Skocz do zawartości
Nerwica.com

znerwicowanyy

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez znerwicowanyy

  1. Czytałem dużo o tym i uważam, że to szarlataństwo :) Każdemu znajdują, że tak powiem "wszystko".
  2. Wszystko wskazuje, że jest dysbioza i przerost. A w kierunku w/w bakterii się nie badałem. Tylko co z tego wszystkiego, skoro waliłem tyle tych supli i nic nie pomagało?
  3. Oddawałem próbki kału kilkakrotnie do laboratorium i nic nie wykazały, dodatkowo z krwi i kału test Ellisa w kierunku lamblii.
  4. Chciałem zapytać, czy są tutaj osoby, u których problemy nerwicowe są w jakimś stopniu powiązane z problemami, z przewodem pokarmowym? U mnie wygląda to dość nieciekawie. Napady lęku, ciągły stres, przejmowanie się wszystkim dookoła, snucie czarnych scenariuszy, co doprowadza mnie czasami do czarnej rozpaczy. Do tego mam problemy ze strony układu pokarmowego. Dużo czytam, że tak powiem - edukuję się, ale do niczego konkretnego dojść nie mogę. Sam nie wiem, czy to może być SIBO, czy może candida, a może jeszcze coś innego? Objawy klasyczne - wzdęcia, gazy, odbijanie, bulgotanie wewnątrz, nieregularne wypróżnianie, zaparcia na przemian z biegunkami, skurcze jelit. Zjadłem tony probiotyków, suplementów (candida clear, kwas kaprylowy, olejek z oregano i inne tego typu), przeszedłem szereg diet (bez nabiału, glutenu) i wszystko jak grochem o ścianę, nie ma żadnej poprawy. A bywało tak, że najadłem się produktów potencjalnie niebezpiecznych i... nic, cisza. Już człowiek może zwariować od tego. Obecnie robię już któreś z kolei podejście pod dietę bezglutenową, ale nie wiem, jaki w tym sens. Ma ktoś podobne doświadczenia?
  5. Jak czytam posty niektórych w tym temacie, to dosłownie czuję się, jak bym czytał o swojej osobie. No macie identycznie jak ja. Przykładowo - mam gdzieś jechać, dajmy na to wycieczka. To muszę w mieszkaniu zostawić idealny porządek. Inaczej będę wściekły, rozdrażniony. Mam się brać za naukę, to robię przed tym tysiąc innych rzeczy, żeby wszystko było idealnie załatwione, zrobione i dopiero potem nauka. Ale potem to już nie ma czasu, bo zazwyczaj jest za późno... Takich przykładów bym mógł mnożyć. Mam jechać oddać do sprawdzenia z pracą licencjacką, do promotora. Ale ciągle to przekładam, robię co innego. I tak mi to cały czas ucieka...
  6. Moje przeklęte natręctwa, które mnie powoli wykańczają, psychicznie i fizycznie: 1) Czystość-brud-bakterie - ciągle muszę coś sprzątać, wkurza mnie, jak coś nie jest ułożone, jak bym sobie życzył. Sprawdzam, jak dziewczyna poukładała kosmetyki. Sprawdzam, jak pomyła naczynia. Jak kroję mięso, to potem dezynfekuje zlew wrzątkiem i domestosem. Myje podłogi w domu domestosem. Nie pozwalam nikomu wchodzić do domu w butach, tylko ściągać na klatce i brać do ręki, aby schować do szafki. Wkurza mnie to, jak mam gdzieś wyjść, a w domu jest bałagan. Wkurza mnie każdy okruszek na podłodze. Wkurza mnie kurz latający w powietrzu. Dezynfekuję kilka razy dziennie telefon i laptopa spirytusem. Boję się kierować autem, bo na kierownicy są bakterie. Boję się robić zakupy, bo na produktach są bakterie. Kiedyś tak nie było, wszystko było...normalne. A teraz, to jakiś koszmar, jak by zły sen. 2) Od długiego czasu (z 5 lat) walczę z zespołem jelita drażliwego. Kiedyś miałem zaparcia i jadłem tylko to, co ich nie powoduje. Potem zaczął się okres biegunek i trwa do dziś. Boję się jeść, gdy coś jem, to myślę, czy dostanę po tym biegunki. W nocy zastanawiam się, ile razy w pracy polecę do WC. Przeszedłem wiele diet, optymalną, trochę wege, paleo, bezglutenową i nic. Latam po 5 razy dziennie do toalety. Do tego wzdęcia, zaburzenia trawienia, etc. 3) Wszystko musi być idealnie. Idealnie posprzątane, idealnie ugotowane. Idealny plan dnia, wszystko co do minuty, a najlepiej sekundy! Gdy coś mi się burzy, to dostaję jakiegoś szału. Serducho mi wali, trzęsę się, czasem od razu parcie na stolec. Uwielbiam coś robić, pomagać dziewczynie, rodzicom, babci. Ale jeśli tego nie ma w planie dnia i dostanę przykładowo telefon, żebym zaraz komuś coś pomógł, czy podjechał, czy cokolwiek, to dostaję ataku. To wszystko z boku jest śmieszne, a zarazem żałosne. Ale mnie to wykańcza. Nie wiem ile jeszcze tak pociągnę
