No gdyby zarabiali te 15 tys. i dokonywali cudów, to pewnie nikt z nas nie miałby pretensji. Ale faktycznie,jak tu wielu napisało, jest to praca całkiem lekka i przyjemna, odpowiedzialność żadna. Nie wiem jak takie rozmowy mogłyby pomóc. Równie dobrze można porozmawiać z kimś bliskim i na jedno wyjdzie. Albo i to będzie lepsze. Takie otwieranie się przed kimś obcym za pieniądze jest dosyć upokarzające jak dla mnie. Opowiadanie ze szczegółami o swoim życiu. Co to daje? Też byłem świadkiem śmiania się z pacjentów. Nie ma to jak kogoś zamęczyć i przyciskać, a później się z niego z koleżankami pośmiać. Szkoda słów. Może należy takim psychologom i psychiatrom życzyć, żeby sami tego doświadczyli, co ich pacjenci, z których się śmieją? Ciekawe czy im wtedy będzie do śmiechu. Wydawałoby się, że tacy ludzie powinni być na jakimś poziomie, ale niestety są to często osoby, którzy na biednych, bardzo cierpiących pacjentach trzepią super kasę, mając jeszcze z nich świetną "rozrywkę". Nie zapominajmy, że taka "terapia" może jeszcze pogorszych stan chorego.