Skocz do zawartości
Nerwica.com

shake

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez shake

  1. Zazdrosze innym ludziom tego ze ida spokojnie wyluzowani i nie musza nic do siebie gadac Nie musisz nikomu zazdroscic takich ludzi wyluzowanych nie ma a ci co sa wyluzowani juz nie chodza po ziemi, prawda jest taka ze kazdy ma jakis klopot i musi sie z nim zmierzyc, ci co maja te nerwice czesto uciekaja boja sie tego zmierzenia sie z trudnoscia a trudnosci w zyciu jest bez liku nie da sie przejsc zycia sucha stopa i co sie robi jak jest problem ano uciekac. znam to nie dosc ze szybko biegam w realu to jeszcze mam tez czasami te chec ucieczki od trudnosci, cos wymyslal jakies nieprwdopodobne histoie zeby tylko uciec ale prwada jest taka ze nie da sie uciec a jak sie probuje uciekac to pozniej trzeba stanac i jest jeszcze gorzej ahaha. Walcze z tymi nawykami z tymi bledami w podejsciu i jestem na dobrej drodze ale ta chec ucieczki bedzie w nas zawsze tylko trzeba nad nia pracowac aby miec ja pod kontrola i uciekac tylko jak trzeba kiedy pies sąsiada zerwie sie bez kaganca z budy hehehe pozdro
  2. shake

    witam

    witaj fajnie ze wszystko dobrze sie skonczylo ale jak piszesz slad pozostal, mozna sie zapytac czemu taki gleboki i nie oceniam tego gdyz uwazam ze to ok martwic sie o swoje dzieci rozumiem to tez je mam, tylko problem jest w tym ze to martwienie nie moze nas pozbawiac sil, checi nie moze na przerazac, wydaje mi sie ze powinnas porozmawiac z kims zaufanym o tym co czujesz co czulas, leki chyba niekoniecznie bardziej pomoze ci rozmowa i zrozumienie u drugiego czlowieka. trzymam kciuki bedzie dobrze. pa shake
  3. tak sobie myślę, może się lepiej czuję, ale przecież to ja dodaje sił temu czemuś a myślę, że jest to jakaś odmian nerwicy, ale z ty moge żyć, oczywiście o pracy chirurga oka to raczej nie powinienem myśleć ale w końcu jak ktoś ma 160 cm wzrostu to też nie powinien trenować skoku w wzwysz tylko starać się o pracę jokeja. jedna rzecz mnie zastanawia czemu w momencie kiedy wstaję rano wypoczęty po dobrze przespanej nocy są dni kiedy się od rana trzęse, przecież nic mnie nie zestresowało, pewnie można powiedzieć, że nowy dzień mnie mnie już stresuje - ale to jest trochę naginanie teorii do rzeczywistości, będzie dobrze bo niby jak by miało być, tylko gorzej jak mam napad lęku w jakieś sytuacji a miałem ze dwa trzy razy, to wtedy całą siłe skupiam na jakiejś jednej głupiej czynności tylko aby mi to wyszło tak jakby od tego zależało maje byc lub nie być i ta towarzysząca w takiej sytuacji niepohamowana chęć ucieczki od zagrożenia, zagrożenia które sam sobie stwarzam ale będzie dobrze. pozdrawiam shake [ Dodano: Nie Paź 29, 2006 10:16 pm ] gods tyo jest prawda zmienić powinienem myślenie albo przynajmniej kontrolować to co myślę i kiedy jest źle świadomie powiedzieć STOP to nie moje myśli, tego g..... nie kupuję, odczekać chwilę i robić swoje, trzeba się wziąć za taki trening
  4. shake

    [Warszawa] Nasza Stolica

    no cóż jak to ktoś powiedział matematyka nie kłamie i mam już ponad 30 ale mniej niż 40 dużo mniej, tylko że mam wrażenie że wszystko przede mną tak jakbym zdał mature i decydował gdzie iść na studia. ale to chyba dobrze że ciągle nie znalazłem tego szukam, szukanie też może być piękne dobrze że trafiłem na wspaniałą kobietę reszta jakoś będzie, tzn nie jaokś ma być dobrze a nie jaokś pozdrawiam shake
  5. witam tomek dzięki za pomysł strony www przynajmniej jest gdzie zrobić dobrego shakea
  6. niby nic praca kelnera, albo sprzedawcy, lub elektryka ale jak to zrobic skoro śrubka ci ucieka ( nie zawsze ale są takie dni i co chodu z pracy co wtedy ? ) panika, lęk, uciekać, gdzie ???????
  7. shake

