Witam, jestem nowa na forum. Nie wiem, czy mam zespół jelita drażliwego, ale u mnie nerwica objawia się głównie problemami "z żołądkiem" (oczywiście tak naprawdę z głową), a reszta "przyjemności" z tego właśnie wynika. Typowe u mnie są stany "chce mi się, ale nie mogę" (czyli nie chce mi się, ale mi się wydaje). Mogę ze trzy razy być w łazience, ledwo wyjdę i zbieram się do wyjścia z domu, znowu mi się "chce". Najczęściej mi się to zdarza, kiedy mam świadomość, że nie mam pod bokiem toalety.
Ostatnio było apogeum - przed pierwszym kolokwium w tym semestrze, ledwo wykładowca wszedł do sali, już miałam wrażenie, że koniecznie muszę. Do tego doszedł jeszcze ostry atak lękowy (nigdy się tak na kolokwium/egzaminie nie zestresowałam), że z 10 minut się uspokajałam, nie mogłam prawie pisać, bo tak mi ręce latały. Coś czuję, że na następne kolokwium pójdę po 0.00025 Afobamu :/
Poza tym na trasie z domu do szkoły już mam obcykane wszystkie toalety po drodze (w większości nie byłam, ale muszę wiedzieć gdzie są tak na wszelki wypadek). Nie lubię ostatnio jeździć w nowe miejsca, bo a nuż mi się zachce, a nie będę wiedziała gdzie lecieć.
Poza tym często przed wyjściem biorę profilaktycznie 2 tabletki Loperamidu/Laremidu.
Jednym słowem kompletna PARANOJA.
A te problemy "żołądkowe" mam niestety z przerwami od 9 lat. Zaczęły się po wyjątkowo niemiłej sytuacji z tym związanej i obawiam się, że nie przejdą. Właśnie obserwuje nasilenie