
takasobiejedna
Użytkownik-
Postów
21 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez takasobiejedna
-
Znowu mną telepie i znowu wszystkim się przejmuje. Chciałabym dostać jakiś cudowny lek i mieć autentycznie wszystko w dupie.
-
A ja nie dam rady się pojawić - wczoraj poimprezowałam i ledwo żyję teraz...
-
Jakbym czytała o sobie. Ja to wszędzie się czuję, że komuś przeszkadzam i najlepiej jakby mnie nie było.
-
Jak ja się wyniosę do innego to mogę Ci oddać mój obecny... Jest naprawdę wszystko ok, tylko nie dogaduję się już ze współlokatorem. :]
-
A przypomnijcie jeszcze raz - jakiś stolik bierzecie? ilu osobowy? postaram się tam przyjechać, tylko żebym was rozpoznała
-
Kurczę, ale jak w niedzielę to w godzinach popołudniowych mam nadzieję? Bo wcześniej nie będę mogła, ale chętnie się piszę na takie spotkanko. Prócz chińczyka zawsze można skoczyć do jakiejś pizzeri.
-
Powinnam się uczyć a nie mam ochoty.
-
Niewyspana, zmęczona. Taka bez życia teraz jestem.
-
Tak, tylko wariaci są coś warci. Bo my wszystko widzimy inaczej. Znaczy - ja skupiam się w sumie tylko na złych rzeczach (zwłaszcza jak wpadam w cały amok swój), potrafię to tak przeanalizować, że przerażam samą siebie - bo koloryzować też potrafię. A po wszystkim - przychodzi ulga, ukojenie... i widzę DOBRE rzeczy. I gdzieś w środku siebie łapię równowagę co pozwala mi żyć dalej. Jest ciężko, ale można.
-
Niestety tak jest. Osoby z nerwicą, depresją i innymi problemami natury psychologicznej powinny się otaczać osobami o dużej wyrozumiałości, cierpliwości, a takich jest jak na lekarstwo. My zdajemy sobie sprawę z tego, że z nami jest "coś nie tak", ale trzeba lata na to, żeby nauczyć się tego kontrolować. A i tak jest ciężko.
-
Problem - jak zmusić się do jedzenia
takasobiejedna odpowiedział(a) na attems temat w Zaburzenia odżywiania
Też to mam. Niestety. Jestem głodna, chcę jeść ale na sam widok jedzenia robi mi się niedobrze i nie mogę nic przełknąć. Moje rady: biały świeży chleb albo bułki z masłem i miodem, soki owocowe, frytki, płatki z mlekiem, jakiś jogurt, pomarańcze, czekolada, żelki. Wiem, że sam syf - ale jestem w stanie to przełknąć. Najgorzej jak na uczelnię idę - nie przełknę kanapki. A, ostatnio wcinam kotleta z kurczaka z żurawiną. Zawsze to coś. -
Jakiś taki niespokojny ale radosny. Eeeeeeeh.
-
A ja usiłuję zachować spokój. Współlokator na full słucha Behemotha. A tysiące razy prosiłam, żeby słuchał ciszej - nie było problemu. Sprawdza moją cierpliwość? Wojna... Nic nie powiem. Dam radę.
-
Ja się boję iść do psychologa czy psychiatry. Nawet nie wiem gdzie miałabym się zgłosić. Przeraża mnie to wszystko... Ale wiecie, zapisałam się na kurs malarstwa... może jakoś oderwę się od nieprzyjemnych myśli.
-
Ciągle myślę o śmierci/przemijaniu, boję się
takasobiejedna odpowiedział(a) na inny świat temat w Nerwica lękowa
Ja nie myślę o swojej śmierci. Mnie przeraża i mam 'wizje', czarne myśli, że mojej mamie i siostrze może coś się stać. Mama ma cukrzyce, boję się, że zapadnie w śpiączkę, albo zginie w jakimś strasznym wypadku. Wiem, że to chore i te myśli są nierealne ale mnie często nachodzą i boję się że zostanę sama, i co wtedy zrobię i jak sobie poradzę... I tylko płaczę. -
Ludzie myślą, że nerwica to tylko trochę więcej nerwów, jakieś przewrażliwienie i jedyne co słyszałam od innych to 'panuj nad sobą', 'ogarnij się'... A to tak bolało. Bo ja wiem co mi jest, mam poczucie, że nie raz robię źle, tylko nie potrafię nad tym zapanować choćbym nie wiem jak się starała - po niektórych atakach, napadach szału, pozostaje tylko uczucie beznadziejności bo 'znowu to samo', znowu przepraszam, płaczę... a w zamian tylko niezrozumienie i żebym się leczyła.
-
Wiesz, ja niby wiem... nie od dziś się z tym borykam. Po tym wszystkim powinnam się przyzwyczaić czy coś... a tu wręcz przeciwnie. Leki pomagają tylko na chwilę... A na ból kolan polecam glukozaminę, w aptece, bez recepty. Mi pomogła.
-
Może jakieś kolejne spotkanie ? Chętnie bym dołączyła...
-
Mój dzisiejszy dzień... jak zwykle nerwowy. Boję się, boję się, że stracę kogoś bliskiego, nie będę miała z kim rozmawiać, komu się zwierzać. Że zawalę na uczelni znowu... kłębek nerwów.
-
Długo się zastanawiałam czy w ogóle pisać, bo przeczytałam kilka wątków i widzę, że macie o wiele większe problemy od moich, a ja pewnie swoje tylko wyolbrzymiam... ale zwyczajnie nie radzę sobie sama ze sobą i nie wiem co zrobić już Tak w skrócie: - panikuję bez powodu - potrafię się złościć i obrażać za byle co - wmawiam komuś że chce mi zrobić krzywdę (psychiczną głównie) - ogólnie mam wrażenie, że wszyscy mi źle życzą - boję się ludzi, nie potrafię z nimi rozmawiać. Chociaż to nie tak - niby są różne tematy, ale to dziwne, bo czuję się czasem lepsza od tych ludzi, nie mam z nimi wspólnych zainteresowań, a jak zacznę się w to zagłębiać to czuję się od nich głupsza bo nie potrafię się zajmować tym czym oni, nie potrafię wyjść do ludzi, nudzą mnie, ale cholernie zazdroszczę innym, że nie mają takiego problemu - nie mam ani znajomych, ani przyjaciół, ani chłopaka - rodzina też rozbita i same problemy: ojciec zdradzał, w końcu odszedł itd, dziadek alkoholik, babcia chora psychicznie, druga(ze strony od ojca) - w ogóle nie chce nas znać, a jeśli już to po to żebyśmy jej pomagali, mama chora na cukrzycę, chore stawy i ogólnie cały organizm, siostra ma taką psychikę że czasem to jak... opętana czy dzika - jak już poznam kogoś kogo polubię to się od niego uzależniam... i chociaż lubię to robię wszystko żeby zniszczyć to znajomość pierwsza, bo się boję że ten ktoś w końcu mnie zrani, więc sama siebie dobijam - nie podobam się sobie, nie podoba mi się moje ciało, ubrania... czasem są lepsze dni kiedy się lubię ale to rzadko jest Wiem, że to takie bzdurne rzeczy, że niektórzy mają poważniejsze problemy... ale ja mam sama siebie dość. I nie wiem co z tym zrobić...