Dzieki Top za wsparcie nie spodziewałam sie ze tutaj tak mnie dobrze przyjmiecie...wiesz zgodze sie z Toba w tej kwestii ze zapewne wlasnie ze to babcia wyksztalcila cos takiego jak zrzucanie winy na innych,i wiesz w sumie to wlasnie tak jest ze zrobily ze mnie tkzw kozla ofiarnego(odnosze wrazenie ze wyczuwaja ze jak komus dzieje sie krzywda zwlaszcza np mojej siostry to ja lece z pomoca,czasem wydaje mi sie ze tylko po to im jestem potrzebna przykre ale prawdziwe...) tez jest pewnie przyczyna ze moja babcia wlasnie faworyzuje jedna z corek ktora jest wlasnie moja ciotka pozatym ona ma rowniez 2 corki ktore sa zupelnie inaczej traktowane niz ja czy moja siostra( my jestesmy tej gorszej corki) one sa najlepsze najlepsze oceny maja ,wszystko naj naj ,chodzbym stanela na glowie nigdy nie bede dobra tak jak one ,pal licho ze po takiej tragedi zebralam sie i po 2 mies od smierci mojego dziecka poszlam na studia , zaczelam studiowac 2 kierunki ale wiesz to nie wazne bo jak slysze tekst :trzeba pomodlic sie do Boga zebyc zdala te studia ,albo np jeszcze do konca nie mam zdanej sesji to mowi ze jeszcze dalej studentka nie jestem dopoki nie zdam, albo tekst co to za takie latwe studia zdac ph? co ona moze wiedziec o tym wszystkim...nic ...jesli chodzi o studia nie chce rezygnowac to kolejny odwleczony rok a ja pragne jak najszybciej miec to z glowy i moc isc dalej..., zreszta mam poczucie ze potrzebuje tych studiow tam czuje sie lepiej ,co do mieszkania studenckiego wychodzi za nas 2 osoby doslownie tyle samo roznice groszowe co wynajac cale mieszkanie ceny sa nie male( portal dom gratka znam doslownie na pamiec ciagle patrze czy nie ma jakiejsc dobrej oferty jak glupia szukam ),jestesmy bezbronni poprostu te wszystkie nasze oplaty nas dobijaja maz musi wszystko utrzymywac placic za studia ,za cos jesc tez trzeba ,mamy kredyt chodzby za slub koscielny ale nie zaluje w tej kwestii.. bo warto bylo...Wiesz w sumie spokoj byl w domu jak dostalam depresji po odejsciu mojego Synka ,poprostu chyba bali sie wszyscy ze cos sobie zrobie bo ja poprostu wegetowalam nie spalam nie jadlam , nie moglam myslec normalnie ,ciagle mna lek i strach szarpal , mysli wiadomo jakiej tresci ,nie moglam wogole wejsc na cmentarz to byl koszmar ... ale zaczelam brac leki ,lekarz mojego Synka zalatwil mi terapeute i dzieki niemu i lekom stanelam na nogi i nie biore zadnych lekow juz 7 miesiac w sumie obcy ludzie wiecej mi pomogli niz ta " Rodzina" przez duze R ... i dzieki nim jeszcze trzymam ,psycholog nie pozwala upasc , maz trzyma niewidzialna reka bo gdy mam jakies glupie mysli przypominam sobie co bylo jak nasz maly odszedl co z nim sie dzialo nie chcialabym zeby cierpial tak samo juz nigdy wiecej ,kiedys mi powiedzial wlasnie po tym wszystkim : ze on by nie przezyl gdyby mi cos sie stalo w sumie przykre z jednej strony bo tak jakby nasze dziecko bylo mniej wazne niz ja ... ale rozumiem Go nie w zlym kontekscie to powiedzial...w sumie w tym nieszczesciu jest jedna chodz osoba na ktora moge liczyc mysle ze to wiele,ze jednak zycie dalo mi kogos dla kogo mam tu sens byc ....
[Dodane po edycji:]
Jest to tzw. zamienianie poczucia winy na poczucie krzywdy - cos klasycznego dla DDA/DDD.
Polecam terapie dla DDA/DDD !
Ale ja nie jestem dda :) pozdrawiam