Skocz do zawartości
Nerwica.com

krolewna

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia krolewna

  1. Jeśli nie chcesz iść do lekarza,kup sobie zwykły NERVOSOL ok 4 zł w aptece,albo tabletki ziołowe na uspokojenie z firmy LABOFARM (tabletki ziołowe na uspokojenie) 3x dziennie po 2 tabl.Pozwalają się wyspać,rozluźnić i nie ma przykrych objawów.U mnie były biegunki, kołatanie serca i brak snu. Sprawdź a nic nie tracisz.
  2. ŚMIERĆ lęk i pragnienie które pojawiło się już we wczesnym dzieciństwie.Strach przed bólem fizycznym i pragnienie uwolnienia się z tego świata. Nieudana próba samobójcza,gdzie dosięgłam dna totalnego. Brak kontaktu i odrzucenia przez bliskich,kolegów,społeczeństwa-powód NIEŚMIAŁOŚĆ.Codzienne modlitwy do Boga żeby mnie zabrał do siebie,żeby potrącił mnie samochód itp. Odnalezienie w sobie siły w walce o szczęście,zapomnienie o przeżycie.Bez pomocy psychologów,rodziny,sama walczyłam z upiorami,sama dałam sobie radę odbić się od dna i to mnie wzmocniło.Po latach walki mogę powiedzieć że stałam się silniejsza. Pomogło mi pisanie wierszy,wylewałam cały ból,lęk,rozgoryczenie,strach na zwykły papier,który stał się moim najlepszym przyjacielem.On mnie nie krytykował nie nazywał wariatką, nie odrzucał. Myśli o śmierci nadal powracają ale ja mam rolę do spełnienia na tym świecie. Mam wspaniałego partnera,wkrótce męża który mnie wspiera i kocha za to jaka jestem.Wie o wszystkim i nie odrzucił mnie z tego powodu,wie że mogę nie dać mu dziecka że leczę się od kilku lat na przedwczesny przekwit (walczę i wierzę że uda mi się urodzić dziecko i że będę wspaniałą matką),lekarze nie dają mi szans,ale ja im nie wierzę.Dlatego myśli o śmierci spycham jak najdalej bo mam o co walczyć. Dlatego piszę,żebyście się nie poddali i walczyli z nią cały czas, że można być szczęśliwym mimo przeciwności losu i warto wierzyć że mamy jakąś rolę do spełnienia.Trzymam kciuki za Was.Pozdrawiam
  3. krolewna

    krytyka...