  7. Dajcie sobie spokój z tym vege... Same szkody dla organizmu z tego. Najlepiej by było odżywiać się wg paleo. Mięso, warzywa, owoce jagodowe. Czyli tak, jak nasi przodkowie od zarania dziejów. Czasem mam takie epizody paleo i powiem Wam, że coś w tym jest. Zboża całkowicie out. Gluten u wielu osób powoduje depresje. Polecam książkę dr Davisa - Życie bez pszenicy.
  8. Z tego co czytam, to border ma pretensje do całego świata, obwinia świat, za swoje problemy. Ja czegoś takiego nie mam. Wyleję jakieś żale raz za czas, generalnie zamykam się w sobie, często potrafię długo milczeć, co doprowadza partnerkę do szału... Z resztą diagnozy przez neta można sobie wsadzić w de Chciałbym się wybrać do psychiatry, ale coś mnie blokuje, boję się. Rozmowy, leków, tego o czym wyżej pisałem, że rzucę to w diabły i tylko kasę wydam... -- 20 paź 2013, 09:03 -- Dziś jest właśnie dzień, że mogę przenosić góry. Byłem w pracy od 6, zapłacone będzie fajnie, a uwinęliśmy się w nie całe 2h Zrobiłem zakupy, przygotowałem sobie mięsko do obiadu, pogoda super, żyć się chcę. Tylko w głowie myśl, że za chwile mogę znów nie mieć na nic ochoty... -- 20 paź 2013, 09:07 -- Jak mam taki dobry nastrój to ciągle coś planuję. Że zacząłbym dobrą dietę, zacząłbym ćwiczyć, ale wiem, że to chwilowe i np. jutro będzie jakiś dół, że to nic nie ma sensu. W głównym poście zapomniałem kilku dość ważnych, szczegółowych objawów napisać. Np. mam coś takiego, że jak jest w domu bałagan, to nie umiem nic innego zrobić. Nie umiałbym iść poćwiczyć, na zakupy, itp. Musi być porządek. Wiem, że to nie ważne. Wiem, że od tego nie umrę. Ale to gdzieś siedzi. Tak samo z tymi bakteriami. Ludzie jedzą brudnymi rękami, żyją, mają się dobrze, a ja ciągle o tym myślę. Wszystko dookoła mi dosłownie przeszkadza. Jakiś taki nie do opisania chaos panuje wokół mnie i niepokój, ale nie mam pojęcia dlaczego... Jak sobie pomyślę, jak kiedyś umiałem sobie na luzie żyć, to aż mi się słabo robi.
  9. Ona wie, że coś ze mną jest nie tak, ale nie do końca. Boję się z kimkolwiek gadać o tym, bo się obawiam braku zrozumienia i odpowiedzi typu "wymyślasz sobie coś", "teraz to problemy psychiczne ma każdy, takie czasy", itp.
  10. Boję się, że pójdę na wizytę, drugą, trzecią, wykupię leki, pobiorę tydzień, a potem... rzucę to w diabły. Jak ze wszystkim, czego się chwycę.
  11. Witajcie, długo myślałem czy pisać czy nie, czytając setki tematów, postów, artykułów, itp. na temat zaburzeń psychicznych. W końcu zdecydowałem się... Chciałbym to jakoś sensownie ująć, nie będzie to łatwe, ale postaram się. O sobie - 22 lata, pracujący, do obronienia licencjat, prawie 4 lata w związku, 1,5 roku mieszkania razem. Z tego co pamiętam to zawsze było coś nie tak ze mną. Od podstawówki pociąg do alkoholu, później do narkotyków (trawka w pewnym momencie nałogowo, amfa kilka razy). Lubiłem sport, trenowałem wiele dyscyplin, ale wszystko średnio mi szło, więc jak szybko zaczynałem, tak szybko to zarzucałem. Była piłka nożna, sztuki walki, akrobatyka, kulturystyka. Obecnie nic. Jedyna pasja to góry, choć i one jakoś ostatnimi czasy nie dawały mi radości. Ale do rzeczy, bo liczy się teraźniejszość i to, że chciałbym żyć normalnie, ale