    [Warszawa] Nasza Stolica

    cześć ja mieszkam tuż obok wawy, poczytałem troche co pisałaś a pewnie dlatego że ten nick dla mnie jest fajny - lubię imię ewa ot co. nie będę pisał o sobie bo troche jest na forum, powiem tylko że podoba mi się że sama dałaś radę i że jesteś już na prostej a może juz jesteś za wszystkimi zakrętami ja sie czuje dość dobrze, uczuciowo jestem spełniony mam cudowną osobę obok siebie tylko mój obraz mnie w/g mnie nie jest taki jak powinien być a jako perfekcjonista powinienem być dobry we wszystkim. a tak nie jest i oczywiście nie może być czasy renesansowych omnibusów minęły. ciągle czekam że coś się zdarzy, jakiś impuls, któs mi powie co mam robić aby mieć zadowolenie i radość ale nikt tego nie powie jedyne wyjście to próbować nowych rzezczy testować nowe prace, kontakty etc.... tylko no właśnie nawet nie daję sobie szans na to aby móc na początku robić błędy tak jak dziecko przy nauce chodzenia krok i łups, krok i łups. nie ja jestem dorosły musze jak antylopa stanąć i gotowy do biegu - powinienem mieć mentalność dziecka dziecko nie wie że jest poraszka, tylko wstaje i próbuje dalej a ja wiem że porażka to coś be te wewnętrzne fuj i jak można się później dobrze czuć. dokładasz sam sobie już nie potrzeba przeciwników ( którzy się zdarzają ) sam dokonujesz wewnętrznego sepuku. a czas płynie, życie mija a drugiego życia niczym w grze komputerowej pewnie nie dostanę ( nie jestem buddystą ) pozdrawiam ewa tylko czemu 125 ? 125 kojarzy mi się z pojemnością silnika w motorach polskich marki WSK - były kiedyś takie bryki shake. [ Dodano: Sob Paź 28, 2006 10:47 pm ] przepraszam za moją jedną poraszkę w poprzednim poście to też była porażka, tak mi się jakoś klepnęło ale za chwilę się poprawiłem heheh [ Dodano: Sob Paź 28, 2006 10:47 pm ]
  8. witam ja byłem na terapii grupowej dziennej było róznie momenty nerwów któs się popłakał, ktoś nie wytrzyamł zrezygnował etc, ale ja się cieszę że wytrwałem - to był mój sukces. moje podejście do psychoterapii było otwarte niczym czysta tablica poszedłem, jeśłi ma działać to ja nie stawiam przeszkód moge powiedziec że na pewno mi nie zaskodziło a to dużo, doświadczyłem jak inni ludzie mnie odbierają ( a było z tym różnie jak w życiu ) ale ogólnie poznałem fajnych i wrażliwych ludzi i można powiedzieć że jakoś się z nimi zżyłem decyzje podejmiesz sama i sama wiesz co to za terapia i jacy terapełci ale pamiętaj primum non nocere aby ci nie zaszkodziło pozdrawiam
  9. witam gods masz rację i to można by rzec jest oczywiste, unik, unik i bomba i do przodu, tylko tak jak mi kiedys powiedział ojciec że niby ja straciłem instynkt samozachowawczy. mozna by rzec niczym Andrzej G. podstawiam się aby dostać między oczy i tego nie kumam czemu człowiek sam siebie rani ot co ? i tak jak w biblii jest napisane Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali Łk 11,17 tak samo może być odpukac ze mną jeśli dalej będę się wystawiał na bomby ile można być chłopcem do bicia skoro na to pozwalam. pozdrawiam
  10. tak życie wymyka się trochę z rąk skoro te rączki trochę drżą co za gość niech go psia kość w domu siedzieć nie robić nic chować się ciągle za maminy cyc ja nie chce tak dłużej życ a wiem że powinienem tu dłużej być co robić mam piszcie niech już nie będę sam może razem uda się nam shake
  11. coś mi się wydaje że wspólna cecha wielu ludzi z tego forum to po prostu jakaś duża wrażliwość, chęć dążenia do tego aby wszystko było cacy idealnie rozumiesz jak raj to ok ale już bez węża. a tak nie jest i nigdy nie będzie, po prostu wiele sytuacji nasz po prostu rani, tego nie widać ale te rany są w nas, aż nagle ciach bezpieczniki wysiadają pacjent stoi nieruchomo i czeka aż go ktoś właczy. jest taka choroba krwi związana z mała krzepliwością tzn. jak osoba chora na nią sie uderzy i zacznie lecieć krew to jest już dramat bo ciężko jest zatrzymać jej wypływ niby nic dla zdrowego człowieka - zrobi się strupek i wszystko a tu nie ma strupka może być TRUPEK jak ktoś nie pomoże. Tzn ktoś mnie dotknie