostałam xanaxu na problemy ze snem, ale na bardzo silne napady lęku, które zaczęły się pojawiać codziennie. Najgorsze były właśnie w nocy przed snem i przez to nie mogłam spać - dlatego xanax pomaga mi zasnąć właśnie niwelując ten okropny lęk. Niestety w ciągu dnia napady czasami się jeszcze pojawiają. Jak czytam Twoje wypowiedzi to zastanawiam się, dlaczego lekarz przepisał mi sr, a nie zwykły xanax do brania doraźnie... Może przez to, że mówiłam mu, że napady mam praktycznie codziennie i są tak ciężkie ostatnio, że nie mogę funkcjonować. Pewnie wiedział, że skończyłoby się na tym, że brałabym więcej niż powinnam... A tak - jedna tabletka na noc i koniec. Nie wiem jeszcze, jak długo mam to brać... Co do uzależnienia. Na razie jakoś do mnie nie dociera to ryzyko, bo ulga związana ze zmniejszeniem lęków to znacznie przerasta. Może jak fluo rozwinie już swoje działanie, to nie będę potrzebowała xanaxu, żeby jakoś funkcjonować?
-
Hej, ja jestem z okolic Zielonej Góry. Jeśli miałabym polecić psychiatrę to C.Jabłoński !
-
Tak mnie naszła pewna myśl... Czy naprawdę ludzie mają takie problemy z dostaniem się do psychologa/psychiatry na NFZ? Może ja mam takie szczęście, bo jak zadzwoniłam, żeby się umówić do psychiatry, to wizytę miałam już w poniedziałek (dzwoniłam w piątek), a do psychologa też na NFZ zapisał mnie mój psychiatra na wtorek (zapisywał mnie w ostatni czwartek)... I też uważam, że mój psychiatra do fajny człowiek. Wysłucha, rozumie i stara się odpowiednio dobrać leki... Psychologa jeszcze nie znam, ale myślę, że będzie ok bo ma dobre opinie w internecie...
-
Michał 1972, mam podobne zdanie do Twojego. Andepin chyba jeszcze nie działa (o ile w ogóle będzie na mnie działał) i dopiero xanax pomógł mi jakoś funkcjonować. Jak się uzależnię to trudno. Na razie nie ma o tym mowy, dopiero co zaczęłam go brać i samowolnie nie zmieniam sobie dawki. Zastanawiałam się tylko, czy xanax sr faktycznie działa te 24h, bo w ciągu dnia nadal odczuwam lęki i miewam ostre ataki paniki - na to mi nie pomógł, a chyba powinien... Jedyne działanie jakie odczułam przy dawce 0,5mg na noc, to brak lęku w nocy przed zaśnięciem (wcześniej CO NOC miałam ataki i nie spałam) i się w końcu jako tako wysypiam. Poza tym lęki nadal są, co jest bardzo uciążliwe w ciągu dnia Nie wiem, czy ja jestem jakaś dziwna, czy może xanax ma prawo w taki sposób działać? Albo moja dawka jest za mała? Chciałam jeszcze dodać, że biorę xanax jakieś 2-3 godziny przed spaniem.
-
chojrakowa, ja nic sama nie zamierzam kombinować. Pytałam bardziej z ciekawości, bo jeśli miałabym zmieniać dawkę xanaxu na większą, to tylko pod nadzorem lekarza. Naczytałam się dużo o uzależnieniach od benzo i się nieco wystraszyłam. Ale nie na tyle, żeby w ogóle tego nie brać skoro lekarz mi zapisał, bo naprawdę pomaga mi żyć. Zresztą mam SR, więc nie biorę go od przypadku, tylko co wieczór, przed snem. Niby ma działać cały kolejny dzień, ale ataki w ciągu dnia jakoś nadal się pojawiają...
-
Witam. Mi w czwartek lekarz zapisał Xanax SR w dawce 0,5 na noc na silne napady lęku. Dodatkowo biorę Andepin raz dziennie od około miesiąca. Chciałam tylko powiedzieć, że Xanax działa na mnie super. Tzn. mogę w końcu normalnie zasnąć bez lęku, który sprawiał, że nie spałam prawie do rana i w ciągu dnia lęki też nie są już takie silne. Ale właśnie w ciągu dnia wciąż miewam ostre napady, na które ten cały lek nic nie pomaga - nie wiem, dlaczego... czy to może być wina zbyt małej dawki? Mam brać codziennie, jeśli to ma znaczenie, a za miesiąc wizyta i wtedy zobaczymy, co dalej. Mam jeszcze pytanie odnośnie działania tego leku. Czy może on pomagać na nadmierną emocjonalność? Mam z tym straszny problem, chłopak czasami zarzuca mi, że histeryzuję, płaczę bez powodu (albo malutki powód wystarczy), czasami mam nawet napady agresji. Na razie nie zaobserwowałam działania Xanaxu na takie coś, dlatego pytam. Ale w sumie biorę go dopiero od czwartku, więc nie miałam jeszcze możliwości tego zauważyć. Wie ktoś może?
