Skocz do zawartości
Nerwica.com

samanta33

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez samanta33

  1. wiesz ja mialam podobna sytuacje tyle ze z mezem bylam ok 5 lat urodzila nam sie coreczka pozniej zaczely sie problemy oboje nie doroslismy do roli rodzicow wczesniej zawsze mialam problem z rodzicami bo to nie ten chlopak bo zle towarzystwo teraz wiem ze to mialo duzy wplyw na to kim sie stalam ciagle presja nie ten wybor w malzenstwie roznie bylo ale to nie byl ten jedyny uczucie zniklo zakochalam sie w innym mezczyznie a moj maz nawet nie pytaj odebral sobie zycie dlatego prosze nie mysl tak bo to najglupsze razwiazanie on odszedl a zostawil dziecko rodzine mnie z calym cierpieniem poczycie winy zabija mnie kazdego dnia to wielki ciezar dla tych co zostaja tylko tchorze tak robia wez sie za siebie zacznij od peychologa ja wlasnie dzisiaj bylam umowic sie na wizyte drugi moj zwiazek sie rozpadl nie wiem co bedzie wiem ze mam problem z sama soba zawsze walczylam o swoje i tym razem sie nie poddam ty tez sproboj ...powodzenia
  2. ;lekkosc jaka piszesz o samobo meza'wiesz to juz 5 lat nie mam sily rozdrapywac kolejnych ran mam nowe problemy.i juz ci odp tak to byla zdrada .wyobraz sobie ze moj maz daje mi prezew...i mowi jedz do innego i badz szczesliwa a za dwa dni zdradza mnie nie chce juz do tego wracac i myslec o tym wszystkim zostawil corke a mnie z poczuciem winy do konca zycia ok zawinilam rowniez przyznaje ale nie tak sie rozwiazuje problemy nie w ten sposob...
  3. moge rozwiac twoje watpliwosci pytaj [Dodane po edycji:] odpuscilam sobie chyba za bardzo naciskalam na niego zrozumialam ze robilam zle moje zachowanie i cala ja ciagle cos mi nie pasowalo nie cieszylam sie z zycia nie docenilam moze tego co mam to nie znaczy ze musialam wszystko akceptowac pewne sytuacje zachowania nie byly na miejscu rozmawialam z nim,ale ciagle slyszalam slowa 'nie wiem' obiecalam ze sie zmienie ze naprawie wszystko chodzby jutro ze znowy musismy walczyc o siebie nie mozna sie poddac czuje sie winna a przeciez to nie mnie ponioslo to nie ja zawalilam ale taka juz jestem moze troche naiwna serce mowi ze kocha a rozum kaze zwatpic stracilam nadzieje bardzo sie boje co bedzie ze juz nigdy nie bedziemy razem ze on sie podda nie zawalczy jak kiedys i uslyszalam chce byc sam dopuki nie minie zal zlosc i wszystkie emocje i to ze moze mamy byc sami moze takie nasze przeznaczenie ale przeznaczeniu trzeba pomoc .....juz nic nie moge zrobic czekac motam sie w tym wszystkim nie rozumie facetow czy to jeszcze ma jakis ses ?
  4. zycze wszystkiego dobrego z calego serca powodzenia mam nadzieje ze pokonacie wszystkie trudnosci i wytrwacie razem caluski dla coreczki [Dodane po edycji:] kazdego dnia mysle o tym co bylo jaka bylam co robilam zle doszlam do wniosku ze na sile nic nie zrobie czas pokaze moze zabardzo naciskalam moja wybuchowosc sama mnie to drazni nie mozna kochac za dwoje odpuszczam bardzo boli w glowie tylko on ale przetrwam mam w sobie sile powtarzam sobie kazdego dnia w kazdym momencie kiedy siegam po telefon pomaga ....
