Skocz do zawartości
Nerwica.com

anna72

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anna72

  1. Figus88,czytam twojego posta i widzę siebie sprzed trzech lat. ja też miałam pierwszy atak lęku po śmierci mojego taty.Wyglądał dokładnie tak jak u ciebie.Zawroty głowy,duszność,wrażenie,że zaraz zemdleję a właściwie naprawdę udało mi się zemdleć w środku nocy.Walnęłam głową,rozciełam sobie wargę więc mąż wezwał pogotowie.Na neurologii zbadali mnie od stóp do głów.Oczywiście niczego nie wykryli.Wtedy nie wiedziałam jeszcze co mi jest więc im nie uwierzyłam.Dalej myślałam,że jestem ciężko chora.Atak który mnie wtedy złapał trwał prawie tydzien bez przerwy więc dodatkowo myślałam,że zaczynam wariować,że to choroba psychiczna.Koszmar!!! Mam dla ciebie radę,idż jak najprędzej do psychiatry,lek wytłumi objawy i będziesz mogła wtedy zastanowić się co dalej.Inaczej te ataki będą cię męczyć,nawet jak na chwilę znikną.Odżyjesz.Zbadaj się dla świętego spokoju ale twoje objawy są takie klasyczne,że ja nie mam wątpliwości-jesteś zdrowa.Powód jest ewidentny.
  2. alinka636 Zgadzam się,że odpowiedzi trzeba szukać w przeszłości przed pierwszym atakiem a nawet jeszcze wcześniej.Ja miałam takie przepowiadacze wiele lat przed pierwszym "prawdziwym atakiem" który wywołała śmierc mojego taty.Potem już było z górki.Dokładnie strach przed strachem.Tylko tak mogłam odpowiedzieć mojemu psychiatrze.Teraz też czasem rano po spokojnej nocy,w dobrym dla mnie oresie potrafię zbudzić się z niepokojem.Dlaczego-nie wiem choc próbuję analizować. Wspieraj męża,wiem jakie ważne jest zrozumienie.Mi właśnie tego najbardziej brak.
  3. Witaj Jaga70 Jak przy pierwszym ataku lęku kręciło misię w głowie i drętwiałymi nogi nie wierzyłam,że toobjaw mojej choroby.To o czym piszesz wydaje sie niewiarygodne,przynajmniej dla mnie.Współczuję i życzę wytrwałości.Moja chorobanie nabrała jeszcze takiego rozpędu.Jestem na lekach,od sześciu miesięcy bez ataku.Mnie też załatwiła praca. Jestem lekarzem,nie radzę sobie z odpowiedzialnością.Co rano modlę się,żebym dała radę.Lubię to co robię,nie mam problemów z pacjentami i ogólnie wszystko jest Ok ale ten wieczny strach przed odpowiedzialnością za ludzkie życie i zdrowie cały czas mnie prześladował od początku.Trudno z tego wybrnąć bo chcę dalej robić to co kocham ale nie wiem jak długo dam radę.
  4. lidzia8704, Lidziu witaj! Czytając twój post miałam wrażenie,że wlazłąś w moją skórę.Nawet czas się zgadzał.Wiem dokładnie co czujesz.Człowiek oddałby wszystko,żeby wyzbyć się tego uczucia.To klasyczne objawy.Ja potrafie się nawet doprowadzić do omdlenia,zawrotów głowy,wymiotów.Mam wrażenie,że zaraz przestanę oddychać.Ratuje mnie jedno,wiem,ze po jakimś czasie atak słabnie więc wmawiam to sobie,że zaraz wszystko będzie dobrze.Trzymaj się,walcz dzielnie.Jakby co to się odzywaj.Jutro musi być lepiej.Anka
  5. anna72

    Honorackie powitanie

    Ja też dziś dołączam.Cześć ,miło cię poznać.
  6. Witam serdecznie Cieszę sie bardzo,że przypadkiem trafiłam na to forum.Od samego czytania poczułam się lepiej. Nie miałam dotąd świadomości,że jest nas tak wiele.Ja od dwóch lat zmagam się napadami leku.Głównie lo lęki o moje zdrowie.Wciąż umieram,mam obiawy wielu śmiertelnych chorób, które oczywiście wykluczają badania.Drobne symptomy mojej choroby pojawiały się już wiele lat temu(teraz mam 35 lat)ale oczywiście brak świadomości spowodował ich bagatelizowanie.Ńagła śmierc mojego taty,praktycznie na moich oczach wyzwoliła pierwszy potężny atak panicznego lęku o własne życie.Szczęśliwie szybko dotarło do mnie,że potrzebuję pomocy specjalisty.Leczenie farmakologiczne pomogło bardzo szybko.Teraz po dwóch latach i odstawieniu leków pół roku temu nawrót.Znów zbagatelizowałam objawy,znów horror.Teraz już lepiej,jakoś się podnoszę ale potrzebuję wsparcia tych którzy potrafią mnie zrozumieć czyli Was.Mam nadzieję,że przyjmiecie mnie do swojego grona i podzielicie się ze mną doświadczeniami.POzdrawiam serdecznie "braci i sistry"w niedoli.
×