Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rhuta S.

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rhuta S.

  1. dzięki za szybką odpowiedź, postaram się zmienić swój tryb życia na bardziej "zdrowy" i mam nadzieje, że to szybko minie, bo jak nie to chyba pewnej nocy zejdę na zawał ...
  2. męczące sny Witam, nie wiedziałam w jakim temacie umieścić mój problem, więc zrobiłam to tutaj. Mianowicie mam problem związany ze snami. Powtarza mi się jeden sen, który mniej więcej wygląda tak: podczas snu, uświadamiam sobie, że śnię, towarzyszy mi temu ogromny strach, chcę się obudzić ale nie potrafię, czuję jakąś postać ( albo głos, który w moim odczuciu jest negatywny) mówi on, że nie mogę spać bo umrę. Wszystko robię by się obudzić, próbuję się poruszać i krzyczę ( nie wiem czy to mi się śni czy naprawdę krzyczę), w końcu udaje mi się obudzić i jestem przerażona. Zapalam światło i siedzę na łóżku. Po jakiejś chwili robię się znów bardzo senna powoli usypiam ale za każdym razem w chwili przejścia z jawy w sen czuję znów to coś co mi mówi, ze nie mogę zasnąć bo umrę (odczuwam negatywne zamiary tego czegoś) i tak kilka razy otrząsam się i próbuję nie zasnąć...po dłuższym czasie zmagania się z nie zaśnięciem w końcu zasypiam i już nic nie pamiętam... to jest jakieś chore i bardzo mnie to męczy, jak myślicie czy to jest paraliż senny czy co ??
  3. to co, że nie można? wiele rzeczy nie można robić a jakoś je robimy;) mam na ręce, na biodrze i na plecach, faktycznie na ręce najmniej boli
  4. ból???? mi jak koleś robił dziare na ręce to sobie powoli piwko piłam, moim zdaniem czysta przyjemność
  5. 10 kolczyków i 3 tatuaże igła uzależnia
  6. na czym polega terapia? czy to są zwykłe gadki szmatki pranie mózgu?
  7. wg mnie to nerwica natręctw, też miałam takie myśli, czasem mnie nachodzą ale pokonuje je. Miałam też tak, że zawsze jak przechodziłam przez ruchliwą jezdnię to coś mi mówiło w głowie, że mnie tir rozjedzie, albo jak stałam na peronie to bałam się, że wskoczę pod pociąg, czy jak stałam na balkonie, to bałam się, że wbrew sobie skocze... trzeba odrzucać chore myśli
  8. Rhuta S.

    Fatum

    otóż to, byłam ciekawa jak to widzicie . Guzik prawda. Ludzie dobzi są najczęsciej kopani w dupę, a przebiegłe dwulicowe skurwysyny zawsze się w życiu ustawią kosztem innych. I co z tego ze są mili i się uśmiechają, jak na koniec wszystkich wyruchają wg. mnie nic w przyrodzie nie ginie i prędzej, czy później do nas wróci
  9. Rhuta S.

    Fatum

    czy wierzycie w nie? Czy wg. was istnieje? Czy istnieje tylko dla tych, którzy w to wierzą?
  10. moje motto: " Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył cię z gry! " niestety nie pamiętam, skąd ten cytat
  11. lęk chroni przed czymś złym a nie przed codziennym życiem, nieuzasadniony i niepotrzebny nadmiar lęku to choroba,a chorobę trzeba zwalczyć :)
  12. i takim sposobem można przespać całe swoje życie, nie warto. Najpierw trzeba się zmusić, potem już będzie lżej
  13. no mam nadzieje, że mam jeszcze czas to jest mistrzostwo!
  14. Witam. Chciałabym po krótce opisać swój przypadek, i pokazać, że chorobę można przezwyciężyć a może i zwalczyć bez żadnych terapii ani leków. Choroba towarzyszyła mi od dzieciństwa, lecz dopiero gdzieś od roku dowiedziałam się, że jest to choroba, do tej pory myślałam, że jestem nienormalna. W dzieciństwie miałam natrętne myśli jak i czynności, czynności jakoś udało mi się zwalczyć ale myśli długo długo mnie niszczyły. Potrafiłam godzinami chodzić w kółko po pokoju analizując jedno wypowiedziane zdanie, nie mogłam się na niczym skupić, do głowy przypływały mi najróżniejsze, najbardziej chore i męczące myśli. Zaznaczam, że od zawsze byłam pesymistką, w ogóle się nie śmiałam…miałam ogromne załamania, niepowodzenia w życiu osobistym doprowadziły do tego, że zaczęłam myśleć o tym czy by się nie zabić bo miałam kompletnie dość wszystkiego. Czułam, że psychicznie jestem na dnie. Odbiłam się od niego. Teraz jest już o niebo lepiej, a będzie jeszcze lepiej, czuję, że „jak Feniks z popiołu odradzam się na nowo”. Co mi pomogło? Wiara, pragnienie wyjścia z tego cholernego bagna i działanie. W moje ręce trafiła książka „Potęga podświadomości” oraz kilka innych podobnych pozycji, typu „Droga miłującego pokój wojownika”. Czytałam je wielokrotnie, analizowałam, i zaczęłam wdrażać w życie wszystkie te przekazy. Było i jest to bardzo trudne, ale trzeba walczyć i nigdy nie można się poddać. Tak więc, teraz nie boję się kompletnie niczego, czuję, że chorobę pokonałam i może mnie ona cmoknąć w dupę… Jedyne, czego jeszcze nie udało mi się pozbyć z głębi siebie to ogromnego smutku, który co jakiś czas do mnie napływa (spowodowany, jeszcze nieodwzajemnioną miłością), ale walczę z tym i wierzę, że będę w pełni szczęśliwa bo o to przecież chodzi. Pozdrawiam, życzę wiary w siebie i pokonania, wszystkich tych dręczących paskudztw!
  15. jakiej ochrony? a w czym ci niby strach pomaga??
×