    Tak na naprawdę to nikt nie lubi być krytykowany.Ja też należę do ty osób niestety.Czasem mi się należy bo gdy padam w szał wyrzucam słowa jak armata i nie patrzę czy to kogoś zaboli. Natomiast ja na krytykę reaguje gniewem i obrażam się traktuje tych ludzi jak wrogów i uważam że ich oskarżenia są niesłuszne.
  4. U mnie też to powraca jak cholerny bumerang,jak zaczynam normalnie żyć i nie boję się wychodzić z domu,zapominam że coś takiego we mnie tkwi to ten "przyczajony tygrys"atakuje w najmniej oczekiwanym momencie. Tak naprawdę to tego się nie pozbędziemy. On jest jak najgorszy wróg przyczepiony do naszej osobowości. [Dodane po edycji:] Zaczęłam nastawiać się pozytywnie każdego ranka,myślę tylko o przyjemnych rzeczach,sytuacjach, ludziach. Trochę to pomaga,zapominam o tym koszmarze i na pewien czas jest ok. Jednak pozytywne myślenie pomaga, ja wiem że nie mogę się załamać,dołować cały czas bo znam siebie i gdybym tak robiła to cało z tego nie wyjdę. Nie można poddać się tej chorobie,trzeba walczyć. Ona powraca do nas cały czas,ale jeśli nauczymy się ją kontrolować to nie będziemy na pozycji straconej.
  5. Z tym lustrem to dobre rozwiązanie,spróbuj poćwiczyć. Ja w ten sposób leczyłam się z kompleksów,a i jeszcze pomagało mi pisanie wierszy to też świetny sposób żeby wyładować swoją agresję,ból,smutek,rozczarowanie to naprawdę pomaga. Weź do reki kawałek papieru i napisz co cię boli,nie mówię żebyś od razu pisał wiersze ale ogólnie swoje myśli. Takie proste i banalne rozwiązanie są lepsze niż rozmowa w cztery oczy. Na pewno dasz sobie radę i przede wszystkim nie załamuj się,zobaczysz że w przyszłości możesz to wspominać jako koszmarny sen a życie może cię jeszcze w pozytywny sposób zaskoczyć. Nastaw się pozytywnie i powiedz sobie że dasz radę i wyjdziesz zwycięsko z tej bitwy.
  6. Witam,też w podstawówce byłam prześladowana przez rówieśników z powodu mojej nieśmiałości i doskonale cie rozumiem co czujesz. Nienawidziłam chodzić do szkoły i patrzeć na te osoby. Musiało minąć parę lat żebym uwolniłam się od moich prześladowczyń i nauczyła się bronić. Przyznam szczerze nie było łatwo bo musiałam się przełamać i odważyć stawić czoła ale wygrałam. Tak teraz mogę powiedzieć że nikt nie ośmieli się mnie atakować w taki sposób bo wie że potrafię bronić się do upadłego. Drogi myślicielu przełam się i zacznij bronić bo NIKT POWTARZAM NIKT NIE MA PRAWA CIĘ PONIŻAĆ! Jeśli będziesz milczał nic nie wskórasz a twoi prześladowcy będą dobrze się bawić twoim kosztem. Nie popełnij tego błędu co ja, broń się. Ja także nie reagowałam na zaczepki i koszmar trwał do szkoły średniej,Boże tyle lat męczarni a później nieudana próba samobójcza i to dopiero otworzyło mi oczy że tak nie może być.Stałam się ofiarą ale nie zawsze tak musi być. Dlatego wierzę że pokonasz te dziewczyny i przetrzymasz szkołę nie poddając się. Trzymam kciuki. PAMIĘTAJ NIE ZAWSZE MUSISZ BYĆ OFIARĄ!
  7. Jak wyobrażacie sobie dalsze życie z nerwicą,czy można żyć normalnie,godzić swoje życie prywatne i zawodowe z chorobą w tle? Czy istnieje jakakolwiek szansa żeby pozbyć się jej na zawsze,bez żadnych leków,czy możemy zapanować nad nią sami i zapomnieć że istnieje? Bardzo proszę wpiszcie swoje odczucia,być może znajdziemy złoty środek na nią. Pozdrawiam
  8. Samotność i nerwica to najlepsze przyjaciółki,ostatnio za bardzo się za kumplowały ze mną. Mimo że otaczam się ludźmi to i tak czuję się samotna,pozostawiona na pastwę losu swoim lękom. Nikt z otoczenia nie rozumie co czuję,gdy nie mogę wstać rano z łóżka albo wyjść na dwór, iść do biblioteki i cieszyć się wolnością bez strachu że znów złapie mnie ta słabość,albo brak tchu,biegunka,ból brzucha. Ze swoimi lękami walczę od lat,ale chyba stoję na pozycji straconej,bez szans na wygraną.