nie umiem. Może wypunktuje, co się dzieje, bo tak będzie chyba najczytelniej: - ciągłe zdenerwowanie czy poddenerwowanie oraz ciągłe rozdrażnienie nie wiadomo czym, wydaje mi się, że wszystkim dookoła, objawiające się potliwością, drżeniem ciała, nieregularną pracą serca, złym funkcjonowaniem przewodu pokarmowego (na przemian biegunki, zaparcia, złe trawienie, to mam od kilku lat) - momenty, iż mogę przenosić góry, na przemian z momentami poczucia bezsensu, wszystko żałosne, itp. - cholerne natręctwa i fobie - drażni mnie bałagan, ciągle coś sprzątam i układam na miejsce, szczególnie po dziewczynie, ciągle myje ręce, czy w pracy, czy w domu, ze strachem robię zakupy, obawiając się zarazków w sklepie, dezynfekuję domestosem przedpokój, żeby broń Boże zarazki z butów nie przenosiły się do mieszkania (SIC!) - często odkładam sprawy na później i potem to zawalam, patrz - licencjat, mam napisaną pracę, ale nie oddałem jej jeszcze do korekty, a znajomi się obronili już latem... - momenty, że wydaje mi się, że kocham nad życie swoją lubą (bo tak jest do cholery!), na przemian z momentami, że jej nienawidzę, przez to już x razy rozstania i powroty, wyprowadzki, generalnie rycie beretu sobie nawzajem... ona raniła mnie na moje życzenie, bo bywałem nie do życia, nie raz mówiłem jej, że chcę być sam, że ona mi tylko przeszkadza, ale to tak nie jest, to wynika chyba z tych problemów psychicznych... - uciekanie w alkohol - po alkoholu wszystko mi puszcza, chodzę rozpromieniony, mogę wszystko, piję tyle i z takich powodów, że czytając strony poświęcone alkoholizmowi wychodzi na to, że mam chorobę alkoholową... dzięki Bogu trzymam się bez piwek już 4 dzień... Nie wiem co jeszcze mogę napisać? Wspominałem wyżej o marihuanie. Paliłem sporadycznie od gimnazjum, więcej w wakacje. W roku 2012, pracując u ziomka - nałogowego palacza, w firmie ogrodniczej, paliłem non stop przez pół roku. Jeździłem autem na haju, załatwiałem sprawy, sprzedawałem kwiaty na giełdzie. Po niej też wszystko było banalne i łatwe. Do czasu, kilka razy na zjaraniu miałem wrażenie, że dostaje zawału. Pewnie ten szajs ma jakiś wpływ na mój stan obecny... Przed społeczeństwem się super kamufluję, jestem bardzo chwalonym pracownikiem, rodzina mnie ceni, bo pomagam jak tylko umiem. Lubię coś robić, pomagać, itp., od zawsze tak było. Tylko od "kiedyś" mnie to wszystko drażni. Czuję, że się wykańczam. Są dni, że odpalam fajkę od fajki. O samobójstwie czasem myślę, ale chyba nie miałbym tyle odwagi. Poza tym, nie zrobił bym tego rodzinie i ukochanej. Jest dla mnie jakaś nadzieja?
  12. Walczę z tym od kilku lat. Setki złotych na profesorów gastrologów, setki na badania, setki na leki. I nic. Zdrów jak ryba. Wszystko chyba siedzi w głowie, nie wiem sam. Każde wyjście z domu powoduje dziwny stres. Dziwny stres = napięcie w kiszkach i często od razu kibelek. Mam dziwie zakodowane w głowie, że przed każdym wyjściem porannym, muszę z 2-3 razy odwiedzić kibelek. Pomijając kibelek, mam codziennie mega wzdęcia, gazy, bóle brzucha. Staram się jeść dużo, bo chciałbym wyglądać jak facet, a wyglądam jak laska wanilii. Ostatnio znów byłem u gastrologa. Ten stwierdził znów oczywiście IBS, z tym, że uznał, że owy IBS ma przyczynę w złej florze jelitowej. I bynajmniej nie chodzi o żarcie tony probiotyków. Wpierw trzeba zapodać antybiotyk i wytruć złą florę, a dopiero potem probiotyki, coby zasiedliły jelito. Probiotyki podane osobie ze złą florą nie zasiedlą jelit, bo przegrają walkę z tymi złymi bakteriami. Takie tam dywagacje. Antybiotyk mam, zaczynam chyba jutro. Mam brać tydzień. Zobaczymy. Dla zainteresowanych, poczytajcie o SIBO (zgooglować) i o Xifaxan'ie (w/w antybiotyk).
  13. znerwicowanyy