  5. W tym właśnie jest problem. Ja też próbuję walczyć o związek tak jak Ty, podejść do męża ze zrozumieniem, ale widząc brak działania z jego strony, czasem wręcz wrogość to mam ochotę olać to wszystko, rzucić go w cholerę bo dlaczego tylko ja mam być tą "dobrą"? Żeby chociaż był dla mnie taki jak teraz od początku...Bo nie jest tak najgorzej, muszę to przyznać, wciąż chyba jest między nami szczerość i zaufanie. Ale on na początku wręcz nosił mnie na rękach, odgadywał każde moje pragnienie zanim zdążyłam i nim powiedzieć. Teraz tak nie jest i to mnie boli. I mówienie sobie, że tak jest zawsze i w każdym związku tego nie zmieni. Czuję się oszukana i tyle. probowalam blagalam rozmawiaj ze mna wysluchaj mnie nasz zwiazek sie rozpada wszystko jest nie tak i zawsze to samo ''ty jak zwykle masz problem i tylko pretensje'; i na tym konczyla sie moja rozmowa a teraz sobie mysle ze ja faktycznie zawsze mialam tylko pretensje wybuchalam z byle czego czasem nie dalam sobie niczego wytlumaczyc chcialam miec swiat jaki sobie stworzylam ....a tu rozczarowanie
  6. to nie tak ze obarczalam meza czy partena nie zgodze sie z tym opisalam to wszystko wielkim skrocie moze dlatego taki wniosek z jednym sie zgodze nigdy nie akceptowalam siebie i nigdy siebie nie pokocham nie wiem z czego to wynika od partnera oczekiwalam normalnego domu ciepla wsparcia milosci czy to tak wiele doroslam do tego w przeciwienstwie do niego tak wiele od zycia oczekuje moze masz racje nigdy tak naprawde nie bylam kochana moze nie tak jak chcialam nie wiem
  7. witam.tak naprawde to sama nie wiem od czego zaczac.musze z kims pogadac bo tak naprawde to nie mam z kim.zaczne od tego ze 5 lat temu zmarl moj maz niestety oboje nie doroslismy do roli meza i zony na poczatku oczywiscie bylo idealnie slub wlasne miszkanie urodzila nam sie corka a pozniej wszystko zaczelo sie psuc nie zalezalo nam na sobie oboje zylismy swoim zyciem szukalam nowej milosci tego czego on nie mogl mi dac i tak sie stalo zakochalam sie w innym mezczyznie ktory stal sie idealem interesowal sie mna czulam sie przy nim jak prawdziwa kobieta piekna i ta jedyna na swiecie maz oczywiscie sie dowiedzial o tym ale nie zrobil z tym nic nie walczyl o mnie poddal sie i odebral sobie zycie.poczucie winy strach opinia ludzi zmierzalam sie z tym kazdego dnia a facet w ktorym sie zakochalam nagle sie przestraszyl i zostawil mnie rowniez.ja ciagle go kochalam nie moglam sie z tym wszystkim pogodzic cios za ciosem i tak minal rok i znowu nasze drogi sie zeszly walczylismy z calym swiatem rodzinami zeby byc razem .wyjechalismy mozna powiedziec ze byla to ucieczka od ludzi srodowiska zaczelismy nowe zycie przeszlosc zostala za nami.5 lat wspolnego zycia plany marzenia nie zawsze bylo idealnie ale kochalismy sie na zaboj .byly klotnie czasem bylo naprawde zle moj ideal nie stety mial tez wady jak kazdy alkohol zawsze z nim walczylam upartosc,agresja to mnie przerazilo kolejna szansa ze sie zmienie przeprosiny zawsze wybaczalam bo przeciez serce kocha .i znowu jestem sama nie wytrzymalam juz tego moja psychika nerwy odeszlam nie wiem czy zrobilam dobrze jestem tchorzem przyznaje sie nie wiem co jest dobre a co zle w co mam wierzyc co to jest milosc tyle razy sie zawiodlam mam metlik w glowie nie radze sobie z emocjami z sama soba on nie reaguje na moje sms prosby chce zeby sie zmienil przemyslal swoje zachowanie dobija mnie ta znieczulica z jego strony nie wiem co mam myslec a mysle o najgorszym nie wiem czy mnie nie zdradzil nie wiem nic rozsypal sie moj swiat...
×