Skocz do zawartości
Nerwica.com

babe2k

Użytkownik
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez babe2k

  1. Wiesz co chodzilam na tkzw grupe wsparcia po odejsciu mojego Synka i juz nigdy wiecej nie pojde( nie uczeszczalam nigdy do psychologa gdyz poprostu nie mialam takiej potrzeby moja potrzeba wynikla z depresji rekatywnej na wskutek ciezkiego wydarzenia ) , chodze do psychologa rok czasu indywidualnie i dzieki temu stanelam na nogi mam wspaniala Pania która zna sie na rzeczy.I ona mi zadnej diagnozy nie postawila mowi ze to nie ze mna jest problem a z otoczeniem .pozdrawiam serdecznie .
  2. Dzieki Top za wsparcie nie spodziewałam sie ze tutaj tak mnie dobrze przyjmiecie...wiesz zgodze sie z Toba w tej kwestii ze zapewne wlasnie ze to babcia wyksztalcila cos takiego jak zrzucanie winy na innych,i wiesz w sumie to wlasnie tak jest ze zrobily ze mnie tkzw kozla ofiarnego(odnosze wrazenie ze wyczuwaja ze jak komus dzieje sie krzywda zwlaszcza np mojej siostry to ja lece z pomoca,czasem wydaje mi sie ze tylko po to im jestem potrzebna przykre ale prawdziwe...) tez jest pewnie przyczyna ze moja babcia wlasnie faworyzuje jedna z corek ktora jest wlasnie moja ciotka pozatym ona ma rowniez 2 corki ktore sa zupelnie inaczej traktowane niz ja czy moja siostra( my jestesmy tej gorszej corki) one sa najlepsze najlepsze oceny maja ,wszystko naj naj ,chodzbym stanela na glowie nigdy nie bede dobra tak jak one ,pal licho ze po takiej tragedi zebralam sie i po 2 mies od smierci mojego dziecka poszlam na studia , zaczelam studiowac 2 kierunki ale wiesz to nie wazne bo jak slysze tekst :trzeba pomodlic sie do Boga zebyc zdala te studia ,albo np jeszcze do konca nie mam zdanej sesji to mowi ze jeszcze dalej studentka nie jestem dopoki nie zdam, albo tekst co to za takie latwe studia zdac ph? co ona moze wiedziec o tym wszystkim...nic ...jesli chodzi o studia nie chce rezygnowac to kolejny odwleczony rok a ja pragne jak najszybciej miec to z glowy i moc isc dalej..., zreszta mam poczucie ze potrzebuje tych studiow tam czuje sie lepiej ,co do mieszkania studenckiego wychodzi za nas 2 osoby doslownie tyle samo roznice groszowe co wynajac cale mieszkanie ceny sa nie male( portal dom gratka znam doslownie na pamiec ciagle patrze czy nie ma jakiejsc dobrej oferty jak glupia szukam ),jestesmy bezbronni poprostu te wszystkie nasze oplaty nas dobijaja maz musi wszystko utrzymywac placic za studia ,za cos jesc tez trzeba ,mamy kredyt chodzby za slub koscielny ale nie zaluje w tej kwestii.. bo warto bylo...Wiesz w sumie spokoj byl w domu jak dostalam depresji po odejsciu mojego Synka ,poprostu chyba bali sie wszyscy ze cos sobie zrobie bo ja poprostu wegetowalam nie spalam nie jadlam , nie moglam myslec normalnie ,ciagle mna lek i strach szarpal , mysli wiadomo jakiej tresci ,nie moglam wogole wejsc na cmentarz to byl koszmar ... ale zaczelam brac leki ,lekarz mojego Synka zalatwil mi terapeute i dzieki niemu i lekom stanelam na nogi i nie biore zadnych lekow juz 7 miesiac w sumie obcy ludzie wiecej mi pomogli niz ta " Rodzina" przez duze R ... i dzieki nim jeszcze trzymam ,psycholog nie pozwala upasc , maz trzyma niewidzialna reka bo gdy mam jakies glupie mysli przypominam sobie co bylo jak nasz maly odszedl co z nim sie dzialo nie chcialabym zeby cierpial tak samo juz nigdy wiecej ,kiedys mi powiedzial wlasnie po tym wszystkim : ze on by nie przezyl gdyby mi cos sie stalo w sumie przykre z jednej strony bo tak jakby nasze dziecko bylo mniej wazne niz ja ... ale rozumiem Go nie w zlym kontekscie to powiedzial...w sumie w tym nieszczesciu jest jedna chodz osoba na ktora moge liczyc mysle ze to wiele,ze jednak zycie dalo mi kogos dla kogo mam tu sens byc .... [Dodane po edycji:] Jest to tzw. zamienianie poczucia winy na poczucie krzywdy - cos klasycznego dla DDA/DDD. Polecam terapie dla DDA/DDD ! Ale ja nie jestem dda :) pozdrawiam
  3. Najbardziej zal mi moje siostry jej zycia,mojego ojca nie ma w moim zyciu ale chodz tyle dobrze bo gdybym miala mie ctakiego jak moja s to nie wiem co by bylo wiec chyba z 2 nieszczesc lepsze to...niestety to sa cudowne wybory mojej matki po ktorych wszyscy tylko cierpia ,jej bezmyslnosc!!!a pozniej tekst : ale co ja moge zrobic ze ja tak mam? ! moze to moja wina kolejny raz ze ona tak ma i ciagle powtarza ze ona jest taka biedna sama w tym wszystkim. co nie jest prawda bo tyle jej czlowiek pomaga ale ciagle malo malo...jedyna osoba na ktora moge liczyc jest moj maz ....tylko on mnie rozumie wspiera i walczy z nimi tak jak ja, ta rodzina poprostu potrafi wykonczyc a ludzie boje sie piekla po smierci jak tutaj juz jest jak jest... Nie latwe jest cokolowiek chyba poradzic jednym slowem trzeba sie wyniesc,ale to nie mozliwe jak narazie najblizsze 2 lata nie wiem jak to sie skonczy boje sie czy ja wytrzymam psychicznie bo juz siadam....