-
Mam 22 lata i od lat borykam się z ciągle powracającą depresją. Pierwszy raz chyba zauważyłam, że coś jest nie tak w wieku 16 lat... Niby chodziłam do psychologa, ale zrezygnowałam z terapii, kiedy moja mama nie zgodziła się na leki... Depresja jakoś sama minęła, ale później pojawiała się znowu na okresy kilku miesięcy. Nie szukałam pomocy, bo zaczęłam myśleć, że mi coś odbiło i powinnam "wziąć się w garść". To też słyszałam od znajomych... Jednak tym razem postanowiłam poszukać pomocy. Od kilku miesięcy (będzie już z pół roku) czułam się gorzej. Miałam obniżony nastrój i byłam często poirytowana. Powoli zaczęłam się izolować od znajomych, prawie nie ruszałam się z domu (poza spotkaniami z chłopakiem i weekendami na uczelni, które stały się udręką), zaczęło być tak, że nic mnie nie cieszyło... Może jakoś dałabym sobie radę i tym razem bez żadnej pomocy, ale pewnego dnia obudziłam się z tak silnym poczuciem beznadziei, że myślałam, że zwariuję. Nagle jakby świat się zawalił... Nie mogłam spać, normalnie funkcjonować wśród ludzi. Wróciły lęki, ale z o wiele większym nasileniem, niż wcześniej (zaczęłam budzić się w nocy po kilka razy przerażona nie wiadomo czym...). Od tego momentu zaczęło być strasznie... Stałam się rozchwiana emocjonalnie (ale to chyba trwało dużo dłużej, tylko nie zauważałam tego aż tak), mój nastrój potrafi się zmieniać co godzinę albo i częściej. Chłopak zarzuca mi, że czasami zachowuję się jak histeryczka Pojawiły się myśli samobójcze (ostatnio czułam się tak okropnie, że nawet ułożyłam w tej mojej głupiej głowie cały plan) i ogromna chęć samookaleczenia (robiłam to kiedyś, od kilku lat już nie). Postanowiłam, że pójdę do psychiatry, bo wiedziałam już, że sama nie dam rady. Zapisał mi andepin, który biorę już trzeci tydzień. Miałam zgłosić się na terapię, ale tak tragicznie się czułam po tym leku przez pierwsze dwa tygodnie, że odwołałam spotkanie. Teraz jest odrobinkę lepiej, ale... Lęki się strasznie nasiliły i jakbym mniej panowała nad swoimi emocjami, a każdy stres doprowadza mnie do takiego roztrzęsienia, że czuję się nienormalna Wiecznie tylko ryczę i się boję. Mam tego dość... Może jedynie myśli samobójcze mi minęły jako tako, bo na przekór zaczęłam się bać śmierci i to panicznie. Zwariować można... Może jedynie mam trochę więcej energii i jestem w stanie cokolwiek zrobić, ale skupienie się na studiach już graniczy z cudem Dodam, że z wielkiego stresu zapomniałam wielu rzeczy powiedzieć lekarzowi. Dowiedział się tylko o moim złym samopoczuciu, myślach samobójczych i braku energii do życia.. Nie wiem, czy zapisałby mi coś więcej lub coś innego... nic nie wiem... Nie wiem już co robić... Jakoś w tym tygodniu powinnam się wybrać do tego lekarza, bo tabletki mi się kończą,ale czarno to widzę. Nie umiem jasno opisać tego, co się dzieje, pewnie znów się zestresuję i nie będę mogła wydusić z siebie słowa... Eh... Kochani, co ja mam mu powiedzieć, jak sobie radzić? Czy istnieje jakiś lek na lęki? Przez nie mam wrażenie, że powoli wariuję i nie wiem już czy andepin powinien mi na to pomóc, czy nie... Już czasami nie mam siły... na nic...
-
Mi lekarz zapisał Andepin i biorę go dopiero od poniedziałku. Ale kurczę, czuję się fatalnie... Lekarz powiedział, że przez pierwszy tydzień w ogóle nic nie powinno się dziać, a ja się czuję gorzej niż wcześniej... Lęki się nasiliły, mam problemy z zaśnięciem (ale przyznam, że łatwiej mi się wstaje rano), problemy z koncentracją, a chłopak pyta się mnie, czemu jestem taka "przymulona". Jakoś wolno reaguję, na nic nie mam siły (najchętniej leżałabym w łóżku przez cały dzień) i poczucie depresji jest jakby silniejsze. Powinnam to przeczekać i zrzucić na karb przystosowywania się organizmu do leku? To mój pierwszy antydepresant, nie biorę innych leków... Ps. Interesuje mnie jeszcze, dlaczego nie wolno pić alkoholu przy leczeniu fluo - w ulotce chyba nic na ten temat nie ma...