słowem, czynem, specjalnie lub nieświadomie i ja już jestem na wysokich obrotach w środku tego nie widać chociaż głos mi się mimowolnie podności to wtedy słychać - ale ile mnie to kosztuje na gwizdek tak się wkręcać. niby łatwo powiedzieć ale, weź i bądź człowieku spokojny, we wtorek idę do lekarza dobrego będę błagał aby mnie wziął w swoje ręce - kobiece ręce i może coś wymyślimy. czuję się jakbym dostał pięścią w głowę, lężę na deskach, niby już świadomość odzyskałem, sędzia dawno skończył liczyć do dziesięciu, patrzę sobie w sufit, widzowie już chyba dawno wyszli, hal pusta a ja sobie leżę i leżę i nie chcę mi się wstawać najgorsze jest to że mi się nie chce wstać na gwizdek skoro zaraz znowu moge jakiegoś strzała dostać mimo że nikogo już nie ma. dużo pisze sorry ale lubię na kompie pisac pewnie daltego że nie cierpie pisac normalnie - zawsze mnie wkurzało że za wolno piszę - tak mnie to jakoś ograniczało, tyle chciałem powiedzieć ale nie mogę bo quźwa za wolno piszę, za wolno pozdrawiam
  12. witaj gusia brzmi głupio ale fajnie że mamy taki sam problem, może we dwoje dokopiemu mu w d...., wiem nic na siłę spkojnie, zastanowić się pzremyśleć całe życie może mama mi dała wtedy w 1975 roku niepotrzebnie tego klapsa i od tego się wszystko zaczęło hihihihi. takie podejście do tematu w/g mnie to chyba nie jest dla mnie, próbowałem i nic, nie mam żadnych traum z przeszłości teraz mam super rodzinę tylko no właśnie nie mam wpływu na moje ręce, myślę że to może być związane nie wiem jakimś genem albo coś takiego a te pozostałe rzeczy lęki, jakieś wycofywanie to pochodne od przyczyny to wszystko. każdy "normalny" człowiek jak mam sytuację iecodzienna np: wypadek też wpada w takie dygotki, ale to są sytuacje wyjątkowe a nie dziś mam dygotki od rana, jutro nie poźniej cały tydzień mam itd.
  13. witam wszystkich troche poczytałem na forum że ludzi takich jak ja co to ich telepie a właściwie ich ręce jest więcej, ok nie jestem sam ale co to zmienia dla mnie..... jestesmy razem czyli raźniej, tylko zakładjąc że mam nerwicę i jeszcze ją nazwę jakoś tam np. lekowa to nic nie zmieni że nie wiem jak się z tym uporać albo no nie żyć z tym. co napisze, że musiałem się zwolnić z pracy bo miałem kłopot no nie wiem z pisaniem, wykonaniem precyzyjnych ruchów, że już kiedyś przez to straciłem a właściwie sam się zwolniłem z bardzo dobrej pracy, że będąc na studiach których nie mogę skończyć mam największy problem na egzaminie nie z pytaniami lecz z tym czy też dzisiaj to jest ten dzień kiedy dygoczę czy nie, czy mogę przelać wiedzę na papier, szybko i płynnie, czy też powinienem się zneutralizować czymś tam aby osiągnąc stan spokoju.... nie chcę się wkręcać dalej i mówić o tym, bo każdy ma swoje problemy, ale może ktoś mi powie jak z tym sobie stara radzić, albo jak sobie poradził. powiem tylko że uczestniczyłem w psychoterapii niby było ok, miły czas tylko te moje ręce chyba ze mna nie uczestniczyły, gdyż ja sie starałem i co ? grzeję ławę w domu, moja rodzina no cóż można powiedzieć utrzymuje trutnia ( tak się ja czuję - pasożyt ), nie wiem co dalej, biorę sobie stimuloton ( sertralinum ) walczę z czasem, niech to..... śmieszne jest to że te delirium nie musi się wiązać z sytuacją stresową, tzn: że jak ktoś mi patrzy na ręcę to się trzesę, niekoniecznie nie jest to jak to już gdzieś słuszałem fobia społeczna, że niby boje się ludzi itp rzeczuy to nie mój przypadek. ale jeśli po wstaniu rano po przespanej nocy kroje rano chleb i czuję że ten dzień to jest ten dygający to później wiadomo jak ktoś jeszcze patrzy to mnie to jescze gorzej w/g mnie upokarza, to jest czynnik dodatkowo stresujący bo przecież widać że gość ma jakiś problem, może pijak ćpun, nerwus, zabijaka, świr jakiś a ja wstałem rano wyspany, po 8 godzinach snu w swoim domu w swoim łóżku etc. i od rana trzęsę się jak osika. proszę o kontakt osoby o podobnym problemie i nie tylko, mieszkam w woj. mazowieckim. pozdrawiam ssssshhhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaakkkekeeeeeeeee.
×