  4. Tak mi psycholog mowila ze wlasnie po jakis stresujacych wydarzeniach moze tak byc ja juz uwolnilam sie w jakis sposob od tego ale zdarza mi sie ze zawroci mi sie w glowie albo wlasnie zasnac nie moge...walcze w sumie z tym juz ponad rok jest lepiej ale niestety chyba do konca jeszcze sie nie uwolnilam od tego ale zapewne zwiazene jest z atmosfera w jakiej zyje .trzymam kciuki aby i u Ciebie bylo lepiej...
  5. Witaj ! pisze bo mam podobny problem z tym ze u mnie nie jest tak latwo w sensie finansowym moze opowiem Ci cos co nieco o mnie, zaczelo sie od tego ze wychowawywala mnie sama matka,ogolnie nie bede tu wchodzic w glebsze relacje z dziecinstwa ale ogolnie moja matka malo co zajmowala sie mna nie intersowala zylam i mieszkalam z nia dziadkiem i babcia dziadek odszedl zostalam z babcia moja matka poznala nowego faceta wyprowadzila sie mialam wtedy gdzies kolo 12 lat zaszla w ciaze urodzila sie moja siostra to chyba najlepsze w tym wszystkim zylam sobie zylam poznalam wspanialego chlopaka dlugo chodzilismy ze soba chodz on byl ode mnie o 6 lat starszy ale walczylilismy aby byc razem teraz jestesmy malzenstwem rok temu urodzilam Synka niestety zmarl :( ale od tego zaczyna sie problem w sumie wczesniej tez bylo podobnie ale ze wzgledu na to ze moja ciotka nie lubila mojego meza bo uwazala go za g... bo jak poznalismy sie nie mial nic studiowal dziennie zarabial dzieki korepetycjom musial radzic sobie sam...ale to sie zmienilo znalazl prace nie zarabia kokosow ale dajemy zyc jakos we dwoje nie przelewa nam sie jakos ale dzieki niemu jestem wstanie studiowac zaocznie placi ze swojej pensji mi czesne poszlam na takie studia bo po tej calej tragedi nie bylam wstanie isc na dzienne i czuc kolejna presje bralam po odejsciu Synka leki przeciwdepresyjne tak sie zalamalam lezalam w szpitalu byl tylko moj maz ktory trzymal mnie za reke ze lzami w oczach i tesciowa ktora zmieniala go mojej rodziny wtedy nie bylo nie liczylam sie ja nie liczylo to ze moj maly urodzil sie ,bo przeciez to normalne ze dziecko rodzi sie w 31 tc ...juz nie wspominajac o tym ze moaj ciotka byla przeciwna mojemu malzenstwu namawiala buntowala moja matke babcie przeszlismy koszmar ,pozniej powiedziala ze lepiej zeby moje dziecko umarlo:( do tej pory placze gdy to pisze jak mozna byc takim czlowiekiem,caly czas kopie mi dolki zeebym wyniosla sie z domu w ktorym mieszkam z babcia ,i tocze walke bo babcia non stop mi mowi ze jestem beznadziejna ,nie potrafi pochwalic pokazuje ze ja i moj maz jestesmy do niczego ze nic nigdy nie bedziemy miec ,moja matka ktora zyje z alkoholikiem ktory przestal juz wogole chodzic do pracy ona pracuje zostawia moja siostre z nim jest tak nie odpowiedzialna i wszystko to moja wina dzis uslyszalam od babci ze ja jestem okropna ze trzeba sobie w rodzinie pomagacze moja siostra nie jadla caly dzien a ze jej ojciec pijany spal a gdzie ta rodzina byla w tamtym roku kiedy bylo dla mnie problemem podniesc glowe z lozka po porodzie ,gdy plakalismy ciagle ...ciagle co tydzien moja matka podrzuca moja siostre one uwazaja ze to moj obowiazek zajmowac sie moja siostra prawie jak wlasnym dzieckiem ja musze zbierac bledy mojej matki ale nie widza ze mam wlasnego meza ze mam studia inne zajecia i wlasne zycie... ciagle musze nasluchiwac telefonow moje matki jak dzwoni i zali sie na tego pijaka .. proponowalam pomoc psychologa znalazlam placowke ktorym sie tam zajmuje ale one twierdza ze to nic nie da wiec lepiej zameczac mnie cale zycie niz sprobowac ... do tego moja cioytka ktora rzadza od nas 100 tys zebysmy mogli tu mieszkac... opowiada do mojej matki ze ona mi nei popusci ahh nie stac nas na kredyt na wynajem tez studia mam bezsensownie czwartki piatki przez co pracodwacy nie chca mnie przyjac jestem w kropce na skraju zalamania czasem mysle po co zyje po to by to znosic ciagle byc ponizana ze jestem nikim ze nic nie mam w zyciu ze nas nie stac na nic ...trzymam sie tylko dla mojego meza...ale nie wiem jak dlugo jeszcze dam rade,chodze do psychologa ale poprostu juz nie daje rady ...
×