-
Tak, byłam wczoraj u lekarza. Muszę przyznać, że wcale nie było tak źle. Wysłuchał mnie, zadał kilka pytań itp. Wizyta wyglądała tak, jak kilka osób opisało ją w tym temacie Dostałam lek i w sumie nie dociera do mnie, że JA mogę tego potrzebować. W dzień wizyty czułam się wręcz dobrze (ale to pewnie tak jak z wizytą u dentysty-ząb przestaje boleć tuż przed wejściem do gabinetu). Ten lek to Andepin jakby co. I jedna rzecz mnie strasznie martwi. Mogłam zapisać sobie wszystko, co chciałam lekarzowi powiedzieć, ale nie zrobiłam tego i w rezultacie zapomniałam o wielu istotnych dla mnie sprawach. Jak np. to, że miewam ataki paniki, wieczne lęki, które utrudniają mi funkcjonowanie oraz takie jakby niezrównoważenie emocjonalne (nawet ludzie mi to kilka razy wytknęli). Poza tym też nie powiedziałam o samookaleczeniu i o tym, że przez ostatnie kilka tygodni zrobiłam się bardzo nerwowa, mogę wpaść w szał z byle powodu, a to skutkuje okropnymi bólami głowy, osłabieniem i czasami paniką i ZAWSZE przeradza się w rozpacz... To będzie bardzo istotne, że zapomniałam o tym powiedzieć? Kurczę no... Co powinnam zrobić teraz? Iść na kolejną wizytę za ok 3 tygodnie (tak mi lekarz kazał się pojawić)? Skierował mnie również na psychoterapię i pierwszą wizytę mam w następną środę... -- 23 lut 2011, 11:21 -- ktoś pomoże?
-
Udało mi się umówić na wizytę na poniedziałek. Strasznie się boję... Ukrywam się przed rodziną, bo już bardzo dużo przeze mnie się nadenerwowali. Nie chcę, żeby wiedzieli o moich problemach. Mój tata by nie zrozumiał, mama strasznie się przejmuje i myśli potem, że jest złą matką... Mam 22 lata, więc jestem już dorosła i nie potrzebuję ich zgody na leczenie. Wczoraj, w przypływie wylewności (+wypity alkohol) powiedziałam o tym mojemu partnerowi, z którym jestem od 5 lat... Nie wiem, jak to będzie. Dzisiaj mam się z nim zobaczyć. Kurczę no, nie wiem, czy mówić lekarzowi o tych myślach... Mogę odmówić, jak zechce mnie skierować do szpitala? Ehh... Z drugiej strony, jak będę kłamać, to mi nie pomoże dostatecznie
-
Odkopuję temat, bo mam problem... Zbieram się na wizytę u psychiatry (po mailowej rozmowie z kimś z ośrodka i ogólnym opisie moich objawów właśnie to mi zaproponowano). Psychiatra, do którego się chcę wybrać ma dobre opinie w internecie, nie chciałabym się przejechać na kimś, bo bardzo łatwo się zniechęcam... I tu pojawia się moje pytanie... Zdecydowałam się szukać pomocy, bo nie mogę ogarnąć myśli samobójczych Mam wrażenie, że jeśli ktoś mi szybko nie pomoże, zrobię coś głupiego. Z jednej strony pojawia się pragnienie tego (często przytłaczające), a z drugiej boję się, że to zrobię. Nie wiem, czy powiedzieć o tym psychiatrze od razu, na pierwszej wizycie. Nie chciałabym, żeby na wstępie chciał skierować mnie do szpitala (nie zgodzę się za nic, chcę utrzymać to, że szukam pomocy u psychiatry w tajemnicy przed rodziną). Jeszcze wyczytałam gdzieś, że przy zagrożeniu życia, lekarz może przymusowo skierować do szpitala - co to jest to zagrożenie życia? Czy moje intensywne myśli samobójcze mogą zostać tak odebrane? To nie tylko to jest problemem. Czuję, że jestem okropnie niestabilna emocjonalnie, mój nastrój zmienia się z godziny na godzinę. Potrafię się rozpłakać z byle powodu, a w drugiej chwili mnie nic nie obchodzi i wszystko jest mi obojętne. Ostatnio doszły problemy ze snem, wieczna irytacja, brak motywacji i uczucie beznadziejności... Już od dawna odsuwam się od znajomych, unikam ich jak mogę, co z kolei dobija mnie, bo czuję się jeszcze bardziej samotna... A stres i każde zdenerwowanie to dla mnie istny terror - nie wiem czemu tak się dzieje, ale zaczynam się trząść, płakać, robi mi się słabo i kręci mi się w głowie czasami... A po kilku minutach potrafię wpaść we wściekłość i tak w kółko, aż padnę ze zmęczenia;/ Mam wrażenie, ze świruję już Ps. Czy wielu lekarzy psychiatrów przepisuje leki już po pierwszej wizycie? Eh, boję się usłyszeć, że jest ze mną gorzej niż myślałam...