Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niekochanaa

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Niekochanaa

  1. Hmmm wiesz adamus? Tak szczerze mówiąc, to wczoraj pierwszy raz od tygodnia wyszłam z domu[poza codziennym półtorej godzinnym wypadem do "służby zdrowia"]. I nie dlatego, że "chciałam". Zabrakło mi fajek a nikt z domowników nie chciał mi kupić zapasu na cały tydzień. Przesypiam prawie pół dnia. Znalazłam to forum po tym, jak zaczęłam się izolować w domu. Na początku było w porządku, chciałam nawet napisać o swoim problemie. Wiem, że pomogło by mi to, bo przecież tutaj każdy ma/miał podobny. W weekend, znowu poczułam się kiepsko... "straciłam chęć" napisania tego wszystkiego co mnie gryzie. Może przeraziłam się, że to co mówią ludzie o mnie, to prawda? I że jak napiszę to się tego dowiem...? Hmmmm sorki bredzę... Hmmm co to znaczy "otworzyć się na świat..."? Bo ja nie wiem w jakim sensie to napisałeś... Cieszę się, że Tobie udało się wyjść z problemów... Ale ze mną, to naprawdę bardzo skomplikowana sprawa...
  2. Nie wiem czy jeszcze mogę się wypowiadać na ten temat, ale mam brata
  3. Niekochanaa

    [Kraków]

    Heh .Tyle ludzi z Krakaaaaaaaa.......... Pozdrawiam Wszystkich
  4. Witam cieplutko bo mi zimno, chociaż kaloryfer jest na fulla:(
  5. Niekochanaa

    depresja a wiara

    Właśnie... Podobno wiara to wyłącznie indywidualny wybór osoby. Rozumię że rodzice zmuszają takie małe brzdące do chodzenia do kościoła, ale jak już człowiek zaczyna "sam myśleć" to chyba może zdecydować jak ma żyć. W końcu uczymy się na błędach i jeżeli kiedyś uznamy, ze błedem było zrezygnowanie z kościoła, to ten akurat można naprawić. Ja nie widzę sensu w zmuszaniu kogoś do chodzenia do kościoła. A takie "wierzenie z przymusu" to nie jest wcale prawdziwa wiara, więc w czym ma pomóc człowiekowi?
  6. Niekochanaa

    I ja się witam :)

    Heh a ja się mogę przywitać? Bo jeszcze się nie witałam na innych tematach niż mój... Witam maiev
  7. Heh kiedyś powiedziałabym dużo na ten temat. Nie mogłam wyjść z domu jak nie miałam tej świadomości, ze w torebce mam schowane ostrze/żyletkę. W domu były schowane w najróżniejszych miejscach. Od kiedy rodzice zaczeli sprawdzać moje zakupy, moje maszynki, przeszukiwali torebkę, doszłam do takiej wprawy z wyciąganiem ostrzy z maszynek i chowania ich w najróżniejszych miejscach, że już nikt nie znajdował. A cięłam się bardzo często. Czasami kilka razy dziennie. Dlaczego? Na początku jak czułam się "źle", że mi nic nie wychodzi, że jestem ogólnie "be" i wszyscy na około, to widzą i chcą mi to udowodnić. Później to już przechodziłam samą siebie. Cięłam się bez powodu. Można powiedzieć, że "z nudów" Kilka razy doszłam do takiego dna, że nie miałam już gdzie zrobić sznita, bo wszystko(ręce, nogi)były całe w strupach. Pod koniec zeszłego roku nie miałam jak zdobyć ostrza. Posunęłam się do tego stopnia, że roz*** pewien przyrząd szkolny i właśnie nim się cięłam. Nie obchodziło mnie czy dostanę zakażenia czy coś innego się stanie, najważniejsze dla mnie wtedy było "ulżyć sobie" Jak rodzice zobaczyli inny rodzaj ran, zaczęło się oczyszczanie mojego otoczenia z wszystkiego co ostre. W piórniku został mi tylko tępy ołówek i pióro ze skrzywoiną stalowką(ale stalówki nie skrzywiłam ja, tylko mój zeszyt jak się na nim wyrzywałam właśnie piórem):| Ale to nie ważne.Wiesz jak się zraziłam do cięcia? Nie polecam chociaż skuteczne. To było pod koniec styczania. Weszłam do szkolnej toalety. Miałam już wszystkiego dość. Zrobiłam dwa cięcia, ale nie takie jak zawsze tylko takie co miały mi pomóc skończyć ze sobą. Wbijałam żyletkę bardzo głęboko i miałam wtedy zgięty łokieć. Wpadł mi do głowy pomysł, że napiszę na ścianie swoją krwią "kochałam życie" No i wyprostowałam rękę. Zobaczyłam dwa rowki na szerokość ok 2 -2,5 cm. Były wypełnione krwią. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Gdybym nie zobaczyłam tej rozlezionej skóry i krwi cieknącej ciurkiem na podłogę jestem pewna, że cięła bym się do dzisiaj. Już się nie tnę. Z tamtych czasów zostalo mi kilka tysięcy blizn na rękach i nogach i gruby brzydki szew na lewym zgięciu ręki. Mam czasami ochotę wziąść ostrze i zrobić z niego "niewłaściwy użytek" ale wtedy przed oczyma widzę dwie dziury w ręce, chirurgię i to co później się działo... Nie tylko w szkole, szpitalu, ale i w domu. Przeraża mnie to... I chyba nigdy więcej tego nie zrobię... Chyba... Da się z tego wyjść tylko musisz mieć jakiś silny impuls... Na mnie zadziałała "terapia szokowa" Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki P.S. Nigdy nie mów nigdy i zawsze...:|
  8. Heh mnie nawet trudno pokochać jak spię:| Nio ale to baaaaardzo skomplikowane
  9. Niekochanaa

    depresja a wiara

    Hmmmm a ja jestem ciemną blondyną i nie rozumię o czym Wy w ogóle piszecie, ale chciałam do tematu wrócić. Mam koleżankę, która poszła do zakonu. Jest bardzo szczęśliwą osobą. Zawsze się uśmiecha. Hmmm a ja? Ja od prawie czterech lat nie byłam w kościel,enie modliłam się. Powiedziałam sobie, że jak Papież będzie żył to pójdę. Nio ale nie przeżył tamej nocy... Więc ja nie poszłam. Ale tak szczerze mówiąc, to nie ciągnie mnie do tego. Bo czy ja na prawdę wierzę?:| Nie wiem:| Ale jedno jest pewne. Przed próbą samobójczą moja bardzo głęboka wiara mnie nie uchroniła. Więc w jaki sposób pomoże mi w tym stanie w którym jestem obecnie? W żaden... Jak w tej ankiecie zaznaczyła bym NIE...
  10. Heh aż mi się taaaaaaaki uśmiech na twarzy pokazał :)))))))))
  11. Jak wyżej===> Witam wszystkich. Sama nie wiem co mi jest:( Jedni mówią, że mam nerwicę, a drudzy, że depresję... A ja myślę, że mam czasami już dość wszystkiego i że to jest norma w dzisiejszym świecie... Chyba... Pozdrawiam
×