    Samotność

    Ja zazdroszczę tym, którzy są samotni. Chciałbym być sam.
  14. znerwicowanyy

    Witojcież

    Chłop, 19 lat Od dłuższego czasu w nerwicy. Prawdopodobna przyczyna - za bardzo wziąłem do siebie to, iż zacząłem chodzić na siłownię, siłownia zaczęła być wszystkim, a życie - dodatkiem. Pod to układałem swoje dni, pod siłownię i pod rygorystyczne diety, niemożliwość zjedzenia zdrowego posiłku o danej porze doprowadzała mnie do szału. Dodatkowo sprawa, iż nie mam efektów proporcjonalnych do wkładu pogarsza stan rzeczy. I tak trwało to prawie 2 lata, aż w końcu zobaczyłem, że coś nie tak ze mną. Tylko już było za późno, za bardzo zakorzeniło się to we mnie i teraz jest problem, by z tego wyjść. Pragnę, by to siłownia była dodatkiem do życia, a nie odwrotnie. I chcę tego dokonać. Nie przejmować się jakimiś dietami, które nic nie dają. I myślę, że z Waszą pomocą mi się uda. Pierwszy krok zrobiłem już, od słowa do słowa zgadałem się z forumowiczem Robert6666 i trochę mi pomógł (pozdro!:) ). Do tego mam kochającą dziewczynę, więc całkiem sam nie jestem. Objawy mojej nerwicy to niezliczona ilość odwiedzin toalety w ciągu dnia (nie życzę nikomu ) oraz irytacja o byle co, nagłe napady płaczu i wkurzenia. Chyba tyle, pozdrawiam ciepło.
  15. znerwicowanyy

    Tap Madl

    Ja tam mam swoją top model :* :)
  16. Wszystko co czekoladowe Wszelakie orzechy Piwo Mhm Aktualnie zapodaję taterkę i mix orzechy ziemne-włoskie Smakówka
  17. Wiem wiem i dziękuję. U mnie najgorzej rano, po przebudzeniu. Praktycznie dzień w dzień latam 2-3 razy z rańca, a podczas dnia czasami jeszcze kilka, ostatnio na uczelni mnie tak pognało, że masakra xD
  18. znerwicowanyy

    [Oświęcim]

    Jestem z okolic (11km)
  19. A powiedzcie mi jak jest u psychiatry - idę na kilkuminutową wizytę, daje mi leki, blebleble i do domu, czy siedzi się dłużej, dużo rozmawia, można się wygadać, itp, itd ?
  20. Dzięki za odzew! Jadłem debretin, debridat - i nic Ostatnie dnie to masakra, WC to mój drugi pokój, już nie daję rady Najlepsze jest to, że chciałbym jakiejś pomocy, ale nie mam kasy na psychiatrę/psychologa. Rodzicom coś kiedyś wspominałem, to mi mówili, żebym się nie zachowywał jak hipochondryk, bo ile ja mam lat, a se jakieś choroby wymyślam
  21. Cześć, mam poważne problemy z układem pokarmowym, wszystko chyba z nerwów, gdyż miałem zrobione szereg badań, które nic nie wykazały, w tym nawet kolonoskopie. Codziennie mam biegunki, potworne wzdęcia, gazy itp. Jestem strasznie znerwicowany i wiem, że to przez to. Jestem takim typem, że wszystkim się przejmuję, denerwuję. Dosłownie wszystko mnie denerwuje, o czym nie pomyślę to czuję niepokój, napięcie i od razu kręcenie w jelitach. Jest jakiś sposób, aby sobie pomóc ? Psychiatra, psycholog ? Biorę duspatalin retard na IBS, biorę bellergot (poza tym, że mnie zamula to nic). Problem jest i to poważny, strasznie utrudnia mi to życie Do tego ostro ćwiczę, stosuję solidne diety, aby utyć, ale jak utyć, skoro latam po 5 razy dziennie do toalety i ciągle się denerwuję czymś? (stres = kortyzol, kortyzol = brak przyrostów mięśni i anabolizmu). Liczę na jakąś dyskusję, pomoc itp, bo już naprawdę nie wiem co robić, jestem sam z tym problemem Pozdrawiam
×