  9. Czytam wasze zwierzenia i czuje dokładnie to samo.Ja też gdy budzę się rano to czuję się fatalnie;mam mdłości, boli mnie głowa a moje całe ciało jest takie słabe że nie mam siły stanąć na nogach. Dopiero rozkręcam się koło południa i normalnie zaczynam funkcjonować. Przedtem gdy chodziłam do pracy,wstawałam o 5 rano i biegłam na 6 do pracy i nie czułam źle,oczywiście bywały dni gorsze i lepsze ale mobilizowałam się i wstawałam rano i było ok. Odkąd straciłam pracę to wszystko się zaczęło,złe myśli i ogólne osłabienie,czuję się taka niepotrzebna,samotna,pusta w środku,beznadziejna. Dobija mnie fakt że od ponad roku szukam nowej pracy,ale wciąż nie mogę jej znaleźć i przez to jestem zdołowana. Czas dla mnie zatrzymał się. Teraz wiem że to moje samopoczucie nie jest wymyślone,że to takie "normalne" podczas tej choroby,że inni odczuwają dokładnie to samo.
  10. Masz rację,potrzebuje pomocy psychologa bo samej na dłuższa metę nie dam rady. Ukryję swoje lęki na pewien czas a one i tak uderzą z podwójną siłą.Miesiąc temu byłam u pani psycholog, miła babeczka,świetnie się czułam po pierwszej wizycie i na drugą nie poszłam i to był mój błąd. Gdybym systematycznie chodziła na spotkania teraz miałabym o wiele lepiej.Maskuje lęki i czekam aż same miną a przecież każdy wie że tak nie będzie.Chcę żyć szczęśliwie to muszę coś zrobić a nie siedzieć z założonymi rękami. Dzięki.
  11. Takich ludzi jak my "zaburzonych" jest wielu i nawet nie zdajemy sobie sprawy jak ta epidemia się rozszerza,a to wszystko za sprawą jednego wroga STRESU.To przez niego tak cierpimy,żyjemy w ciągłym biegu,zestresowani,chcemy być lepsi,mądrzejsi,piękniejsi,a on czyha na nas i dopada kiedy znajdujemy się dołku,wtedy atakuje boleśnie obchodząc się z nami. My cierpimy najczęściej w samotności bo nikt nie rozumie o co w tym chodzi,nikt nie przeżywa gehenny każdego dnia tak jak my. Ja też wstydzę się mówić głośno o tym jak mi źle,oszukuję samą siebie że to przejdzie,może tak,ale jeszcze nie czas,potrzebuję go dużżżo więcej niż myślałam,ale dam rade pokonam to dziadostwo co siedzi we mnie tak głęboko.Wiem że dam radę skoro potrafiłam podnieść się z dna to dam radę nad tym zapanować.Nastawiam się pozytywnie,przez pewien czas jest ok,ale potem znów łapie mnie atak.Zauważyłam że łapię doła jesień-zima,to takie depresyjne miesiące. Wiosną będzie lepiej
  12. Co pół roku robię badania kontrolne nad hormonami,lekarz twierdzi że jest duża poprawa,cóż ja widzę że jest lepiej niż na początku, mam regularne miesiączki i jest duża szansa żebym mogła zajść w ciążę. Tylko że ja wciąż nabijam sobie głowę "głupotami", że może się nie udać a jak zajdę w ciąże to za co utrzymam dziecko,skoro od ponad roku nie mogę znaleźć pracy, a jak będę się wahać to moja szansa może szybko wygasnąć i tak cały czas nakręcam się sama. W domu też nie mam wsparcia,wciąż mi wypominają że zwolniłam się z poprzedniej pracy (nie wytrzymałam psychicznie) i teraz do niczego się nie nadaje.Strach przed wyjściem z domu mnie paraliżuje,co zrobię gdy złapie mnie na ulicy i nikt mi nie pomoże, jak zemdleję itd. Nie mogę z nikim o tym porozmawiać, bo co mam powiedzieć że szwankuje mi psycha już teraz biorą mnie za chorą psychicznie. Odważyłam się napisać na tym forum, bo jedynie tak mogę wylać trochę strachu przed obcymi ludźmi i w pewnym sensie to mi pomaga.Chciałabym żyć normalnie tak jak kiedyś cieszyć się każdym dniem,a nie zamykać się co raz szczelniej w skorupie i czekać aż samo minie.
  13. U mnie stwierdzono nerwicę 3 lata temu. Przez pewien czas radziłam sobie dobrze,raczej nie wpływała na moje życie,ale od pewnego czasu izoluje mnie od świata. Boję się wychodzić z domu,mam napady gorąca, duszności,nogi jak z waty, biegunkę, ból brzucha, pojawiły się częstsze napady migreny. Unikam ludzi,boję się gdziekolwiek wyjść,łykam od czasu do czasu środki ziołowe,trochę mi pomagają. Zadaje sobie pytanie czy tak będzie zawsze czy lęk zawładnie mną do reszty? [Dodane po edycji:] Dwa razy byłam u psychologa, powiedziała mi że wszystkie te ataki są na tle nerwowym, związek ma to z moją sytuacją w domu,relacjami z rodzicami, odrzuceniem przez społeczeństwo z powodu nieśmiałości. W sumie teraz mam trochę lepiej niż w czasach dzieciństwa, wtedy dosięgłam dna;próbowałam popełnić samobójstwo. Udało mi się z tego wyjść samej bez pomocy osób 3. Od kilku lat leczę się hormonalnie, stwierdzono u mnie przedwczesny przekwit i nerwicę. Zdaje sobie sprawę że hormony także maja wpływ na moje lęki, ale nie potrafię sobie ostatnio poradzić. Proszę pomóżcie mi!
×